Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szkolne dylematy

Problem z zerowka

Polecane posty

Gość szkolne dylematy

Moja corka chodzi do zerowki. Juz na pierwszym zebraniu dyrektor szkoly wyrazil opinie, ze szkola nie jest przystosowana do przyjecia 5-latkow, ale coz..system wymaga. Dzieci 6-letnie maja juz zajecia normalnie w budynku szkoly, a te rok mlodsze w przybudowce. Warunki moim zdaniem okropne, mala szatnia, krete, sliskie schody, miejsca malo, sala malenka z mala toaleta. Jest jedna pani wychowawczyni plus druga pani dochodzaca na 2 godziny do pomocy. Nastepnym problemem jest to, ze panie nie przestrzegaja godzin zajec. Zajecia odbywaja sie od 7 do 12, tyle, ze dzieci najlepiej odbierac juz o 11.30, bo pani punkt 12 chce wyjsc do domu. Ostatnio przyszlam po corke o 11.50, to byla juz sama, stala ubrana w korytarzu. wiec ja nie wiem, po co sa podane te godziny, ze zajecia sa do 12. Kolejna sprawa sa wyjscia, jescze nie skonczylo sie 1 polrocze, a dzieci maja w czwartek 4 wyjscie juz, tym razem na teatrzyk, oczywiscie wszystko platne. Co miesiac rodzice maja dawac 10 zl i dodatkowo placic za kino/sale zabaw/teatrzyki. Oczywiscie wyjscia nie sa obowiazkowe, ale pani juz tak nastawia dzieci, ze kazde chce isc i co-jaki rodzic nie pozwoli? Nie wiem, komu kase nabijaja, ale u nas w miescie jest wiele atrakcji darmowych, jest muzeum, fabryka sztuk, piekny bulwar z wystawa zdjec historii miasta, nawet stacja kolejowa ze starymi lokomotywami, gdzie pani moglaby zabrac dzieci i ciekawie spedzic czas na opowiadaniu im. Mam zamiar zasugerowac jej takie spedzanie czasu. Nastepna rzecz, ktora mnie martwi to to, ze pani ponoc stawia na ruch, tak mowila na poczatku roku szkolnego, mialy byc wyjscia na spacery, place zabaw, a w sezonie jesiennym byla z dziecmi moze 3 razy. Dzieciaki maja przewidziana gimnastyke w ramach zajec, tymczasem stroje sa schowane w szafie a gimnastyki nie ma. Ostatnio mowilam dziecku, by powiedzialo pani, ze chce zabrac stroj do prania, na co wychowawczyni odparla, ze jej sie nie chce szukac. Corka mowi, ze gimnastyki nie maja. A ja domyslam sie, dlaczego-bo pani nie chce sie urzadzac akcji przebierania w stroje, bo to za duzo zachodu. Juz na zebraniu powiedziala, ze dzieci musza same sie ubierac, bo ona pomagac nie bedzie. Moja corka potrafi sie ubrac, ale wiadomo, nie zawiaze sobie dobrze szalika, zreszta nie tylko ona. Jak wracali z sali zabaw, to wszystkie dzieci z golymi szyjami, bo apaszki czy szaliki nie zawiazane, czapki na czubkach glow, buty niedopiete. Mam naprawde wiele zastrzezen co do tej wychowawczyni. Niby babka podpiera sie 30-letnim doswiadczeniem, a pare razy juz slyszalam, jak narzeka, ze dzieci niegrzeczne i ona nie wie, jak przetrwa do konca zajec. Moja corke lubi, bo mala jest posluszna, cicha. ale widze, ze sobie nie radzi, ostatnio przyszlam szybciej po dziecko (mialysmy wyjscie do lekarza), wchodze, patrze, a pani przez telefon sobie nawija, a w kacie 4 chlopcow sie leje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta pseudonauczycielka nadaje się do zwolnienia. Pisz skargę do kuratorium, szkoda dziecka Twojego i innych! Może na jej miejsce znajdzie się ktoś młody, komu się CHCE pracować, a nie tylko brać pieniądze za nic. U mnie by taki numer nie przeszedł, pismo za pismem by leciało do skutku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Twoje oburzenie, bo sytuacja jest beznadziejna, a system chory ale co w związku z tym? O nic tu nie pytasz tylko zdajesz relację. Może pogadaj z innymi rodzicami, pewnie mają podobne zdanie i idźcie z tym gdzieś wyżej do dyrekcji i do kuratorium, bo tak na forum w necie to nic nie zrobisz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas ten sam problem z miejscowka. Szatnia w piwnicy, zeby to niej dojsc trzeba isc po stromych schodach a w szatni lazienka:/ sama nie raz prawie bym sie zabila na nich a co dopiero dziecko jak musi szybko do wc?! Zajecia max do 12:/ dzieci wiecznie na placu zabaw bo tam pani nie musi zbytnio sie wysilac, dzieci same sie bawia. No i jak dzieci maja za rok isc do szkoly?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkolne dylematy
Najpierw porozmawiam z anuczycielka i o tej gimnastyce i o spedzaniu czasu z dziecmi. Na Mikolajki dzieciaki mialy isc do biblioteki na spotakanie z Mikolajem, ale nie poszly, bo wialo i padal snieg... A idac do pracy widzialam, ze nawet maluszki z najmlodszych grup przedszkolnych szly. I tu tez nie chodzi o kase, bo nie oszczedzam na dziecku, ale uwazam, ze szkola powinna tez korzystac i z tych darmowych atrakcji, ktore oferuje miasto. Dzieciaki wiecej z tego wyniosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkolne dylematy
