Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość FatalnieeeZauroczona

Toksycznie

Polecane posty

Gość FatalnieeeZauroczona
Masz racje z tym, że nie takiej miłości uczyla mnie mama... czasami było mi głupio, ze bylam w domu gdzie mam kochających rodzicow, którzy się wspierają, zawsze mogą na siebie liczyc, cokolwiek by się nie dzialo i tego tez mnie nauczyli, tak dla mnie wygląda związek, milosc to chciałam mu dac.... a ja miałam kogos takiego.. kogo tylko ja kochałam i miałam swiadomosc ze nigdy nie mogłabym na niego tak liczyc i nie wspieralby mnie... Bo dla niego liczyl się tylko on sam, tylko jego potrzeby, jego pomysły, jego sposoby spędzania wolnego czasu, jego zdanie.. zawsze on... Kiedy miał dobry humor było fajnie, a kiedy nie to najlepiej się nie odzywac... Nie na tym polega milosc... przykro mi było, ze tak bardzo kocham kogos kto wlasnie tak się zachowuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Jeśli chodzi o Sydoniee - gdyby ktoś tak do mnie pisal to chyba przynajmniej miałabym powod żeby się nie odzywac i dac sobie spokoj, jak tak można.... okropne... Mojemu nie zdarzalo się tak nigdy do mnie pisać, ale nie wiem co gorsze - u mnie było to ubrane w czule słowa albo w obojetnosc, zadnych emocji, nawet takich negatywnych... wiec ja tak trwałam i trwałam, nawet nie miałam się do czego przyczepić. Gdyby pisal do mnie w ten sosob jak cytowalas to chyba bym się nie odzywala do niego, no bo to już jest gorzej jak zle... Ale nie wiem ciężko mi mowic, bo może mogłabym być na tyle uzalezniona ze i na to bym przymknela oko... nie wiem.. teraz wydaje mi się ze nie, ze po chociaż jednym takim slowie nie odezwałabym się więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I za jakis czas zrozumiesz, ze Twoje kochanie jest bardziej zblizone do obsesji. Oczywiscie nie neguje, ze pragnelas dac mu szczescie i bys go kochala gdyby na to pozwoli i gdyby umial to przyjac. Powoli bedzie sie ukladac Ci wszystko w logiczna calosc. :) Zrozumiesz i poczujesz, ze milsc sie dzieli z druga osoba. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz. A ona dalej go kocha i walczy zeby sie nie odezwac. Sama widzisz jak te osoby potrafia zmanipulowac myslenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Spokojnie, nigdzie się chyba nie spieszysz :-) U jednych rok, inni potrzebują znacznie mniej czasu. To bardzo indywidualna sprawa. Życzę Ci abyś jak najszybciej stanęła na twardym gruncie a twój były partner oby więcej się nie mieszał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Oj potrafią potrafią, to tu się dziwię, że ona mimo to tak walczy. Pamiętam jak raz poklocilam się z tym moim - powiedział mi cos niemiłego ale w zadnym wypadku nie w taki sposób jak u niej no a mimo to, nagle te uczucia we mnie były na II planie, postanowiłam się nie odzywac i zakonczyc to i było mi latwiej niż teraz bo powiedział cos bardzo niemiłego i pomyslalam ze nie chce byc z kims takim, koniec koncow wtedy mnie przeprosil i niestety dalam się uglaskac. Ale na tej podstawie widze, ze gdybym teraz miała chcoiaz taki powod z jego strony, taki wyraźny, gdyby mnie obrazil, powiedział cos niemiłego - byłoby latwiej. A tak... to nie jest takie obrażanie wprost, ignorowanie wprost i ciężko człowiekowi się z tego wyrwac... . Z czasem mi się to ulozy w logiczna calosc, rozmowy na forum daly mi bardzo dużo, mysle ze kiedyś czytając ten watek będę się sama sobie dziwic jak mogłam kogos takiego, tak kochac... wiem, ze jeszcze dluga droga do tego czasu, ale i tak, ze mam taka swiadomosc ze trzeba walczyc i się odciąć... Bo wcześniej mimo wszystko probowalam z nim, żeby cos się zmienil na lepsze, żeby było dobrze, a to taka walka z wiatrakami, nic bym nie zdzialala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
