Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość gość
Chodzik i skoczek -oba do wywalenia ! Proszę sobie poczytać o szkodliwości tych wynalazków. A teściowa od danonkow to niech sie je.bnie w czoło. Czytajcie skład prod. bo te kaszki i herbat ki granulowane to sam cukier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i co od odrobiny cukru jeszcze nikt nie umarł, a jak od czasu do czasu dostanie coś z zawartością cukru to nic się nie stanie. Skąd teściowa miała wiedzieć? Nie będę jej przykrości robiła, powiem żeby nie kupowala więcej i tyle, proste. Ja nigdy nie byłam j******a na punkcie składu produktu, to ze w czyms jest troche cukru i widze okreslenie ze to SAM CUKIER to chuuuuuuuj mnie strzela! Jeny no nie dajmy się zwariować jak w kaszce cukier jest na 3 miejscu to nie kupie ale jak na 3 od konca po najwazniejszych witaminach to kupie bo wtedy wiem ze jest go malo i nic zlego sie nie stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Monia...juz kiedys pisalysmy o gosciach i ich dobrych radach...niech se .... Co to qrwa ich obchodzi co my z naszymi dziecmi robimy. To takie osoby, ktore same tych swietnych rad nie stosowaly a teraz za wielce wyedukowane robia. Jak bedziemy chcialy to i w chodzik i w skoczek bedziemy je wkladac i gowno je powinno to obchodzic!!! To nasze dzieci i c...j im w d... I niech mi tu nie p..., ze jak ktos nie ma argumentow to obraza, bo same zaczynaja. Od dzis wale ignora na naszych cudownych gosci. Jaki gosc, taka odp. Pozdrawiam dziewczeta z rana;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Hahahaha Kaśka mój mistrz...ja się dołączam do ignora...Pani anonimowa-wszechwiedząca pewnie wpie*dala codziennie ciasteczka popijając colą albo kawką z co najmniej dwoma łyżeczkami cukru ale dziecku kaszki nie da, bo żal... dziecko do cukru też się musi przyzwyczajać, bo nie uchronimy ich od czekolad i innych cukierków w przyszłości...a wręcz jak będą to uważały za zakazany owoc rzucą się na to bardziej...i ku*wa mać ile takie dziecko tego zje??? ja robię dziecku raz w tygodniu połowę porcji bananowej (sic!!) kaszki a on i tak wszystkiego nie zjada...ja za małolaty cukier w kostkach ssałam, wyjadałam łyżeczką z cukiernicy i sypałam sobie cukrem po chlebie z masłem i kurna jakoś żyję, nie jestem wielka jak bambaryła..i co prawda mam kilka nadprogramowych kg, ale prędzej dzięki kebabowi i piwie (sprzed ciąży) ;D, bo słodycze mogą dla mnie nie istnieć...uważam, że wszystko można ale w rozsądnych ilościach... kuźwa pozamykajmy te nasze dzieci w złotych klatkach najlepiej... i to moje ostatnie odniesienie do Pani anonimowej - nikt Cię tu nie chce :) i od dzisiaj zlewka.. co do Twojej wypowiedzi laktatorku, to będę broniła swojego zdania ponieważ jak wiele razy powtarzałam moje dziecko wisi sobie w tym skoczku w powietrzu jak na huśtawce...dla mnie to tak samo jakby był tzw nosidełku a'la plecak, bo dokładnie tak samo te "gacie" wyglądają...nie dotyka ziemi ani opuszkiem palca więc nie wiem jak mógłby sobie w tym obciążyć stawy......i o ile też sobie nie wyobrażam, że wiszę w tych gaciach osobiście, to nie wyobrażam też sobie wisieć do góry nogami (a moje dziecko to uwielbia i śmieje się wtedy w głos)...ani że mnie trzymają wielkie łapy a ja sobie fikam po czyichś kolanach...ani tego bujania....wózkiem też bym raczej nie chciała jeździć w tył...więc z całą sympatią dla Ciebie Laktatorku a mam nadzieję, że wiesz, że jest jej bardzo wiele...to nie jest to dla mnie żaden argument, dla którego miałabym czasem nie dać sobie dziecku powisieć czy inaczej pohuśtać się, bo dzieci rządzą się swoimi prawami:) a tak poza tym dziewczyny WYSPAŁAM się....!!! poszłam spać z kurami, bo wczoraj już nerwowa chodziłam i szłam jak na zderzenie z tego zmęczenia...nawet młody chyba się bał odezwać, bo tylko trochę w nocy marudził głównie o cyc..ale żadnych płaczów, kopania, siłowania....jakie życie od razu jest piękniejsze jak człowiek wyspany;D odstawiliśmy banana i problem wysypki i tarcia oczu zniknął... aaaaaa dzisiaj jedziemy odebrać obrączki..zajarana jestem jak gwizdek;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
macie rację że królicze mięso zdrowe wiem bo sama hoduję króliki i u nas to częściej je jadamy niż kurczaki. co do dawania mięsa to nie byłam za ale jak wy podałyście to ja też spróbuję bo właśnie gotuję rosołek na piersi z kurczaka ze świeżymi warzywami to zmiksuję Wojtkowi. Zobaczymy co będzie. Ja jestem zdania że i tak każda matka zrobi to co uważa za słuszne mino że jakiś "miły gość" ja zjedzie od góry do dołu to nie ma co sie przejmować tylko robić co serce i rozum podpowiada bo przecież żadna z nas nie chce krzywdzić swojego dziecka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Nie no to się teraz u mnie odwróciło. Cała noc nieprzespana. Mały w ryk od godziny 23:30 i tak do 4:00, kiedy to zdołał usnąć na dłużej tj. godzinę. Dzisiaj to