Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aFemm_e

Ile trzeba czekać na wygaśnięcie uczuć

Polecane posty

Gość gość
hallo, hallo a moze ktos inny pomoze cos podpowie, doradzi? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hallo! jest tu ktos??? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dostalas rade ze masz pisac odserca dziewczyno nikt ci nie bedzie dyktowac smsow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek35
"aFemm_e Dziewczyny, powiedzcie: jak mniej więcej wygląda Wasz dzień? Bo ja około 17 jestem po pracy i nie wiem co robić, żeby się jakoś zająć... TV nie lubię, muzyka za mało, zostaje komp... Dzisiaj ledwooo zrobiłam obiad." aFemm_e znam Twój ból. U mnie silny ból i depresja po rozstaniu trwało ok 6 miesięcy. To był koszmar, myśli samobójcze, alkohol, brak snu, huśtawki nastroju, przerażające lęki i przeszywający ból kręgosłupa, wysyłali mnie do psychologa - nie poszedłem. Nie wiem dlaczego tak to przeżywałem, w końcu przecież jestem mężczyzną :) Teraz jak na to patrzę na trzeźwo, to reakcje te wywołane były raczej obawami przed przyszłością - w końcu jakiś dłuższy okres naszego życia zostaje wyrwany. Jest to strata. A każda strata boli. Brak planów na przyszłość. Masa wolnego czasu, z którym nie wiadomo co zrobić. Rozwiązaniem dla Ciebie moim zdaniem jest jak najszybsze poszukiwania innej bliskiej osoby. Ja tak zrobiłem i dopiero wtedy moje nerwy puściły, a ja zacząłem widzieć światełko, plany zaczeły się powoli klarować. Obecnie po 2,5 roku jestem już zupełnie zdrowy tak myślę ;) Choc nie ma miesiąca, żebym nie pomyślał choć raz o byłej. Nie mniej jednak ja nadal rosnę i widzę, że zawdzięczam to sobie. Jak byłem z nią przestałem rosnąć. Jeśli masz jakieś pytania chętnie coś podpowiem :) Tomek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Tomku, nie do końca zrozumiałam fragment z tym rośnięciem. Kogo bliskiego mam szukać? Kto u Was odszedł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek35
Rosnę czyli rozwijam się, buduję, żyję. Przy niej poczułem w pewnym momencie, że stoję w miejscu a nawet zaczynam się cofać. Być może ona czuła to samo, dlatego odeszła praktycznie z dnia na dzień. Na początku wydawało mi się, że to kolejna kłótnia w naszym związku jakich wiele, jednak chwilę potem zamieszkała już z innym. W ciągu kilku miesięcy zaplanowali ślub. Po 5 misiącach od rozstania ze mną zaszła już w ciążę. Chcac nie chcąc wszystkie te informacje o niej docierały do mnie. Tempo, w jakim działy się u niej te zmiany, było dla mnie powalajaco szybkie. Czułem, jak by była to opowieść o jakiejś innej kobiecie. To działo się zbyt szybko, nawet nie zdążyłem powalczyć o nią, aby wróciła. Nie zdążyłem nawet dobrze otworzyć ust, żeby z nia porozmawiać, a ona już przeskakiwała na kolejny etap życia. To dobiło mnie jeszcze bardziej. Każdy dzień był dla mnie porażką, mieszanką bezradności i strachu. Głowa sama produkowała filmy, 100 razy straszniejsze niż setki horrorów, które uwielbiałem oglądać. Byliśmy ze sobą zaledwie 3 lata, zatem nie powinienem był aż tak emocjonalnie reagować na jej odejście. Sam byłem zaskoczony tym co dzieje się z moim organizmem. Dreszczami, bezsennością. Pragnąłem zasnąć i nie obudzić się już. Po prostu przestać żyć. W ciągu 3 miesięcy schudłem 10 kilo (polecam zatem rostanie jaką dobry sposób odchudzania ;) ) Lekiem okazała się dopiero wiadomość, że ten nowy ją zostawił. Połechtało to trochę moje zszarpane ego. Niestety była już z nim w ciąży także nie byłem w stanie do niej wrócić. To był paradoks, z jednej strony nadal za nią szaleńczo tęsknię, a z drugiej rozsądek