GłowaDoGóry - dziekeuje.. nie zależy mi na czasie, chciałabym kiedyś żeby znowu było normalnie... Zebym się uwolnila od tego, od tych myśli. Na razie napisałam mu co napisałam, mysle ze już nigdy się nie odezwie.. Jednak mam trochę takie obawy co by się stało gdyby jednak się odezwal i probowal mnie znowu omamić milymi slowkami, pewnie trochę by mi to namieszalo w glowie i ciężko byłoby mi znowu milczeć na to.. No nie mogę przewidzieć jakbym się zachowala, wiem ze musze to ignorować, ale czuje, ze jak się raz postawiłam to on już da sobie spokoj i poszuka innej która znowu będzie taka ulegla jak ja do tej pory i będzie na wszystko pozwalac***przymykać oko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co ja bym zrobila gdyby ten moj (ten z wylaczonymi uczuciami) odezwal sie i chcial sie ze mna "przyjaznic"? I gdyby napisal mi cos, ze sie zmienil lub zrozumial? (To jest niemozliwe bo musi mnie nienawidziec za to, ze go skrytykowalam rozbijajac jego pieknie uksztaltowany falszywy obraz siebie, n ale tak hipotetycznie :D) Napisalabym mu: " Poprosze 3 zaswiadczenia od niezaleznych psychiatrow (ew. psychoterapeutow), ze jestes wyleczony i idziemy we dwojke na rozmowe do tych panow/pan "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nienawidzic*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Muszę niestety przyznać Ci rację. Pomimo odcięcia się po 3 miesiącach znów otrzymywałem dziwne smsy i telefony. Były łzawe historie jak jest jej ciężko, jak wiele w jej życiu się zmieniło na gorsze i jak to dziecko też się zmieniło. Niestety zapomniała że ja również o niej bardzo wiele wiedziałem, że już jest w nowym związku który jeszcze przed innymi ukrywała, ale sporo wtedy namieszała w mojej głowie. Wtedy właśnie czułem że się cofam, że nie potrzebnie ciągnąłem tą znajomość. Wtedy też jeszcze niczego o narcyzmie nie wiedziałem i stąd poszukiwania czegoś co by mi to wszystko wyjaśniło. Uwierz mi (obym się mylił) będzie chciał się z Tobą skontaktować. To może być za miesiąc, dwa albo za pół roku. To może być tuż po tym jak jakiś inny związek mu nie wyjdzie. Przygotuj się na taką ewentualność i mówiąc dogłębnie zabezpiecz się na taką okoliczność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
gość Wiem że w każdym człowieku gdzieś głęboko siedzi ta chęć "sprawiedliwości', 'wyrównania rachunków', 'odszczekania się i wygarnięcia' komuś kto cię skrzywdził. To raczej dość ludzkie choć czasami po prostu ludzie często kryją się z tymi uczuciami. Ale czy to by wiele zmieniło? Czy gdybyś dostała owe zaświadczenie nawet od 5 psychologów to twoje obawy, to co przeżyłaś i to co czułaś wobec narcyza nagle by minęły? Sądzę że nie. Cały czas miałabyś wątpliwości i obawy czy sytuacja się nie powtórzy za rok czy dwa. Czy nie wrócą dawne zwyczaje i przyzwyczajenia a ktoś kto w miarę