Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alkoholiczka 1982

Alkohol zrujnowal mi zycie Nie wiem juz kim jestem Trzezwieje Alkoholiczka

Polecane posty

Chodze i nie wiem co robić ze sobą.Mam tak ogromne wyrzuty sumienia bezsilność bezsens beznadziejności.Ostatnio zawsze tak mam i najgorsze ze to zacznie mijać dopiero po ok tygodniu.Najchetniej zamkla bym sie w jakiejs klatce w ciemności i tak wiedziala aż minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteś odosobniona w tych uczuciach. Nie jesteś najbardziej cierpiącym człowiekiem i alkoholikiem na świecie bo takie coś przeżywa każdy alkoholik który wie że nim jest a zapił. Kac moralny i obwinianie siebie. Najważniejsze żebyś przestała postrzegac to wszystko w ramach swojej głoopoty i pustego łba bo to co innego: choroba. Nie leczona prowadzi do pogarszania stanu. Nie ma co gadac że "jestem głoopia" itd. bo nie w tym problem. Jestem chora . Jestem chora ale chcę się leczyc. To jest prawidłowo ustawiona sprawa. Biczowanie się własnymi myślami to tylko przedsionek piekła, prawdziwe piekło jest jak się dowiesz nie daj Boże że masz rozwaloną trzustkę czy wątrobe albo dostaniesz delirium. Wiesz mi miałem gorsze stany. Więc pomimo tego że użalanie się nad sobą jest wpisane w etap po zapiciu , wykrzesaj siły i dostrzeż pozytywy. Nie jesteś jedyną alkoholiczką , jest nas wielu więc nie jesteś sama. Chcesz się leczyc i wiesz że jesteś chora. To pozytywy i punkt wyjścia. Forum traktuj jako dodatek a skup się na leczeniu w realu. Byłaś na tym AA ? ps. polecam forum alko-fora. Zarejestruj się i porozmawiaj z ludźmi niemniej tam na odpowiedź trochę się czeka. Poczytaj o programie HALT w necie i programie 24 godziny. Skupiaj się tylko na dniu dzisiejszym i nie myśl co będzie za dwa tygodnie ale działaj tak ( lecz się ) żeby za dwa tygodnie poradzic sobie z głodem. chwilowo znikam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest to uczucie braku "czegoś" po kilku dniach nie picia.Bardzo nie mile uczucie myślę ze to glos alkoholowy który objawia sie w różny sposób.zle samopoczucie,sannie w zoladku pożeranie slodyczy.I co dzień jest gorzej dochodza natrętne myśli o alkoholu.W sklepie jest sąsiad obok pije na chodniku leży kapsel a na trawniku w parku puszka.Na dworcu siedzi nietrzeźwy w tv ciągle reklamy piwa.Ta choroba ciągle mi o sobie przypomina.Potem po ok 2tyg czuje sie jakby mnie opetalo,myślę ze przecież prawie wszyscy to robia,ze parę piwek raz na jakiś czas nie zaszkodzi.Zapominam o tym jak źle sie czulam o wyrzutach sumienia itd.Nagle całkowicie bez mojego pozwolenia zmienia sie moje myslenie.Czy ktoś wie jak temu zapobiegać? Poza tym zauwazylam ze po tych dwóch tygodniach trzeźwych to mi sie nudzi bez alkoholu.Nie umiem sie wyluzować,odstresować spędzić czas w inny sposób niż pijąc piwo.Czym dluzej nie pije tym kazdy dzien wydaje sie byc monotonny nudny beznadziejny.Jak to przetrwać?jak nauczyc sie życia na trzeźwo?jak zaczynalam pic to bylam jeszcze wkasciwie dzieckiem,czy ja w ogóle wiem kim jestem jaka osoba.Boze jakie to wszystko jest dla mnie skomplikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacznijmy od tego że ja wiem co czujesz :-) Wiele rzeczy które wymieniłaś doświadczyłem. Więc jest plus: nie jesteś dziwolągiem a takich osób jest znacznie więcej, często w jeszcze większej doopie bo ich intelektu nie stac na zdanie sobie sprawy z sytuacji a i wgląd w swoje wnętrze. Jeżeli to potrafisz a widzę że w pewnym stopniu tak i potrafisz to analizowac ( z większym lub mniejszym powodzeniem ) to duży plus. Oznacza to że masz szansę , możliwośc i potencjał by sobie z tym poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brakuje adrenaliny ( jeśli o mnie chodzi ) i tego "haju" . W moim przypadku nie jest to raczej ( chociaż bywało ) redukcja lęków. To raczej głęboko zakodowana przez lata potrzeba bycia w innym wymiarze świadomości , zmiana realnego swiata w taki który jest łatwiejszy do zaakceptowania, atrakcyjniejszy i dostarczający wrażeń - silnych wrażeń. To jest tak jakbyś miała drzwi awaryjne przez które wychodzisz z tego swiata do innego swiata bo w realnym na dłuższą metę jest nieznośnie. Szkopuł w tym że wychodząc przez te magiczne drzwi za którymś razem można już nie wrócic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele rzeczy w nas dzieje się bez naszego pozwolenia. Myśli wchodzą do głowy takie o które się nie prosiłaś. Czasem robimy rzeczy których byśmy nie chcieli. Człowiek to nie tylko jego