ja wyglądam jak zombie. I nie wiem od czego to było. Wczoraj wieczorem pierwszy raz mu dałam jabłko z bananem zmiksowane. Zawsze dawałam oddzielnie i było ok. I nawet nie wiem czy bolał go brzuszek, bo ładnie się jeszcze tego samego wieczoru załatwił, a w nocy pomiędzy tymi płaczami nie było gazów. Brzuch był napięty ale jak on wył tak jakby go ze skóry obdzierali to nie ma bata żeby nie był napięty. I nie wiem zęby? Rąk do buzi nie pchał, ślini się jak zwykle ale nie chodzi jakoś zaśliniony wiecznie. Dziąsła nie wiem wydają mi się takie bardziej rozpuchlnione, ale tylko zarysy ząbków przez nie widać. I dodatkowo zakatarzony jest. W sumie u nas te dzieciaczki ze wsi co mają tyle samo miesięcy tez zakatarzone i nie wiem. Oby mu się nie pogorszyło. A i szczepienie i tak będę musiała odłożyć. I dzisiaj od rana znowu maruda, nie wiem... Śmiać mi się chcę tylko z jednej rzeczy. Ten mój syn to jednak porę sobie umie znaleźć. Bo gdybym miała jeszcze się teraz uczyć do egzaminów itp to raczej bym podziękowała za te studia. No ale mam nadzieję, że tak nie będzie wyglądała teraz każda noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Mikolajkowa a wyslij fote jak mlody w tym skoczku wyglada:-) nie wygibnie sie z tego? Mnie to martwi, tego bym sie bala. Kplezanka miala i chwalila sobie. Moja np jezdzi w spacerowce juz normalnie. Wiadomo, ze nie caly czas, ale czasami inaczej sie nie da. Moje dziecko np do 2roku zycia nie wiedzialo co to czekolada itp...i co? Nic, jak tylko poczula co to slodycz to jakby nigdy nie jadla. Zaczynalam rozszerzanie od warzyw, jadala wszystko, kasze, ryby, platki wielozborzowe itp, a teraz chleb z miodem na sniadanie, pyry na obiad, chleb z miodem na kolacje. Zupa warzywna tez odpadla. Okres pewien minal i teraz niedawno miesko wrocilo do lask, 2razy na mc. A warzywa? Marchew z rosolu to wszystko. Teraz jak Marta zaczyna to i ona probuje...moze jej sie odmieni. Karmiona piersia 2mce a uwielbia przytulanki. Jakby mogla to non stop by na mnie wisiala. Marte karmie co 3-3,5 h, zalezy ile mleka wypije. Hania byla co 4h i teraz wiem, ze to byl blad, bo potem jak sie dorwala do jedzenia to zjadala wiecej. Kazali mi tez Hanie woda oszukiwac, efekt byl taki, ze wody potem za Chiny nie chciala. Do tej pory niezbyt lubi, jakby ktos chcial ja oszukiwac. Tyla 1kg na mc, fakt, ze wzrost tez miala. Teraz ma 3lata i 17kg i 109cm. Jak ida 4latki z przedszkola to ona najwyzsza. Nigdy nie bedziemy idealnymi matkami, takich nie ma. Kazde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i charakter:-) sa dzieci duze i grube a sa i male i chude, tak jak dorosli:-) My nie podajemy ani chrupkow ani biszkoptow, nauka przy Hani...akcja pierwszej pomocy przy biszkopcie mi wystarczy. No to moje dziecko pospalo...30min:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Kaśka nie ma szans wykoziołkować, jest zapakowany na sztywno po pachy, z tyłu zapięty na rzepy i klamry...wysłałam foty;) właśnie dałam dziecku kwaśne jabłko jak cholera w siateczce...docelowo obrałam sobie, bo nie wierzyłam, że będzie chciał to jeść ale tak na mnie patrzył, że dałam mu polizać a ten nic... gdzie przy tych słodziutkich się krzywił strasznie..a kwaśne wsuwa aż się ciska jak mu wypadnie..dziwne to moje dziecko...tą kaszkę bananową z "kilogramami cukru" tez je z obrzydzeniem..może będzie po mamusi wytrawny i będzie wolał kiszone ogórki i sosik czosnkowy;) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia je w sumie wszystkoraczej wybredna nie jest, jak dam jej mleko po 3 godzinach to zje tylko polowe dlatego daje mleko co 4 a po obiadku je po okolo 3 godzinach. Zaczely sie te pieprzone wakacje i juz dzieciaki mi pod klatka sie drą a mieszkam na parterze... KOSZMAR. Amelia zawsze przy nowym smaku krzywi sie przy pierwszej lyzeczce ale potsm wcina jak szalona :D robie dzisiaj placsk po cygansku nie wiem co z tego wyjdzie :D co do nocnych placzow, kochane moje nasze maluchy przechodza skok rozwojowy z lękiem separacyjnym. Dlatego w nocy płacz, non stop pierś, przytulanie itd... a co do uspokajania bez cyca. Ja mam smoczek i pieluche tetrowa i Amelii to wystarczy. Zasypia sama na boczku i tak ja uczylam od poczatku, pierw w wozku bo bujalam a teraz juz bujac nie moge. Jezeli placze to pierw poprawiam ja smoczek i pieluche jezeli to nie pomoze to przytulam ja na chwile glaszcze ale nie mowie do niej i odkladam spowrotem i przewaznie wystarczy. Lubie ja przytulac i wiem ze to wazne, ale ucze ja zasypiac samodzielnie zebym nie miala z tym problemu kiedy bedzie wieksza poza tym do lekkich nie nalezy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hey. Czytam i czytam i ewidentnie jakaś "niedzielna" czytelniczka, której się nudzi próbuje Was dla zabawy z równowagi wyprowadzić...dziwię się, że odnosicie się do jej pseudowypowiedzi...olać i na drzewo ją wysłać!...uważam, że to forum jest jakby zamknięte dla "wytrwałych":-D mój Misiek też w chodziku jeździł nie będzie, nie zakupuję skoczków i innych zajeebistyych zabawek. Jeżeli chodzi o porcję obiadku to jeżeli chodzi o "słoiczkową" miarę to zjada ledwo połowę małego, do tego w ciągu dnia owoc w siatce, sok przecierowy ale też bez szału, sporadycznie kaszka glutenowa lub bez. Mięsko i żółtko wcina. Oszałamiających porcji nie jada a dyszkę już waży. Nadal viva a'la cyc! Zamiast chodzika rozkładam na podłodze cienką letnią kołdrę, w pip zabawek i Misiek jest w swoim żywiole, choć dżdżownicy już kołdra nie wystarcza i przekracza swe terytorium. Coraz zwinniej mu to idzie. Tak sobie myślę, że chyba zacznie szybciej raczkować niż pewnie siedzieć. Śpi z nami, nigdy w nocy jeszcze w łóżeczku nie spał. Nam pasi i jemu jeszcze bardziej. No teraz pani "niedzielna" powinna to skomentować- bo jak to można z dzieckiem spać??? A no można! Ślubny czasami rano fotki pstryka jakie ja z małym pozy walimy- boki zrywać! A nasze życie, że tak powiem seksistowskie nie cierpi, bo żeby się seksić- łóżka nie trzeba:-D v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Viola końcówka Twojej wypowiedzi mnie powaliła ;D W sumie Twoja sprawa czy śpi z wami czy nie. My mamy spore łóżko ale mimo wszystko lubię się rozłożyć na jego większej części. Pamiętam, że przez pierwszy miesiąc Michał spał z nami, teraz już się przyzwyczaił do łóżeczka. Co ja gadam, teraz to on prawie nie sypia tylko cały czas płacze, więc nawet jak zaśnie to już dla świętego spokoju kładę go z nami. Mikołajkowa fajne wdzianko ma Sebastian na tym zdjęciu ze skoczkiem:) Co do szkodliwości/nieszkodliwości tego urządzenia się nie wypowiem, bo się najzwyczajniej w świecie nie znam. Jakbym miała to może by i trochę czasu dziennie w nim spędzał, ale kupić nie zamierzam a nie zapowiada się, że zostanę nim obdarowana. A co do chodzika to słyszałam też różne opinie (co kraj to obyczaj), ale Michał nie będzie miał tego cudeńka:) Moja siostra młodsza (teraz 16 lat ma) jak była mała to zjechała sobie z 10 stopni w dół po schodach. Nianiek było ze 4 wtedy i tak to się kończy, a jakoś nikt nie pomyślał wtedy o czymś takim jak barierka. Na szczęście miała tylko ranę między oczami (no właśnie między oczami, więc to było duże szczęście), i miała zszywaną, więc do tej pory ma taką drabinkę na nosie, teraz już ledwo widoczną. I ja mam ten obraz przed oczami, jak ona taka maleńka śpi jak ją przywieźli z pogotowia a na nos ma zszyty zieloną nitką. Więc wolę nie ryzykować takich niespodzianek. Niby wszędzie dziecko wlezie jak to się mówi i różne rzeczy mogą się stać, ale wolę dmuchać na zimne. Michał zakatarzony, mam nadzieję, ze tylko na tym się skończy. I maruda cały dzień, zobaczymy czy TO juz :/ znaczy zęby :) Monia Twoja Amelka jak podrośnie też będzie się pod blokiem darła i komuś to może przeszkadzać. A dziecko jak dziecko musi się wyszumieć przecież, a w mieście tym bardziej nie ma nic fajnego do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem, ale to bylo tak milo jak wieczory mialam spokojne a teraz bede musiala balkon zamykac bo dzieci zamiast na placu zabaw to pod klatka sie bawia krzycza kopia pilke w drzwi od klatki i Amelie beda mi budzic :( ja wiem ze to zabawa super ale to nie pod oknem tak bezposrednio, boje sie o szyby :D co do spania Amelia nigdy z nami nie spala bo luby szaleje w nocy i jak ja dostane z lokcia to pół biedy :P z resztą balabym ze sie przyzwyczai bo moj brat do 8 roku zycia spal z rodzicami tak sie nauczyl.., niewazne ze mial swoj pokoj wypasione łóżko pietrowe takie jak chcial, spal z rodzicami i koniec. Tego sie balam :P z reszta podobno wszystkie koziorozce to takie przylepy wiec jak moj brat sie przyczepil to na wszelki wypadek Amelii nie uczylam :P Viola pokaz nam swojego maluszka, chyba nie wysylalas nam zdjec Marcela (chyba dobrze pamietam) albo Marcelego przepraszam, ale nigdy nie wiedzialam jak odmienic to imie i czy jest jakas roznica :) moj luby chcial zeby Amelia miala na imie Marcelina ale w koncu wyszla Amelia :) naleze do osob sentymentalnych i mam dla Amelki pudelko i schowalam tam pierwszy komplecik ze szpitala, buciki, skarpetki i smoczek i czapeczke :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Hehe Mika, pisałam w pierwszej wiadomości ale musiałam zacząć od nowa, bo coś się krzaczyło i w drugiej już nie napisałam, że ubranko średnio męskie...taka teraz moda genderowa:P:P a tak serio dostaliśmy to piękne ubranko z motywem zwierzęcym z jakimś worem ciuchowym od kogoś, nawet już nie wiem kogo..a że na prawdę fajna jakość i przyjemne w dotyku to na piżamkę nada się w sam raz;) jak to mówią darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda...:P a ma jeszcze taką w króliczki z różowymi uszkami....to się luby ciska nawet, że mu z syna geja robię, ale póki młody nie kuma, a jakość na prawdę fajna to czemu nie...:P jego kolegom nie będę może tych