poznał temat wie że nie ma czegoś takiego jak wyleczenie z narcyzmu czy innego zaburzenia osobowości. Można osłabić objawy, sprawić, że taka osoba będzie lepiej dostosowana do życia wśród ludzi ale nie da się wyleczyć całkowicie. Lepiej ten czas poświęcić na budowanie prawdziwych związków, a oni, no cóż niech sobie dalej komplikują życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale te zaswiadczenia to nie jest chec odszczekania sie. :) Ja nigdy nie bylam z tym swoim. Mam inna sytuacje niz Wy. Nie wmanipulowal mnie w nic niebezpiecznego i destrukcyjnego dla mnie - chociaz probowal. I tak wiem, ze sie nie odezwie do mnie - za bardzo zranilam jego narcystyczna dume. Tak tylko sobie napisalam o tych zaswiadczeniach. I jak najbardziej uwazam, ze warto budowac prawdziwe zwiazki. I licze, ze mi sie uda kogos poznac. :) Do mojego narcyza wyciagnelam reke, ale ja odrzucil brutalnie. Dobrze dla mnie. Na pewno bylalby to dla mnie męka psychiczna - pomagac choremu czlowiekowi. Chociaz wyciagnelam te reke swiadomie. :) A ja to w ogole dziwna jestem. W ogole tak sobie mysle, ze bym bardzo chciala z takimi ludzmi pracowac. jednak uwazam, ze silna przemiana duchowa, ktora niszczy wszystko co stare moglaby uratowac takich ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak napisalam ten tekst wyzej bez skaldu i ladu, ze sama go nie rozumiem. Sorry. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Przeczytałam coś napisałaś i wiem o co chodzi heh ;) Z tymi zaświadczeniami to dobre... bo komuś takiemu wierzyć na słowo dość ciężko, ale Twój przynajmniej ma świadomość, że coś z nim nie tak i sam Ci to jakoś powiedział. . GłowaDoGóry - z tym odzywaniem pewnie masz rację, może jak cos mu nie wyjdzie to sobie o mnie przypomni... kto wie. Jednak po tym co ostatnio mu napisałam, ze nie chce kontaktu itd. ze on jestest zdolny do zadnych uczuc wobec drugiej osoby.. powiedziałam mu kilka slow prawdy, nie zlosliwie, tylko po prostu napisałam co mysle, normalny człowiek wie o co chodzi, nie wiem czy do niego dotarło... wątpie. Niestety. A kiedy pisze się coś, a druga strona nijak tego nie rozumie to nie ma się nawet jakiegoś poczucia ze jest ci lepiej, bo się cos powiedziało. Na razie mam dziwne uczucia - to jestem zla, to za nim tak strasznie tesknie i chciałabym żeby się ulozylo (ale wiem ze to niemożliwe). Wiem, ze nie mogę się odzywac, zresztą bylabym niekonsekwentna gdybym po tym co napisałam jeszcze podejmowala jakies proby kontaktu. Pewnie tez uraziłam jego narcystyczna dume i się nie będzie odzywal. Niby wiem, ze tak jest lepiej, a jednak mam wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Heh ja ostatnio mam takie huśtawki, że coś - w ostatnich kilku dniach jakoś mi było lepiej, wczoraj nawet wygadałam się przyjaciółce wydawało się, że już lepiej.. a dziś znowu wracają te myśli o nim... czy dobrze zrobiłam tak mu pisząc, czy może to moja wina, że mnie tak traktował no i znowu zastanawianie gdzie jest, z kim, co robi... Eh... mam nadzieje,że z czasem to osłabnie i tych lepszych dni będzie więcej, a tych myśli mniej i mam nadzieje, ze teraz tak jest tylko dlatego, bo to taka swieza sprawa... niewiele czasu minelo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jeszcze jestes w okresie, ktory kaze Ci myslec: "To sie nie wydarzylo, to