No u nas kuleja wlasnie gimnastyka, spacery i place zabaw. Wychowawczyni podejscia nie ma i jej sie nie chce. Zdziwilo mnie tez zebranie rodzicow, na ktorym pani zaczela nadawac na jedna matke-ze na papierosy ma a dziecku za kino nie zaplacila. A generalnie te wyjscia nie sa obowiazkowe. Moim zdaniem pani powinna ewentualnie porozmawiac z ta matka, a nie gadac o niej reszcie rodzicow. Zaproponowala reszcie rodzicow, by z tej naszej miesiecznej oplaty fundowac temu dziecku wyjscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkolne dylematy
A rodzice? Nie znamy sie, tylko "dzien dobry" i kazdy biegnie w swoja strone. Ja tu mieszkam dopiero rok, nie mam tu znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nauczycielka jest zobowiazana do pracy tak jak cztery litery do srania. Bierze za to pieniadze z budzetu panstwa, na ktore my wszyscy placimy podatki i wszelkiego rodzaju odciagi od pensci (pieknie byloby gdyby dostawac do wyplaty brutto - roznica do netta to wlasnie miedzy innymi oplata za te panie nauczycielki). Rozwiazanie jest jedno : kontrolowac ui wymagac - jeszcze raz wymagac. Ma prowadzic zajecia z dziecmi od 8 do 12 tak jak jest w umowie, a swoje sprawy tak uregulowac, aby ten zaplacony czas pracy miec dla dzieci - od poczatku do konca. Kasjerka ze sklepu tez nie moze zamknac kasy pol godziny wczesniej i stac gotowa do wyjscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to właśnie zbierz kilku rodziców i powiedzcie o tym wyżej, bo gadanie z tą prukwą, która powinna być już na emeryturze, bo widać, że jej się nie chce, a młodzi ludzie po studiach i z werwą rozkładają towar w markecie. Faktycznie chora sytuacja, olewanie przez szkołę i nauczycielkę, nieprzystosowane budynki, a w TV podstawienie rodzice i jacyś politycy trąbili, że jest tak wspaniale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkolne dylematy
Daga, z tymi molodymi nauczycielami totez nie tak latwo. U nas pani ma 2 pomoce- jedna tez stara prukwe a druga jest mloda, po studiach i tez podejscia nie ma, wiecznie skwaszona mina i chodzi tam jak za kare. Kojarze ja, bo jeest sasiadka mojej mamy-wiele razy slyszalam, jakie awantury u niej w mieszkaniu odchodz-dra sie na siebie z mezem, wyzywaja i wtedy "dama" problemy domowe zanosi do szkoly. Ostatnio mi corka mowila, ze panie krzycza, jedna z nich nawet powiedziala do dzieci, ze ma zdarte gardlo przez nie, bo sa niegrzeczne. no i pani tez straszy wlasnie te niegrzeczne jednostki, ze np. nie pojdzie chlopiec do kina, bo jest niegrzeczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkolne dylematy
Moje dziecko raczej nie klamie i nie wymysla. Ale pani uwaza, ze dzieci maja wybujala fantazje i sciemniaja rodzicom-na samym poczatku zaznaczyla, by nie wierzyc w to, co maluchy mowia i konsultowac wszystko z nia. A taa mloda nauczycielka? Po jaselkach dzieciaki robily zdjecia z paniami, chcialam by corka podeszla do tej mlodej, a mala nie chciala z nia zdjecia, powiedziala, ze jej nie lubi. Zreszta juz z jaselkami byly jaja-mala nie chciala wystepowac, bala sie, ze jej nie wyjdzie, bo pani jej na zajeciach zwrocila uwage, ze mala mowi za szyko i za cicho. bo pani chciala, by wyszlo idealnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie chodzi mi o to, że jest tylu absolwentów, że byłoby z czego wybierać uwierz mi ale do tego potrzebna jest ogólna zmiana myślenia. Musisz zrobić dym, postaraj się jednak zagadać przy najbliższym zebraniu z innymi rodzicami, na pewno ktoś Cię poprze, bo inaczej nic się nie zmieni jak będziesz tylko pisać na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zawodzie nauczyciela mamy negatywna selekcje juz na poczatku - na studia nauczycielskie ida przewaznie ci ktorzy nie dostana sie lub nie daliby sobie rady na konkretnych (technicznych) studiach z jakimis perspektywami zawodowymi, a chca koniecznie miec dyplom. Druga negatywna selekcja nastepuje przy rozpoczeciu pracy - kariere zrobia tylko glupi i posluszni dyrektorowi i starej kadrze "podlizywacze" - byle tylko nie podpasc, sukcesy i spelnienie sie w pracy nie sa wazne. Potem takie cos stoi przed klasa, otrzymuje pensje z naszych podatkow i dowartosciowuje sie ponizaniem dzieci. Jezeli nie podpadnie przez kilka(nascie) nastepnych lat to moze nawet zostac dyrektorem i odpowiednim doborem personelu dalej bezpiecznie az do emerytury nie wysilac sie tylko kasowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×