zdjęć pokazywać;D moje dziecko w sumie tez od jakiegoś czasu śpi z nami...nie jestem z tego faktu szczęśliwa, ale niestety chęć spania w środku nocy wygrywa, a jak nim tak ostatnio miota to nie mam serca ani siły go nosić w te i we wte...zakatowałabym siebie i jego...więc pierwszy sen zalicza w łóżeczku...a później jak się zaczyna taniec pingwina to ląduje niestety u nas...;/ a właśnie też bardzo chciałam tego uniknąć, bo ja osobiście byłam taka aparatka, że kursowałam nocami i się rodzicom do łóżka pakowałam...nie wiem ile miałam lat ale pewnie sporo, bo już to pamiętam...:P Mika myślę, że Michaś już też może zaczynać swoją zębolową przygodę właśnie..chyba, że go ten katarek męczy, też może przez to płacze, bo mu się gorzej oddycha... Viola właśnie sama sobie się dziwię, że dałam się sprowokować, ale przez to niewyspanie mi się skumulowały nerwy i musiałam się chyba na kimś wyżyć..a najwygodniej na jakimś hejterowym anonimie...na szczęście mnie takie opinie w życiu realnym ani grzeją ani ziębią. Uważam, że staram się jak mogę aby moje dziecko było szczęśliwe i zdrowe, ale fakt, że przemądrzali ludzie działają na mnie jak płachta na byka i choćby mieli rację, to pisząc/mówiąc takim tonem napotykają z drugiej strony ścianę...automatycznie mi się włącza agresor;) z obiadkami u nas różnie...wczoraj młody opędzlował 3/4 dużego słoika i aż mruczał przy jedzeniu a dzisiaj ledwo małego pokonał....ale ja mu je zagęszczam kaszą...gdyby nie to myślę, że na lajcie zjadłby cały duży jakby miał dobry dzień;) w końcu rosłego mam chłopaka;P ja młodego ostatnio w dzień sadzam w łóżeczku, żeby się całkiem od niego nie odzwyczaił..też wykładam zabawki jakie ma i dobrą chwilę tam posiedzi i się pobawi...co jakiś czas sprawdza z uśmiechem czy widzę jak elegancko naparza grzechotką, odpowiadam mu uśmiechem i bardzo go chwalę i wraca do swojego zajmującego rytuału;) serce rośnie, że już się potrafi chwilę sam sobą zająć:) później chwilę u nas na łóżku...chwilę na podłodze...trochę w leżaczku i tak to się kręci...ostatnie kilka spacerów mieliśmy już w spacerówce i jest dużo lepiej chociaż nie szałowo;) (bo jak się znudzi to i tak piłuje twarz..:P) spacerówka całkiem obszerna i fajna..ale ma parę niedociągnięć wizualnych niestety...;/ daszek musiałam odpruć bo był krzywo przyszyty i deformował całą budę...zaś z innej strony musiałam podpiąć agrafką bo latało jak firanka na wietrze...ale teraz nie ma wstydu wyjść do ludzi i ważne, że młody zadowolony;) siedziałam dzisiaj jak na szpilkach aż ten mój przyszły małż wróci z pracy coby jechać po te gps'y razem...pomyślałam, że jak coś będzie nie tak to przymierzymy i obejrzymy na miejscu i w razie wu zostawimy od razu do poprawy...jedziemy dumni i szczęśliwi..ja podekscytowana jakbym to od razu tam przed jubilerem miała mówić swoje TAK...a tam klamka do obcałowania i kartka jak byk, że w dniu dzisiejszym zamkłe...masakra...zobaczył nas Pan jubiler przez szklane drzwi i wybiegł, czy coś ważnego..a my, że obrączki były do odebrania a ten mi tu mówi, że juro bo pilny wyjazd miał i grawer coś tam, coś tam;/ kuźwa miesiąc miał na to!!! więc jutro znowu jak na szpilkach cały dzień spędzę...a najlepsze jest to, że jeszcze dzisiaj na spacerze z młodym obok przechodziłam i pomyślałam, że wejdę i zapytam czy na pewno są..ale skarciłam się w myślach, ze doczekam już tą chwilę żeby podjechać tam z lubym...więc nawet nie popatrzyłam w tamtą stronę, żeby mnie nie korciło...no to mieliśmy szybką przejażdżkę po nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę mi głupio, nie, nie wysyłałam fotek mojego Marcelka bo...nie wiem gdzie, co i jak...ale wstyd i wiocha, nie? No przespałam gdzieś ten moment jak organizowałyście ten punkt zborny na foty:-D wiem, że o tym czytałam ale po jakimś czasie jak chciałam się cofnąć i znaleźć to jakoś nie mogłam...dajta dziołchy namiary to podeślę focie i chętnie oblukam Wasze smerfiki v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
a więc Viola sytuacja jest taka, że wysyłasz nam swoje szczęście na grudniowki2014@wp.pl a my Ci w zamian wysyłamy hasło do tej poczty, i tam wtedy logujesz się z loginem grudniówki2014 i podanym przez nas hasłem:) w ten sposób nikt niepożądany nie ma tam dostępu;) a też właśnie dzisiaj się zastanawiałam, czy widziałam Twojego synka..i doszłam do wniosku, ze nie...ale pomyślałam sobie, ze może nie masz ochoty się z nami "wymieniać" fotkami, skoro się nie wychylasz:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to hopsia, poszła pierwsza fotka Marcysia w krzesidle:-D v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
przesłałam hasło;) oczywiście w loginie tak jak w adresie nie ma "ó" ino "o" mam bzika na puknie polskich liter i piszę je odruchowo nawet jak ich nie ma:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
