Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lidaja

Nie cierpię dzieci i innych ludzi Jaka jestem pomocy jestem leniem

Polecane posty

Gość Lidaja

Nigdy nie umiałam nic o sobie powiedzieć, ale teraz mniej więcej zmuszę się i to zrobię, jest to dla mnie bardzo trudne. Jestem bardzo leniwa. Haha i wiedziałam, że tak będzie tzn.: że jak będę próbować to nic z tego nie wyjdzie, bo ja tylko w myślach potrafię dużo gadać, a kiedy mam to przelać na papier to już nic nie pamiętam, co chciałam na pisać. Zaraz po osiemnastce wyprowadziłam się z domu. Zamieszkałam z obecnym mężem 30 km od domu w wynajętym lokalu. Mąż dużo dość zarabiał, ale i tak nie radziliśmy sobie, często brał zaliczki. Tęskniłam za rodziną. Do szkoły nie chciało mi się chodzić i zaczęłam siedzieć w domu zaraz po wakacjach tak ze 2 miesiące, no ale jakoś ukończyłam ją. Stało się tak dlatego, że moja nauczycielka od polskiego nie chciała słuchać tego co mam do powiedzenia, tylko kazała mówić to co nam podyktowała. Od tej pory szkoła dla mnie nie istniała, chodziłam tylko po to, żeby zdać egzamin, nawet na maturę nie poszłam. Wspomniana przeze mnie nauczycielka była jednocześnie moją wychowawczynią. Dodatkowy przedmiot maturalny to była geografia. Matematyki nie umiałam wcale. A moja wychowawczyni powiedziała coś w takim sensie, żebym wybrała coś byle nie matematykę. To było tak jakby ona nie zgadzała się, żebym zdawała matematykę. Z geografią to był koszmar. Mniejsza o to, do matury nie podeszłam. Nie miałam w czym iść i to też było powodem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidaja
Było mi wstyd, że nie mam w co się ubrać. Teraz patrzę na to inaczej i wiem, że poszłabym i zdała maturę. Wybrałabym historię lub matematykę. Szkoła, o której mówię to nie był mój wybór tylko mamy. Chciała się popisać przed sąsiadami i posłała mnie do technikum. Do domu nigdy nie chciałam i nie chcę wracać. Zamieszkaliśmy u moich teściów, którzy nas zaprosili. To było nam na rękę, ponieważ w wynajętym domu pękły nam grzejniki po zimie. Żadne z nas nie pomyślało, żeby spuścić z nich wodę, gdy wyjeżdżaliśmy. Pobraliśmy się w sumie dlatego, żeby nie robić wstydu teściom, no bo w końcu u nich mieszkaliśmy. I tak długo z tym zwlekaliśmy, bo nie było nas stać na wesele. Oczywiście moja mama zaczęła wszystko organizować i to był kolejny błąd, na który pozwoliliśmy, ale to z dobroci serca, żeby nie zrobić jej przykrości. Jeszcze wracając do szkoły, chciałam nadmienić, że biegnąc na autobus, było mi trudno dogonić koleżankę, a idąc godzinę na salę gimnastyczną nie miałam sił ćwiczyć. Nigdy nie brałam z tego powodu wolnego czy coś i ćwiczyłam, ale było mi bardzo ciężko. W podstawówce brałam jakieś tabletki przeciwko objawom gruźlicy, było ich bardzo dużo około 5000, może więcej. Do lekarza chodzę bardzo rzadko. Ostatnio byłam i lekarka stwierdziła u mnie ukrytą astmę oskrzelową. Zapisała mi jakieś tabletki i brałam, ale już nie poszłam do niej. Po pewnym czasie zmusiłam się zapisać ponownie do lekarza, ale innego ponieważ było mi wstyd iść do tej samej lekarki, do której nie wróciłam na kontrolę. Po wykonaniu usg, wyszło, że mam stłuszczenie wątroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidaja
U teściowej mieszkałam w malutkim pokoju i dużo paliłam papierosów, bo mąż nie chciał rzucić. Coraz częściej siedziałam sama w pokoju i w towarzystwie komputera. Znalazłam grając w grę chłopaka, młodszego ode mnie o 7 lat. Spotkałam się z nim, to było bardzo zamierzone, oboje się zmusiliśmy do rzeczy, które zaplanowaliśmy przez internet. Byłam przy nim gdy pisał maturę, gdy kończył studia, gdy dostał pierwszą pracę. Uczyłam go tego co już umiałam. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Gadaliśmy najpierw na czacie w grze, potem telefonicznie. Zebrałam się w sobie i poszłam do szkoły, zmieniłam zawód i mam w sumie teraz dwa zawody. Miałam nadzieję, że to naprowadzi mnie w kierunku zdania matury, ale myliłam się. Szkoła policealna to jak to się mówi "tylko papier". Dużo się nauczyłam, większość umiałam, ale przedmiotów maturalnych tam nie było. Poszliśmy do niej razem z chłopakiem. Zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu z inną parą, potem jeszcze ludzie się zmieniali, jednak z żadnymi nie utrzymywaliśmy bliskich kontaktów. Teraz rodzice mojego chłopaka kupili za kredyt mieszkanie, które w najbliższym czasie mój chłopak ma spłacać. On stał się nerwowy, krzyczy na mnie, uderzył mnie kilka razy, skręciłam kolana, miałam