Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość miliardwrozumie

Jak postepowac z maminsynkiem

Polecane posty

Gość annabele
gosciu 10:27! w*********j z tego watku skoro, jak piszesz, czytales go juz setki razy! jakos za kazdym razem sledzisz caly watek i odpisujesz. najwidoczniej cie to nie nudzi. moze sa tu inne osoby, chetne do poczytania i podyskutowania? mnie osobiscie szkoda autorki, bo znam takie sytuacje z autopsji. a ty nie wpierdzielaj sie, bo nikt nie chce czytac twoich wypocin! w*********j!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Dziekuje Wam za rady. Annabele, wiem, ze nie ma sensu przejmowac sie niektorymi wpisami tutaj. Nawet ich uwaznie nie czytam, nie mowiac juz o odpisywaniu. Jakis poziom trzeba trzymac jednak, nawet w dyskusji anonimowej. Bede wspierac meza. Przy budowie (o ile do niej dojdzie w ogole) rowniez bede mu pomagac, bo chce miec jak najszybciej swoj dom. Byle tylko sie nie rozmyslila, gadzina jedna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość firifara
Przeraża mnie ilość lekkoduchów w tym kraju. Wolą iść na łatwiznę i jeszcze są z tego dumni. Prawdziwym problemem jest jak ktoś jest poniżany, rgularnie zdradzany czy bity, a nie jak facet po prostu potrzebuje kopa do działania bo taki ma charakter. Żal mi was ludzie bez kręgosłupa moralnego, jesteście jak bohaterowie typowych szmir jak Wawa non stop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
firifara, masz racje, przy niektorych problemach moj moze wydawac sie blahy. Nie neguje tego, ale zauwaz, ze dzialanie (a raczej jego brak) mojego meza moze nam zniszczyc rodzine. Ja nie chce wymagac tylko, bo rowniez potrafie cos robic i meczy mnie to siedzenie w domu, ale najzwyczajniej w swiecie nie mam na razie wyjscia, dopoki dziecko jest male. Od lipca do listopada pomagalam mojemu mezowi, bo juz nie moglam usiedziec w domu, podrzucajac 3-miesieczne dziecko a to jednej babci a to drugiej. To nie tak, ze siedze na tylku i wymagam. Jak mam cos robic, skoro tu nie ma dla mnie perspektyw? Pozostaje mi jedynie praca sezonowa. Chcialam pojechac do Anglii, dorabiac sie, dziecko do zlobka lub czasami do moich rodzicow a my OBOJE do pracy, ale nie. Bo moj maz tak nie chce. Wiec na wlasne zyczenie musi pracowac sam, ja mu moge tylko pomagac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość firifara
Wierz mi rozumiem Cię. A co myślisz o pracy w domu? Może jakiś sklep internetowy? Zawsze coś tam wpadnie dodatkowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Kiedys myslalam, zeby zalozyc bloga. No ale chyba brak mi pomyslu, o czym by mial byc. O sklepie internetowym nie myslalam. Musialabym poszperac i dowiedziec sie czegos wiecej, jak sie zaklada i jak w ogole to dziala. Bylaby to zawsze jakas odskocznia, przynajmniej zima, bo w lecie zawsze jakies zajecie sie znajdzie:). Najwazniejsze to nie dopuscic,by mezowi sie nasze plany nie odwidzialy, bo chyba bylby to konic naszego malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość firifara
Dobrze kombinujesz. :D Jako jego żona i matka jego dziecka masz prawo czegoś wymagać. Ja co prawda jeszcze zamężna nie jestem, ale truje już mojemu by w końcu opuścił gniazdo :) i już widzę postępy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie bardzo rozumiem, bo po co wiązać się z kimś, kto ci nie odpowiada i na siłe go zmieniać??? Weź sobie kogoś, kogo zmieniać nie trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Bo zazwyczaj wydaje sie, ze z taka jedna wada (przy calym tabunie zalet) damy sobie rade. A zycie jest takie, ze przewaznie ta jedna wada jest tak silnie zakorzeniona, ze potrafi zacmic caly ten tabun... Moj maz ma wiele zalet- pomaga przy dziecku, nie pije (tylko okazjonalnie), jest pracowity, potrafi oszczedzac pieniadze, czuje sie przy nim bezpiecznie, ale ma tez jedna wade- za bardzo jest przywiazany do swojego rodzinnego domu. No i co mam z takim zrobic? Psuje to relacje miedzy nami okropnie i nie potrafie cieszyc sie z jego innych