świadomośc ale i częśc nieświadoma, irracjonalna itd. Jesteś sumą wielu czynników a nie tylko świadomą istotą która ma wolny wybór. Szkopuł w tym że mechanizmy uzależnienia hulają w Tobie w najlepsze bo ich nie leczysz. Pytasz jak sobie poradzic to odpowiadam : leczyc się i poznac narzędzia. ps. wciąż nie piszesz czy byłaś na AA , może przegapiłem..zamierzasz dalej samotnie walczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie "kim jestem" to pytanie jakie zadaje sobie miliony alkoholików jak się domyślam na całym świecie w zależności od tego jak bardzo się pogubili jest ono bardziej czy mniej dramatyczne. Ty powinnaś dzięki terapii złapac kontakt ze swoimi uczuciami , musisz od nowa nauczyc się byc sobą , prawdziwą a nie zalewaną wciąż kłamstwem , alkoholem. To że po jakimś czasie myślenie znów biegnie na stare tory to normalka. Też to mam. Nic nie dzieje się w 5 minut i w 5 minut nie ogarniesz tego tematu. Masz przed sobą dużą górę i zanim wejdziesz na szczyt minie dużo czasu. Pijąc alkohol budujesz domek z kart który zawali się przy małych podmuchu wiatru. My alkoholicy musimy miec silny fundament by miec przeciwwagę dla siły uzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkoholiczko1982 idziesz dzis na AA???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlaśnie ja tak sie czuje jakby mi brakowało"adrenaliny".Kiedys ogladalam taki film ze facet przyczepial sie do slupa wysokiego napięcia inaczej by ni żył.Ja mam podobnie.Dwa tygodnie jest jakoś a później "cos"musi sie dziac bo inaczej zaczyn sie źle czuc tzn jakieś objawy nerwicy i depresji mam.Wtedy najczesciej jak nic sie nie dzieje jest zapicie i wszystko od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie cykle co dwa trzy tygodnie mogą trwac latami, latami możesz nie trafic do wariatkowa, latami możesz nie trafic na meline, latami może jakoś się kulac ale Twoja watroba i psychika to odczuje. Może zamiennik : sport jako dostarczyciel adrenaliny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest też takie przyzwyczajenie do wywalania siebie do góry nogami raz na jakiś czas. Jest za duży spokój, nic się nie dzieje, piwo w zasięgu ręki , tanie jak barszcz , człowiek znów dostarcza emocji, potem się restartuje i kolejne 2 tygodnie trzeźwośc mu się podoba aż znowu jest ściana. Takie cykle u mnie trwają dłużej tzn. abstynencja trwa znacznie dłużej niż 2 tygodnie ale też picie jak już jest to ostro i dośc długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zajrze wieczorem.:)napisz potem jakie wrazenia z AA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłem ok 3 miesiecy na terapii indywidualnej, załatwiam ośrodek nie wiem czy uda się wyjechac, najdłużej nie piłem 4 miesiące , teraz nie pije a ile nie powiem , co sprawiło że piłem ponownie - oszukiwanie siebie, szukanie picia kontrolowanego, brak adrenaliny itd. zapewne lista przyczyn jest bogata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na AA łaziłem kilka lat obecnie nie chodzę jednak wszystkim "nowicjuszom" polecam żeby sobie dali szansę i spotykali się z innymi którzy nie chcą pic , natomiast to czy AA pomoże zależy głównie od samego alkoholika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkoholiczka1989
Jestem alkoholiczka- jak fatalnie to brzmi :o ale niestety to prawda.. Mam 25 lat i jestem wrakiem, objawy mam takie jak Autorka. Drżące ręce, tiki nerwowe, bóle głowy, stawów, kości (jaka jest tego przyczyna?), boję się że moja wątroba to już całkiem wyparowała :( Czasami jak wstaje rano to ledwo dochodzę do łazienki, taka jestem zmęczona. Teraz nie piję, tylko czasami jak ktoś częstuje- bo jak wytłumaczyć w tym chorym kraju, że nie chce pić? Wypicie szklanki piwa oznacza dla mnie fizyczny ból, tak bardzo chce więcej, że aż mnie skręca.. Boję się i brzydzę sobą, przegrałam życie na własne życzenie.. Nie wierze już w ratunek dla mnie, ale może jakaś młoda dziewczyna to przeczyta i przestanie zanim będzie za późno, poprosi o pomoc, albo jakiś rodzic zainteresuje się swoim dzieckiem. Pozdrawiam i nie życzę nikomu takiego niewyobrażalnego cierpienia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkoholiczka 1982