mi sie sni. Wszystko bedzie dobrze. To niemozliwe. Nie ma takich ludzi." Jak minie ten okres to gwarantuje, ze bedzie tylko lepiej. :) No z tego co pisalas to nie ma nawet najmniejszej OPCJI zeby to byla Twoja wina. Dla innej nie bedzie lepszy. :) Trzeba wspolczuc potencjalnej zonie. Jak sie dowiem, ze moj sie ohajtal to chyba polece i dam na msze za jego zone;p Aha i mysle, ze ten Twoj nie zrozumial Twoich slow prawdy. Pewnie zrobil takie oczy: "OO". To tak jakbys niewidomemu od urodzenia opowiadala o barwach. A nawet gorzej. Bo niewidomy chcociaz by posluchal. I sie zastanowil nad tym co mowisz. A narcyz stwierdzi: "Ale ci ludzie sa durni. Dobrze, ze ja jestem taki madry".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczne związki mają to do siebie, że uzależniają. Sama raz znalazłam się w podobnej relacji i wyszłam z niej mocno poturbowana. Mogłam to zakończyć wcześniej, ale nie potrafiłam. Zrobiłaś dobrze i tej myśli się trzymaj. Minie tydzień, dwa, nabierzesz perspektywy i zaczniesz patrzeć na wszystko inaczej. Pewnie też zmienisz trochę swoje wymagania, co do mężczyzn i będziesz bardziej zwracała uwagę na pewne zachowania. To duży plus. Popatrz na tę sytuację jako porządną, życiową lekcję :) Będzie dobrze. http://malvina-pe.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Tak, też myślę, że jestem niestety jeszcze w tym okresie "to mi się śni". Czasami to nadal nie mogę w to uwierzyć, że on taki jest, że to mnie musiało spotkać ehhh. Jak to minie to powinno być lepiej. Nie mamy kontaktu, ja nawet jakieś portale społecznościowe skasowałam, żeby się odciąć całkiem, więc nie będzie mi miało co o nim przypominać... jedynie to, że sama będe myślała... co staram się ograniczać... Też myślę, że słowa które napisałam, niby napisałam, ale jak do sciany - nie sadze żeby on zrozumial czy wzial to do siebie. Myslalam ze to moja wina jak z nim bylam, on mnie krytykowal - takie drobiazgi gdzie dla normalnych ludzi nie bylby to powod do krytki, ciagle mu cos nie pasowalo - ubior, fryzura, makijaż, cokolwiek - podczas gdy każdy inny potrafil powiedzieć o tym cos miłego.. myslalam ze faktycznie trzeba cos zmienić itp. wiec robiłam wszystko byle tylko było dobrze, żeby się nie czepial a jak się okazało i tak nigdy nie bylam wystarczająco dobra bo zawsze cos musiało być nie tak, nawet jeśli robiłam wszystko jak on chciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
W przyszłości jeśli będę kogos poznawać, to z pewnoscia zworce uwagę na jakies takie podejrzane zachowania, ale to raczej odlegla przyszlosc bo teraz nie mam ani glowy ani ochoty do tego... A co do przyszelj zony takiego "Narcyza" - ja niestety jestem jeszcze na etapie, ze zazdroszczę jego przyszłym ofiarom, zonie itp. itd. ale mam gdzies daleko w glowie ta swiadomosc, ze nie ma im czego zazdroscic... bo jeśli on się nie zmieni to można tylko wspolczuc takiego zycia, takiej huśtawki, ciaglej krytyki i generalnie takie wyniszczania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem. Jestes na etapie zazdrosci. Z boku to dziwnie wyglada, :D ale to normalny etap odciecia sie. Czesto jest tak, ze osoba dreczy nawet fizycznie a jak odetna nas od niej to jestesmy na glodzie. :) Tak ta nasza psychika dziala. Tak sobie w mozgu potrafimy poukladac, ze bedziemy tesknic nawet