aaa i czekamy na więcej fot:) ale już widać, że też mały przystojniacha zadowolony z życia;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mikołajowa jakbyś o mnie pisała, że dziecku żałuję słodyczy a sama wcinam ;) tak jest, bo córka już nie pamiętam, ale dopóki roczku nie skończyła to nie dostała nic ze słodyczy typu lizak, czekolada, nawet chyba tego nieszczęsnego chrupka długo nie dawałam a sama wcinam, choć od kiedy biegam to jakoś mniej, bo wiem ile się trzeba napocić aby spalić choć jedno ciastko :D Uważam, że ten pierwszy rok w życiu dziecka jest bardzo ważny, bo wszystko się kształtuje i taki mam plan tym razem też "żałować" choć wiem, że jak będzie starsze to sobie wynagrodzi, ale dopóki to ode mnie zależy to będzie bez słodyczy. Nie raz złapałam córkę na pędzlowaniu paczki chipsów u siostry ;) ona wie, że nie jestem wtedy zadowolona i jak usłyszy, że idę to gdzieś się schowa, że niby jej nie ma, ale paczką szeleści i zawsze mamy ubaw, że w ogóle nie słychać gdzie jest. U nas jest taki problem, że dziadek pracuje za granicą i jak przyjedzie na miesiąc to można mówić i mówić a i tak jak jadą do sklepu to kupuje wnuczce wszystko co tylko zapragnie i ile razy mówiłam, że ma z tym skończyć, ale grochem o ścianę. Kiedyś byli w sklepie: córka, maż i dziadek czyli mój tata i córka chciała jakąś tam lalkę typu kicz i jeszcze raz chiński kicz a mąż, że nie bo już w pokoju się nie mieszczą a dziadek dawaj do koszyka i przy kasie córka z tekstem to sprzedawczyni : wie pani co, mój tata to mi wszystkiego nie kupi, ale mój dziadek to kupi wszystko.... no i dziadek w siódmym niebie i jest niereformowalny pod tym względem. Zdania na tematy chodzikowe nie zmienię, bo za dużo mam przypadków i ciężko stwierdzić czy dziecku zaszkodzi pół godziny dziennie czy kilka godzin. Sama męczę się z korzonkami i często mamę pytam czy czasem w chodziku nie zapieprzałam, ale wtedy akurat jeszcze nie były powszechne takie wynalazki, choć pewnie jak na te czasu obkładanie poduszkami było, bo tak ja ta pani dr kingi stwierdziła, że "dziecko półroczne już musi przecież siedzieć". Do tego mąż jest po operacji kręgosłupa i bardzo długo się męczył plus ta moja znajoma i w ogóle jak poszłam na bilans 4-latka to dr do mnie jak zbadała córkę, że jedna na milion z prostym kręgosłupem, a w przedszkolu nie trzeba być lekarzem, żeby stwierdzić gołym okiem ile dzieci ma problemy typu palce stopy kierują do środka, chodzą jakoś dziwnie zaczynając od palców, garbią się. Dobra ale już kończę z tymi moimi wywodami na ten temat, bo pewnie już tego czytać nie możecie i myślicie, że ta znowu zaczyna :D Ale jeszcze co do kaszki to ja nie jestem przeciwko jak da się od czasu do czasu, bo córce jakoś później też dawałam, ale są dzieci, które jadłyby tylko kaszkę i na serio takie znam i wszystko inne jest beee i jest wielkie plucie zamiast jedzenia szczególnie właśnie jak da się ją na początku przy rozszerzaniu diety. Jedna to kaszkę pije normalnie jak mleko, bo samego mleka się nie napije i tylko taką rzadką wciąga. Dzisiaj miałam aktywny dzień, bo najpierw zakończenie przedszkola a później wynosiliśmy rzeczy z pokoju córki, bo chcemy jej zmienić kolory ścian, zresztą min 4 lata nie było malowane, więc już pora. Ja nie wiem kiedy tyle gratów się nazbierało a jak widzę kamienie, które córka namiętnie znosi jako swoje skarby to dostaję białej gorączki i spróbuj coś wyrzucić to pół dnia chodzi i wypomina. Ostatnio pies jej przegryzł piłkę to dosłownie pół dnia nie mogła tego przeżyć i chodziła i mówiła, że kiedyś psa lubiła a teraz już nie lubi, bo zrobił jej przykrość. Mika mój dzisiaj rano męczył się znowu z kupą, ale popołudniu kupa już była, ale zielona i rzadka, więc mama stwierdziła, że to kupa na zęby i może tak jest, bo druga jedynka chyba niedługo pójdzie, choć na razie jest tylko taka mała biała kropeczka - trochę dziwnie, bo ostatnio była kreseczka. Dzisiaj zrobiłam zupkę z piersią kurczaka i dałam za inspiracją violi trochę groszku i finał taki, że mamy nie było, bo byłam w przedszkolu i nie chciał jeść, więc zobaczymy jutro jak mu pójdzie. Viola Twój ta tak samo jak córka, bo miała gdzieś siedzenie i jak tylko ją posadziłam to od razu był brzuch to góry i już leżała a później już przez turlanie była tam gdzie chciała. Syn za to w wózku sam się podnosi i trzyma się rączki i siedzi bardzo ładnie, na dywanie też bez żadnych podpór się ładnie trzyma, choć sam się nie podniesie jak leży na płasko, więc sam nie usiądzie... ale widzę, że zaczyna kumać o co chodzi, bo jak leży to przekręca się na bok i zgina rękę w łokciu i tak jakby chciał się odbić, ale jeszcze za bardzo nie wie jak to zrobić. mikołajowa ostatnio właśnie na problemy kupowe dałam jabłko kilka dni pod rząd w siateczce i wyczyścił do czysta choć było twarde, ale raczej z tych słodszych. Co do spania to niby modne jest spanie z dzieckiem typu bliskość itd ale my tak jak z córką od samego początku odkładamy i więcej jest z tym roboty