Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość autorka tekstu

Kobietki, jak częste powinny być wizyty rodzinne całoweekendowe

Polecane posty

Gość autorka tekstu

Waszym zdaniem jak często powinno odwiedzać się albo powinna być odwiedzana rodzina, ale chodzi mi o wizyty dłuższe zajmujące cały weekend? Uważam, że wizyty albo powinny być krótkie (np. na kawę i ciasto w niedzielę) ale częstsze ale gdy w grę wchodzi cały weekend to dużo rzadsze. No i właśnie nie mogę dojść do porozumienia z moim narzeczonym w tej kwestii. Męczy mnie, że po całym tygodniu pracy muszę co ok 4-5 tyg jeździć na cały weekend do jego rodziny albo przyjmować jego rodzeństwo z małymi dziećmi na cały weekend u nas. Moja rodzina tak nie ingeruje w nasze życie. Jego relacje z siostrą są strasznie powierzchowne i sztywne a spotykają się bo jej i jej mężowi się nudzi (pracują z domu, nie wychodzą nigdzie). Nie mają o czym rozmawiać, jest sztywno, nigdy nie okazują sobie ani wsparcia ani żadnych uczuć, a jedyne o czym rozmawiają to praca i ich dzieci, nigdy nie wspierają się jak mają problemy. Mieszkamy dość daleko bo ok 3-4h samochodem. Jak chce to niech tam jeździ ale gdy ja nie chcę jechać to jest foch a gorzej się robi gdy znowu oni do nas się wpraszają bo przecież nie powiem "zabraniam". 2 małych dzieci to naprawdę duże obciążenie dla nas, masa sprzątania po nich i specjalne gotowanie, zakupy i to jest wydatek dla 4 dodatkowych osób. Rozmawiałam, tłumaczyłam, on nie rozumie. Nie chcę robić mu na złość i demonstrować niezadowolenia ale chcę aby te wizyty były rzadsze, np. raz na pół roku oni u nas i w drugiej połowie roku my u nich. Przecież on ma rodziców, ja też, i ja też mam rodzeństwo (bez dzieci) i jakby tak każdy chciał u nas nocować raz na miesiąc to byłaby masakra. Wszyscy mieszkają na tyle daleko, że nocleg jest musowy. Poradźcie coś proszę bo nie wyrobię tak dłużej. Mam 24 lata, chciałabym w weekend pójść na basen, pobiegać, obejrzeć film, wypić drinka, pojechać na babskie zakupy (w tygodniu to wszystko odpada bo pracuję fizycznie 9h dziennie + dojeżdżam) a weekendy spędzam jak stara baba przy stole z jego rodziną grając w karty :/ Nawet jak ich u nas nie ma to nie potrafię się zrelaksować bo wiem, że za tydzień znowu zadzwonią, że chcą przyjechać... Co o tym sądzicie? Czy to w moim rozumowaniu coś nie gra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podstawowy problem to wasze relacje..Ty nie chcesz a on Cię zmusza, do czegoś co nie jest oczywiste (jak np. opieka nad schorowanym rodzicem), to kwestia ustaleń, których u was brak, nie za dobrze to świadczy o związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale masakra. Mój mąż też miał takie zapędy, tylko on przyjmował znajomych kiedy tylko mieli ochote wpaść, również bez zapowiedzi, w tygodniu, na cały weekend. Ale szybko ukróciłam. Teraz każdy wie, że do nas należy się zapowiedzieć wcześniej niż dwie godziny przed, a i spotkania towarzyskie staramy się urządzać co drugi weekend zapraszając wszystkich znajomych naraz. Jak ktoś przychodzi zaproszony tylko przez męża to ja nawet z pokoju nie wychodzę, bo ja się gości nie spodziewam. Bez jaj, żeby nie mieć możliwości odpocząć po pracy, bo goście. Ja bym na Twoim miejscu olała te wizyty. Zapisz się na siłownię, czy basen w sobotę, na wieczór umów się z przyjaciółką albo idź do teratru i powiedz, że nie jedziesz, bo masz inne plany, przepadnie ci bilet, zapłaciłaś za karnet i możecie jechać w niedzielę na jeden dzień. Najwyżej będzie foch. Jak goście przyjeżdżają do was to niech mąż się nimi zajmuje - gotuje, sprząta, zapewnia pościel, siedzi i gra w karty. Ty grzecznie przeproś i powiedz, że masz na 11.00 opłaconą juz siłownię, potem sprawy do załatwienia, a potem jesteś umowiona z koleżanką.Najważniejsze to nie dac sobie wejść na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malowana Lala lalalalala
Mam ten sam kłopot. Mam wyrozumiałą normalną rodzinę, a rodzina męża najchętniej zwalałaby mi się na głowę i to nie tylko w weekendy, ale i w tygodniu, młodsze rodzeństwo z partnerami na pijaństwo przyjeżdża nie wcześniej niż o 22, reszta rodziny wymaga od nas żebyśmy jak najczęściej do nich jechali. Mieszkamy daleko od domów rodzinnych i jak mamy chwilę wytchnienia na wyjeździe i 2 tygodnie dla siebie (mieszkamy wtedy w domu moich rodziców) oni wydzwaniają, wydzierają go jak mogą na "rozmowy", żeby kogoąś wozić, podwozić, rąbać drewno, sprzątać ogród (?!?), a każda wizyta u nich kończy się ochlejstwem, bo nawet pijaństwem tego nie nazwę. Dodam też, ze mamy małe dziecko, a on w dniach pracy nie ma za dużo czasu dla nas. Doprowadza mnie to szalu i szewskiej pasji. Niestety pomimo tego, że mieszkamy bardzo daleko, jedno z jedzo rodzeństwa przeprowadziło się tu na chwilę, 2 - 3 lata. Nagminnie mnie napada, krytukuje moją kuchnie kiedy coś jest naprawdę dobre, z przekory mówi, że by zjadł inaczej (jest fanem jedzeń z proszku i ostrego smaku), a niezapowiedziane wizyty po 22 są chore!!! Nie znoszę tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do rodziny.... U mnie wizyty z nocowaniem sa tylko w święta. Ew. na specjalne zaproszenie gdzieś daleko az na ruski rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
Kobietki no i widzicie same. Proszę doradźcie mi jakich ja mam używać argumentów? Mamy małe 2-pokojowe mieszkanie (wynajmowane) i jak przyjeżdża jego siostra z mężem i 2 dzieci no to zajmują cały pokój. Dzieciaki są nie do upilnowania, żadnej dyscypliny, wchodzą nam z samego rana do sypialni itd. Taki weekend to dla mnie cięższa praca niż cały tydzień. Nie wysypiam się, denerwuję się i na dodatek nie mam kiedy odpocząć. Jakie argumenty moga do niego dotrzeć? Bo już naprawdę nie wytrzymam i zacznę planować wyprowadzkę i rozstanie bo takiego życia to ja sobie nie wyobrażam. Zwłaszcza, że naprawdę atmosfera jest sztywna jak nie wiem co, oni nie mają o czym rozmawiać a dyskusje wypełniam ja i jego siostra. Są naprawdę fajni i sympatyczni ale ja mam dopiero 24 lata i chcę spędzać czas jak młoda dziewczyna a nie siedzieć cały weekend w domu przed tv z nimi albo przy stole i prowadzić idiotyczne wymuszone dyskusje :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz, że potrzebujesz odpoczynku i świętego spokoju i albo będziesz mieć wolne weekendy albo rzucisz pracę lub przejdziesz na pół etatu i niech on utrzymuje rodzinę jak taki mądry :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
wspolczuje ci. na prawde. powinnas porozmawiac z mezem, jak nie wystarczy to jeszcze raz i jeszcze raz. i tak jak ktos tu podpowiedzial, zapisz sie na jakies zajecia, miej plany. potem jak nie proszeni goscie sie zwalaja to wychodzisz bo sie juz umowilas, a jak zostaniesz to badz obojetna, tzn pokaz im, ze nie jest ci ta sytuacja na reke. popros kolezanke zeby zadzwonila do ciebie kilka razy jak oni sa u ciebie, albo ty u nich. moze to nie poskutkowac, ale proboj, to twoje zycie! duzo osob ma ten sam problem. u mnie wyglada to tak, ze przez niezapowiedziane wizyty albo calodniowe wizyty w weekendy nie rozmawiamy oboje z mezem z jego kuzynka, bo nie znala umiaru. meza rodzice chcieli zrobic sobie hotel u nas, wiec kiedys powiedzialam NIE to sie obrazili, ale ciagle ze soba rozmawiamy. co prawda jak sie przeprowadzilismy do wiekszego mieszkania specjalnie nie kupilam kanap, bo juz sie szykowali do wizyt weekendowych. jego rodzice mieszkaja 3h od nas i nie widze problemu zeby przyjechali w niedziele co jakis czas na obiad, ale nie na dlugie weekendy co kilka tygodni! oboje pracujemy 5 dni w tygodniu i jak przychodzi weekend chcemy odpoczac, a nie miec gosci od piatku do niedzieli. zreszta jest cala masa znajomych i innej rodziny. ja mam tak, ze nigdy ich nie zapraszam, ale tesciowa dzwoni i mowi, ze wpadliby w piatek o tej i o tej i pojada w niedziele o tej i o tej... w ten sposob nigdy nie mam ochoty ich zaprosic musisz probowac bo nigdy ci sie nie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
No właśnie wiele różnych rodzajów rozmów próbowałam z nim prowadzić. Prośbą, groźbą, kompromisem itd. On generalnie się ze mną zgadza ale mimo wszystko jak przychodzi co do czego to nie odmawia siostrze bo się boi, że ona się na niego obrazi. Mój facet ma 30 lat... Jest kochany ale jak na człowieka na jego poziomie spodziewałabym się czegoś więcej jednak. Niedługo jego matka przechodzi na emeryturę i się zastanawiam, czy i ona nie zacznie nas tak terroryzować wizytami. Moi rodzice są młodsi, pracują, brat studiuje i nawet jakbym chciała ich wykorzystać do tego aby ich obecność też stała się dla mojego narzeczonego trochę uciążliwa, to oni nie mają kiedy. Krótko mówiąc chciałabym mu zaproponowac takie rozwiązanie, rozpiska wizyt w ciągu roku: - 3 nasze wizyty u naszych rodziców (mieszkają w miarę blisko siebie - 90 km) - na Wielkanoc, Boże narodzenie i kilka dni w wakacje - 1 raz jego rodzice u nas - 1 raz moi rodzice u nas - 1 raz mój brat u nas - 1 raz jego siostra z całą rodziną u nas - 1 raz my u jego siostry. To daje łącznie 8 naszych wycieczek do kogoś i kogoś do nas w ciągu roku czyli średnio raz na 1,5 miesiąca weekend poświęcony na rodzinę. Myślicie, że to ma sens? Bo jak tłumaczę, że chcę odpocząć, chcę z nim spędzić czas na luzie, chcę pojechać do centrum handlowego, chcę porobić zakupy spożywcze i poeksperymentować w kuchni, chcę sobie zrobić długą kąpiel, pójść do kina, zrobić wieczorek z drinkami itd. i że tak chcę spędzać weekendy to on uważa, że nie lubię jego rodziny u chcę go od niej odizolować (podobno jego ex to robiła i jakiś cięty na to jest). I czy uważacie, że jeśli nic nie poskutkuje i się z nim rozstanę to przesadzę? Po prostu męczę się w takiej sytuacji i wkurza mnie, że on boi się własnej rodziny, że focha strzelą :/ A że ja strzelę to się nie boi......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
przede wszystkim nie zajmuj sie gotowaniem, robieniem zakupow itd. zaangazuj meza, niech on pomysli co przygotowac i jak ich ugoscic, niech przygotuje posciel itp domyslam sie jak to jest z dziecmi, bo u mnie rodzinka ma po 1 dziecku i jest sajgon pewnie twoj facet nie wie jak odmowic. to nastepnym razem ty z nimi porozmawiaj i powiedz ze macie inne plany i nie moga przyjechac. moj tez nie chcial odmawiac, ale tak mu nagadalam, ze tez nie mial ochoty i odmowil (wtedy wiedzialam ze beda do nas dzwonic czy moga przyjechac wiec bylam przygotowana, ja i on) myk tez jest taki, jak przyjada ugotuj cos czego nie lubia, wiem, podle, ale troche ich to moze zniechecic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