zalet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to pozostaje c**przyjąć do wiadomości, że taki jest i tyle. Ty pewnie też masz jakieś wady, bo nie ma ludzi bez wad. Więc przyjmij ze tak jest i przestan sie czepiac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Owszem, mam wady i zdaje sobie z tego sprawe. Ale chodzi o to, ze przez te wade mojego meza cierpi cala nasza trojka- maz, bo ciagle susze mu glowe, nie dogadujemy sie, ja- bo nie czuje sie w pelni swobodna u meza w domu, dziecko- bo przeciez jakis kat musimy mu zapewnic, poza tym czuje, ze miedzy rodzicami sie nie uklada. Zeby to byla jakas nieszkodliwa wada, to ok, niech sobie ja ma, jak kazdy, ale tu chodzi o NASZ dom, nie o jakies p*****ly, o cos, co kazdy dorosly czlowiek zakladajacy rodzine powinien zapewnic swoim dzieciom. Gdyby maz chcial mnie tylko posluchac, bo pomyslow na wlasne lokum jest kilka, ale na zaden nie chce przystac, poza budowa. A to moze potrwac, a i rozne wydatki, niespodzianki, itd. moga sie po drodze przytrafic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie zrozumiem "dorosłych" którzy godzą się na mieszkanie z rodzicami/teściami uznając "ze jakoś to będzie". Głupia byłaś teraz cierp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Nie musisz rozumiec. A jak czasy w Polsce beda jeszcze gorsze i nie bedzie ludzi stac naprawde na wlasne lokum to co? Nie bedziemy rodzin zakladac? Nie plec. Zeby nie bylo tak, ze Twoje dziecko przyprowadzi C***od Twoj wlasnymi rekoma wypracowany dach swoja zone/meza i bedzie potrzebowalo pomocy... Niby nie rozumiesz, ale nie mozesz byc pewna, czy zycie nie splata Ci figla i nie bedziesz musiala przyjac do siebie tesciow, rodzicow czy wlasne dziecko, albo sama bedziesz musiala wrocic do rodzinnego domu, bo i tak bywa. Wiec nie czuj sie wazniejsza od kogos, bo Twoje zycie jeszcze sie nie skonczylo, a jak sie potoczy to przewidziec nie mozesz... Akurat w moim przypadku to nie ja jestem glupia, bo chce pojsc na swoje, tylko moj maz, ktory sie boi. I dlatego pytalam, jak sobie z tym fantem poradzic. A za rady- odejdz od niego serdecznie dziekuje, ale nie skorzystam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, tak ależ się pocieszasz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
A to juz pocieszac sie nie wolno? Zreszta kiepskie takie pocieszenie. Nikt nie wie, jak mu sie zycie ulozy, wiec nie warto kpic z drugiego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
marne pocieszenie, że może innym też się noga podwinie ;d Albo, że wkoło pełno nieudaczników, którzy też mieszkają z rodzicami :) Cóż, co kto lubi. Ja wolę patrzeć na siebie a nie na innych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miliardwrozumie
Nieudacznikami to bym nas nie nazwala. Owszem, mieszkamy z tesciowa, ale calkowicie sami sie utrzymujemy. Ludzi, ktorzy mieszkaja z tesciami, tylko maja wiekszy metraz od naszego tez bys tak nazwala? Tylko z tego wzgledu, ze mieszkaja jak mieszkaja? A co, mamy pojsc krasc, by szybko zdobyc pieniadze? Moj maz nie chce zadnych rozwiazan, ktore mu proponuje. Chce zapracowac na swoj dom i wiem, ze mu sie uda, tylko czy wytrzyma to nasze malzenstwo? Ja juz bym wolala w starej ruderze, byle na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż - moi rodzice mają duży dom, w którym miałabym z mężem własne piętro (są trzy piętra). Mam wspaniałych, mądrych, niewtrącających się rodziców. I co? I wynajmuję z mężem mieszkanko dwupokojowe, budujemy się ;) Do rodziców chętnie jeżdżę na weekendy z mężem, czasem na tydzień jak jest wolne ;) Ale nie wprowadzam się, bo jestem DOROSŁA. I wiesz co? Moje małżeństwo jakoś na tym nie cierpi :) Wzięłaś sobie pipkę nie mężczyznę (choć to zaiste szlachetne, że go tak teraz bronisz), wprowadziłaś się do teściów i teraz twierdzisz, że Ty jesteś OK tylko mąż się nie decyduje... Zgadnij? Jesteś winna tak samo jak mąż godząc się na taki stan rzeczy (wprowadzając się do teściów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×