Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam w domu dwoje dzieci 9 miesieczniaka i meza

Polecane posty

Jednym słowem Twom zdaniem wszystko było ok dopóki sama nadążałaś ze wszystkim :) a to znaczy że nie możesz narzekać bo mąż sie nie pogorszył tylko Ty masz nagle dodatkowe oczekiwania :) a tego nie bło umowie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca - nadązaliśmy razem, chociaż ja miałam więcej na głowie domowych obowiązków, ale nagle przybyło roboty i potrzebowałam więcej wsparcia, a nie było komu pomóc. Wiadomo, że im więcej dzieci, zwłaszcza małych tym więcej do zrobienia, wiec chyba miałam prawo zwiększyć oczekiwania, a nie zażynac się sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
A ty dalej to samo, sluchaj tego, co Kinga ci mowi, bo ma dziewczyna racje. Przed nami sie bedziesz tlumaczyc, dlaczego nie chcesz uslugiwac mezowi i go wyreczac? Kobieto, szanuj sie. Sama piszesz, ze mialas wiecej obowiazkow - w taki sposob wlasnie nauczylas faceta, ze nie musi sie wysilac, i nie ma co sie dziwic, ze tylko czeka na okazje, zeby jeszcze wiecej obowiazkow tobie sprzedac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co mówi Kinga? Że to wszystko moja wina? Tak, częściowo, nie warto być za dobrym po prostu, od razu trzeba do galopu i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
''Tak, częściowo, nie warto być za dobrym po prostu, od razu trzeba do galopu i tyle.'' Nie, nie czesciowo, calkowicie. Jestescie obydwoje doroslymi ludzmi, jesli do tej pory robilas wiekszosc prac domowych, jestes sama sobie winna i dobrym startem bedzie, jesli to zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robiłam większość prac domowych, bo nie pracowałam, nie z wyboru niestety, a czułam się w obowiązku jakoś na ten chleb zapracować. Ale nie było tak, że sama wszystko robiłam. Po prostu okazało się, że jemu się już więcej nie chce - tyle i koniec. A ktoś musiał. Ja odpowiadam za wychowanie własnych dzieci, a nie wszystkich dookoła, zwłaszcza dorosłych. Jedyne co źle zrobiłam, to źle, że się z nim związałam. I trzeba to rozwiązać teraz z jak najmniejszą stratą dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
''A ktoś musiał.'' No wlasnie nie, on jakos nie musial, a ty musialas? Probowalas kiedys robic mu terapie szokowa, typu nie prac jego ubran albo nie przygotowywac mu jedzenia az nie zrozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, z brakiem seksu włacznie - chociaż to nie było specjalnie, ale wynikowo - nie miałam po prostu siły ani nastroju. Zdałam sobie sprawę tylko, że są granice tego co on zrobi, ze resztę i tak będę odpowiedzialna ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
Albo on cie przetrzymal. Z takimi rzeczami to trzeba konsekwentnie, bo jak potem przerwiesz, on znowu sie nauczy, ze tak z toba mozna. Ja bym sie nie dala, wolalabym miec syf w domu niz wszystko robic sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam błysku, bo do pedantyzmu mi bardzo daleko, ale jak się ma dwójkę dzieci to wielki syf nie jest wskazany. Trzeba na czyms ugotować, nie przewracac się o wszystko. Odpuściłam, robię co uznaję za stosowne, resztę olałam, mąż szczęsliwy nie jest, bo ta reszta to on, ale nawet rozpad związku go nie mobilizuje. Powiedziałam mu - nie gadaj mi tu pieknie jak to kochasz i się starasz, wstań po prostu raz na jakiś czas, ubierz dzieci, nakarm, daj mi się wyspać. Nie, to za dużo. Sprzatnij raz na tydzień całe mieszkanie. Nie, on nie ma kiedy, jak ma wolne to śpi, bo zmęczony. No trudno, ja też mam dość, starcza mi konsekwencji na dzieci, nie mam więcej już, zresztą ta konsekwencja sprowadziłaby się właśnie do układu - ja mówię co ma robić, on to robi i absolutnie nic więcej, nie zauwazy tej otwartej bramki, niezamkniętych drzwi, że dziecku trzeba nos wytrzeć. No to chyba lepiej wynająć kogoś od czasu do czasu do wykonania niezbędnych czynności okołodomowycha, a z resztą polegac tylko na sobie, bo to i tak teraz faktycznie jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