Dziewczyny no już brakuje mi sił ;( Nie mam siły dłużej robić dobrej miny do złej gry... Przeprowadziłam się tu dla niego, zaczęłam od nowa całe swoje życie z dala od mojej rodziny ale nie po to aby być oblegana jego rodziną :/ Tyle razy to mówiłam... Jaka Waszym zdaniem jest ta granica wizyt, JAKICH MAM UŻYĆ ARGUMENTÓW? Wyjście ostentacyjne, gdy oni będą u nas jest nie w moim stylu zwłaszcza, że to nie są niezapowiedziane wizyty - one są zapowiedziane ok tygodnia wcześniej więc jak on im powie, że ok niech przyjadą to jak ja mogę się tak zachowywać? Poza tym wiecie, że w ich całej rodzince przez takie akcje będę uchodzić od razu za czarną owcę, która próbowała im członka rodziny wyrwać :/ Zaraz siostrunia zadzwoni do mamusi i będą sobie plotkować... Nie chcę dawać nikomu powodu do czepiania się bo jak ona (siostra) nie ma umiaru to niech ona będzie "na językach" a nie ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak przyjada nastepnym razem totalnie ich olej,idx na basen do kolezanki itp niech facet sie nimi zajmuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha, jego eks pewnie miała łeb na karku i nie dawała się wmanewrowac w ciągłe wyjazdy lub co gorsza goszczenie czterech osób przez cały weekend :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
cos napisze od siebie kochana... oni nic nie lubią. Ona po czekoladzie ma migreny, dzieciaki uczulone na laktozy, orzechy, jajka, gluteny i całą resztę. Poza tym zwolennicy kiełków 6 razy dziennie i jedzenia gotowanego na parze :/ Oczywiście złośliwości to ja mam w głowie tyle, że na rok by wystarczyło ale jak pisałam to się odbije na mnie i to ja zostanę czarną owcą tej rodzinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moni2828
Ja miałam to samo z rodziną męża. W mojej rodzinie tego nie ma, ale u niego to była dosłownie plaga. Tak, jak u Ciebie. Szczególnie, że mieszkaliśmy w dużym mieście i jego rodzeństwo traktowało to jak wyprawę z atrakcjami. Dla mnie to była katorga. Nie dość, że cały tydzień w pracy, to jeszcze w weekendy musiałam użerać się z mało intersującymi ludźmi. Którejś soboty mąż oświadcza mi, że jego brat "już do nas jedzie". I to była ta kropla, która przelała czarę goryczy :) Wiesz, co zrobiłam? Wyciągnęłam walizkę z szafy i zaczęłam się pakować. Powiedziałam mu spokojnie, że jestem zmęczona po tygodniu pracy, że chciałam ten weekend spędzić tylko z nim, że myślałam o romantycznej kolacji tylko we dwoje, i że mam po prostu dosyć. Oznajmiłam, że będę spać u koleżanki, a jak ona nie będzie mogła mnie przenocować to pójdę do hotelu. Zaczęły mi płynąć łzy - nie płakałam tylko nerwy już puściły. Dodałam, że bardzo mnie boli to, że nie uzgadnia ze mną czy oni mogą przyjechać tylko mi oznajmia. Mąż chwycił za telefon i odwołał wizytę. Szwagier musiał zawracać w połowie drogi. Trudno. Nikt się nie obraził. Teraz czasami ktoś z rodziny do nas wpadnie, ale zawsze pytają czy mogą i nikt nie nocuje. A ja, jak jestem już zmęczona to mówię wprost: "no chyba już będziemy kończyć" i dodaję żartobliwie, że jeszcze się mężem muszę nacieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym po prostu wyjechala na caly weekend niech sobie siedzi z nimi. Raz tak tesc chcial wpadac do nas na kawe w srodku tygodnia na 15:30 - podczas gdy my pracujemy do 15 i wracamy dopiero do domu o tej 15:30 a gdzie przebrac soe podgarnac mieszkanie obiad itp.? Wkurzylam sie i powiedzialam mojemu mezowi ze nokt mi nie bedzie dyktowal kiedy mam przyjmowac gosci i ze tp ja zapraszam do swpjego domu a nie ze ktos mi sie zwala nagle do domu kiedy mu sie podoba. Wsiadlam w auto i pojechalam na zakupy. Potem kiedy znowu byla taka akcja maz powiedzial ze nas nie bedzie i sie tesc nauczyl. Dodam ze jak go zapraszalismy w weekend to co tydzien w ostatniej chwili rezygnowal bo mu nie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