mi podpowiada, że nie mogę już dalej w to brnąć. Huśtawka emocjonalna w głowie. Brak możliwości skupienia się na pracy, bieganiu, sporcie, czymkolwiek. Moi znajomi przestali ze mną rozmawiać, bo w kółko nawijałem jeden temat :) Obecnie nadal jest sama, a może nie jest - nie interesuję się tym już aż tak bardzo, gdyż przetrwałem ten ciężki okres w zasadzie licząc jedynie na własne siły i pomysły jak go przetrwać. A potem z zaciśniętymi zębami szukałem wyrwale innej kobiety. Można powiedziec, że na siłę i że to było głupie. Ale wtedy dobrze wiedziałem, że to jedyne lekarstwo dla mnie na samotność, a z czasem okazało się też lekarstwem na pamięć - im więcej czasu spędząłem z nową dziewczyną tym mniej myślałem o byłej, zapominałem. Jak by to powiedział głos z reklamy: "To naprawdę działa!" :) Tobie równeiż polecam, szukaj innej osoby bliskiej. Innego mężczyzny, przyjaciół. Kogoś na kogo przelejesz swoją uwagę. Wiem, że to niełatwe, ale druga opcja to poddać się. Wybierz swoją przyszłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też schudłem, kolejne spodnie za małe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keeoo
Dla niektorych 3 lata, to tylko 3 lata, dla innych to az 3 lata. Czasem nie ma znaczenia jak dlugo trwa zwiazek, przywiazujemy sie do drugiej osoby bardzo szybko. Wiadomo, ze jesli rozstaja sie ludzie np. po 10 wspolnych latach zycia razem, to musi im byc baardzo ciezko byc powrocic do rzeczywistosc***przywiazanie itd. Ale kazda milosc, nawet ta trwajacarok, czy dwa, zraniona- boli. Oddajesz cale serce drugiej osobie, az nagle z dnia na dzien musisz sie nauczyc zyc bez niej... No ale dobrze, skupmy sie na tym, co dalej. Fajnie, ze doszedles juz calkiem do siebie. Ja tez slyszalam pare opowiesci o tym, ze najlepszym lekiem na zranione uczucia, jest oddanie sie nowej drugiej znajomosci. Ciezko nam w to uwierzyc, ale to widocznie naprawde pomaga. No coz, czlowiek jest takim stworzeniem, ze najbardziej na siecie potrzebuje kontaktu z drugim czlowiekiem. Sama tez przez jakis czas szukalam "na sile", czegos, zeby przestac myslec. Wydaje mi sie, ze juz przestalam z ta schiza ( a moze mi sie tylko wydaje ? )... Kazdego dnia sobie mowie, zeby skupic sie na sobie, myslec o sobie, nie warto patrzec wstecz. Troszke dziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Tomku, dziękuję za odpowiedź. Jak wrócę do domu to podzielę się swoją opinią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaaOnaaM
aFemm_e - mamy ten sam stan... i masz racje, z tym ze to ktoś bliki jest w takim momencie potrzebny, ktoś taki jak On, ale jego już nie ma i nie będzie i ta myśl ze nie ma się na kogo liczyc, na druga polowe to jest jeszcze gorsze w tym wszystkim. Ja już probowalam roznych rzeczy - spotkania ze znajomymi, rodzia, dom, no nic nie pomaga na dluzej... może to tylko okres przejściowy, taki najgorszy czas, a później będzie lepiej...? Ale najgorsze jak pomysle, ze już nie będę z nim, nie wiem jak kiedyś stworze związek z kims innym, teraz nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego... bo nadal go kocham... Już nie mowie tu o takich kwestiach jak to, ze ciężko będzie komus zaufac, będą blokady których wcześniej nie było, bo podejrzewam ze z czasem wlasnie tak będzie. Ktos pisal ze dobrze poszukać sobie kogos innego - ja niestety tak nie potrafie.. może to by było dobre rozwiązanie, ale nie dla mnie, ja w każdym doszukuje się obecnie jego cech - wyglądu, charakteru, zachowania, wszystkiego, wiec samo to ze na każdego patrze przez jego pryzmat jest bolesne i wole nie probowac nawet... Porozmawiac ze znajomym, przyjacielem ok, ale nic więcej mnie obecnie nie interesuje... nawet gdyby to moglo pomoc, to nie jestem w stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek35