za kims zlym. Oczywiscie narcyz bardzo sie postaral oferujac nam hustawke nastrojow. Przywiazal do siebie i dopiero pokazal pazurki. Tak sobie mysle, ze swojego narcyza musialam strasznie wkurzac, gdyz smialam sie z jego krytyki. :D Ale glupek nieumiejetnie pierwszy raz zaatakowal mowiac mi, ze mam grube lydki (chyba sie przyzwyczail, ze wiekszosc jego kolezanek miala i dlatego w to uderzyl) a ja mam wyjatkowo chude. Wzielam to, wiec za zart i pozniej sama mu cisnelam. Tak sobie mysle, ze podczas funkcjonowania naszej znajomosci to ja bardziej cisnelam mu niz on mi ( w dobrej wierze, myslalam, ze to gra slowna). U mnie nie liczac jakiegos drobnego wystawienia i jednego milczenia nie bylo niczego zlego w czasie dluuugiej relacji. Malo rzeczy bylo niepokojacych. Bardzo dobrze wypadal na tle innych. Dopiero ostatnie 3 tyg. znajomosci, gdy byl chyba zmeczony moim nieposluszenstwem pozwolily mi zrozumiec z kim mialam do czynienia. Dlatego mowie Wam dziewczyny. Uwazajcie. Tacy ludzie swietnie potrafia sie maskowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
To ten Twój narcyz to chyba i tak łagodniejsza wersja przy moim heh... No i dobrze, że nie udało mu się Ciebie aż tak zmanipulować, jak ja się dałam... I niestety wiem, ze tak było i czuje nadal to uzależnienie, dobrze napisałaś, z tym etapem zazdrości - właśnie to mam... jestem na takim głodzie, na prawdę, jakby mnie ktoś odciął od tlenu ;/ Okropne.. Z boku to musi wyglądać dziwnie, sama bym się pewnie dziwila gdyby ktoś kogo znam tesknil za takimi pokręconymi relacjami, za tym ze ktoś traktowal go jak rzecz do własnych celów i sprawial przykrość, nie ma w tym logiki a jednak się tęskni. Oni nic nie czuja, a potrafią u innych takie uczucia wzbudzić, tak kogos do siebie przywiazac mimo tego ze się zachowują zle. U Ciebie i tak było dobrze, ze masz chyba silniejszy charakter i nie dalas się tak manipulować i tez mało zachowan było podejrzanych, u mnie było ich dość dużo, ale początkowo myslalam, ze ta krytyka itp. to zżarty i sama tez zartowalam z tego, ale z czasem to już było na porządku dziennym i musiałam być pod dyktando, mysle ze może on tez przestal się odzywac bo wlasnie podobnie jak u Ciebie zmeczyl się trochę tym moim nieposłuszeństwem, ze mowilam mu jak się zachowuje i ze tak się nie powinno robic, no zmeczyl się tym ze chciałam go naprostować, cos zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lagodniejsza:D? Watpie. Po prostu ja slepa bylam. Sam mi kiedys mowil, ze "nie wie jak mnie podejsc. Mowi komplementy - zle, krytykuje - zle" (Teraz zaczynam rozumiec, ze to co bralam za zarty bylo prawdziwa proba zmanipulowania mojego mozgu)) Nie mial po prostu do mnie drogi. Zaden jego dotychczasowy schemat nie dzialal na mnie. A mi po prostu sie w pale nie miescilo, ze ktos moglby mnie krytykowac.:D Tak wiem, niezly narcyz ze mnie. No, ale kurcze chlopak sie spotyka, chce spedzac czas to myslalam, ze lubi i mu sie podobam . :) Nie wiem czy to kwestia sily chrakteru, ze nie nie skrzywdzil. Mi sie wydaje, ze kwestia tego, ze nie umiem trwac w bolu. Jego pierwszy falszywy ruch. Wystawienie. I drazylam ciagle ten temat plus napisalam, ze mozemy zerwac znajomosc jak chce. Wydaje mi sie po prostu, ze robil tyle na ile mu pozwalalam. Musial sie pilnowac bo do czegos mu bylam