jego eks była z nim jak obydwoje byli na studiach więc po 1 nie mieszkali razem a po 2 ja mam więcej oleju w głowie skoro uczę się na cudzych błędów a nie chcę aby o mnie krążyły takie komentarze jak o niej. :) Nie sądzisz? JAk pisałam, ok wykażę kolejnym razem trochę ingorancji ich wizytą ale zrozumcie, że to nie będzie ani dyplomatyczne ani kulturalne. To nie chodzi o nich ale o mojego faceta. Im się nie dziwię, bo obydwoje siedzą w domu i pracują z domu, ale to wina mojego faceta i to na niego chcę wpłynąć a nie na nich. Jakby im się powiedziało wprost, że lubimy ich wizyty ale są za częste a my mamy swoje sprawy i w weekend chcemy odpoczywać i proponujemy wizyty 2-3 razy w roku ŁĄCZNIE to by pewnie zrozumieli. To mój narzeczony nie umie im tego powiedzieć a ja tego nie zrobię bo nie jestem odpowiednią osobą aby obcym ludziom to mówić. On to powinien zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
Moni2828 no i właśnie, tyle że on by nie odwołał wizyty bo dzieci w drodze, bo oni spakowani jak na wakacje.Widzę, że z tego nic nie będzie, prędzej czy później to trzeba będzie zakończyć. Najśmieszniejsze jest to, że w jego rodzinie relacje są tak chłodne i tak powierzchowne, że w głowie się nie mieści. Ja do swoich rodziców się przytulam, słyszę, że mnie kochają, czasem mama napisze smsa "kocham Cię córeczko", rozmawiamy o naszych problemach. A u nich tematy to praca, emerytura, wnuki. Także tym bardziej nie rozumiem tego ale najwidoczniej chce zaimponować jakoś siostrze. Tyle że więcej moim kosztem na to nie pozwolę :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No własnie nie masz oleju, bo przejmujesz sie jakimiś z tyłka wyjętymi komentarzami. Nie jest niczym złym i niewłaściwym chęc odpoczynku we własnym domu. Jeżeli ktoś przez to będzie cię obgadywał, to on jest niekulturalny, a nie ty. Ja sobie nie wyobrażam gościc tak często np. wuja męża i podawać mu jedzenie pod nos i alkohol, bo on oczekuje pełnej obsługi. A że obgada? To niech sobie obgaduje, ja nie przejmuje się opinią buraków na mój temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
No dobrze przemyślę to. A co do mojej "rozpiski" wizyt co sądzicie? Ma sens czy znowu usłyszę, że izoluję kogoś od rodziny? Dodam, że zawsze mu powtarzam, że jak chce to niech jedzie ale że do nas tak często nikt nie powinien przyjeżdząć i to ani z jego, ani z mojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
ostatnio moja siostra z mezem nas odwiedzili po poludniu. siostry maz lubi wypic wiec myslal, ze alkohol bedzie sie lal strumieniami. moj maz nie pije za duzo i akurat szkoda bylo nam kasy na alkohol, ale powiedzialam, u nas nie ma pijanstwa, nie obchodzi mnie ze u kogos innego zawsze alkohol pod nosem, u mnie tak nie bedzie! szwagier sie obrazil, zaczal mojego meza meczyc ze jest pantofel itd, ale gdzies to mam. nasz dom, nasze zasady. nie obchodzi mnie czy ktos mnie bedzie obgadywal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
tak, zacznij go wysylac czesciej do rodziny. jemu pewnie nie chce sie jechac i woli jak oni przyjezdzaja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedz po prostu, ze nie chcesz caloweekendowych wizyt, bo w weekend chcesz odpoczac. jesli on tego nie rozumie i znowu zaprosi rodzine, to spakuj sie i pojedz na weekend do swojej rodziny czy znajomych. niech siedzi z nimi sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona wyraźnie pisze, że to narzeczony, nie mąż, a tu wiele komentarzy, że ma "z mężem" pogadać:-o czytajcie ze zrozumieniem. \ Rozpiska się nie sprawdzi. Dla świętego spokoju się zgodzi, a życie pokaże co innego, bo to jego rodzina będzie dzwoniła z pytaniem, czy mogą znowu przyjechać, a on powie, że oczywiście i w tyłek se wsadzisz swoją rozpiskę. To im powinnaś ją przedstawić wówczas, a nie jemu. A jak im przedstawisz, to jesteś w punkcie