Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

rodzicielstwo bliskości

Polecane posty

Gość gość

czy komuś tutaj też bliska jest ta idea?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to najwieksza głupota wszechczasów. Zaspokajanie mamusinych potrzeb a nie dziecka. do tego zaburza to bardzo poczucie bezpieczeństwa malucha- nie daj Boże pójdziesz do szpitala bo coś Ci sie stanie i dzieciak zwyczajnie zwariuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie jestes z tych co nocą wolą się do "synia" przytulać niż do męża i cycusia do 5 roku życia dawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja siostra tak wychowywała dziecko. Efekt był taki, że jak w czwartej kladie podstawówki pojechał na wycieczkę klasową to siostra musiała z Łomży jechać do Krakowa bo tak się rozryczał, że przerażone opiekunki wezwały karetkę myśląc, że mały ma jakiś atak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To straszna głupota. Nie dla mnie takie coś zwariowałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka - Dlaczego głupota? To nie jest tak, że dziecko do końca życia jest mamisynkiem :/ Moja córa ma 7 lat, wychowywałam ją właśnie według zasad rb i jest teraz właśnie pewna siebie, odważna, wie, ze może na mnie liczyć w każdej sytuacji bo nigdy jej nie biłam ani nie zostawiałam samej kiedy płakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wracałam sama z zerówki bo była do 14 a rodzice pracowali do 16. I co? Od dziecka byłam samodzielna, pewna siebie, szybko uczyłam się nowych rzeczy i miałam przy tym (i nadal mam) wspaniały kontakt z rodzicami. Po tyłku też dwa razy dostałam... Raz jak pobiegłam za kotem na ulicę jak miałam chyba 3 latka i drugi raz jak bawiąc się piłką w pokoju (wiedziałam, że nie wolno) zbiłam kryształowy wazon bedący pamiątką ślubu rodziców. Wszyscy się wychowaiśmy bez żadnych bzdurnych filozofii i żyjemy. Za to większość dzisiejszych dzieci to ofiary życiowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
Ja praktykuję ;) Do gościa z góry -> żyjemy ale ile z nas ma pełno traum i problemów z zaufaniem innym ludziom. Bliskość i zaufanie są ważne. Nie interesują mnie KARY jako takie, raczej konsekwencje zachowań. Zbije talerz albo kubek?Trzeba powiedzieć "Jest mi przykro, że nie uważasz. Ten wazon był dla mnie ważny tak jak dla ciebie np ulubiona zabawka" Dzieci nie sa głupie, zrozumieją. A nie od razu bić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lewira, o matko, ty piszesz powaznie? Serio tak dziecku mowisz? a jak zalozmy specjanie rozbilby ten wazon to co bys mu pwoiedziala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lewira a jak dziecko ciebie uderzy? Albo lepiej- jak będzie notorycznie wybiegać na ulicę? W drugim przypadku tylko i wyłącznie porządny klaps na otrzeźwienie, chyba, ze wolisz dziecko do grobu wpędzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam ani jednej osoby z jakąkolwiek traumą z przeszłości a chodziłam do szkoły w latach 80. gdzie nauczyciele lali linijką aż echo szło po sali. Za to znam pełno rozwydrzonych dzieciaków. Ostatnio byłam świadkiem sytuacji w sklepie gdzie mama odmówiła dziecku kupna jakiś tam słodyczy to dzieciak zaczął się drzeć na cały głos i okładać ją pięściami a ona nic tylko "Kubusiu uspokój się bo mamusi będzie przykro. Kuba bo co babcia powie jak usłyszy?" A Kuba ma to głęboko w czterech literach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
Dziecko mnie nie bije... ale normalnie, łapiesz za rękę i mówisz, że to boli i jest mi smutno - prosty komunikat dla dziecka. I tak, mówię tak. Mówię, że nie tłucze się wazonu bo jest dla mnie ważny i mi smutno jak się potłukł. A wy dlaczego nie tłuczecie ludziom szkła w domu? Dlatego, że boicie się, że dostaniecie w tyłek od gospodarza czy dlatego, zeby nie czuł się źle, że tłuczesz mu porcelane? Specjalnie stłukło? Dlaczego miałoby specjalnie stłuc? Małe dzieci nie są złośliwe, a jeśli chcą zwrócić naszą uwagę w taki sposób to jest w tym raczej nasza wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak widać prosty komunikat nie zadziałam bo matka zwiewała z Kubusiem w te pędy ze sklepu :P Czemu nie tłukę szkła? Nie sram za przeproszeniem pieniędzmi by odkupywać ludziom rodowe kryształy. A szkoda bo mam koleżankę, która zbiera takie tłukliwe bibeloty, które się kompletnie kupy nie trzymają i czasami aż mnie