Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kurka srurka

wszyscy mnie tak straszyli a okazało sie że jest cudownie

Polecane posty

Gość kurka srurka
do tego zakochałam sie w mężu jako w wspaniałym ojcu :-) tu kolezanki tez mnie straszyły ze pojawia sie konflikty, bo faceci uciekaja od obowiązkow. moj m wstaje w nocy by mi pomoc mimo ze go o to nie prosze. wieczorem usypia małą, kąpie. umie przy niej zrobic wszystko i kiedy chce odetchnąć i wyjsc z kolezanką na kawe wiem ze on sobie da rade :-) podziwiam to w nim że chce tak aktywnie brac udział w wychowaniu córki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joplaa
to ja od dojrzałości ;) pozdrawiam pozytywne mamy i ich wpisy! :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest całkiem odwrotnie jak syn się urodził myślałam że oddam potwora:( nie spał wcale-lekarze rozkładali ręce. Ciągle domagał się noszenia i cycka, ciągle tylko mama i mama.... masakra:( teraz skończył rok i jest kochany. Śpi 3 h w dzień ( dla mnie to szok, chodziłam i sprawdzałam czy oddycha) ładnie się zabawi, ładnie pije, je, moge go zabrać na zakupy bez płaczu i marudzenia, gdy jade do znajomych to się ładnie bawi:) Wszyscy straszyli poczekaj aż zacznie chodzić to wszystko Ci pościąga, pozbija- na jego koncie jest tylko wazon- sama kazałam powąchać kwiatka;D wszystko stoi jak stało:) Z mężem to inna historia. Wygrałam tą bitwę dzięki jednej kafeteriance, która przekonała mnie że trzeba walczyć i pokazać kto wygra i co jest do przegrania ( inne pisały olej gnoja, co za h*j itp). Dzisiaj wiem że to ja swoją głupota doprowadziłam do tej sytuacji Teraz walczymy o siebie oboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurka srurka
powaznie myślałaś o oddaniu dziecka tylko dlatego ze był wymagający? wiadomo ze na początku lekko nie jest ale kocha sie dziecko tak mocno że jest sie szczesliwym tylko dlatego ze ono jest :-) przynajmniej u mnie tak było :-)rozumiem ze teraz kiedy jestes mniej zmeczona cieszysz sie bardziej z macierzynstwa :-) to fajnie :-) ja mam nadzieje ze u mnie tez nic w tym temacie sie nie zmieni :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 14 11
Faktycznie więź ojciec-dziecko jest piękna, jak patrzę jak córka zasypia wtulona w męża, czy jak leżą razem a on jej opowiada bajkę to jest w tym coś mega słodkiego i wzruszającego :) Zawsze dla mnie przykre i niezrozumiałe było jak ojcowie wymigują się od obowiązków przy dziecku, bo niby zrobią krzywdą, nie umieją itd. Ale niestety to matki często doprowadzają do takich sytuacji krytykując i poprawiając ojców (moja bratowa), nic dziwnego że tatusiom nic się nie chce robić, skoro zawsze wszystko jest źle i nie tak. Mnie niezmiernie bawiło jak mąż kiedyś założył pieluchę tył na przód albo zapinał body na rajstopach :) Albo zostawił w nogawce w śpiochach krem do pupy, a potem go szukaliśmy cały wieczór. I też zawsze mogłam na niego liczyć i wyjść kiedy potrzebowałam, zostawał z córką często i chętnie. Ale ostatnio córka ma fazę na mamę, tylko mama i mama... Pierwszy raz od 2 lat się zdarzyło, że musiałam wcześniej wracać z wychodnego, bo córka obudziła się w nocy i musiała przyjść koniecznie mama ją utulić.. Samo życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tymati
Gościu z 13:48- nie przesadzam, tylko ogarnia mnie pusty śmiech, jak czytam takie rzeczy o opiece nad 4- miesięczniakiem. I piszę to z własnego doświadczenia- 4 m-czne dziecko to pikuś, nawet jeśli jest wymagające. Narazie rodzice są zachłyśnięci nową rolą i dumni z tego jak się w niej sprawdzają, miałam dokładnie tak samo- potem przyszło ząbkowanie, wymuszanie, wycie o wszystko, ograniczenia, całkowite układanie swojego dnia pod dzieci, choroby... itd i przestało być różowo, bo każdy ma swoją wytrzymałość i cierpliwość (ja mam bliźniaki, więc pewnie jest mi trudniej, ale mimo wszystko nie jest kolorowo, chociaż bywa, żeby nie było:) Oczywiście życzę autorce jak najlepiej i oby nie przekonała się o tym, o czym piszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurka srurka
tymati podziwiam cie za opieke nad bliźniakami :-) dziewczyny trzeba rozróznic dwie rzeczy. mnie straszono kryzysem w związku na początku przez brak czasu i zmeczenie. kryzys taki nas nie dotknął a wrecz wzmocił nasz związek :-) a wy chyba piszecie o kryzysie macierzynstwa , że bedzie tak ciężko itp. byc moze bedzie ale wątpie że na tyle żebym mogła żałować decyzji o dziecku. ten kto nie ma dzieci nigdy nie zrozumie jakie to szczescie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tymati