potrzebna. No, ale lagodniejsza wersja nie jest. Odkryl karty i dowiedzialam sie, ze: ludzie to dla niego rzeczy, kobiety=seks, zdradzal, klamal. Sam fakt, ze mnie tak bardzo pod koniec znajomosci obrazil i powyzywal. A najsmieszniejsze bylo to, ze najbardziej sie usadzil do tego, ze jestem pewna siebie. I, ze nie powinnam taka byc bo jestem duzo nizej w drabinie. A i, ze jestem brzydka, nieinteligentna i meczyl sie zadajac ze mna. To sobie mysle w duchu: " Po co sie ciapciaku zadawales tyle czasu ze mna :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
No tak... z tą krytyką masz rację - mi się też nie miescilo w glowie ze ktoś może mnie krytykować, tez można by powiedzieć ze my wykazujemy cechy narcyza heh.. ale to chodzilo mi raczej o to, ze jeśli ktoś chce z kims się spotykać, spedzac czas to chyba jest ok, a nie musi do tego krytykować, Ty wiesz o co chodzi i ja wiem o co chodzi, a z nimi to było tak, ze oni gotowi byli pomyslec ze z nas sa pewnie narcyze skoro nam krytyka przeszkadza. Ja kiedy go poznałam ok tez moglo mi kilka rzeczy nie pasować, mniej się podobać ale to nie powod, żeby od razu na początku znajomości kogos za to krytykować, a poza tym można kogos skrytykować a można tez zwrocic delikatnie uwagę tak żeby nie urazic drugiej strony, tylko cos zasugerować delikatnie po prosotu i to skrytykować cos co ogolnie każdy by krytykowal a nie np. cos na zasadzie ze komus podobają się tylko blondynki i będzie krytykowal bruneta tylko dlatego ze nie jest blondynem heh no u niego to była taka krytyka. Cos sobie wymyslil, miało być jak on chce i koniec, wszystko inne można krytykować. Poza tym jak spedzalam z nim czas to potrafil krytykować wszystko, kazde miejsce, restauracje, ubrania, sklepy, obsluge, no wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi na koniec napisal, ze rodzice mnie skrzywdzili tym, ze jestem taka pewna siebie i, ze powinnam zrozumiec, ze jestem bardzo nisko to latwiej mi bedzie zyc. :) No... gdyby nie moi rodzice to pewnie bym byla teraz jego seksualna niewolnica, ktora by ponizal. :D Wiesz dobrze piszesz. Tez mi sie wydaje, ze oni nas nawet moga uwazac za narcyzki bo przeciez oni projektuja swoje cechy na innych. Ten moj jak juz sie odslonil (jeszcze przed atakiem) to mowil, ze on ciagle musi zmieniac kobiety bo ciagle kogos moze spotkac lepszego. Nie sa zdolni do milosci, do przyjazni. Ludzie to dla nich atrybuty. Kobeita to tak jak drogi zegarek. Mozecz czuc sie wyrozniona, ze taki Jasnie Pan tracil na Ciebie czas. :) Haha. Oni otaczaja sie pieknymi rzeczami. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Dokładnie - masz rację w każdym słowie z tymi pięknymi rzeczami i z tym, że otaczają się takimi. Wiesz z tym szukaniem lepszej kobiety, co raz to lepszej - też tak myślę... ten mój mam wrażenie, że nawet jak ze mną się spoykał to może nie decydowal się na cos noramlnego bo wlasnie miał nadzieje, ze znajdzie lepsza ale kazda która pozna to i tak nie jest ta najlepsza. Oni ciagle szukają, nie wiadomo czego, dlatego pewnie ciężko im będzie stworzyć cokolwiek z kims. A wiesz - mi tez powiedział, ze rodzice mnie skrzywdzili tym jak mnie wychowali - no to ja takie oczy OO - bo mnie wlasnie normalnie wychowali, trkatuje ludzi z szacunkiem itp. nikogo nie obrazam, szanuje innych licze się z