Nie pojechalam na spotkanie.Wiem mialam to zrobić ale spekalam.Zeszlam do auta i nie ukrywam ze sie denerwowalam.Wsiadlam za kierownicą,kluczyk w stacyjkę i oblalam sie potem.Zaczelam sie slabo czuc,uczucia goraca kolatani serca wiem moze sie nakrecilam podświadomie bo bałam sie tam jechac.A moze dzis powinnm jeszcze odpocząć bo pilam dwa dni a nie pije dopiero drugi dzien.Niby jestem trzeźwa ale jeszcze trochę mi szumi w glowie.Nawet przeszlo mi przez myśl żeby wam napisać ze bylam tak dla swietego spokoju żebyście nie mowili ze żale sie ale nic z tym nie robie ale szybko wybilam to sobie z Glowy bo przecierz najbardziej siebie bym oszukala,A z reszta po co?.Wiem ze musze isc na terapie i chce tego bo inaczej umrę. Czytalam trochę dzis i przez chwile sie zamyśliłam uswiadomilam sobie ze ze mna nie jest zle-ze mna jest fatalnie!!!!bo jeśli sama nic nie zrobie to chyba jakas powazna choroba mnie powstrzyma wątroba trzustka udar tylko ze wtedy juz będzie za późno....bo ja jestem swadomo tego ze niszczę swoje zdrowie a i tak to robie.czesciowo juz je zniszczylam i za każdym zapiciem myślę a tylko raz to mi nic nie będzie.ale tylko raz trwa juz 15 lat.Boże ratuj.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczucie stałego wyczerpania może....oznaczac chorobę wątroby. Lepiej się zbadaj i nie rezygnuj z życia . Można się leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alkoholiczka 89 a probowalas sie leczyć?czy sama walczysz?mnie tez boli wszystko tez ledwo chodze a jak dluzej nie pije i zaczyna przechodzić ti znowu pije.te lata picia tak minęły ze nawet nie wiem kiedy i jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pojechałaś to nie pojechałaś. Wynalazła Twoja psychika różne powody ku temu. Oby przy terapii to się nie powtórzyło. Nam to krzywdy nie zrobi. W gruncie rzeczy nie musisz się tłumaczyc ani przejmowac opiniami w internecie ;-) lepiej się w spokoju zastanowic dlaczego takie spotkanie AA tak Cię przeraża a jak masz iśc kupic flachę to nagle jesteś odważna ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rum buraku ja wiem ze każdy jest inny ale powiedz mi na swoim przykladzie bądź kogoś znajomego-jak nie piles miesiąc jak sie czules?jak nie piles 4miesiace to roznica byla widoczna?w samopoczuciu psychicznym i fizycznym.Mi przez 15 lat najduzej udali sie nie pic ok miesiąc.Wiem ze wtedy czulam sie juz coraz lepiej ale to jeszcze nie bylo calkiem trzeźwe.Prosze powiedz.Ja marze o tym żeby nie pic Np przez rok aby moc zobaczyć życie na trzeźwo bo nie wiem jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rum buraku ja wiem ze każdy jest inny ale powiedz mi na swoim przykladzie bądź kogoś znajomego-jak nie piles miesiąc jak sie czules?jak nie piles 4miesiace to roznica byla widoczna?w samopoczuciu psychicznym i fizycznym.Mi przez 15 lat najduzej udali sie nie pic ok miesiąc.Wiem ze wtedy czulam sie juz coraz lepiej ale to jeszcze nie bylo calkiem trzeźwe.Prosze powiedz.Ja marze o tym żeby nie pic Np przez rok aby moc zobaczyć życie na trzeźwo bo nie wiem jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim na doopościsku przez rok obawiam się że nic nie zobaczysz. Stąd trzeba się leczyc. Leczenie nie jest bułką z masłem bo trzeba wysiłku by zmieniac siebie. By się stopniowo uwalniac od syfu w swojej głowie. Kilka miesięcy trzeźwości wspominam nieźle. Dobrze się generalnie czułem. Potem dostałem napadu głodu i chyba bym szedł po trupach byle zdobyc alkohol - zapiłem a kompletnym prawie amoku a nawet chlałem ze znajomym z AA który wtedy też miał wtope i spotkaliśmy się w sklepie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi trzeźwośc w zasadzie nie przeszkadza. Tyle że zupa jest bez soli jak kiedyś powiedział ktoś na AA. To pewnie wierzchołek góry lodowej - ten powód , ale on istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim myślenie "nigdy się nie napije" , "nie mogę pic", " chciałabym nie pic z rok" to są niepotrzebne sprawy obciążające psychikę. DZIŚ NIE PIJE. Kontrolę zachowujesz nad dniem dzisiejszym i z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem nad dniem następnym skoro nie pijesz dośc długo. Trzeba byc tu i teraz ale alkoholicy czynni lubią uciekac w fantazje albo w czarnowidztwo i na to tracą energie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem ze na duposcisku to nic nie zrobie.Wiem ze musze isc na terapie juz 6lat temu mialam takie wskazanie i to di zamkniętego -żałuję ze nie poszlam.Wtedy uparcie twierdziłam ze to nie mozliwe nie pic do końca życia i ze mizna kontrolowanie.Dzis juz wiem ze to bzdura.Tylko szkoda ze dzis po tych paru latach i wyglądam i czuje sie duuuuuzo gorzej.Szkoda ze musialam zniszczyc sobie zdrowie żeby dojsc do tych wniosków zamiast pani na terapii posluchac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×