Gość gość Napisano Luty 27, 2014 Jestem z chłopakiem od długiego czasu ale w zeszlym roku przechodzilismy przez ciezki okres, on mnie oklamywal wolał wychodzic z kolegami niz ze mna, nie szanowal mnie ani mojego zdania i zdawal sie nie traktowac zbyt powaznie. Poklocilismy sie okropnie przez wakacje , nie rozmawialismy przez jakis czas, wyjchalam na wakacje bez niego, zatesknil i byl najslodszym chlopakiem przez kolejne 2-3 tygodnie a pozniej znow dzialo sie to samo. Zaczelam szukac winy w swoim zachowaniu, w tym jaka bylam i moze to nie ideal ale nigdy go nie oklamywalam. Az w koncu za jakis czas zaczal pisac do mnie znajomy z ktorym przypadkiem spotkalam sie przez wakacje. Dla mnie on nigdy nic nie znaczyl i nie znaczy, w sensie, wydawal sie okej kolegą nic poza tym. No i ktorys raz z kolei moj chlopak wolal pojsc na impreze, prawdopodobnie sie ujarac i tego samego dnia wyszlo jakos tak, ze chwile poesemesowalismy z tym kolega i przyjechal pod moj dom i czy wyskocze z nim bo musi tylko zatankowac samochod. Mysle sobie, okej i tak nie mam co robic, wiec pojechalam nie majac nic zlego na mysli, zadnych zlych zamiarow. Wyszlo jednak jakos tak, ze na godzinke pojechalam z nim na wyscigi samochodowe i tam on mnie przytulił, usmiechnelam sie niezrecznie tylko, odsunelam, a pozniej on i tak podjemowal kolejne proby ale mu nie pozwalałam i jak sie skonczylo wrocilam do domu. Czulam sie troche zle z tym, ale wiedzac ze nie mialam złych zamiarow puscilam to w niepamiec. Jakies 2 tygodnie pozniej, podobna sytuacja, czy wyskocze z nim na miasto. Nie mam pojecia czemu wtedy dalam sie namowic, ale cholernie tego zaluję. Spacerowalismy i gadalismy, z mojej strony bez zadnych uczuc. W koncu usiedlismy w jednym miejscu i znow mnie przytulił, znow sie odsunelam poirytowana staralam sie zachowac dystans. Pozniej probowal mnie pocalowac i zupelnie zezloszczona go odepchnelam i wrocilam do domu. I od tego czasu zerwalam z nim kontakt i nie chce miec z nim nic wspolnego, zwlaszcza, ze znowu weszlismy z moim chlopakiem na dobra droge, zaczal dbac o mnie etc, nie chce zapeszac. Problem w tym, ze czuje sie zle, ze wie tylko o jednym z tych spotkan ale z drugiej strony wiem, ze jak mu powiem beda niepotrzebne klopoty a nie chce ich. Wiem, ze on tez o wielu rzeczach mi nie mowił, np jakis czas temu na imprezie jego kumpel sie wysypal ze jakas kolezanka byla w domu mojego chlopaka. Ale jestem raczej nieproblematyczna osoba i staram sie puszczac takie rzeczy w niepamiec, zwlaszcza, ze zalezy mi na tym zwiazku i jemu chyba tez. Wiem, brzmi idiotycznie, wychodzi, ze sie oklamujemy, to co ja zrobilam to chyba NIE zdrada ale tez niefajnie?czuje sie okrutnie. Ale wczesniej bylismy szczesliwi, tamten jeden rok byl dla nas strasznie feralny, zerwalismy prawie 3 razy o głupoty. I zaluje, ze to wszystko sie działo. I slyszalam kiedys, ze jest czasem lepiej po prostu pewne rzeczy pominac i z jego strony i z mojej i zaczac jakby od nowa. Czy wy sadzicie, ze tamte 2 spotkania to zdrada ? I czy lepiej byłoby gdybysmy pomineli co wyprawialismy w tamtym roku i zaczeli teoretycznie od nowa ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach