Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytająca0000

po porodzie sami z mężem w domu czy pomoc rodziny

Polecane posty

Gość gość
Po cesarce nikt ci lezec nie karze. W szpitalu po 12 godzinach zwalili mnie z lozka kazali chodzic, dziecko pod pacheni heja do przodu. Nie powiem lekko nie bylo, bol zwlaszcza wiexzorami przez pierwsze dni dosyc silny ale nie taki zeby lezec tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 1410
trzeba było się zastanowić z kim dziecko robisz a nie teraz panikować... dziecko ci się rozchoruje po takiej podróży i taki będzie efekt szczyt nieodpowiedzialności a skąd wiem, że nie będzie się zajmował? z opowieści innych - bardzo często osoba "pomagająca" zrzuca tate na dalszy plan... ale rób jak chcesz żegnam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daj spokój :O po to się leży chwilę w szpitalu, żeby obczaić co i jak przy dziecku. Sami sobie dacie radę, noworodek tak naprawdę niewiele potrzebuje do szczęścia. Ja zostałam sama tydzień od przyjazdu ze szpitala i dałam radę. Nie ma co się nad sobą użalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym się nie zdecydowała na taką podróż powrotną z tak malutkim dzieckiem tyle km. Poza tym jak będzie przychodzic teściowa to tez Ci może podpowiedzieć co i jak, nie demonizuj jej tak może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
oczywiście, ze sami z mężem- zobaczysz, że dacie radę. Tylko z mężem powaznie porozmawiaj- że nie ma fochów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak urodzisz to Ci instynkt się włączy i będziesz wiedziała co masz robić. Ja miesiąc przed porodem bylam odwiedzic koleżankę z 2 miesięcznym synkiem. Nie umialam przebrać pieluchy, balam sie trzymac na rękach. Po urodzeniu po mężu poprawialam pieluchy i w ogóle wszystko robilam bez zastanowienia sie. Bylam po cc i nie bylo ze boli. Gdy dziecko zaplakalo to w ogóle nie czulam ze mnie cos boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty potrzebujesz pomocy 2 osob. a co bys zrobila gdys sama z takim maluchem zxostala? od samego poczatku po wyjsciu ze szpitala zostalam sama z corka- nikt mi nie pomagal. 24h/ na dobe same. Nigdy nie mialam stycznosci z malymi dziecmi. ale dalam rade. wszystko samo przychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kruche ciasto z jabłkami
A czemu to niby maz sam nie da rady sie zajmowac 3 dniowym dzieckiem. Moj juz w szpitalu zmienial pieluche i nosil jak maly płakał. Facetowi trzeba dac sie zajac dzieckiem i on tez bedzie to umial. Mezczyzni swietnie zajmuja sie dziecmi jesli tylko sie im na to pozwoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też uważam, że ojca dziecka najlepiej od razu włączyć do pomocy - matka jakoś tak siłą rzeczy się wszystkiego szybko uczy i zdobywa wprawe a jak ojca się wyręcza to on potem się boi jeszcze bardziej i mówi "zrób ty, zrobisz to lepiej". Zaufaj mężowi, on przecież nie zrobi krzywdy własnemu dziecku. Im bardziej od poczatku się zaangazuje tym więcej będzie pomagał też później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca0000
w sumie to macie racje w jednej rzeczy, fizycznie damy sobie rady ze wszystkim bo niby czemu nie. Nawet po cc gdybym miala zostac z dzieckiem całkiem sama to tez fizycznie dałabym rady.. Tak sie jeszcze nad wszystkim zastanawiam i chyba chodzi o to że nie wiem na ile sobie poradze psychicznie... szczerze to wydaje mi sie ze psychicznie poradziłabym sobie lepiej niz z tym chłopem... Możecie pytać czemu ze taką c*pcie za męża wziełam ale nie wiecie jak sie zawiodłam na nim na początku ciąży... I mam wrazenie ze jak zostane z nim sama, odizolowana od świata 24 godz na dobe on bedzie jedyna osoba do ktorej moge sie