Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam 40 lat i takie wyobrażenie o związku jakiego bym chciała

Polecane posty

Gość gość

jestem po przejściach, bez szczegółów, mam dośc związków, ale brak seksu, bliskości i przyjaźni z facetem doskwiera, choć mam mnóstwo zainteresowań i zajęć....gdybym chciała kogoś poznać czy mam szansę na związek takim jakim ja go widzę czyli: mieszkamy osobno, spotykamy sie raz, dwa razy w tygodniu, czasem jakieś wyjazdowe weekendy lub wspólne wakacje, każdy ma własną kase i własna pracę, czas tylko dla siebie tez zachowuje, po prostu przyjaźnimy się, uprawiamy seks ale każdy z nas ma swoje zycie. Czy są faceci którym by to odpowiadało, czy każdy od razu chce mieć kucharke i sprzątaczkę zamiast przyjaciółki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi też się marzy taki związek, nigdy więcej faceta do obsługiwania :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
Mam mniej lat, ale się od pewnego czasu zastanawiałem, czy są kobiety, które tak wyobrażają sobie związek. Poświęcam dużo czasu, oprócz pracy, na działania hobbystyczno - rozwojowe (z dodatkową myślą, że kiedyś zrobią się z nich zawodowe). W liczne dni, w które się tym zajmuję, w zasadzie wszystko temu poświęcam, wpadam w swoisty rytm dnia (absolutnie nudny dla kogoś z zewnątrz). I lubię to. A jednocześnie myślę sobie, że w ten sposób nie był bym w stanie poświęcać wystarczającej uwagi partnerce. Stąd myśl, czy próbować się w ogóle "pchać" w jakiś związek. Bo w klasyczny obrazek damsko - męski się to nie wpisuje. A mało mnie kręci klasyczny w którym facet nie ma czasu, a kobieta czeka na niego z obiadkiem i takie tam, przekształca się bardziej w służącą gotową na każde skinienie. Ale właśnie, brak seksu, bliskości, wspólnego spędzania miłych chwil, oderwania się od tego wszystkiego, jak najbardziej doskwiera. Stąd ciekawiło mnie, czy występują w przyrodzie kobiety, które niekoniecznie wyobrażają sobie relację jak z filmów familijnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to w internecie znajdziesz mnóstwo takich ofert i tam znajdziesz faceta o którym piszesz.Takiego kwiatu pół światu. Tylko podstawowa zasada nie możesz się zakochac - czysty układ w stylu znajomi do łóżka, zero uczuc.Jezeli jestes cyniczna i bezemocjonalnie nastawiona do facetów po swoich przejsciach - dasz radę,jezeli szukasz podswiadomie miłosci - odpusc sobie bo znowu wpadniesz w dół. 40tka i nieudane związki..tylko jedna rzecz jezeli jestes nieszczesliwa sama ze sobą, jezeli pełno w tobie nienawisci,żalu,pretensji do zycia,facetów czy samej siebie - trudno bedzie ci znalezc przyjaciela do łóżka. musisz byc na 100% pogodzona ze soba i swoim losem, bez oczekiwania czegoś konkretnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No proszę więc nie taka sama jestem w swoich postanowieniach co do związków z facetami...... Identycznie jak autorka tego postu..,. He he ech.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, gdzie takiego faceta znaleźć????? Ciężka sprawa.......a może są też tacy faceci, hm napewno są którzy są zranieni i mają poczucie mnkejszej warości samych w sobie....wiadomo całkiem niesłusznie a jednak........ Hm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bogusia 36
Ja tak mam, dzieci odchowane zostałam sama bo maż odszedł, zresztą oboje tak uznaliśmy ze bedzie lepiej.jest mi tak dobrze samej. Mam czas na wyjscie z koleżanką na kawę, na fitnes.. nie ma juz ciągłych pretensji gdzie z kim po co? Tez brakuje mi sexu i czułości. Jeśli już bede w zwiazku to nie po to by gotowac, prać. Autorko życzę szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to moze sie przeciez udac czemu nie! ja tam wierze ze jak sie wie to sie uda :) www.youtube.com/watch?v=GcQLwI_5Z4I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, Vamos, ja nie widzę się w związku, gdzie facet oczekuje ode mnie klasycznego podejścia do "instytucji związku". Od 6-ciu lat jestem sama, z małym epizodem, który dodatkowo mnie zniechęcił. Ja mam swoje zajęcia, lubię swoja samotność a jednocześnie brakuje mi przytulenia :) Czasem chcę pomilczeć z piwem przed telewizorem a czasem pojechać na narty czy żagle. Już nie lubię ograniczeń a nie znoszę organicznie nakazów. Nauczyłam swojej wartości i chcę dla siebie szacunku. Nie chcę być ograniczana i nie chcę ograniczać. Ale niewielu jest takich facetów, którzy to zaakceptują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jenym słowem chcesz intymności bez związku , chcesz uczuć bez zobowiązań i relacji bez wspólnoty . czyli - wydmuszkę zamaist jajka jaki jest tego sens ? i co zaspokoi taki " związek " ? seks ? mozesz go mieć bez tego wszystkiego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
