w Bośni wyszli na ulice a w Polsce debilizm i ciemnota

Policja użyła w piątek po południu armatek wodnych przeciwko protestującym, którzy próbowali wtargnąć do prezydenckiego budynku w Sarajewie. Demonstranci wybili okna i wrzucili do środka flarę. Jak relacjonował dziennikarz Reutersa, w budynku pojawił się ogień. Wcześniej użyto gumowych pocisków i granatów hukowych. Na miejsce ściągnięto specjalne oddziały policji. W Sarajewie demonstruje ok. 5 tys. osób. Protest zorganizowano w ramach solidarności z mieszkańcami Tuzli na północy Bośni, gdzie protesty przeciw bezrobociu i bezczynności władz trwają od trzech dni. W piątek grupa młodzieży zaczęła plądrować budynek. Jak podaje AFP, w Sarajewie do budynku władz wtargnęło około stu młodych ludzi ubranych w kominiarki z symbolem lokalnej drużyny piłkarskiej. Zaczęli plądrować gmach i wyrzucać telewizory przez okna. Około pięciu tysięcy zgromadzonych na miejscu demonstrantów biło im brawo. Policja użyła kul gumowych i grantów hukowych, by rozproszyć kilkusetosobowy protest. Potem użyto armatek wodnych. Reporter Reutersa donosi, że przed prezydenckim budynkiem płoną policyjne budki strażnicze. W Tuzli protesty trwają od wtorku. W czwartek rannych zostało 130 osób, w tym 104 policjantów. Władze nakazały szkołom odwołanie lekcji w piątek. Tuzla była kiedyś jednym z największych ośrodków przemysłowych w Bośni. W ostatnich latach boleśnie odczuła zamykanie prywatyzowanych fabryk. Podczas protestów trwających od wtorku domagano się działań przeciwko właścicielom czterech byłych państwowych zakładów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zakłady były prywatyzowane, ale nowi właściciele zamiast obiecanych inwestycji i przywrócenia rentowności, przestawali wypłacać pensje pracownikom, sprzedawali udziały i ogłaszali bankructwo. Z Tuzli protesty przeniosły się w czwartek do innych miast Bośni i Hercegowiny i przerodziły się - jak pisze Al-Dżazira - w wyraz powszechnego niezadowolenia z powodu bezrobocia i korupcji. 44-proc. bezrobocie? Według rozgłośni Deutsche Welle w rezultacie prywatyzacji, którą w liczącej 3,8 mln mieszkańców Bośni i Hercegowinie rozpoczęto w 1998 roku, 80 proc. prywatyzowanych zakładów zamknięto, pół miliona robotników znalazło się na ulicy, a 100 tys. straciło etaty. Bezrobocie w Bośni i Hercegowinie, według danych oficjalnych, sięga aż 44 procent. Realne jest, jak ocenia bank centralny, niższe - na poziomie 27,5 proc., ponieważ wiele osób pracuje na czarno. Równowartość przeciętnego wynagrodzenia to 420 euro. Jeden na pięciu mieszkańców żyje w ubóstwie. https://www.youtube.com/watch?v=hMFO_lBU1aE

Tam sie przynajmniej cos robi

a u nas znowu ciemnota bedzie w doope calowac tluska i komuchow

może w Bośni nie mają TVNu który by ich wiązał mentalnie przed telewizorem i zabraniał buntować się przeciwko władzy?

Muzulmanie maja troche inna mentalnosc wiec im tak latwiej wyjsc

pewno dojdzie i do tego; szkoda ze policja nie jest z narodem, wtedy zrobili by porzadek z tymi zlodziejami rzadowymi; u nas tez nalezaloby zaczac czystke ;)

Predzej wojsko dokona zamachu stanu

Głupie polskie lemingi nigdy nic nie zrobią

a co mozna zrobic, przygłupie? Co da wychodzenie na ulice? Masz jakieś postulaty? Typu chleb, kasza manna dla kazdego?

a u nas PAN PREZYDENT podpisał ustawę o pracy w niedzielę i święta hahahahahahahahhaahahahah !