odezwac to znając siebie i jego mam wrazenie ze za dobrze nie bedzie... Właściwie to z nim pogadam potem i nie wiem.. każe mu sie zacząć zachowywać jak meżczyzna albo niech zapomni o pieknym czasie dla naszej trójki.. Bo to dla mnie bedzie dramat a nie piekny czas.. No chyba że zaraz odezwie się chór mamusi które powiedzą że one od pierwszego dnia narodzin dziecka miały tylko cudowne nastroje i nie było żadnej załamki.. Mój facet poprostu zamiast mnie pocieszyć jak mam doła to mnie dołuje jeszcze bardziej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
ale nie możesz całe życie uciekac do mamusi, no proszę Cię! Jestescie razem, zaraz będziecie rodzicami- porozmawiaj z nim tak powaznie, od serca na temat czasu po porodzie. Nie wiem, będzie z Toba rodził? Może to go jakoś do pionu ustawi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca0000
tam na początku miało być że wydaje mi sie ze psychicznie poradziłabym sobie lepiej sama z dzieckiem niz z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kruche ciasto z jabłkami
Bez przesady nakrecasz sie tylko i niepotrzebnie stresujesz. Powiem Ci ze przez pierwsze dwa tyg po przyjezdzie ze szpitala siedzielismy z mezem w salonie, ogladalismy TV i czekalismy az maly sie obudzi zeby go przebrac, nakarmic i on zasypial i tak w kolko. Wiec nie bylo czym sie zalamywac. A potem zaczely sie kolki i moj maz ma tak duzo cierpliwosci ze chodzil i nosil malego i spiewal mu calymi godzinami i tez dalismy rade. Wlacz meza do opieki i nie wymyslaj glupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po tym co napisałaś o mężu źle wróże waszemu małżeństwu... Pogadaj z nim na poważnie ale też na spokojnie - bez pretensji, osądzania.. Zapomnij o tym co było w 1 trymestrze i pogadaj z nim. Myślę, że poprawi się - dla dziecka chociażby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zachowujecie się jak dwójka rozkapryszonych małolatów, obraza, fochy i mama która najlepiej wie co Ty i Twój facet macie robić, Ty jesteś serio dorosła ? Bo nie widać Po porodzie normalnie mąż odebrał mnie z porodówki z synem, był to poniedziałek, rodzice przyjechali zobaczyć wnuka dopiero w sobotę bo chciałam mieć tydzień na uporządkowanie siebie i zaklimatyzowanie dziecka w domu. Ja byłam po cc bo syn był bardzo duży (prawie 6 kg) pokarm ściągałam i mąż karmił małego butlą, kapał mąż, dużo tulił małego żeby się przyzwyczaił do jego zapachu, mówił do niego ciepłym głosem i żadna matka czy teściowa nie była nam potrzebna, dzięki temu teraz kiedy ma 2 lata jest przywiązany tak samo do ojca jak do mnie. ile razy był pampers odwrotnie ubrany, śpiochy na lewą stronę czy skarpetki nie do pary i co z tego? świat nie runął a wspomnienia które mam z tamtego wspólnie spędzonego pierwszego tygodnia zachowam w pamięci na zawsze. Mimo ciężkich chwil daliśmy rade i przy okazji z uśmiechem na twarzy a nie fochem obrażonej królewny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się ze zdaniem gościa z 15:37...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj mu się wykazać, teraz on i dziecko są Twoja najbliższą rodziną, to co powie mama już nie powinno być na 1 miejscu Nauczcie się ze sobą rozmawiać a będzie wam łatwiej egzystowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po dwóch porodach bylam sama z mezem i bardzo sobie to cenie. Przy pierwszym dziecku tez nie mielismy doświadczenia ale sami swietnie daliśmy rade. Jak maz chętny do pomocy to juz super masz z gorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dasz radę z mężem..ja nie wiem co to teraz za czasy...pomyśl sobie o swojej mamie, albo babci...nie było pampersów, gotowych obiadków, chusteczek nawilżających , telefonów, samochód mieli