Dzięki keeoo :) Moim zdaniem najważniejsze w przypadku rozstania to, aby nowo poznana osoba była lepsza od tej, która nas porzuciła. Lepsza dla nas, w naszych kategoriach potrzeb. To ogromnie trudne, wiem, ale tylko to pozwala uniknąć wracania pamięcią do osoby, która nas porzuciła i dokonywania ciągłych porównań, czy też użalania się nad sobą, na zasadzie: "ten nowy jest fajny, ale mój były był jednak od niego lepszy". Wiadomo ten nowy zawsze będzie miał trudniej zwłaszcza na początku (etap dopasowywania się). Poza tym on jest teraz na codzień ze swoimi wadami i zaletami, a o byłym pamiętamy przecież tylko same piękne chwile (te złe, które przecież również były i to często, nasze ego jakiś cudem wypiera :) ). Takie jest moje zdanie na uniknięcie "porównań wstecz". Oczywiście każdy może mieć jakiś inny sposób na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaaOnaaM
Ja niestety tez schudłam... w 2 tyg 4 kg, jak tak dalej pojdzie to kiepsko bo jestem dość szczupla wiec tez mnie to martwi, na dodatek nic mi się nie chce jesc, zmuszam się do jedzenia bo wiem ze musze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek35
@SmutnaaOnaaM "Ktos pisal ze dobrze poszukać sobie kogos innego - ja niestety tak nie potrafie.. może to by było dobre rozwiązanie, ale nie dla mnie, ja w każdym doszukuje się obecnie jego cech - wyglądu, charakteru, zachowania, wszystkiego," Ja również nie potrafiłem i nikt nie potrafi, ale na moim przypadku wiem, że można to zrobić. Co więcej, obecnie w przypadku porzucenia zrobiłbym tak samo i już reagowałbym zapewne mniej emocjonalnie - po prostu zdobyłem doświadczenie jak sobie radzić w tym najgorszym etapie. SmutnaaOnaaM masz jedynie 2 opcje: żyj albo poddaj się. Sama wybierz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaaOnaaM
Wiadomo, ze trzeba się zbierac do zycia, no ale jest ciężko, ja licze, ze czas goi raony i z czasem się zapomni, ale wiesz każdy musi znaleźć soposob jaki jest dla niego dobry - dla mnie najbardziej okazali się pomocni bliscy znajomi i rodzina i to mi najbardziej pomaga, gdybym szukala teraz kogos na pocieszenie to tylko bym pogorszyla sobie i tak nienajlepszy stan.. ale tak jak mowie, na każdego działa co innego i każdy musi znaleźć taki spsoob który jemu pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keeoo
Tak- porownywanie do bylego partnera, a raczej powstrzymanie sie przed takimi porownaniami jest bardzo trudne. Mysle, ze nawet jak sie uprzemy, to gdzies tam w podswiadomosci to robimy, to przychodzi samo. Najwazniejsze byle nie zwariowac z tego powodu i cieszyc sie tym, ze jestesmy z tym z kim jestesmy. ^ ^ Smutna - masz jakies zajecie, ktore zajmuje Ci czas, praca, szkola, studia ?? Nie trac czasu na lzy i nie zamykaj sie w domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Tomku, piszesz, że teraz jest ok, ale powiedz: LEPIEJ? Jestem tego ciekawa, bo czytam: " Choc nie ma miesiąca, żebym nie pomyślał choć raz o byłej." "Po 5 misiącach od rozstania ze mną zaszła już w ciążę. (...) Lekiem okazała się dopiero wiadomość, że ten nowy ją zostawił. (...) z jednej strony nadal za nią szaleńczo tęsknię, a z drugiej rozsądek mi podpowiada, że nie mogę już dalej w to brnąć. Huśtawka emocjonalna w głowie. Brak możliwości skupienia się na pracy, bieganiu, sporcie, czymkolwiek. (...) Obecnie nadal jest sama, a może nie jest" I na końcu o znalezieniu dziewczyny na siłę. * Średnio przekonująco to wszystko