pt. "oni będą na mnie gadać". \ Proponuję coś innego. Kolejny telefon, pewnie spodziewasz się kiedy to będzie. Zaplanuj z góry weekend, nie wiem, poumawiaj się, czy nawet zaplanuj wyjazd. Zawsze w ostatniej chwili możesz mu powiedzieć, że oczywiste jest, że planowałaś, że jedziecie razem. Umów się z mamą, czy kogo tam masz do kogo możesz jechać. On ci mówi, że siostra przyjeżdża, a ty robisz minę strapioną nr 8 i mówisz "no szkoda, że najpierw nie uzgadniasz ze mną planów, bo ja już zaplanowałam ... (i tu mówisz co)". Gdy pojawi się z jego strony bunt, że nie, że coś tam - ty jedziesz sama, w końcu planowałaś, a on niech sam rodzinę przyjmuje. Inna kontra, nieco bezczelna - powiedzieć rodzinie faceta, że jak już jadą, to niech zakupy zrobią większe, bo wam kasy brakuje i nie stać was na to, żeby ich godnie podjąć. Sami byście zjedli byle co, ale że oni mają większe wymagania, to niestety muszą tym razem przyjechać z wiktem. \ Nie rozumiem, co tak się krygujesz. I tak pewnie ci tyłek robią, a ty męczysz się, a nie reagujesz. To chore. My z rodzinką blisko mieszkamy, ale uwierz mi - nikt nikogo nie zalewa wizytami za często. Szczególnie, że to my jesteśmy dzieciaci i jak już gdzieś idziemy, to z okazji jakiejś i zwykle zapowiedziani, czy zaproszeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
Wiecie co... Gdyby tak łatwo i taktownie było powiedzieć mi, żeby przywieźli ze sobą zakupy, żeby przywieźli jedzenie itd. to po co miałabym się czaić aby powiedzieć wprost, żeby nie przyjeżdżali. Co z tego, że ja to powiem jak mój facet zaneguje i powie dokładnie co innego? Pisałam, że nie chodzi o nich, bo gdybym im powiedziała wprost to stałabym się czarną owcą ale by zrozumieli. Chodzi o mojego narzeczonego, że skoro nie zna umiaru teraz to pewnie się to nie zmieni. Pytałam jak wpłynąć na niego i jak z nim rozmawiać aby zrozumiał, a nie na nich. To on ma wiedzieć gdzie są granice aby umieć je postawić i sobie, i mi, i swojej rodzinie. Nie będę odgrywać niegościnnej wrednej narzeczonej bo teraz jest siostra a za jakiś czas może być matka a innym razem ktoś jeszcze inny. Pytałam jak wpłynąć na niego i jak mu przetłumaczyć to i owo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
No i dodam jeszcze, że jego siostrze z rodziną baaaaaaaaardzo dobrze się powodzi więc: po 1. mój facet zgrywa przy nich bogacza po 2. nie przyzna się, że może nam brakować kasy po 3. będzie stawał na głowie aby im czymkolwiek zaimponować (oni mają wielgachny dom za gotówkę, mercedesa itd. a my na wynajmie i stare auto). Także on nigdy sobie nie pozwoli na to aby pokazać, że ma mniej, że jest gorszy czy cokolwiek i wszelkie teksty typu "weźcie ze sobą jedzenie" nie przejdzie mu przez gardło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
wiec zostaje ci z nim rozmawiac do skutku lub zaplanowac sobie/wam weekend i tego sie trzymac, czyli bez gosci bo nie mozecie wtedy zrealizowac planu. najlepiej jakbyscie zaprosili znajomych do siebie, wtedy rodzina nie powinna przyjezdzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tekstu
Masakra z tym dyskutowaniem. Wydawało mi się, że z rozsądnymi ludźmi na poziomie można w podobny sposób porozmawiać ale się rozczarowałam... Dzięki dziewczyny za porady ale przyznam, że nie mam już pomysłów poza poniższymi argumentami w tych rozmowach, a raczej w nieustannym powtarzaniu się...: - chcę odpocząć, chcę zrobić sobie piżamowy dzień - chcę wieczorem zjeść pizzę i wypić kilka drinków (oni nie piją) - chcę pojechać na babskie zakupy - chcę iść na rower i zrobić sobie piknik - chcę pójść do kina albo na jogging - chcę spędzić romantyczny wieczór z nim - chcę pospać co najmniej do 9:00 a nie być budzona o 6 rano przez dzieciaki - chcę mieć czas na pomalowanie paznokci, ogolenie nóg itd. na co nie mam czasu w tygodniu - nie chce mi się biegać za jego siostrzeńcami ze ścierką i po nich sprzątać - chcę odpocząć................ - nie ograniczam mu kontaktu z jego rodziną bo jak chce to niech do nich jedzie - moja rodzina nie zwala nam się na głowę tak często a jedynie raz na ruski rok - nie mam nic przeciwko WIZYTOM ale szkoda mi poświęcać dla kogoś CAŁY WEEKEND. No i właśnie to ostatnie do niego nie dociera a jak to słyszy to stwierdza, że ograniczam mu kontakt z rodziną. No nie ograniczam bo mówię JAK CHCESZ TO JEDŹ ALE TUTAJ CHCĘ ODPOCZĄĆ BO JESTEM U SIEBIE. Niestety on nie rozumie. Dziewczyny jak ja wezmę kalendarz i tak zacznę planować no to wiecie... Nie da się wszystkiego planować bo dużo zależy od pogody a jak zapytam go co robimy przez kolejnych 10 weekendów no to wiecie... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos napisze od siebie
sory autorko, ale chyba na wszystko bedziesz miala jakies wytlumaczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
Pytasz jakich użyć argumentów, więc podpowiem: takich z którymi on się zgadza, albo takich, które on sam (ewentualnie kiedyś) wymyślił. Np. on kiedyś powiedział, że nie macie kasy na takie wizyty, więc używaj tego argumentu. Pomyśl też o argumentach niewypowiedzianych, które on gdzieś między zdaniami, mówi (np: "nie mam na nic czasu" to może znaczyć "zamiast przyjmować siostrę mógłbyś iść z kolegami na imprezę"). Dodatkowo wydaje mi się, że szybciej do Twojego faceta dotrą argumenty, które będą jego dotyczyły, a nie Ciebie. Bo niestety, póki co, wychodzi na to, że ona ma trochę w d*** to na co Ty masz ochotę. Więc znajdź jakieś argumenty, że jemu byłoby lepiej bez tych wizyt siostry. On mógłby iść do kina, obejrzeć film, znaleźć w końcu czas na jakieś hobby o którym zawsze marzył (pływanie, wspinaczka, rower, siłownia, klejenie modeli czy co mu tak pasuje). No i podstawowa sprawa, nie ma chyba sensu z nim się kłócić godzinami, wypominać, gadać. Znając życie on przestaje Cię słuchać po 5 minutach i wyłącza się, więc nic do niego nie dociera choćbyś najświętszą prawdę mówiła. Proponuję plan następujący: 1. Przygotuj się psychicznie zarówno do wizyt siostry, jak i do rozmów z facetem. Bądź na luzie, nie stresuj się tym. 2. Na czas wizyty siostry znajdź sobie jakieś zajęcie.Np umów się z dawno nie widzianą koleżanką, weź nadgodziny, cokolwiek, żeby Cię nie było w domu. Powód musi być dobry. Facetowi powiedz o tym bez pretensji czy złości. Może poudawaj nawet, że C**przykro, ale nie będzie Cię w domu. Albo poudawaj, że może uda Ci się zmienić plany, bo jemu na pewno zależy, żebyś była w domu. Oczywiście i tak wyjdź:) 3. Dodatkowo na wizytę też się przygotuj, dostań okres, rozchoruj się kilka dni przed (cokolwiek;) ) i nie przygotowuj żadnej "imprezy", nie sprzątaj, nie gotuj. Niech się zajmie tym Twój facet. Oczywiście przeproś go, że nie możesz mu pomóc, bo się źle czujesz (czy co tam wymyślisz). Podziękuj, że jest taki cudowny i wszystko zrobił. 4. Sytuację z wizytami powtarzaj do skutku. Znikaj co najmniej na jeden dzień (wieczór). Dodatkowo, rozmowy na temat wizyt z facetem niech nie będą długie i niech nie mają na celu przekonania go, że masz rację. Proponuję raczej częste, ale króciutkie wtrącenia, nawet nie bezpośrednie, a raczej takie sugerujące, że bez tych wizyt było by jemu (lub Wam) ciekawiej (lepiej, spokojniej, itp). Argumenty niech będą takie, które on sam zauważa, której jego dotyczą, albo które wychodzą spontanicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×