Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

moja dwulatka wszystkiego się boi

Polecane posty

Gość gość

kurde ale jestem zła, właśnie z krzykiem a raczej histerią wyszłyśmy z łazienki bo okazało się że moja córka panicznie boi się piany na wodzie. Boi sie wszystkich poruszających się zabawek, zwierząt, nawet jak wypatrzyła biedronkę to już zaczęła płakać i pchać mi się na ręce bo się bała. To nie żart! wasze też tak mają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaSobieMama2
Hehe, spokojnie, moja tez miala taki okres :)...Moja z kolei bala sie trawy i lisci lezacych na drodze... dodam ze przypadlo to na okres jesienny ;) wiec zabawa byla przednia :D :D Dzieci czasami maja takie odpaly :D i potrafia tak zaskoczyc na maksa :) Na szczescie te "fobie" znikaja rownie szybko jak sie pojawiaja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wie ktoś skąd to się bierze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z centralnego układu sterowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_konkubina
a skąd się biorą fobie? ja mam prawie 40 lat na karku i dwie solidne, takie, że dosłownie histeria; poradź się fachowca, jeśli tego dużo jest - moze coś poradzi, a może mała po prostu wyrośnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejny strachliwy przygłup, pewnie po matce, gratulacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw się moja też tak miała w tamtym roku mając dwa lata. Bała się praktycznie wszystkiego. Teraz ma 31 miesięcy i jej przeszło, ale trwało to trochę. Nie pamietam z poł roku? Czytałam, że to taki okres. Przeszło. Jednakże kiedy nie przejdzie skonsultuj się z psychologiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
Każdy chyba mial w dzieciństwie jakie fobie, trzeba się przyglądać, a przede wszystkim nie krzyczeć, że nie ma się czego bać, nie wyzywać od beks itd - co się czasem zdarza. Tulić i trzymać za rękę - wtedy będziesz miała odważne dziecko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuje za otuchę bo już myslałam że tylko moja taka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój synek też boi się różnych rzeczy ale nie tak bardzo irracjonalnych tylko takich, których i ja mogłabym się przestraszyć np. pies drapnie w drzwi to mówi, że idzie pan listonosz i boi się, przybiega do nas i przytula się, wręcz chowa. Pewnie nie krzyczy, bo umie inaczej zakomunikować albo nie boi się aż tak bardzo. Zaczęło się jak miał 21 miesięcy i trwa już ponad miesiąc, zdarza się i parę razy dziennie albo raz czy wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieci tak nie mialy. Od poczatku odwazne, energiczne, przebojowe, usmiechniete dzieci. Zawsze lubiane, zadowolone z zycia. To kwestia wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewira
Nie gościu, to nie jest kwestia wychowania tylko element rozwoju dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwefwerf
Moje dzieci nigdy nie miały takich zachowań, choć są skrajnie różne. Ale wychowywałam je tak samo. Pokazywałam świat z ich poziomu, nawet kucając, ale za nimi żeby czuły wsparcie. Nigdy nie dawałam takiej możliwości żeby dziecko chowało się za mnie czy uciekało na ręce, za to robiłam kroki do przodu pokazując obiekty i mówiąc do dziecka wesołym, zachęcającym tonem (NIGDY uspokajającym i pocieszającym, czyli potwierdzając że dziecko miało powód się bać). Promowałam odwagę dziecka i ciekawość świata, chwaląc każdy ruch w stronę poznania czegoś nowego. Nie hamowałam, nie zabierałam skądś nerwowo, nie wykonywałam gestów czy ruchów jakbym chciała chronić dziecko przed innymi dziećmi czy jakimiś obiektami. To cała praca, nad którą trzeba myśleć i dyscyplinować się a potem wchodzi w nawyk i procentuje gdy wychowuje się dziecko. Bo widzisz, najłatwiej jest widząc wahanie malucha, chwycić go na ręce i przytulić. Najłatwiej jest gdy nam się nie chce, powiedzieć mu nie wolno, stanie ci się to czy tamto, a nawet nastraszyć pszczołą, innym dzieckiem, wiatrem czy czymkolwiek. Ale to koszmarne błędy za pomocą których wpajamy dziecku lęki. Można oczywiście założyć że dziecko ma jakieś wady psychiki, czyli jest po prostu z natury tchórzem lub inaczej osobą miękką psychicznie, nadwrażliwą, o osobowości histerycznej. Ale ja takiego dziecka nie widziałam nigdy. Za to widziałam mnóstwo mamy których cały przekaz do dziecka to "ratuj się, jest niebezpiecznie" i "mądre dziecko, bo uciekło" a potem się dziwią że mają skrzywionego malucha który sobie nie radzi jeśli spódnicy kurczowo nie trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ci twoje przebojowe dziecko odważnie pobiegnie w ramiona pedofila to ciekawe czy będziesz taka dumna :O Strach też jest potrzebny, to żaden wstyd że ktoś się boi czy jest nieśmiały, nie wszyscy muszą być "przebojowi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwefwerf
Lewira, elementem rozwoju może być odczuwalny niepokój, irracjonalny lęk, naturalna ostrożność, zawahanie i odniesienie do reakcji matki ale nie strach nie do opanowania zbyt często, z byle powodu. To już świadczy o problemie. Ogólnie to opisujecie ciekawe rzeczy. Lęk przed liśćmi, u moich np przed cieniem, przed trudnymi do przypisania dźwiękami. No i to normalne i potrzebne. Tyle że dziecko właściwie wychowywane jest w stanie zmierzyć się z tym lękiem, zracjonalizować, opanować, zaufać dorosłemu a dziecko którego lęki są utrwalane z powodu błędów rodzica, po prostu popada w przekonanie że świat jest straszny i lepiej się przed nim schować. To już jest jak jakaś nerwica lękowa i gdy widziałam takie dwulatki, to okazywało się że potem i jako czterolatki nie wychodzą normalnie na dwór, mają problem w przedszkolu choćby to był kolejny rok a nowe okoliczności to powód do histerii. Ostatnio na balu przebierańców, gdy moja młodsza się bawiła normalnie, choć miejsca ani ludzi nie znała, to obserwowałam aż troje jej rówieśników, którzy stali kurczowo wczepieni w nogi matek, chowając się za nimi. Wyglądało to trochę jak scenka z placówki dla dzieci specjalnej troski. A szkoda bo wiem że to normalne i inteligentne dzieciaki, ale też wiem jak były wychowywane (z dala od wszelkich nowych bodźców). Ciekawe w tym było że dwie dziewczynki które na co dzień bawią się ze sobą w grupie przedszkolnej (widywałam je dosłownie bawiące się jednym pociągiem na podłodze), na tym bali schowały się przed sobą gdy się zobaczyły. Naturalne? Ot, matki dały im pole do popisu bo trzymały je, przytulały, pocieszały, zamiast powiedzieć jak ja swojej "idź się bawić" i po prostu się cofnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwefwerf
Z ufności i otwartości na świat u dwulatka - gdy ja jestem od pilnowania przed pedofilami, bierze się potem odwaga u czterolatka do zaznaczenia granic swojej nietykalności, do zaalarmowania innych gdy ktoś zaczepia. (I tak przykładowo dwulatka wybierała zakupy w toreb zatrzymującym się żeby nas zagadać przechodniom, sama zagadywała i mówiła co wie. Za to teraz gdy jakiś mężczyzna chciał jej pomóc zejść z drabinki i chwycił za ramię, to wyszarpnęła i nakrzyczała na niego. Ot, taki wiek i zasługa wspierania poczucia własnej wartości.) Z kolei dzięki strachliwości i syndromowi ofiary nikt się nie wyratuje z opresji. Prędzej będziesz mieć do czynienia z agresją z powodu lęku i gotowością do podporządkowania się każdemu, włącznie z tym wzmiankowanym pedofilem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mylisz pojęcia tu nie mowa o zachowaniach wobec innych i otwartości na świat. Tylko dzieci z deficytem umysłowym, nigdy niczego się nie boją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja byla nieustraszona, gęba roześmiana, zaczepiała wszystkich i gadała najpierw po swojemu, potem po "ludzkiemu", zero strachu - taka "hej do przodu". Aż się trochę niepokoiłam, bo strach jest przecież potzrebny. No i własnie od niedawna (ma 21 miesięcy) zauwazyłam, ze sie właśnie boi liścia uschnietego na drodze (nie histerycznie, ale z lękiem przystaje i mówi: boi, boi), odkurzacza (też lęk) i niektórych niemiło wg niej (i mnie też :) wyglądajacych osób i tu już jest naprawdę histeria i wiszenie na mnie jak małpka. Wychowanie ma tu niewiele do rzeczy - lęk to normalny etap w rozwoju dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość gościnnie
podpisuję się rękoma i nogami u nas podobnie. Mam wrażenie że wyobraźnia działa pełną parą, poza tym ma niesamowite pomysły na zabawę a także bawi się słowem, rymuje, śpiewa ułożone przez siebie krótkie piosenki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dzieci nigdy nie były lękliwe ani strachliwe ( choć synek bez fobii, ale nader bardzo ostrożny i mozolny w przeciwieństwie do dziewczyn) , ale moja znajoma ma właśnie dziecko, które od kiedy pamiętam wszystko je stresowało, paraliżowało, napawało lękiem. Nie zarzucę jej ,że to jest z winy jej wychowania, ponieważ mądrze podchodzi do dziecka , staramy się jego oswajać małymi kroczkami z jego 'słabościami" nic nie sile, ale ja sądzę ,ze ono już takie jest . Jestem skłonna stwierdzić, że nie należy izolować dziecko od tego ,czego się obawia na codzien , lecz przyzwyczajać delikatnie z obecnością rzeczy ,postaci które powodują takie stresogenne emocje . Pomalutku, pomalutku poziom histerii się obniża, ale to jest i będzie długi i zmudny proces tak sadze. Taki dziecka urok i lękliwa natura , to już chyba trzeba mieć do tego predyspozycje niskiej odporności na stres i wysoki poziom lęku w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×