"czyli - wydmuszkę zamaist jajka" Chwytając za słówka - co jest złego w wydmuszce? Z jakiegoś powodu (głównie artystycznego) ludzie takie wykonują (aktualnie to zdecydowanie rzadko, bo pewnie słabo się je robi w chińskiej fabryce, jeszcze słabiej transportuje i lepiej coś wymodzić z tworzyw sztucznych). Wykonują, przeważnie misternie dekorują. I z jakiegoś powodu mają chęć to robić. Czy będziesz maszerować do każdego, któremu frajdę sprawia praca nad wydmuszkami i wręczać "masz tu jajko, to jest jajko, coś lepszego niż wydmuszka"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez tak chcę , bez dreczenia , zakochania , ale też nie chciałabym być jedną z wielu. Taki układ, mnie wystarczyloby spotkanie raz na miesiac , poza tym jakiś kontakt netowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
"Ja mam swoje zajęcia, lubię swoja samotność a jednocześnie brakuje mi przytulenia" Znakomicie streściłaś tym i moją sytuację. Jednocześnie lubię swoją samotność ale i lubię wychodzenie z niej, ale w określonych granicach. Miałem przyjaciółkę-współlokatorkę (tzn. jako przyjaciółkę mam nadal, ale w innej części świata), nic nas nie łączyło ani uczuciowo, ani erotycznie. Ale spędzaliśmy dużo czasu, dobrze się ze sobą czuliśmy. Jako, że jest z innej części globu, a jednocześnie znała tutaj niewiele osób i nie mówiła po polsku, czułem taką potrzebę, żeby jej trochę pokazywać okolicę, jednocześnie trochę "organizować" rozrywkę (kiedy np. nie miała innych planów). Jednocześnie, gdy taki stan trwał przez dłuższy czas, zaczynało mnie to przytłaczać, potrzebowałem właśnie pomilczeć przed telewizorem, poleżeć całą niedzielę z książką i wejść w stan galopujących myśli. Właśnie pobyć sam. Jeśli miała jakieś inne plany, wyjeżdżała gdzież z kimś innym, czułem, że łapię oddech. I później znów miałem chęci na jakieś wspólne plany, wojaże. Jak sobie przypomnę z dawnych prób związków, najtrudniejsze było to poczucie "przytłoczenia", a jednocześnie towarzyszący im wyrzut sumienia "no jak to, nie mam ochoty się z nią teraz widzieć?". Widywaliśmy się nie często, ale regularnie. I w pewnym momencie, kiedy się wykręciłem jakoś ze spotkania, ale na następny dzień jednak pojechałem, bo czułem, że ją to zraniło, czułem się okropnie, bo dotknąłem ją swoim zachowaniem a jednocześnie jednak się "ugiąłem", przemogłem, a nie miałem na to zupełnie chęci. Zupełnie tego nie rozumiałem, że nie mam takiej chęci na spotkanie "jak to?! przecież widujemy się tylko w weekendy?" Ale właśnie, stało się to taką rutyną, niewypowiedzianym nakazem. Oczywiście to było początek bardzo bliskiego końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak najbardziej można żyć w związku nie pod jednym dachem. Kochać i być kochanym. Nie wyobrażam sobie innej opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
Ale znalezienie takiego związku odrobinę już się komplikuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rutyna zabija zwiazek, jesli tylko jest taka mozliwosc to najlepiej zyc w dwoch mieszkaniach -nie ograniczajac partnera ani siebie. zycie w dwoch miejscach nie oznacza spotkan raz w tygodniu, mozna sie widywac codziennie, spedzac razem noce, popoludnia jak komu pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
Z ciekawości - a próbowaliście związków w ten sposób? Też się zgadzam, że to nie oznacza rzadkich spotkań, tylko spotkania i wspólne spędzanie czasu zgodnie z potrzebami dwóch osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprobowaliśmy i działa idealnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie mam latwo. Kocham meza i to bardzo ale gdy sie poznalismy i na poczatku naszego zwiazku (tak przez 2 lata) on mial taka prace, ze w ciagu tygodnia musial wyjezdzac to na dzien, to na dwa, czasem nie bylo go 3-4 dni z rzedu. Wtedy czulam ze zyje. Tesknilam za nim a jednoczesnie mialam czas dla siebie i wszytko bylo super. Niestety rytm pracy mu sie zmienil :O I teraz kazdego wieczoru jest w domu :O Wiem, ze brzmi to idiotycznie bo przeciez kocham go. Ale mam dosc ciaglej obecnosci kogos w domu :O Chcialabym czasem pobyc sama, po prostu sie rozwalic na kanpie, cos poczytac, no nie wiem, patrzec w sufit. Nie wiem co ze mna nie tak ale mam wrazenie ze sie udusze. Jestem chyba urodzonym samotnikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
