Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam dość swojego związku

Polecane posty

Gość gość

Mieszkam z chłopakiem już 4 lata. Niedawno, bo w październiku stracił pracę. Do tej pory nie może nic sobie znaleźć. Nie wiem czy widzę takie chęci z jego strony, bo sama wysyłam mu pełno cv. Na dodatek jest on chyba uzależniony od marihuany, pali codziennie mimo moich krzyków, próśb. Jak mu to wypominam to tylko się denerwuje i grozi, że już nie wróci .. Wtedy zawsze próbuję pogodzić się z nim. Jest mi strasznie ciężko. Za rok planuję się wyprowadzić do innego miasta, on ma to zrobić ze mną. Wiem, że jak go zostawię to on zostanie bez pieniędzy z długami, Nawet nie będzie miał gdzie mieszkać. Jest dobrym człowiekiem, opiekuję się mną. Gdyby tylko nie palił i pracował. Wiem, że mnie kocha. Ale pochodzi z bardzo trudnej rodziny, może to też przez to jego zachowanie jest czasem dla mnie niezrozumiałe. Pochodzimy z różnych światów. Proszę poradźcie, co ja mam robić? Codziennie płaczę, codziennie kłótnie. On obiecuje dzień w dzień, że od jutra się zmieni i już od takiego czasu się tego jutra nie doczekałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Codziennie płaczę, codziennie kłótnie. On obiecuje dzień w dzień, że od jutra się zmieni i już od takiego czasu się tego jutra nie doczekałam..." x a więc sobie za to podziekuj, skoro obiecuje i nie dotrzymuje tego a ty jak bezwolna ameba nadal z nim jestes, to on doskonale wie, że może ci wciskac kity bez opamiętania a ty i tak nic z tym nie zrobisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co mam zrobić? Nie wyprowadzę się nawet tymczasowo, nie mam gdzie. Muszę mieszkać w tym mieszkaniu, bo inaczej nie mam jak dostać się do pracy. Jak się obrażam, albo na niego krzyczę to on albo przeprasza i mu przebaczam, albo wychodzi wkurzony i wtedy boję się, że on już serio nie wróci, coś sobie zrobi. Poza tym wiem, że jakbym go zostawiła stałby się złym człowiekiem, bez mieszkania, bez pieniędzy. Nie miałby co zrobić ze swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy ty w ogóle czytasz jaki bełkot wychodzi spod Twoich paluszków? skoro dla mieszkania jesteś gotowa poświęcić szacunek do siebie, honor, godnośc i stan psychiczny to po co zakładasz ten temat? baw sie dalej w matkę terese z kolesiem, który tobą pomiata. a gadanie, ze sobie cos zrobi to czysta manipulacja ale on widocznie wie, że rozumem nie grzeszysz i się nabierzesz na te żałosne teksty. więc nie on się nie zmieni, normalna, szanująca się dziewczyna z nikim takim by nie była albo dała jedną szansę czyli postawiła ultimatum a jakby się nie zmienił to do widzenia, no ale dla Ciebie ważne jest mieszkanie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciągle próbuję coś zmienić, a nie da się. Nie mogę wymyślić już nic, a chcę dobrze. Nie mam oparcia w nikim. Wszyscy moi znajomi nie mieszkają już w moim mieście. Czasem się spotykam z koleżankami, ale rzadko. Głównie znajomi mojego chłopaka. W pracy nic nikomu nie mówię, rodzicom też. Jedynie mój brat wie, że mieliśmy problemy, ale myśli, że jest już dobrze. Co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojojoj! Biedaczka tylko z tego mieszkania może dojechać do pracy! Z żadnego innego nie dojedzie :D Skoro tak, to musisz cierpieć. Nic nowego dla Ciebie, cierpisz już przecież na chroniczną głupotę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważne jest mieszkanie, bo je wynajmujemy i ja nie mam pieniędzy na wynajem dla siebie drugiego, fizycznie nie mam, bo od jakiegoś czasu utrzymuje nas oboje. Stawiałam mu ultimatum raz, pojechałam do rodziców, bo akurat miałam wolne i mogłam sobie na to pozwolić. Jakiś czas było ok. Potem znów. Ale po tej utracie pracy ja już nie wytrzymuje. Nie chcę go zostawiać, chcę zmienić nasz związek na lepszy. Wiem, że on by też tego chciał, ale nie umie zachowywać się inaczej. Jak pomóc nam, a w szczególności jemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ponieważ moją jedyną opcją jest wyprowadzka do rodziców. Oni mieszkają pół godziny drogi od mojego miasta, autobusy kursują od 5, a ja na 5 rano mam do pracy. Nie mam auta, więc fizycznie jest to niemożliwe. Nie mam do kogo innego się przeproadzić chociaż na jakiś czas. A nie mogę sobie pozwolić na wolne od pracy. Tyle w temacie mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty jesteś po prostu bardzo głupia i szkoda z tobą dyskutować, jeszcze trochę i będziecie ćpać razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sailorrrrr