korci by dla jej własnego dobra pozbyć się fioletowego Buddy stojącego koło śpiewającej żaby. Dzieci nie mogą być złośliwe? A to żeś mnie rozśmieszyła. Sama w podstawówce złośliwie popsułam kuzynce lalkę bo nie pozwoliła mi się nią bawić. Kara była dotkliwa bo musiałam lalkę odkupić z pieniędzy, które zbierałam na letnie wypady na basen miejski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lewira, az parsknelam smiechem kiedy przeczytalam o "prostym komunikacie" :D kobieto skad Ty sie urwalas? Trudno mi uwierzyc, ze masz jakiekolwiek dziecko. Kiedys w autobusie byla taka matka ktora do swojego syna tez mwoila, ze JEST JEJ PRZYKRO kiedy on sie zle zachowuje , a zachowywala sie tak przez cala droge. Robil co chcial a ona caly czas mowiila, ze jest jej przykro :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również praktykuję. Żeby dziecko nie wybiegalo na ulicę wystarczy trzymać je za rękę. Jak się wyrywa to na ręce i do domu. I tłumaczenie. Bo dasz klapsa i dziecko nie będzie wiedzialo dlaczego nie wychodzi sie na ulice tylko będzie sie balo wyjść na ulice przy tobie bo dostanie klapsa. A jak tylko nadarzy się okazja to dziecko wyleci na ulicę. Trzeba być tępym aby tego nie rozumieć:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
tak jest, bierzesz dziecko za rękę i idziesz do domu, a wizyta u lekarza przepada... jaaasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
ex debilu, wybacz ale jesteś nie tylko ex debilem ale i aktualnym debilem :) bierzesz za rękę i idziesz gdzie potrzebujesz z tym dzieckiem. dzieci w podstawówce umieją już być złośliwe i wyrachowane ale moje ma niecałe 2 lata i o takich była tu mowa. i tak jak pisze Amelia, klaps nie uczy niczego. można nim tylko wytresować dziecko, żeby przy nas czegoś nie robiło. Nie uczy zasad dlaczego się nie: wrzeszczy, tłucze, bije. Uczy tylko, że za złe zachowanie mama uderza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to bierzesz dziecko do lekarza. Problem? Tylko dla matek które oczekują że dzieci będą maszerowały jak w wojsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
no właśnie - czyli nic się nie stało, idziemy dalej jakby nigdy nic, potem parę jeszcze innych podobnych akcji, kiedy nie ma reakcji i skąd dziecko będzie wiedzieć, że ma się trzymać od ulicy z daleka? bo wytłumaczysz mu tak? ciekawe jak nauczysz dwulatka, że ma bezwzględnie reagować na Twoje słowa, na słowo stój, wróć itepe . jesli z natury nie ma takich inklinacji? sorry, ale jeśli nie zaregujesz natychmiast konkretnie w sytuacji np. wybiegania na ulicę, to dziecko się niczego nie nauczy. Nie jestem zwolenniczką klapsów, ale w pewnym wieku niestety trzeba pewne rzeczy 'wytresować' dla jego własnego dobra, z jednymi dziećmi uda się łatwiej i bez tego, z innymi nie - i nie wiem skąd wzięłaś tą teorię, że dziecko tylko przy nas czegoś nie zrobi, bo dostało klapsa? jesli nie wie za co dostało to być może, ale za tym również musi iść wytłumaczenie dlaczego i wtedy jest to jakaś nauka. Twój przykładowy dwulatek nie ogarnia idei śmierci jeszcze, więc i tak mu nie wytłumaczysz, żeby nie wbiegał na ulicę, więc jedyne co robisz to ograniczasz mu wolność - trzymasz za rączkę - kosztem nauki zachowania, czekając aż dorośnie i zrozumie, problem w tym, że częśc dzieci uczy się, że można cię olac i zwiać jak tylko poluźnisz uścisk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
swoją drogą tak ładnie wychowujecie dzieci, a epitety względem osób w internecie przychodzą wam niezwykle łatwo i w pierwszym zdaniu... coś mi się tu nie zgadza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko będzie szlo z tobą. Dasz klapsa to po pierwsze nie powiedziane że od razu po jednym klapsie będzie grzeczne, więc będziesz musiała tych klapsów dać trochę więcej. A mozna by normalnie dziecku tlumaczyc i w końcu zrozumie. Twoich klapsów tez nie rozumie. Wie tylko ze mama dala klapsa ale nie rozumie dlaczego. Taka sama sytuacja tylko dziecko jest z babcią. Mamy nie ma więc mama nie widzi i mama nie da klapsa więc dziecko wybiega na ulicę. Dajac dziecku klapsa uczysz strachu. Dziecko nie będzie wybiegac na ulice przy ludziach którzy dadza mu klapsy. Czyli ty "uczysz" dziecko klapsem ze nie moze wybiegach na ulice, a tydzień później ojciec musi znowu uczyc "klapsem" tego samego. I dziecko nie rozumie dlaczego ma nie wybiegac na ulice tylko tego kto da mu klapsa za wybiegniecie na ulicę a kto nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