introwertycy tak mają, dłuższe przebywanie nawet z osobami kochanymi, bliskimi, męczy je po krótkim czasie, potrzebują samotności aby nabierać energii, która jest potrzebna do życia, w samotności odreagowują emocje zebrane podczas obcowania z ludźmi. obecność ludzi jest im potrzebna ale tylko przez pewien określony czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problem jest bardziej złożony. Mam takiego przyjaciela, widujemy sie co dwa tygodnie na 1 - 2 dni od prawie roku. I zaczyna mnie męczyc ta regularnosc i za długi czas spotkań :( Chyba coś jest ze mną nie tak. Teraz jak mamy sie spotkac jest we mnie zero radosci i zaczynam myslec ze 'jakos wytrzymam' te stałą obecnosc :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to zerwij tę znajomość, po co ciągnąć coś co nie sprawia Ci radości rozważ przedtem wszystkie plusy i minusy bilans musi mieć choćby jednego plusa, bo niby dlaczego masz się męczyć i tylko dawać jesli nie masz z tego niczego dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
"Teraz jak mamy sie spotkac jest we mnie zero radosci i zaczynam myslec ze 'jakos wytrzymam' te stałą obecnosc :/ " Nie musisz zrywać znajomości. Pogadaj z nim, że musisz odejść od rutyny, złapać trochę oddechu. To jest dokładnie to odczucie, o jakim pisałem. "Podskórnie" czułem, że coś jest nie tak. Nie wiedziałem tylko, że to moje umiłowanie samotności też potrzebuje być dopieszczone. Identycznie, tylko odwrotnie, mają mocni ekstrawertycy - jak nie obracają się wśród ludzi to zaczynają więdnąć. Ale zazwyczaj potrzebują też szczypty samotności i czasu dla siebie. My mamy inne proporcje. I też jesteśmy wszyscy wspaniali, choć pewnie mniej rzucamy się w oczy, bo multum znajomych i aktywności nas męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość autorka topicu
do 03.03.14 gość bardzo dziękuję za post, nie nie ma już we mnie, złości, pretensji, nie jestem już cyniczna i bezemocjonalna, miałam dużo czasu w nic już nie wpadnę to mam za sobą już wiem jak odróżnić miłość od zauroczenia i czystej wygody, na szczęście udało mi się poukładać swój świat i facet nie jest w nim niezbędny...ale mile widziany....i fajnie mi się czyta że nie tylko ja tak myślę i tego oczekuję, szkoda że mało jest takich mężczyzn, ale na pewno są :-) pozdrawiam wszystkich którzy tu napisali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem też znajdujemy kogoś, kto nam pasuje... Z kim chcemy być. Mimo nieporozumień i przeszkód. A ten ktoś mówi ze na nas nie zasługuje... sztukaflirtu.pl/wiem-ze-moze-mi-dac-to-czego-pragne/3xzpg Miałyście tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
"szkoda że mało jest takich mężczyzn, ale na pewno są" Oczywiście, że są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vamos a ver
I temat umarł. A mnie ciekawi jak szukać, takiego związku. Niby nic jakoś szczególnie dziwnego, ale jak sądzę, spotykając się z większością kobiet (a pewnie od strony pań z większością mężczyzn) kiedy padnie nagle propozycja "bądźmy razem, ale jednak osobno w wielu aspektach" nie zostanie to dobrze odebrane. Albo jako propozycja ucieczki, "subtelnego" rozstania, taka wersja tego niechlubnego "nie zasługuję na Ciebie". Albo jako propozycja "bądź moją kochanką". Oczywiście już od początku warto jasno przekazywać, czego się szuka. Ale w którym momencie to zakomunikować? "Jesteś wspaniałą kobietą i bardzo chcę się z Tobą spotykać, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że szukam związku ..." No właśnie, jak to nazwać? Bo otwartego to raczej nie, nie to określenie. Skoro tego się używa często, gdy związek dopuszcza "udział osób pobocznych". Oczywiście najlepiej znaleźć bratnią duszę po której od razu widać, że jej osobowość, styl życia właśnie czegoś takiego "poszukują". Ale tak to chyba tylko w bajkach. Tego tak nie widać, jak sądzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz mozesz wiezyc albo nie jestem w takim ukladzie mieszkam osobno choc jestesmy razem widujemy sie w jeden weekend w miesiacu lub zadziej,kochamy sie bardzo,sex nie do opisania ja jej nie zdradzam ani ona mnie jestesmy na skypie przez kilkanascie godz na dobe uwierz ze tak moze byc naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chętny jestem na taki układ .oczekuję dyskrecji arasglide@ gmail. com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×