brzmi. * Rutyna i brak wspólnych wyzwań niszczą związek, po powodują, że ludzie stają faktycznie w miejscu. Znalezienie nowego partnera to znów kroki do przodu, ale pytam: czy to jest znów miłość? Pełen komfort psychiczny? Chyba nie powiesz mi, że jesteś teraz w pełni rozluźniony emocjonalnie, skoro czytam o tym, że i tak myślisz i tak do niej wracasz. Czy będąc z nią też miałeś takie huśtawki? * Ja chyba nie dojrzałam do wiadomości, że mój facet przestał mnie kochać, bo na to nie zasługuję. To jest gdzieś na samym końcu. I jest okropne. Że mnie nie chce. Że czeka na kogoś innego. Może stąd tak się bronię. * Zaraz napiszę resztę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Co do znalezienia kogoś innego... No niestety, ale jestem (I BYŁAM) kobietą, która ma po prostu obrzydzenie do mężczyzn, które pojawia się w momencie, gdy ktoś się do mnie zbliża, a na przestrzeni ponad 10 lat naprawdę ich się nazbierało. Nie wiem skąd to się bierze, ale bierze. W normalnych relacjach: ok. Ale jeśli ktoś tylko zacznie oczekiwać ode mnie czegoś więcej: zaczyna we mnie narastać po prostu furia i złość, czasem wręcz nienawiść. Różni ci ludzie byli, myślę, że dla większości kobiet całkiem atrakcyjni fizycznie i wewnętrznie, a mnie odrzucali. ZAWSZE. * Wciąż czułam, że wszystko podszyte jest zwyczajnym pożądaniem i niczym więcej, u jednych mniej, u innych bardziej. Jest nawet facet, który od 2 lat zachowuje się czasem jak psychopata (a nikt by nie powiedział), dowiedział się gdzie mieszkam, zna moją datę ur (?), potrafi podjechać samochodem na mój przystanek, normalnie zna cały mój plan dnia. Inny po paru rozmowach z GRZECZNOŚCI zaczął mi wypisywać wiadomości, że brakuje mu naszej przyjaźni, potem, że mnie kocha? Jaka przyjaźń? Jaka miłość? Takich historii mam parę na koncie i obrzydzenie do ludzi, poważnie. Wielkie obrzydzenie. Wszyscy mnie ciągną gdzieś na siłę, wymuszają, cudują. Nie, nie znajdę nikogo, nie potrafię się zmusić. Normalni faceci też się trafiali, ale toi tak nie było to, chociaż bym nie wiem jak chciała nie umiałabym ich kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaaOnaaM
aFemme_e "Ja chyba nie dojrzałam do wiadomości, że mój facet przestał mnie kochać, bo na to nie zasługuję. To jest gdzieś na samym końcu. I jest okropne. Że mnie nie chce. Że czeka na kogoś innego. Może stąd tak się bronię" - mam dokładnie tak samo, mam tą świadomość, ze mnie nie chce, ale jakos nie dociera to do mnie, albo nie pozwalam żeby dotarlo... ale wiem o tym i mam to w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaaOnaaM
keeoo - z tymi zajęciami to roznie, teraz akurat zmieniałam prace wiec chwilowo mam rozmowy tylko i takie załatwienia, wiec dużo czasu.. na myslenie... Poza tym mam znajomych, jakies pasje, hobby - tyle, ze w ostatnim czasie przez to wszystko w ogole nie mam ochoty na to, co wcześniej tak lubialam, co sprawialo mi przyjemność. A Ty jak, masz cos co zajmuje Ci czas? i co zajmuje go skutecznie, żeby nie myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Smutna, Ty jakbyś pisała o mnie. A jak ja powiedziałam to lekarzowi, to rzucił że depresja. Gdy poczytałam: wszystko zaczęło się zgadzać. Anhedonia, na przemian ze smutkiem i lękiem, brak chęcią do życia. Uważaj tam na siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keeoo
