Odkryłem sposób na całkowite wyeliminowanie stresu z życia i błogostan co najważ

niejsze działa. Efekty są w*rąbane, w ogóle nie stresuję się już w sytuacjach zagrożenia. Pewnego dnia po prostu zacząłem pić kawę najpierw w niewielkich ilościach, ale potem wpadliśmy z kumpelą na pomysł, że zaczniemy bić rekordy i tak ochlewałem się coraz większymi ilościami. Czułem jak kortyzol skacze, a serce tłucze. W końcu odstawiłem definitywnie. Od tego czasu( a minął już z miesiąc) nie czuję żadnych fizjologicznych objawów stresu typu podniesione tętno itd. Moja teoria jest taka. Wiecie, że jak np kulturyści biorą testosteron to po odstawieniu okazuje się, że organizm oduczył się go naturalnie produkować i w krwiobiegu jest jego niewielka ilość, a organizm produkuje go przez długi czas mniej niż powinien. No i.... Kawcia sztucznie podnosi poziom tego przeklętego hormonu stresu, a gdy ją odstawimy to efekt jest taki sam. Teraz jest zarydwapiście.

ile wypijałeś kawy w czasie tych rekordów?

ze 3 litry inki a do tego z 200ml espresso

Kilkanaście filiżanek w przeciągu trzech h, ale to w porywach. Niedługo zamierzam do tego wrócić, żeby się jeszcze bardziej uodpornić. Najlepiej zacząć powoli przyzwyczajać organizm. Najpierw jedna dziennie, potem dwie, trzy itd. Dodam, że uzupełniałem wszystkie składniki odżywcze, bo kawa je wypłukuje.

zaintrygowalo mnie to ja mam ogromne problemy ze stresem a po wypiciu kawy z dwóch łyżeczek, dostaje ataku nerwicy tylko obawiam sie czy po ciaglej stymulacji kofeina po jej odstawieniu nie bede spac po dwadziescia godzin na dobe ?