masz dzieci? czy tak sobie teoretyzujesz? nie chodzi w sytuacji, o której piszę, żeby dać klapsa, żeby było grzeczne, tylko, żeby się nauczyło powagi sytuacji - ale jak mówię to ostateczność, mam dwójkę - jedno łatwe, drugie diablę, temu pierwszemu łatwo przetłumaczyć, wystarczy podnieść głos, żeby wiedziało, że nie ma żartów i tak było od zawsze - kara krzesła, tłumaczenie i chwila refleksji starczała. Drugiemu nie pomogły nawet własne upadki, rany, ciągle i ciągle od nowa ładowało się w kłopoty, według twojej teorii powinnam zamknąc w klatce, w najlepszym wypadku rączka i szelki - ale sorry nie da się, nie widzę powodu, żeby tak dziecko więzić do czasu aż ogarnie co z czego i dlaczego - więc zdarzał się i klaps z tłumaczeniem, można powiedzieć, że podstawy udało się 'wytresować', dzięki temu bez wielkiego strachu mogę puścić dziecko na placu zabaw a nie dreptać za nim krok w krok. I tak naprawdę - jeśli mówimy o dwulatku to takie twoje tłumaczenie, albo takie jak ktoś zaprezentował wyżej z wazonem to też tresura zwana popularnie praniem mózgu - tak naprawdę wbijasz dziecku do głowy regułkę, bo wielu rzeczy z tego nie jest w stanie jeszcze w tym wieku zrozumieć, może nigdy nie poczuć ważności tego wazonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
i jeszcze jedno - jeśli 50 razy dziennie będziesz tłumaczyć dziecku, ze się czegoś nie robi, bo komuś będzie przykro, albo kogoś zaboli, to te pojęcia się zdewoluują - zaczną być pustymi sloganami, dlatego ja mówię, że się wazonu nie tłucze, bo nie jest do tego, bo jest po to, żeby postawić w nim kwiaty, bo ktoś sobie kupił, żeby mu służył, wreszcie bo się tego po prostu nie robi. A nie, że mi przykro. Argument powinno się dobierać do ważności sytuacji i przewinienia, a nie klepać, że przykro tu, że przykro tam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tlumaczylam swojemu ze ma nie wychodzic na ulice, bo samochdy, wypadek i bla bla bla; bylo super, reagowal na ' stop' i inne upomnienia; teraz ma 2,5 roku i od niedawna z usmieszkiem na ustach biegnie w strone ulicy i tylko na mnie spoglada co zrobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi mama tak tłumaczyła, że nie wolno, że nie można a ja tylko testowałam granicę aż kiedyś ją przeroczyłam bo chciałam wejść na tory jak pociąg jechał. Jak mnie chwyciła za rękę i rzuciła mną o filar na betonie to przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Pamiętam tez jej słowa "Jeden krok dalej i bolałoby o wiele mocniej". Już takich numerów nie odwalałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
ex debill - po pierwsze nie użyłam żadnego epitetu w stosunku do ciebie. Po drugie... Oczywiście, że nie zawsze mówię, że mi przykro, czemu ci ciężko szerzej spojrzeć. Ulubiony wazon stłuczony-smutno mi, darcie w sklepie-przeszkadza innym ludziom,którzy chcą zrobić zakupy, włażenie na jezdnie-wypadek, szpital, choroba, ból itd. Tłumaczysz i bierzesz stanowczo za rękę, zabierasz w bezpieczne miejsce. I znowu tłumaczysz. Na tym polega rodzicielstwo. A nie bicie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
'09.03.14 [zgłoś do usunięcia] lewira ex debilu, wybacz ale jesteś nie tylko ex debilem ale i aktualnym debilem usmiech.gif' ........ przywidziało mi się;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
Dwulatek nie rozumie pojęć szpital, ból, wypadek, dopóki go nie dotknią, a to i też niestety na krótko, więc gadaniem osiągniesz tyle, że z czasem ono nauczy się je ignorować i jeśli to będzie jedyna kara, to nie odniesie żadnego skutku - oczywiście zależy od dziecka - będą takie, które sobie wezmą do serca - ale nie wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to powiedzcie mi co zrobic w takiej sytuacji- moje dziecko ma aktualnie zapalenie ucha, ale twierdzi ze nic go nie boli: dostalismy krople ale absolutnie, nie pozwala sobie ucha zakropic; musimy to z mezem robic na sile, przypomina to rzez niewiniatek; nie pomaga tlumaczenie, ze mu to pomoze, nie pomaga grozba odebrania zabawki, nie pomaga proba przekupstwa wiec jak inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
musisz to robić na siłę, albo zapytac lekarza, czy jest inna forma podania lekarstwa, inny sposób leczenia;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×