i chodzenia, ale już taka nasza metoda spania bez dzieci. Co prawda jak rano się obudzi ok 5-6 to już nie odkładamy, bo pewnie by już się w łóżeczku obudził a jak jest przy mnie to nakarmię na leżąco i śpi dalej... ostatnio śmiałam się, że się zabezpieczył przed tym, że matka mu ucieknie i złapał mnie za nos tak mocno, że za bardzo nie mogłam się uwolnić przez dłuższą chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejciu, dziękuję, ale super macie minionki:-D:-D:-D jak fajnie Was zobaczyć, choć dopiero przejrzałam kilka fotek, bo bym chciała wszystkie naraz, ale to tak nie da rady a i pora już nie ta i oczka odmawiają posłuszeństwa:-) ale jutro wszystko konkretnie obczaję...kochane jesteście:-* dziękuję za namiary, słodkie macie bąbelki v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Ale tutaj dzisiaj gwarno, ja jednego posta wypłodziłam a Wy w między czasie tyle ;) Viola synek super! Fajnie go zobaczyć :) mikołajowa a jakie obrączki wybraliście? My mamy całkiem gładkie tylko z grawerem żeby mój luby nie zapomniał daty ślubu :) A częściej to ja muszę się dłużej zastanowić, ale on nosi obrączkę a ja od kiedy miałam napuchnięte palce w ciąży to się odzwyczaiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
laktatorku ja oczywiście chodzików też nie pochwalam ale odniosłam się do tego wiszenia w gaciach, gdyż moje dziecko właśnie tak wisi w tym nieszczęsnym skoczku-huśtawce i jak zobaczysz na zdjęciach chyba mu to nie przeszkadza;) ja sobie coś w kuchni robię a ten w pionie cały hepi, ze może patrzeć;) i tak jak mówię długo nie powisi, bo już go bardziej siedzenie teraz kręci i tu jest jego żywioł... co do słodyczy oczywiście, że też będę się starała ustrzegać dziecko póki się da, głównie też dlatego, że widziałam kiedyś moje małe kuzynostwo którym mama (moja ciocia) nie żałowała...zęby mieli obrzydliwie czarne...mleczaki!!! co zresztą było przedmiotem mojej małej sprzeczki z lubym, bo jak mu o tym powiedziałam to trochę jak na wariatkę patrzył....ale jak minimalnie gdzieś czasem trochę cukru dostanie w kaszce czy później jogurcie to też się nie będę biczować, bo tak jak piszesz podstawą są jarzynki i owoce ale nie da się uciec od nieuniknionego i wiem też, że zakazany owoc smakuje najlepiej;) z resztą u nas rzadko bywają słodycze w domu, więc dziecko nie będzie miało pokus..już wole sama coś upiec w razie gości niż ciasteczka kupować...zawsze też sypię mniej cukru niż w przepisie i jeszcze lubię jakimś jabłkiem, śliwką czy maliną przełamać słodycz, bo jak pisałam ja to raczej wytrawna jestem i mój ulubiony deser to bigos:P:P dzień dobroci dla mamy się skończył i dzisiaj znowu się zaczynamy miotać..więc idę spać w nadziei, że chociaż trochę pośpię:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
a obrączki mamy zbajerowane :P dwa kolory złota - na zewnątrz żółte z wzorkami takimi jakby kryształ ciosany a w środku szlifowane białe...może jak jutro uda się je odebrać to wam pokażę na fotach;) pewnie niektóre z Was powiedzą, że przesadzone...ale kurde jak już nosić biżu to z przytupem..ja zawsze miałam jej dużo i pokaźnej...taki mój atrybut trochę:P najważniejsze, że mi się podobają i lubemu o dziwo (te wzorki...) też..:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
....no i grawer obowiązkowo...ja mam imię lubego i datę a on odwrotnie...kto by tam te daty pamiętał, bo imiona to jeszcze....;) nie no serio idę spać:P:P dooo braaa noooc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
viola ja kocham fotki, uwielbiam inne dzieciaczki oglądać. Już nawet mam plan na kolejną sesję u fotografa, ale tym razem może bez albumu, bo to sporo kosztuje ale kilka ujęć, bo moja mama znalazła sweterek w którym jestem na fotce dawno temu to tego mole nie wpieprzyły jeszcze bucików takich z wełny, więc koniecznie muszę mojego w to ubrać tym bardziej, że on taki podobny do mnie. No i sobie tak wymyśliłam, że jak będzie trochę większy to muszę mieć koniecznie fotkę karmieniową jak na maniaczką kp przystało :D a taką podobną porównawczą fotę córce też robiłam, ale nie wiem czy teraz znajdę, ale jak co to Wam wyślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Kurna...tyle popisalam i d.... Tablete wzielam bo glowa peka, poczytalam Was ale nie zakodowalam. W niedziele ta rocznica, kombinujemy by sie nie wydalo co i jak. A za tydzien chrzciny Kamilka:-). Moja malzowina chrzestnym wiec prezent i cale szykowania moich dziewczynek. Fajnie Was sie czyta:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Viola fajnie, że w końcu pokazałaś nam swojego Skarba:) Zgadzam się z wcześniejszym stwierdzeniem Mikołajkowej, że mówi się, że niby małe dzieci każde takie same, ale to bzdura. Każde inne! :) Zauważyłam dziewczyny, że upodobałyście sobie nocną porę do konwersacji :) Ja całe życie jak dochodzi godzina 22 to robię się strasznie senna i po prostu muszę się położyć. Kiedy dochodzi 