ich uczuciami - no wiesz normalność - a on na to, ze ja taka jestem bo mnie rodzice skrzywdzili, ze jak oni mnie wychowali na kogos takiego. No to mi rece opadly - jak mam mu tlumaczyc ze to ja ja jestem to jest normalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze ile podobienstw miedzy nimi... az straszne... Moj powiedzial, ze lepiej zdradzic partnerke niz robic jej przykrosc zostawiajac ja dla innej (ktora wydaje sie lepsza). Ale wspanialomyslny, nie? :D I przyznal sie, ze zdradzil swoja druga dziewczyne. A pierwsza zostawil dlatego ze liczyl, ze pozna lepsze. I zal mu bylo tych kobiet ktorych nie pozna. Szkoda tylko, ze chodzi o powierzchownosc: wyglad, wyksztalcenie, prezentowana inteligencja i seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Tak, aż straszne, że tyle jest takich osób... Temu mojemu pewnie chodzi o te same cechy, w szczególności, wygląd, prezencja, wykształcenie, wiesz, żeby otaczać się tym co najlepsze, zresztą jak nawet gdzieś z nim byłam to tak krytykował osoby które nie pasowały to jego idealnych wizji, że aż mi czasem głupio było za niego. A z tym zdradzaniem to nieźle powiedział - ale przynajmniej szczerze co myśli, chociaz to nie do wyobrażenia dla normalnych osob. Bo jak ja swojego poznałam na początku to wiesz co mi mowil o takich rzeczach - ze on to chce tylko 1 kobiete, bo po co mu inne, ze skupia się tylko na 1 osobie, ze nigdy nikogo nie zdradza bo po co jeśli ma kogos, i w ogole tak pięknie to ujal, ze az mnie wtedy zamurowalo - mysle sobie, żeby każdy facet tak miał... a tu się okazało, ze to chyba było tak, żeby mi oczy zamydlić, bo rzeczywistość okazala się inna. Ciagle poszukiwanie lepszej, nawet jak ze mna był to widziałam ze spogladal na inne, porownywal i takie tam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moj o tej zdradzie powiedzial mi na koniec znajomosci. :D Wczesniej sam w siebie mowil, ze nigdy nikogo nie zdradzil. I w ogole ideal. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
No to i tak przejawiał jakiekolwiek cechy szczerości, mój do końca się nie ujawnial heh i na dobra sprawę mogę się tylko domyslac jak było a wiadomo, ze wyobraznia jeszcze w takim przypadku to potrafi dac popis. Zawsze myslalam - która z nim na dluzej wytrzyma, ale jednak skoro potrafi tak czarować, być milym to widocznie to sposób, żeby jakas wytrzymala. Ale z tego co go znam, to on najlepiej chyba czul się we własnym towarzystwie, kogos potrzebowal tylko czasami - a tak to sam lubial poogladac tv, filmy, jakos sam spedzac czas, sam chodzic na zakupy, no wszystko sam, ciężko było się dobic do tego jego swiata. Tylko na tyle na ile on sam pozwoil i kiedy pozwolil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerosc byla tylko dlatego, ze spedzilismy dlugie godziny razem a on postanowil mnie wywalic z zycia, gdyz nie widzial gdzie mnie ulokowac. On autentycznie sie zastanawial co ze mna zrobic! Siedzial i mowil, ze nie ma pojecia do czego moge byc mu dalej potrzebna. :D Tak, np. moj byl w zwiazku bodajze 4 letnim. Nie wiem. Mogl nawet udawac milego i normalnego. Nie wiem czy dziewczyna sie zorientowala, ze on nie potrafi czuc. Pojecia nie mam. Mi sie wygadal, ze ja zdradzil. Ona tego nie wie do dzis. Mysle, ze mogl dobrze grac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×