O matko, az przykro czytac, wspolczuje. Dlugo go znalas przed slubem/dziecmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak widać za krótko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieprawda, moja tesciowa tez sluzka byla, mezowi, synowi wszytko pod nos. A jakos dziwnym trafem moj maz sam z siebie od zawsze mi pomagal, przy dziecku-choc byl poddany nagonce tesciowej i szwagra, ze jak to-facet przewija dziecko? To wynika z relacji i milosci naszej, kazde chce dla drugiej osoby jak najlepiej, chce odciazyc, zrobic mila niespodzianke. Ale... ja i tak musze mowic mezowwi, co ma zrobic, czy co kupic w sklepie-aale korona mi z glowki od wydania kilkku komunikatow nie spadnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwrrr
''Nieprawda, moja tesciowa tez sluzka byla, mezowi, synowi wszytko pod nos. A jakos dziwnym trafem moj maz sam z siebie od zawsze mi pomagal'' x Alez oczywiscie, nie ma reguly. Tak jak z dziecmi alkoholikow - jeden bedzie alkoholikiem, drugi bedzie mial wstret do alkoholu, a trzeci i czwarty beda normalni. Moj facet tez mial wszystko pod nos, a teraz robi w domu tyle, co ja (no, mniej, ale pracuje wiecej i zajmuje sie samochodami i rachunkami), i nie musze nawet go prosic. Ale mamy na tyle szczescia, ze zadne z nas nie jest ani pedantem, ani strasznym syfiarzem, wiec robimy obydwoje tak, jak nam wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko dowodzi, że Twój mąż nie jest moim mężem. I nie chodzi o to co komu z głowy spadnie, bo oczywiście nie miałabym problemu z wydaniem kilku poleceń, ale powiedz mi kto był winny złamanej ręki córki? I czy naprawdę nie ma to znaczenia, że tylko ja się czułam winna, a on nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W odpowiedzi na twoje pytanie tak mi dobrze znane z domu : jesli jestes matka dla niego i o wszystkim myslisz co mu zostaje ? Moj to len niemilosierny ale po 4 miesiacach sie wkurzylam i sama dalam spokoj, na wyjazd pierz i szykuj pakoj ubrania tylko swoje i dziecka, obiad dla siebie jak wroci i bedzie glodny i nic nie bedzie ani w lodowce ani gotowego to zacznie gotowac a wtedy powiedz ze dla ty tez chcesz i tak ze wszyskim, ale najpierw sama odpuść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie napisałam, że o wszystkim, tak jak nie napisałam, że wszystko robię sama. Taka rozmowa tutaj jak i z nim - tłumaczysz jak krowie na rowie, a nic nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gruszka Pietruszka
Do goscia od zlamanej reki, dziewczyny prawde Ci napisaly. Napisalas ze zawsze robilas wiecej niz on bo widzialas ile on jest w stanie zrobic - nie rozumiem, dlaczego on mialby nie byc w stanie zrobic wiecej? To jest chyba dorosly czlowiek skoro sie ozenil i ma dziecko, umie wywiazywac sie z obowiazkow w pracy? Umie? No to raczej nie jest ulomny. Biestety same sobie tak robimy krzywde jak bierzemy wiecej obowiazkow na siebie bo potem ciezko to zmienic. Moj mial okres ze tez probowal roznych sztuczek zeby jak najmniej robic. Jak zmywal naczynia to dwie godziny (?) talerz, przerwa, szklanka, przerwa, dwie lyzki, przerwa. Myslalam ze wybuchne, ze mnie rozniesie, ale skonczylam co ja mialam robic*****szlam odpoczywac. Odkurzal kiedys ponad godzine male mieszkanie ktore ja w piec minut porzadnie odkurze. I to nawet bez przerw, no nie wiem, chyba przy okazji sziany i sufity oblecial. Ale jak by mnie to nie denerwowalo to ja sie za to nie bralam, on mial zrobic to niech robi. Plus taki ze moj jak cos robi to faktycznie jest porzadnie. No i przy synu wszystko zrobi i bardziej jest kwoka jesli o dziecko chodzi niz ja. Pilnowal i schodow i chemikaliow itd itp. Jak byl maly to wstawal do niego. Zawiezie go do lekarza, pilnuje szczepien, wie co sie dzieje u niego w szkole, jezdzi z nim do kolegow itd itp. Ale swoje tez ma za uszami i nawet w opiece nad dzieckiem jak maly mial kilka miesiecy to probowal mnie wkrecic zebym wszystko robila, da malemu mleko ale niech ja mu podam itp. Tylko ze ja sie nie dalam, dajesz mleko to zrob mleko, raczki ma ;) I Taoj tez ma rece i uwierz ze gdyby mu sie tylko chcialo to umialby wszystko zrobic. Ja tez bym w Twojej sytuacji przestala cokolwiek dla niego robic. Niech sam sobie pierze i gotuje jak nie umie dzielic sie obowiazkami w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację - jakby chciał, ale skoro nie chce? To chyba o czymś świadczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj sprząta,gotuje,pierze:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo im tak trzeba jak krowie na lopacie podac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×