Nienawidzę swojej pracy i czuje, ze ciągnie mnie to w dół

Modlitwa działa cuda.

Cytuję: " wystarczy mi obcowanie z Katolikami, teraz postaraj się zrozumieć dlaczego nie chodzę do kościoła i uważam, że to kolejne pranie móżgu " ... Wszyscy jesteśmy z krwi i kości. Wszyscy jesteśmy tak samo "niedoskonali" Gdyby wszyscy opierali swoją wiarę na obserwowaniu katolików to już by w nikim żadnej wiary nie było ;) Wiara jest w Boga a nie w ludzi, którzy idą obok w naszej ziemskiej wędrówce.

Dobrze nie czepiam się katolików ale też chciałbym żeby zostawili mnie i nie wciskali, że modlitwa czyni cuda. Wam się udało znaleźć szczęście gratuluje ale wali mnie to, ja radzę jej jak przetrwać w warunkach nienawiści do pracy i postawić się przed faktem, idę do pracy, wykonuję ją, dostaję zapłatę za pracę, to jest tylko kwestia przetrwania i niech przypadkiem jej do głowy nie przyjdzie wiązać się emocjonalnie z pracą co sama stara się zrobić tylko jeszcze nie wie jak.

ja miałam pracę przez którą popadałam w nerwicę. żyć mi się odechciewało. zrezygnowałam i teraz mam spokój. znajdź coś innego. po co się męczyć?

jeśli to jest harówka fizyczna to staraj się na początku nie forsować, żeby organizm przywykł. Może dasz radę, choć widzę, że to wykańczające zajęcie. Ja miałam pracę z odpowiedzialnością i mobbingiem (inni nie mieli tej odpowiedzialności co ja i zarabiali 50%więcej), więc wiem, jak to jest jak się żyć odechciewa

Cytuję: "Dobrze nie czepiam się katolików ale też chciałbym żeby zostawili mnie i nie wciskali, że modlitwa czyni cuda. " ... Szczera modlitwa czyni cuda. Serio. To jest jak przejażdżka kolejką w wesołym miasteczku. Jak nie zaryzykujesz to tego sam nie przeżyjesz. A ktoś kto mówi jak było nie jesteś w stanie zrozumieć. Rozumiem Cie. Też tak u mnie było. Kiedyś :) Cytuję: "Wam się udało znaleźć szczęście gratuluje ale wali mnie to..." ... Dlatego, że mi się udało po wielu latach cierpień w pracy znaleźć drogę do prawdzwego spokoju więc mówię o tym innym, że jest naprawdę taka droga bo po niej przeszłam. Cytuję: "... ja radzę jej jak przetrwać w warunkach nienawiści do pracy i postawić się przed faktem, idę do pracy, wykonuję ją, dostaję zapłatę za pracę, to jest tylko kwestia przetrwania " Warunki nienawiści czy w pracy czy w domu to działania złego, które jeśli zaakceptujemy i wg Słów Chrystusa będziemy się szczerze modlić za "nieprzyjaciół" to działania złego ustępują. Sama na swoim przykładzie się o tym przekonałam. Cytuję: "....i niech przypadkiem jej do głowy nie przyjdzie wiązać się emocjonalnie z pracą co sama stara się zrobić tylko jeszcze nie wie jak" Nie chodzi o wiązanie się emocjonalne z pracą. Normalną sprawą jest to, że wszystko oddziałuje na nasze emocje. I dobre rzeczy i złe. Sztuką jest za pomocą Jezusa na złe reagować dobrocią bo tylko wówczas można zmieniać i siebie i świat. Proponujesz jej w pracy wyzucie się z wszelkich uczuć co nie jest wykonalne Zimny robot to twój komputer czy samochód. Ty jesteś istotą czującą z duszą, która jest WIECZNA. I o tą Twoją i każdego z nas wieczną duszę w tym świecie chodzi. A cała reszta to tylko "zabawki". To jest dystans do życia.

Nabawisz się nerwicy, która pociągnie za sobą depresję, a potem przyplątają się jeszcze inne choroby od tego. Zastanów się czy warto dla tych większych pieniędzy ryzykować. Wiem co mówię, bo tego doświadczyłam.