Pytanie do kobiet w związkch

Czy kiedykolwiek poświęciłyście coś dla Waszego faceta i czy po czasie żałujecie tego?

poświęciłam dla faceta z którym jestem ponad 1,5 roku relacje z rodzicami...nigdy tego nie żałowałam :)

dwukrotnie rezygnowałam z wyjazdów wakacyjnych za granicę, w których miałam realną szansę na zdobycie jakiegoś doświadczenia i znajomości, bo on się bał, że kogoś tam poznam i go zostawię. więcej taka głupia nie będę, bo i tak mnie rzucił, więc już raczej w życiu niczego dla faceta nie poświęcę :o

Zdania więc będą podzielone czy warto czy nie...

i wiem, pytanie dotyczyło kobiet w związkach, ale teraz jestem w następnym i tutaj nie ma mowy o żadnym poświęceniu, bo raz że się rozumiemy, dwa że ufamy sobie, więc wiem że zawsze się dogadamy, więc wspomniałam o poprzednim, zresztą swoich decyzji o rezygnacji z tych wyjazdów żałowałam dzień w dzień nawet jak razem byliśmy :P

Ja zrezygnowałam ze studiów na Uniwersytecie i zostałam na uczelni w swoim rodzinnym miescie. Potem po 4 latach i tak sie rozeszlismy. Obecnie raczej nie żałuje chociaz nie wiem jak ułożyła bym sobie zycie...

Moi rodzice to nieudacznicy, ojciec robi jako dozorca, matka sprząta w markecie :(

Nigdy, więc nie mam czego żałować Związek nie polega na altruiźmie.

W związku chodzi o to by się nie poświęcać a mimo tego być szczęśliwym. Robimy to co chcemy ale się okazuje, że nam obydwojgu to pasuje i w dodatku czerpiemy z tego przyjemność.

Jeżeli moja żona się poświęca dla mnie i nie bzyka się z innymi facetami, chociaż o tym marzy. To ja wolę być sam, mimo iż miałbym nawet mieć pewność że mnie nie zdradzi, bo się przecież poświęca! Jeśli mam dziewczynę i chcę się bzykać z innymi, to zrywam z nią, nie będę się poświęcał. Poszukam sobie takiej, przy której nie bzykanie innych nie jest dla mnie poświęceniem.

wyjechalam ze swojego kraju, zakonczylam znajomosci ktore mu przeszkadzaly, czy zaluje? czasem tak, czasem nie.. najbardziej zaluje znajomosci, ktore trwaly latami.. a zerwalam je tylko dlatego, poniewaz tym kims byl facet - przyjaciel, ktory mial zreszta swoja dziewczyne - nic sie miedzy nami nie wydarzylo, bo on mnie nie pociagal, nic z tych rzeczy.. poprostu sporo rozmawialismy.. wyjechalam bez pozegnania, nie potrafie sobie tego wybaczyc. Lata znajomosci, dorastania na jednym podworku, razem chodzilismy do szkoly, imprezy..

polać polać, bo lubię chlać

chlaaać, gdzie moja wóda?

dzięki!

Ja poświęciłam tylko swoją wygodę, bo zrezygnowałam z mieszkania w mieście gdzie studiuję na rzecz dojazdów z domu, ale to tylko częściowo, bo jednym powodem były właśnie częstsze spotkania z nim, a drugim względy finansowe, chciałam odciążyć rodziców. Nie żałuję, bo nienawidziłam miasta gdzie studiuje, w ogóle nie lubię dużych miast i o wiele lepiej mi się żyje odkąd dojeżdżam.

Notorycznie mi się tłuką. Kolega ostatnio nowy komplet przyniósł, więc jak coś to mam. Ale kielonki to nie problem. Problem to dobre towarzystwo. Jak jest dobre towarzystwo, to można nic nie robić i też jest super.

Nie pamiętam czy się dla jakiejś dziewczyny poświęcałem. Lubię sprawiać kobiecie przyjemność, bo wtedy czuję się jak super mężczyzna. Więc, to nie jest poświęcenie dla mnie. Bo jeśli się poświęciłem, czyli do czegoś nie byłem przekonany, zmusiłem się jakoś, to muszę powiedzieć, że zazwyczaj bokiem mi to wychodziło.