Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eljotka27

nuda rutyna miłość?

Polecane posty

Gość eljotka27

Witam, Nie mogę powiedzieć że jestem nieszczęśliwa... Jestem w związku już parę lat.. Przytłacza mnie codzienność... Codziennie praca od rana do wieczora, wieczorem wracamy do domu, zazwyczaj zmęczeni, jakaś kolacja, obowiązki domowe, szybki sex, tv itp... Wieje nudą, rutyną, tylko praca-dom, dom-praca... czasem spotkanie ze znajomymi czy rodziną... Nic ciekawego się nie dzieje... brakuje mi czegoś w życiu... Nie wiem jak mamy wyjść z takiego marazmu... Co zrobić by było ciekawiej, bardziej spontanicznie? Chyba popadam z depresję, mam wrażenie że to wszystko jest bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eljotka27
życie jest okrutne, tak nudno i beznadziejnie jeszcze w moim życiu nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niby jest wszystko dobrze a czegoś brakuje też tak miałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eljotka27
co zrobiłaś żeby to zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwa mężatka
też tak miałam i wyjechaliśmy za granicę bo rutyna nas zabijała. Rzuciliśmy się na głęboką wodę, bo ja z podstawową znajomością języka a mąż tylko ze zwrotami OK, thank you..... Przez pierwsze miesiące było inaczej, nie powiem że kolorowo, a potem to już tylko gorzej mi się pokomplikowało życie, bo uczęszczając do szkoły językowej poznałam żonatego obcokrajowca, który w ostatni dzień jego kursu dał mi do zrozumienia, że mu się podobam i...... serce zabiło jak oszalałe, a w brzuchu pojawiły się motyle.... Widocznie to w związku jest coś nie tak i nic tego nie zmieni, nawet totalna zmiana otoczenia, pozostaje jedynie chyba zmienić model na nowszy i cieszyć się życiem, bo można naprawdę zwariować. Ja też 2 lata w Polsce się leczyłam na depresję i mój mąż był przy mnie, ale teraz do mnie dociera, że to on był pośrednio tego przyczyną. Życie jest tak krótkie i ulotne, że naprawdę czasami trzeba na nie spojrzeć z innej perspektywy i aby przerwać marazm stać się egoistką. Ja to już zrozumiałam, ale życie dla mnie nie jest łaskawe i nadal komplikuje mi sytuacje sercowe, ale to już inna historia..... Trzymaj się i pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×