eFemme- kurcze, jak napisalas o tym obrzydzeniu do facetow,a raczej o taki podejsciu, ze kazdemu chodzi tylko o jedno, co Ciebie odpycha, to jakbys napisala to co sie ze mna dziej ! Mam identycznie. Od dluzszego czasu juz traktuje tak facetow, ze wydaje mi sie, ze kazdy ktory chce ze mna porozmawiac maw tym jakis ukryty cel (w mojej glowie wiadomo jaki). Kurcze, to nie jest normalne myslenie :( Musimy sie tego pozbyc, wyplenic... ^ ^ Smutna- moj czas teraz zajmuja studia glownie, znajomi tez, chociaz wiadomo- kazdy ma swoje zycie. Ucze sie, jestem z daleka od Niego i "jakos" ten czas leci. Moje ukladanie sobie zycia wiedzac, ze juz to bedzie zycie bez Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
W cholerę z taką robotą... Dziś jestem zła, wściekła na wszystko. Przyszły moje ciuchy do biegania, może uda mi się jeszcze wyjść z domu... Może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
Keeoo- ja to zawdzięczam staremu, który zdradzał matkę. Latami walczyłam z zaufaniem, nawet do byłego, bo od razu to nie było, ale u niego od samego początku jakoś wiedziałam, że jest lojalny. On pracował na moje zaufanie, a inni to niszczyli. Bo trafiali się tacy, co byli w związkach, trafiali tacy, co mieli żony dzieci i za dużo pieniędzy w portfelu. I tacy (najgorsi), którzy otwarcie pokazywali na czym im zależy, a jeszcze kuźwa mieli czelność o uczuciach pieprzyć. Przez to jeszcze bardziej kochałam partnera. Ufałam mu w końcu bezgranicznie, miał wolną rękę do wszystkiego, do wyjść, picia, pasji, a i tak byłam na tyle nieciekawa, że akurat on uznał, że nie warto ze mną być. CZEMU... Było pożądanie, zgodność charakterów... Ja nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keeoo
eFemme Gdybym miala patrzec na relacje rodzicow, to mozna powiedziec, ze u mnie w domu tez nie bylo sielanki... Hm kurcze jakie to raniace dla mlodego czlowieka wychowujacego sie patrzac na to wszystko. Wczesniej tez mialam taki problem z zaufaniem, ale On to zmienil. Nie wiem jak to potoczy sie w przyszlosci. ^ Wiesz, jestem pewna, ze kiedys trafi na Ciebie ktos, kto juz teraz Ciebie szuka ( i moze Ty go tez ) i bedziesz sie jeszcze usmiechala, tak jak na to zaslugujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta madra czy ten madry ktory sie wypowiedzial na moj post jest chyba zby madry i nci nie rozumie ,zal mi takich wyrachowanych ludzi..czy ja kogos proislam o podyktowanie smsa, nie! wiec czytaj ze zrozumieniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek35
@aFemm_e Jest o niebo lepiej. Nie czuję tej presji, którą czułem z poprzednią partnerką. Nie, naprawdę jest nieporównywalnie lepiej obecnie niż z byłą. Ale napiszę nieskromnie, że zbudowałem to wszystko sam, najpierw poznając odpowiednią osobę i walcząc o nią. Wy Dziewczyny z tego co piszecie nie walczycie. "Odrzuca Was". To dlatego, że jeszcze nie zakończyłyście poprzedniego etapu. To, że mężczyźni są jacy są to nie powód, żeby ich nienawidzieć i odrzucać. Wystarczy po prostu umiejętnie wybierać :) Nie wiem jak długie są Wasze zawiązki, bo nie czytałem całego tematu. Postaram się przeczytać całość i zaraz coś dopisać. @SmutnaaOnaaM aFemme_e "Ja chyba nie dojrzałam do wiadomości, że mój facet przestał mnie kochać, bo na to nie zasługuję. To jest gdzieś na samym końcu. I jest okropne. Że mnie nie chce. Że czeka na kogoś innego. Może stąd tak się bronię" - mam dokładnie tak samo, mam tą świadomość, ze mnie nie chce, ale jakos nie dociera to do mnie, albo nie pozwalam żeby dotarlo" Słuchajcie Dziewczyny, podtrzymując taką postawę nadal idealizujecie poprzedni związek. Taka postawa nie sprawi, że "wyzdrowiejecie". Najważniejsze to pogodzić się ze stratą. On Was teraz nie kocha. Gdyby kochał, byłby obok, a gdzie jest? Z tym musicie się pogodzić. To może u Was wywołać reakcję ogromnej złości, ale im szybciej się z tym faktem pogodzicie, tym szybciej zaczniecie budować swoją nową przyszłość. Poważnie :) To czy z nowym partnerem czy z byłym za jakiś tam odległy czas, tego niewiadomo. Jedno jest pewne: On Was nie kocha. Czekanie na niego i nie dopuszczanie tej myśli do siebie (i to nieważne czy w międzyczasie uprawiacie sporty, czytacie książki, spotykacie się ze znajomymi, istotne, że nadal czekacie) to moim zdaniem kiepska droga i marny lek na rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawalonymietek
no ta najpierw sie zaniedbuja nic nie robia depresje a potem biedne ze ich nie chcial facet. a jakis inny by kogos takiego chcial????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krotko i tyle tylko
Tez uwazam, ze jesli nic sie nie stalo w zwiazku powaznego, nie bylo czestych klotni a Partner odszedl, to znaczy, ze na ten czas nie kocha. U Autorki- bardzo inteligentnej zreszta- mam przeczucie, ze przemysli i wroci, Mam nadzieje, ze miedzy czasie nie bedzie mial nikogo... bo wydaje mi sie ze Autorka by raczej tego nie umiala wybaczyc...moze sie myle? Ja jestem w zwiazku 5 lat, zerwan bylo ze 4, najdluzsze poltora roku temu na 5 mc. U mnie wine ponosilam raczej ja- ogromna nieuzasadniona zazdrosc, do dzis mi sie zdarzaja wybuchy :( Ale wrocil.... Trzymam za Cb kciuki i codziennie Cie czytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krotko i tyle tylko
Mietek depresja to choroba! Do Tomka- czy Twoja Byla chcialaby do Ciebie wrocic? Ile jestes z nowa Partnerka i jak Ja poznales? W czym jest lepsza od Bylej? Nie bylbys w stanie zaakceptowac Dziecka Bylej jakbys wiedzial, ze Ciebie prawdziwie kocha i zrozumiala blad? Myslisz, ze jakby z Obecna sie nie udalo, to bys nie cierpial?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aFemm_e
krotko i tyle tylko: Bardzo dziękuję za wsparcie, zwłaszcza dzisiaj, bo ten dzień jest chyba trudniejszy niż pozostałe. Może dlatego, że jest taki... Realny i rzeczywistość mocno mnie dotknęła. Nie sądzę, by zdobył się na kogoś innego, na pewno nie teraz. Wiem, że myśli, wspomniał o tym. Najpierw powiedział, że nie wie czy coś czuje. Potem, że się nie odkochał, ale nie będzie podejmować decyzji pod wpływem emocji, dodał również, że jest mu bardzo ciężko. Ale nie mam kompletnie pojęcia jak się to potoczy. Czy umiałabym wybaczyć, że kogoś znalazł? Co miałabym wybaczać, skoro ma do tego teraz prawo. Wydaje mi się, że dojrzałam na tyle, że zrozumiałabym wiele. On ma prawo szukać swojego szczęście, a kocham go taką miłością, że mu go szczerze życzę. Zasłużył na to, naprawdę. Takich ludzi jak on nie znam, uczciwych, o wielkim sercu, niosących pomoc zawsze i wszystkim, łagodnych, bez zawiści... Chcę, by żyło mu się dobrze... Nie zmienia to faktu, że i tak straszliwie cierpię... Nie mam zamiaru go tym obarczać, wymuszać, grać na emocjach. * My się nigdy nie rozstawaliśmy. Widywaliśmy się codziennie, z max pojedynczymi przerwami (2-3dni). Silne emocje i kłótnie były na początku, może przez pierwsze 3-4 lata. Potem się uspokoiło. * Zawsze myślałam, że ta miłość się przeobraziła w jakiś sposób, weszliśmy na inny etap, spokojny, pełen zaufania, bezpieczny. O właśnie: bezpieczny. I nie wiem, czy właśnie to nie zawiniło. Ja nic nie wiem... Wszyscy uważali nas za znakomitą parę, nigdy się nie skrzywdziliśmy. Potem ja się oddaliłam w chorobie, on przez rok to znosił i... Koniec. Jeszcze pamiętam jak prosił gdzieś z 8 miesięcy temu, żebym się do niego wprowadziła, a ja... Chora już...Nie bylam w stanie, wszystko jedno mi było. I tak się to skończyło. To jest ogromna strata, naprawdę bratniej duszy... To moja największa strata w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×