nieliczni, często trzeba było palić w piecach !!!!! Pieluchy gotowało się w kotle....i kobiety dawały radę!!!!!!!!! Aha...i wtedy nic nie było w sklepach.... Nie panikuj, każda kiedyś rodziła pierwsze dziecko..nie ty jedna...Dziecko to nie porcelanowa lalka, którą można potłuc.. Będziesz umiała się zająć, to wynika z natury kobiety- matki.. Jak nie będziesz miała pokarmu, dasz po prostu mm i też nic się nie stanie! Pomysł z wyjazdem ..zwłaszcza,że mąż jest na : nie" jest zły. Nawet bardzo zły. Zrobisz jak uważasz, ale to będzie pierwszy cień na waszym małżeństwie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca0000
dzieki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi zarówno te mniej jak i bardziej krytyczne:) narazie jeszcze nie wiem co ostatecznie zdecydujemy ale na pewno musze z nim spokojnie pogadac... Bo z drugiej strony jak on ma sie fochac jak panienka na każdym kroku jak mu zwróce na coś uwage i robić wszystko po swojemu to nie wiem czy chce być w tym czasie zdana tylko na jego pomoc.. Wiem że to nie wróży nam dobrze i jest to przykrę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak nie dacie rady we 2?ja dałam radę sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes bardzo krytycznie nastawiona do niego... nie dziwie sie ze chlop ma ciebie dosc!! z takim podejsciem to nie ma sensu taka rozmowa... jedz do mamusi... a pozniej sie do niej przeprowadzisz jak maz bedzie mial cie dosc i kopnie w d**e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale musisz mu tez dac robic cos po swojemu, nie mozesz go stalee poprawiac i krytykowac bo nie bedzie nic robil. Zachowujesz sie troche tak jakby to mialo byc tylko Twoje dziecko i zastanawiasz sie co zrobic zeby maz nie przeszkadzal. Co z tego ze zrobi cos po swojemu? Kto powiedzial ze tylko Ty wiesz jak najlepiej zajmowac sie dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mysle ze stalas sie nieznosna, ty zwalasz na ciaze a on ma dosc humorow szkoda goscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokladnie, szkoda faceta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autroko, ale wstrętna i głupia żona z ciebie - gdzieś ty znalazła takiego jelenia, co cię zapylił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamadwóchdziewczynek
Ja byłam właściwie sama po dwóch porodach i poradziłam sobie, na pewno nie pojechałabym nigdzie na poród i połóg choćby z czystej wygody... zdecyduj najlepiej sama, ale pocieszę Cię, że intuicja pomoże Ci ogarnąć wszystko i wiedza nie jest potrzebna do opieki nad noworodkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko mój maż też jest taki, ze w ciąży nie rozumiał tego ze mogę mieć humory, były awantury po których wychodził z domu trzaskając drzwiami. Taki już jest, nie lubi pyskówek, woli wyjść i wrócić jak ja ochłonę. Tez mu się wydaje że jak urodzę dziecko to będzie sielanka i nasze życie rozkwitnie. Rodzę na dniach. Niestety jak urodzę on będzie musiał być w pracy więc na pomoc kogokolwiek będę mogła liczyć wieczorami. Co mam zrobić? Nic ! Wyjścia nie mam, mimo ze moja mama mieszka blisko to też pracuje i moze wpadnie z raz w tygodniu na chwilę czyli o pomocy przy dziecku mogę zapomnieć. Życie toczy się dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz, ze on sie obraza jak panienka, ale to TY zachowywalas sie w poczatkowej fazie ciazy jak histeryczka ! Chlop chcial miec spokoj, to wychodzil z domu. ciza to niee choroba, ja tez mialam nastroje, ale wtedy wyciszalam sie w kapieli, sluchajac muzyki lub wychodzilam na spacer by sie uspokoic a nie czepialam sie meza ! Cenilam jego obecnosc, pomoc, dobre slowo, lile gesty, przytulenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×