Dzięki:) Jeśli chodzi o kwestię kryzysu w związku, to kluczową sprawą jest tutaj DOJRZAŁOŚĆ i tutaj się zgodzę, że masz autorko szczęście, że mąż Cię wspiera i pomaga. Nie piszę nigdzie, że dzieci to ciężar, że nie dają mi radości, bo to nieprawda. Dają mi mega satysfakcję i radochę, ale też mnóstwo powodów do frustracji i mnóstwo stresu...Ale pamiętam jak wyglądało moje życie, kiedy dzieci miały 4 m-ce:) Było pięknie:) I mówiłam tak samo jak Ty, że to nic trudnego, że jest cudownie... ach, stare czasy.... Życzę dalszej satysfakcji z macierzyństwa i jak najmniej problemów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poczekaj aż skończy 14 lat, wtedy pośpiewasz inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulaaaa88
Ja tez tak chce ;) coprawda jestem dopiero na poczatku ciazy a juz sie boje co to bedzie jak urodze. Tez tak mialyscie? Jak to bylo u was w I trymestrze? Obawy , ze zarodek moze sie nie rozwijac prawidlowo albo, ze cos moze byc nie tak? ja jestem w 8 tc i dopiero za tydzien mam 2 wizyte. Boje sie jak cholera;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olaluna77 niezalogowana
Tymati, jak ja bym chciała mieć bliźniaki ;) Domyślam sie, ze nie jest lekko, ale ... Autorko, ciesz sie póki możesz, wzmacniają swój związek, póki macie na to czas :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tymati
Olaluna77- działaj, życzę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przeczytalam wszystkiego ale kobiety, tez juz nie przesadzajcie ze musi jej byc ciezko, jak nie teraz to pozniej ;) owszem ja pierwsze dwa miesiace bylam wykonczona bo dziecko mi w nocy spac nie chcialo i pomimo ze moj maz mi bardzo pomagal to padalam na pysk, z braku snu po prostu bo ja nie umiem sie wyspac jak co najmniej 7 godzin ciagiem nie przespie i mialam wrazenie ze tylko oczy zamkne a juz maly sie obudzil na karmienie. Ale nie czulam sie uwiazana w domu. Jezdzilismy normalnie z mezem do rodziny, do znajomych i nas wszyscy odwiedzali. Jak syn mial 4 miesiace to wyszlam z kolezankami do klubu, maz zostal z synkiem, mial w lodowce moje odciagniete mleko. Co do kryzysu to u nas byly zgrzyty. Ja bylam niedospana i fukalam na meza, jego wkurzalo moje fukanie, sam byl niedospany bo w nocy ze mna tez czesto wstawal a rano do pracy. Dodatkowo moj maz jest taki ze sam szukal problemow, bo on tak drzal i dalej drzy o syna ze szukal dziury w calym, ze lepiej zebym odciagala mleko i dawala z butelki to bedziemy wiedziec ile zjada itp. Potem ze sie przewroci ze krzywde sobie zrobi itd. Czasami mialam go dosyc. Ale obsiadl na pupie jak dziecko roslo. Dalej ma swira na punkcie syna i drzy nad nim bardziej niz ja ale juz wie ze zdarte kolano to nie koniec swiata i ze jak spadnie z kanapy na dywan to nic mu nie bedzie. Syn ma 6 lat i ma swoje za uszami. Nie raz sie nie slucha i probuje postawic na swoim ale tak to juz jest latwy w obsludze :) maz wszystko przy nim zrobi. Jak ja pracuje do pozna to samo sobie radza i da mu jesc i wykapie i spac polozy i prace domowa pilnuje itd. Z reka na sercu, jak sie dwoje rodzicow angazuje to nawet jak dziecko daje w nocy popalic czy w dzien nie ma humoru to jakos sie przez to przetrwa. My w weekendy spalismy zmianowo. W soboty ja zajmowalam sie rano synem a maz spal dluzej. W niedziele ja odsypialam a maz zajmowal sie synem. W ten sposob raz w tyg sie obydwoje porzadnie wysypialismy. C do roku i chodzenia to ja mialam ciezki okres jak syn mial okolo poltora roku. Wlazil wszedzie, nie reagowal jak zabranialam. Zabezpieczalam wszystko co sie da. Zaczal proby wymuszania i jak mial gorszy dzien to ja na wieczor mialam go juz dosc. Ale bez przesady, nie codziennie mial takie dni. Najczesciej udawalo mi sie wymyslec cos zeby go zajac i zeby nie chodzil za mna marudny. Jak cieplo to duzo bylismy na dworzu i na placach zabaw. Jak zimno to dawalam mu farby czy bawilam sie z nim samochodami itp. I jakos nam te dni mijaly. A teraz to tak jak pisalam, syn aniolem nie jest ale sam sie zalatwi, sam sie ubierze, zje, sam sie pobawi. Nie narzekam :) Opieka nad dzieckiem nie jest latwa ale bez przesady ze to az taki kierat ;) da sie przetrwac tylko trzeba miec dobre nastawienie. No i maz zaangazowany w pomoc przy dziecku jest bezcenny. Tak ze wierze ze autorka moze nie miec zadnych kryzysow i radosnie przebrnac przec pierwsze lata dziecka. Nie mowie ze zawsze bedzie latwo ale tez nie codziennie dziecko wyje bez powodu i marudzi tak ze ma sie ochote wyjsc i nie wracac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×