23 i nie śpię to już mnie nerwy biorą, że się nie wyśpię. :D Dzisiaj w nocy nie mogłam zasnąć do 24 prawie, ale to przez to, że nauczona nocą poprzednią, że i tak zaraz wstanie to jakaś niemoc senna mnie dopadła, a po drugie przez ten katar strasznie ciężko oddychał i to raczej niezbyt usypiający dźwięk. Koło tej 24 kiedy faktycznie zrobiłam z 10 kursów do łóżeczka, na wpół świadoma z niewyspania wzięłam go do nas do łóżka. No i zasnął jako tako I tu mnie nasza pewna myśl odnośnie tego stanu rzeczy. W niedzielę w naszym mini mini domu kultury organizowany jest dzień rodziny: ognisko, kiełbaski, siatkówka itp. no i wójt rzecz jasna! No i trzeba tam było pójść i trochę ogarnąć teren. Cała wieś się zmobilizowała, bo przecież wójt przyjeżdża (!) i zaczęło się sprzątanie itp. No i że my mieszkamy samo naprzeciwko to wzięłam wózek i poszłam do nich, żeby nie było, że nikogo od nas nie było (a same wiecie, że z dzieckiem to ja jedynie mogłam postać i się pokazać). No i zaczęły się rozmowy oczywiście i wywiad: ile w nocy wstaje, jak karmisz, śpi sam czy z wami itp. No ja mówię, że śpi sam w łóżeczku, że w nocy wstaje tylko na jedzenie i to przez sen praktycznie. No i tego dnia samego przecież skończyło się dobre i w nocy płacze i zasypia tylo u nas w łóżku. Więc albo przechwaliłam to swoje dziecko, albo ktoś mi go urzekł :D Nie no żarty z tym urzekaniem, w zabobony staram się nie wierzyć :) ale myśl mnie taka naszła:d Myślę, że po części ten katar go męczy, nos zatkany a po drugie może te zęby właśnie idą. Wczoraj w dzień marudził, dzisiaj już widzę że w miarę normalnie się zachowuje bo i się śmieje i się bawi. Czas pokaże :) Laktatorku też bym chciała pobiegać, bo ogólnie lubię sport i się bardzo cieszę, że na przeciwko będę miała boisko do siatki a i do koszykówki gmina obiecała zrobić. Ale biegać nie mam z kim, a poza tym tu nikt nie biega, a ja jestem "nowa" we wsi, więc powiedzą, że jakaś nawiedzona i za robotę by się wzięła w tym czasie a nie o :D Mój R pewnie by chciał ze mną pobiegać, ale on wiecznie w tym garażu przy tych samochodach, a poza tym nie mielibyśmy z kim Michała zostawić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miklojkowa Sebie pasuje idealnie panterka haha jest uroczy :D fajnie sobie wisi i wszystko widzi tak jak Amelia w chodziku :P ponawiam ze ona w tym chodziku nie bedzie sie uczyc zmieniac położenia, dostałam to go czasami wyjme:D czasem za szczescia do tylu odskoczy ale wtedy ja wyciagam chowam chodzik i na podloge. Amelka przypomniala sobie jak sie obracac w kazda strone. Ostatnio jej to srednio wychodzilo a od wczoraj to sie kula non stop. Viola uroczy Twoj Marcelek, oczy ma chyba po Tobie :) ja powoli wariuje, bije się z myślami kiedy do pracy pójść, czy Amelie do żłobka czy poczekać aż będzie mogła do przedszkola... dylemat mam jak nic... trochę się żłobka boję, tych chorob i w ogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Moniu to chyba nie ma znaczenia czy żłobek czy przedszkole, bo dzieciaczki tu i tu chorują. Czasem garstka dzieci chodziło tylko a i tak na końcu te najbardziej wytrwałe się pochorowały i się wymieniły. Z tego co zauważyłam, bo takie dzieciaczki bardzo lubią wkładać różne rzeczy do buzi a już najgorzej jak do zabawy mają takie plastikowe produkty spożywcze to każdy po kolei udaje, że je. Moja córka dzisiaj siedzi w wannie i pyta się kiedy będzie chodzić do przedszkola a ja że ma wakacje, więc 8 niedziel będzie w domu ;) a ona, że ona chce do szkoły chodzić, bo przecież się musi uczyć... zwariowało to moje dziecko, ale fakt, że lubi grzebać w książkach, literki już zna, choć ja jej jakoś specjalnie nie uczyłam - dla niej zabawą było to, że brała krzyżówkę i chciała kratki uzupełniać a najgorzej było jak nie znałam danego hasła to się wkurzała i tak się nauczyła. Kasia my za tydzień też mamy chrzciny u siostry. Dzisiaj mi powiedziała, że był jej mąż i zamawiał menu i dla niej i dla mnie wziął jakieś dania dla matek karmiących - bidny nie wiedział, że ja jem wszystko i mam nadzieję, że dostanę coś w miarę zjadliwego :D Mika a z tym wzięciem do roboty masz rację. Jak biegałam z koleżanką to jej mąż musiał zostać z córkami, musiał to dobre słowo, bo on normalnie tak jakby za karę z nimi zostawał i kiedyś przybiegliśmy i jeszcze się nie nagadałyśmy i tak sobie stoimy a ten wyszedł za róg domu i z tekstem "że zaraz nam znajdzie robotę" dobrze, że od razu się schował, oczywiście dobrze dla niego, bo już bym mu parę słów powiedziała. I właśnie od jakiegoś czasu nie biega, ale ja nie męczę tematu dlaczego, bo mi się z mężem lepiej biega. A gdybym przez wieś pobiegła to byłaby taka sama sensacja, więc tylko pola wchodzą w grę. Ja się chcę wyciszyć a nie co chwile komuś na jakieś pytania odpowiadać. Mika "uwielbiam" takie pytanie czy śpi w nocy a jak mówię, że budzi się na jedzenie to jak słyszę, jaka to ja biedna, bo ich dzieci to