Chyba nie rozumiesz słowa ultimatum, ultimatum stawia się raz, ktoś się nie wywiązuję to się żegnasz, dlaczego masz pretensje do palanta i nieroba, że jest palantem i nierobem? Większe pretensje powinnas miec do siebie, dlaczego z kimś takim jesteś. I najważniejsze: człowiek się zmienia jezeli chce się zmienić, on nie chce a już tym bardziej nie chce tego zrobić dla ciebie więc nie tłumacz swojej głupoty takimi bzdurami jakie tutaj wypisujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam do kogo innego się przeproadzić chociaż na jakiś czas. zzz to po cholere zakładasz ten temat skoro i tak nic nie zrobisz, boze co za idiotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jakoś szuka tej pracy, ale u nas w mieście jest słabo z tym. Teraz robi specjalnie jakieś uprawnienia, ma mu to pomóc. Ja wiem, że ta relacja obecna jest chora. Ale ciągle mam nadzieję, że ja go zmienię. Wcześniej było dużo lepiej, byliśmy szczęśliwi, on specjalnie dla mnie był inny. Ale znowu zaczęło się to samo. A czy wy mogłybyście zostawić osobę, którą kochacie i patrzeć na to jak potem bieduje, załamuje się i nawet nie ma gdzie się podziać? Ja nie umiem, za bardzo zależy mi na nim, żeby mu to zrobić. Jeszcze jakby miał pracę, ale w takiej sytuacji, bez stałego dochodu nie jestem w stanie go zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie zostawiaj go, szmać się dalej i nie zawracaj ludziom głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po to zakładam ten temat, żeby dowiedzieć się, czy może ktoś był w podobnej sytuacji i może mi coś na to poradzić, albo ma jakiś inny sensowny pomysł jak z tego wybrnąć nikogo przy tym nie raniąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bylam w podobnej sytuacji, odeszlam a jemu nic sie nie stalo, tylko straszyl ze sobie cos zrobi ze to ze tamto, ja mysle ze tu chodzi jedynie o twoje przywiazanie, ale wiesz jezeli wyjedziesz z nim wyjdziesz za niego, potem bedziesz tu prosic o pomoc jak uwolnic sie od niego, znajdz porzadnego chlopaka, tacy sa, idz do ludzi usmiechaj sie do nich, teraz mam dobrego mezczyzne i nie zaluje ze wtedy odeszlam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emmre
alkoholikom, narkomana i hazardzista nie przebacza sie w nieskonczonosci, jeden i drugi raz a potem mowi sie zegnam.....z takimi osobami nie buduje sie zwiazku, zaklada rodziny bo to nie ma sensu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość III
I to on się tobą opiekuje???!!! No, nic dodać, nic ująć - wspaniały człowiek! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brałam go ze wszystkimi jego wadami. Zobaczyłam jego dobro, które też w sobie ma. Kiedyś też mial problem z marihuaną. Nie palił ze dwa, czy trzy lata, ponieważ ciągle był w delegacjach w pracy i nawet o tym nie myślał. A teraz brak pracy dosłownie znów miesza mu w głowie. Wiem, że potrafi żyć bez tego, ale nie wiem, może nie chce? Dla niego marihuana to nie narkotyk. Wg mnie jest to poważne uzależnienie, ja sama tego nie tykam i nie lubię. Mam tak, że ogólnie szkoda mi ludzi, którzy nawet sami sobie zgotowali problemy. Wierzę w to, że każdemu da się pomóc. Może jestem głupia i moje nadzieję są zbyt duże. Kocham tą część jego, w której jest dla mnie czuły, stara się, udowadnia to wszystko, chce założyć rodzinę, widzę, że kocha dzieci i jak dobry jest dla nich. Dlatego wierzę, że jest to dobry