Dlaczego faceci zmieniają się w świeni gdy im się w życiu lepiej wiedzie

Jestem z nim 3 lata, jesteśmy przed 30-stką. Był ideałem, myślałam, że złapałam Boga za nogi. Czuły, opiekuńczy, lubił randki ze mną, ciągle wymyślaliśmy coś nowego, nie było nudy a nawet jak była to byliśmy szczęśliwi. Na pierwszej randce obydwoje zmęczeni pracą zasnęliśmy wtuleni w siebie (bez żadnego seksu). Nigdy nie robiliśmy sobie na złość, nie było cichych dni, nie było kombinowania, nie było zdrad. Szanowaliśmy się i byliśmy szczęśliwi. Aż dostał lepszą pracę, zaczął zarabiać znacznie więcej. Od tamtego czasu ja jestem osobą, która ciągle się musi dostosowywać, która musi robić to, co on chce. To on rządzi, na jego karierze powinniśmy się skupiać, na jego marzeniach a ja mam się słuchać. Nie znosi krytyki, nie przyjmuje sprzeciwu, wszystko ma być po jego myśli. Ale jak brat z żoną i 2 małych dzieci wbija mu się na cały weekend to jemu odmówić nie umie choć go tam nie chce. To ze mnie zrobił sobie jakąś swoją ofiarę bo w rodzinie w hierarchii za wysoko nie jest, w pracy też nie. Zastanawia mnie jak to jest, że człowiek zarobi trochę więcej i od razu się zmienia, staje się zarozumiały i władczy choć w pracy i w rodzinie dalej jest popychadłem? Zemszczę się na nim i jeszcze mnie popamięta za te zmarnowane lata.