dawno już cała noc spały, bo na noc mleko im zagęszczały, żeby się dziecko najadło to wymiękam. Z bieganiem mamy małą przerwę, bo mąż robi u córki w pokoju, bo trzeba trochę pogładzić żeby zdążyć pomalować, bo chrześnica męża przyjeżdża na wakacje jakoś na początku tygodnia a i miałam mały kryzys z korzonkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Monia ja Ci powiem tak...gdybym miała okazję się zastanawiać w ogóle czy wracać czy nie do pracy to bym nie wracała..jeśli możesz na to sobie pozwolić to dla mnie kalkulacja byłaby prosta...kurde jeszcze mi pół roku zostało a ja już sraczkuję, że będę musiała młodego zostawić i nie zobaczę jego pierwszych wielu razy...ale niestety z lubego pensji nie pociągniemy a na wychowawczym ponoć jest śmieszny pieniądz...;/ a zaczynać pracę i dawać dziecko do żłobka to jak spisać się na wywalenie z roboty na dzień dobry...bo i tak będziesz w kółko siedziała z nią na zwolnieniach..nas też niestety czeka żłobek i jak młody będzie chorował to luby będzie siedział na zwolnieniach, bo on pracuje w państwowym zakładzie, więc tam go mogą cmoknąć a ja się wolę nie wychylać w pracy za często bo wiadomo jak to jest z prywaciarzami...w najgorszym razie teściową się poprosi ale wyobrażacie sobie jaka będę wtedy szczęśliwa...młody zawsze u niej płacze jak tylko go weźmie na ręce, a ona do niego ostatnio odpaliła tekstem "nie skichaj się z tą swoją miną".. i jak to dziecko ma na nią reagować?? a najlepiej młoda...nie wiem czy już pisałam...pytała się mnie kiedyś co będzie z młodym jak ja pójdę do pracy...a ja, że do żłobka pójdzie..a ona, ze przecież jej mama mówiła, że mogłaby się zając...a ja, że mi tego nie mówiła..poza tym odchowała już dwoje wnuków i kiedyś narzekała, że nie wie co to znaczy być babcią, więc teraz będzie inaczej...i powiedziałam, że chyba, że młody będzie chory...a ta do mnie..."ale dzieci w żłobku często chorują nie??" a ja, że tak słyszałam... a ta walnęła wykład, że to FAJNIE, bo w przyszłym roku będzie miała lekcje tylko do 12, to ona się nim będzie zajmowała jak będzie chory... czaicie tok rozumowania?? w zasadzie wyszło na to, że ona będzie szczęśliwa jak moje dziecko będzie chore!!! więc puszczam co jakiś czas totka i modlę się o wygraną, żeby nie musieć wracać i zostać z młodym do przedszkola...jak to mówią...marzenie ściętej głowy...;/ także moje stanowisko jest takie, że jeśli masz możliwość to się nie spiesz...bo ja sobie sama będę pluła w brodę jak nie będę widziała jak młody się rozwija..chyba zakażę Paniom ze żłobka informowania mnie o pierwszych razach młodego:P dziś gotowałam czerwony barszcz na rosołku z kurzej ćwiartki...i nie mogłam się powstrzymać, żeby młodemu nie domiksować do obiadku troszeczkę mięska z tej gotowanej nogi...i młody wcinał jak szalony;)dużo tego nie było bo się za bardzo stresowałam..ale dwa małe ździebełka wsunął;) mój dziadek hoduje króliki i myślałam, że poczekam na tego króla ale to do sierpnia by musiał czekać na swoje mięsko mój mały mężczyzna;) dzisiaj kolejny falstart... aż jestem zła...pojechaliśmy po te obrączki..wysiadamy z auta na parkingu a Pan jubiler nas wypatrzył i się drze, że ich nie ma...bo grawer się nie wyrobił i będą na poniedziałek..nosz kurde ile można czekać...tak więc powiedziałam Panu jubilerowi w żartach, że chyba se za paliwo odliczymy od tych obrączek..a ten, że oczywiście jakiś rabacik będzie...ale, że nie ustaliliśmy ceny docelowej to pewnie poda tą wyższą i od niej rabacik naliczy..także wyjdzie na swoje hehe;) zobaczymy w poniedziałek..jak ich nie będzie to mu chyba aortę przegryzę... a moje dziecko jest takie ładne, że mu nawet panterka pasuje;) hehhee powiedziała rasowa mama-kwoka:P:P Mika ja niestety jestem od zawsze nocnym markiem...nie umiem się położyć jak człowiek, bo jakby mi się podświadomie wydaje, że mi wtedy życie ucieka...za każdym rankiem tego oczywiście niemiłosiernie żałuję i obiecuję sobie, ze kolejny wieczór będzie inny...przychodzi ten wieczór i wtedy "a jeszcze to..a tylko jeszcze tamto..a jeszcze napisze na forum i już na prawdę idę spać!!!" i tak codziennie:P no ostatnio padłam o 22.. bo albo to... albo zaczęłabym masowo ludzi mordować po moich nocnych przygodach z Sebą..:P w te urzekanie też nie wierzę i nie mam nawet, na znak protestu, przy wózku czerwonej kukardki...bo dla mnie to bzdura jest i zabobony...ot takie prawo dziecka, że ma humory i gorsze dni...tak jak i my... moja koleżanka mi kiedyś powiedziała, ze próbowała maści na zęby denticośtam (ciemno jest i nie widzę nazwy:P) jak jej rosły zęby mądrości...i mówi, że to se można w poważanie wsadzić..nic jej nie pomogło - tak ją bolało...to co się małemu człowiekowi dziwić, że spać nie może skoro jeszcze mniej na ból odporne..a z katarem te się ciężko zasypia i może właśnie na tym wielkim sprzątaniu go przewiało a teraz bidulek smarczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×