człowiek. Natomiast nienawidzę tej części, kiedy pali, kiedy wkurza się, że wypominam brak pracy i nie chce dawać mu pieniędzy na głupoty. Chcę, żeby została z niego tylko ta dobra część i łudzę się, że tak kiedyś będzie. Chyba każdy zasługuje na lepsze życie, które ja mu oferuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze zacznij w koncu uzywac mózgu o ile go w ogóle masz. To co oferujesz moze dla ciebie jest lepsze, on ma to gdzieś. Gadasz jak jakaś członkini sekty, brrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcesz uslyszec to: BADZ Z NIM, kochaj go do konca zycia, naprawde, widac ze nie chcesz go stracic, a prace znajdzie, kochajcie sie, ja wam zycze szczescia,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, chcę to usłyszeć. Ale jeszcze bardziej chcę usłyszeć jak to zrobić. Sama nie wiem, czy może zapisać go na jakąś terapię, może to pomoże, o ile on się zgodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mimo naszych rad i tak zostaniesz znim, kazdy c***owiedzial a ty zrobisz swoje ja to wiem a potem przyjdziesz i pwoiesz pomozcie mi wziac rozwod z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzsisz mialam racje, chcialas to uslyszec, tylko na terapie on musi chciec isc, jak cie kocha to pojdzie, skoro ma dobre cechy to moze da sie wyjsc z tej maryski no nie, moze daj mu szanse, niejeden dal drugiemu szanse w zyciu, a o prace trudno i to nie jego wina bo problem jest okropny z praca, poczekaj z ta praca, ocknie sie jak zobaczy ze pusta lodowka,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieraz jest tak ze wychodzi sie za pozornie dobrego bez wad ideala a potem istna kaszanka, i co? i gorzej niz z maryska jest, dlatego skoro kochasz i masz sile walcz o swoja milosc, o dobro jest trudno w tych czasach a skoro on jest dobry, moj np co 2 min idzie na balkon palic, wypic tez by wypil ale nie ma picia, w moim domu sie nie pije ppwiedzialam, no a jest dobry chlop i tyle, troche stanowczosci dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aaaaa i jeszcze jedno, jesli czujesz ze jestes dla niego wazna a to jest najwazniejsze, to warto, a jezeli on robi zlewke to nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ratafia
Nic nie możesz zrobić żeby go zmienić. Choćbyś na głowie stawała. Tylko on sam może się zmienić jeśli zechce - a ewidentnie nie chce. No i po co ma chcieć, skoro ma utrzymanie, mieszkanie i może spędzać dni paląc trawę. Zadaj sobie kilka pytań: Od kiedy się kłócicie? Dopiero od jego utraty pracy, czy już wcześniej? Czy nie jest tak że między wami się pogarsza? Czy nie znudziło ci się co wieczór powtarzać mu tego samego? Nie masz pieniędzy żeby się wyprowadzić, ale masz pieniądze, żeby komuś opłacać mieszkanie, jedzenie i używki? On z kolei nie ma kasy żeby dorzucić się do czynszu ale na marihuanę ma? Na pewno on ma pozytywne cechy dla których chcesz z nim zostać - plus macie za sobą 4 lata związku. Jednak zastanów się czy chcesz, żeby tak wyglądało twoje życie. Jednego możesz być pewna- że lepiej nie będzie, będzie tylko gorzej - bo z jego strony nie ma woli zmiany. To nie ty jesteś odpowiedzialna za jego życie, tylko on. A jemu takie odpowiada. Przyjmij to do wiadomości. Wiem że przykro ci to czytać - ale wiem o czym mówię. Zajmij się sobą, on nie ma 10 lat i nie potrzebuje niańki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pić na szczęście on nie pije. Jestem z nim tyle lat, a tak na prawde pijanego widziałam, go tylko raz. Tak to czasem piwko z kolegą i tyle.. chociaż ten jeden plus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kłóciliśmy się wcześniej, ale nie aż tak. Po utracie pracy są to codzienne kłótnie, nawet po kilka razy. Płacze i krzyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie masz pieniędzy żeby się wyprowadzić, ale masz pieniądze, żeby komuś opłacać mieszkanie, jedzenie i używki?" x doskonale ujęte :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×