Czy nie mam prawa wymagac nic od mojego faceta

gość 22:59 - Zgadzam się, ta praktyka coś mu dała. Ale mój tata też mieszkał z rodzicami zanim ożenił się z moją mamą, a zawsze udzielał się w pracach domowych. Ba, po nocach prał i prasował pieluchy, bo ja i mój brat urodziliśmy się w latach 80. i nie było wtedy jeszcze jednorazowych. Żeby mama nie musiała gotować mu obiadów, jadł w pracy, a kiedy podrośliśmy, wciąż sprzątał, naprawiał wszystko w domu, a czasami nawet coś ugotował. Teraz już mniej, ale tylko dlatego, że ma chory kręgosłup. No dobra, za dzieciaka był nauczony pomagać, bo moja ś.p. babcia "zaprzęgała" wszystkie swoje dzieci do sprzątania i gotowania. Nie tylko córkę, jak to mają w zwyczaju Matki Polki. Uważam jednak, że to również kwestia szacunku dla partnerki i wzięcia odpowiedzialności za wspólne życie. Jak widać, większość panów się od tego uchyla... Smutne.

Kurde, ja to mam jednak szczęście. Miałam mądrą babcię, która umiała wychować synów na głowy rodziny, nie leniwych "książąt" przekonanych o własnej doskonałości i wyjątkowości. Mam mądrego tatę, który jest wzorem męża i ojca. I mam mądrego narzeczonego, który ma zadatki na wzór męża i ojca. A wam dziewczyny życzę, żebyście również znalazły kogoś, kto będzie prawdziwym partnerem. Takim życiowym, nie tylko łóżkowym.

u mnie rozmowy nic nie daja. bo caly czas jest tak samo. nic sie nie zmienia. tlumaczylam o co mi chodzi. dla mnie to jest chore zeby byc zwiazku i nie umiec zadbac zatroszczyc sie o 2 osobe.

moj twierdzi ze skoro prawie codziennie trzeba sprzatac to to nie ma sensu

ja tylko slysze ze mam chorobe na punkcie sprzatania a to nie prawda. Nie wiem czy gdybym ja nie myla lazienki to czy kiedykolwiek by posprzatal. Przetrzymywalam go ile sie da ale nie umyl musialam to zrobic ja bo juz naprawde glony rosły