sińce na nadgarstkach i palcach, ponieważ on mnie mocno za ręce ciągnie. Rzuciłam papierosy, bo czułam, że i tak mi to wyjdzie na dobre. Co mnie zmotywowało? Nie wiem sama. To był koszmar, ale na szczęście już za mną. Nie palę od 2011 roku. Teraz cieszę się ogromnie z tego, bo i tak nie byłoby mnnie stać na papierosy. Chłopak nie pali, a do wydawania pieniędzy jest bardzo skąpy. Praktycznie siedzę sama przed komputerem. Moją pasją jest gotowanie, ale nie jadam mięsa. Jem bardzo dużo zup, zwłaszcza amino. Po rzuceniu palenia przytyłam drastycznie z 70/90 kg. Żałuję, że opuściłam męża, ale nie da się już tego cofnąć. Z drugiej strony nic mnie z nim tam nie czekało, nie miałabym emerytury, własnego domu, ani nic. Mój mąż nie zabiegał o to. Mamy działkę, na którą go namówiłam. Włożyliśmy w nią oszczędności i nawet wzieliśmy malutki kretyt, ale i tak nic z tego nie wyszło. Miałam nadzieję, że może zmieni pracę i ta działka go zmotywuje, ale on jest przyzwyczajony mamy, która robi mu obiady o jednakowej porze. Gdy zapytałam czy ja mogę robić obiady - odmówiła. Dlatego teraz jest mi dobrze, bo moge wreszcie robić je kiedy chcę i jakie chcę. Tylko nie wiem co ze sobą zrobić. Martwi mnie mój chłopak i jego nerwowość, to że nie mam pracy, to że nie będę miała emerytury. Mój mąż przestał do mnie pisać, dzwonić itp, stracił pracę. Chciałabym mieć pracę i zacząć samodzielne życie, bez żadnego z nich ... i tu właśnie jestem w kropce. Mój znak zodiaku to baran, a moi panowie to byki. W pierwszym związku nie miałam dzieci, bo bałam się tego jak je wychowam i za co. Teraz nie chcę mieć, bo boję się rodzić. Wręcz nie cierpię tych małych obślizgłych bachorów, brudnych, śmierdzących. Nie kontaktuję się z nikim. Nie mam przyjaciół. Nie potrafię się z nikim zaprzyjaźnić. Zwłaszcza z kobietami. Kiedyś miałam przyjaciółkę, miała na imię Asia. Mojej mamie nie podobał się jej krzykliwy charakter i kazała jej nie przychodzić do mnie i tak nasze drogi się rozeszły. Czuję do niej uraz, za to że pozbyła się mojej najlepszej koleżanki i za to, że wybrała za mnie szkołę. Dobrze pisze mi się na necie, tylko w taki sposób potrafię rozmawiać czy otworzyć się. Bardzo krępuje mnie rozmowa przez telefon, mało kiedy odbieram. Wolę sms. Generalnie mówią o mnie, że jestem dobrą duszą, bo zawsze pomagam innym. Myślę, że jestem zdolna manualnie. Lubię siedzieć. Dlaczego nie mogę znaleźć pracy? Jak jeszcze mi się coś przypomni to napiszę. Powiedźcie mi co myślicie o tej sytuacji, o mnie, o moim lenistwie i czy macie jakieś wskazówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostatnie ścierwo
Nie chce mi się tego czytać, bo trochę za długie. A zwierzęta chociaż lubisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidaja
Lubię psy i koty, miałam psy, ale teściowie się ich pozbyli, bo stwierdzili, że śmierdzą i zjadają sąsiadom jajka i kury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidaja
Zresztą tak samo było z moim kotem: mój kotek, a właściwie kotka miała na imię Kropka. Bardzo ją kochałam, była taka cudowna, wytresowana. Nie podchodziła do ich, przychodziła na moje okno, a jak chciała wyjść to trzaskała łapkami w żaluzje. Spała ze mną i ogrzewała mnie kiedy było zimno. Jadła to co ja, ryż, makaron spaghetti. Pewnego dnia się okociła. Wygrzewała się na słońcu z maluchami. Teściu wypuścił psa swojej córki Ten pies zagryzł małe kotki. Po kilku dniach mojej kropki już nie zobaczyłam. Sąsiadka mówiła, że pewnie teściu ze szwagrem spalili ją na stosie w liściach tak jak zrobili to z jej kotkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boze co za ludzie ..... bedac na wsi napatrzyłam sie na okrucienstwo wobec zwierzat .Jak reagowałam to straszyli ze samochod mi ktos podpali ... Autorko myslę ze wizyta i terapia u psychologa moglaby zmienic Twoje nastawienie do zycia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie jest tak jak mówisz. Dziękuję Ci za miłe słowa, za wsparcie. Myślałam o psychologu. Wizyty są kosztowne, ale kiedyś wezmę się w garść i pójdę. Póki co zaczęłam od wybrania się na inwentaryzację - to taki mały krok do przodu :) Jestem ciekawa czy są ludzie, którzy mają podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boże, co za bydło cie otacza, a raczej to obraza dla bydła. Jakieś s****wa kompletne. Nie zgadzają się na to biernie, uciekaj stad. Trzeba było kota wziąć ze sobą i uciekać gdzie pieprz rośnie. Tego juz nie odkrefisz, ale uciekaj teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×