Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aŁtorka tematu

Jestem juz zmeczona

Polecane posty

Gość aŁtorka tematu

Hej. Moze moj problem to nie problem tak naprawde, ale chce sie wygadac. Mezowi nie chce sie zalic, bo on ciezko pracuje i jest baardzo zmeczony juz, wiec nie chce mu dodatkowo na swoich "problemow" na glowe zrzucac. Mamy 9-cio miesieczne dziecko. Na mojej glowie jest sprzatanie, gotowanie itd. Moi rodzice nie mieszkaja w Polsce. Tesciowa ma 65 lat, wiec ile moze tyle pomaga. Lubi bawic sie z wnuczkiem, ale nie ma sily, by go ciagle bawic. A ja siedzie zamknieta w 4 scianach i juz powoli rzuca mi sie to na glowe. Czuje sie zmeczona. Maz stara sie pomoc przy dziecku, ale pracuje (zbieramy na dom, a tymczasem mieszkamy u tesciowej) i nie chce go dodatkowo obciazac. Poza tym chcemy byc bardzo samodzielni.Wesele zrobilismy ze swoich pieniedzy, poprawiny w domu, gdzie zamiast cieszyc sie ze swojego swieta to oboje zasuwalismy przy obsludze gosci. Na wiosne chrzcimy dziecko i boje sie, ze najzwyczajniej w swiecie nie damy rady, bo mamy ogrom pracy. Mamy sporo sadu. Maz pracuje fizycznie, przyjezdza po 15 do domu i od razu idzie do siebie ciac drzewka. Potem bedziemy musieli zgrabic galezie w calym sadzie, pomalowac przechowalnie, bo chrzciny robimy w domu. Chcemy zaoszczedzic, bo zbieramy na budowe. Dodatkowo dochodzi sprzatanie i gotowanie najpierw na swieta wielkanocne, potem na chrzciny. Niby to nie jest ciezka praca, ale przy dziecku to wyzwanie. Poza tym chcemy sadzic kolejny sad, wisniowy. To wszystko musimy zrobic do kwietnia. Najgorsze jest to, ze nie mamy za bardzo nikogo, kto by nam pomogl. Myslam, ze moze moi rodzice wezma urlop i przyjada nam troszke pomoc, bo maja prawie 3 tyg., ale oni przyjezdzaja dzien przed samymi chrzcinami. Sami zreszta zartowali, ze nie beda przyjezdzac tydzien wczesniej, bo ich do roboty zagonie. Ja ich rozumiem, ale nie ukrywam, ze ich pomoc by nam sie teraz przydala. Jestem juz totalnie zmeczona, nawet samym siedzeniem w domu i bawieniem dziecka. A tu jeszcze tyle do zrobienia. Jak Wy dawalyscie rade z dziecmi i ogarnieciem tego wszystkiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, wszystko to kwestia wyboru, albo oszczędzanie na maksa i zajeżdżenie się na śmierć, albo wrzucasz na luz choć trochę i dajesz sobie możliwość odpoczynku. Musicie ten sad mieć w tym roku? Koniecznie? Nie da się domu wybudować za jakieś 2-3 lata (zacząć budowę) jak dziecko będzie większe i pójdzie do przedszkola - zawsze to parę godzin luzu. No i piszesz, że jesteś zmęczona opieką nad dzieckiem i robotą w domu. A co mają powiedzieć matki pracujące? Ja to przerabiałam, więc wiem co mówię. Córka nie miała jeszcze roku jak musiałam wrócić do pracy a mąż pracuje 10.00-20.00, wiem jak to jest jak masz dom na głowie a do tego jeszcze praca... Jedyna rada to trochę odpuścić, dać sobie na wstrzymanie, bo nie pociągniecie tak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, a z takich konkretnych porad (z mojego doświadczenia) to żeby nie zwariować i nie paść na twarz z przemęczenia w pierwszej kolejności odpuszczałam sobie wszelkie tradycyjne wielkie gotowania, sprzątania, tam gdzie mogłam korzystałam z pomocy innych, również płatnej - mycie okien, sprzątanie ogrodu - to mogą zrobić osoby które się tym zajmują zawodowo, a wg mnie lepiej jest wydać parę groszy i dać komuś zarobić niż popaść w depresję z przemęczenia. Poza tym robiłam szybkie obiady, często zupę gotowałam wieczorem na następny dzień, bo rano do pracy a dziecko musi mieć jedzenie, spałam czasem po 5 godzin na dobę ale daliśmy radę. Za dwa-trzy lata będzie o niebo lepiej, zobaczysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aŁtorka tematu
Dodam jeszcze, ze nawet na chrobe nie moge sobie pozwoilic, chociaz wlasnie jestem przeziebiona, bo moj maz musialby przez kilka dni do pracy nie pojsc (tnie sady, a w tej chwili zarabia okolo 300 zl dniowki, wiec szkoda by takie pieniadze przeszly kolo nosa w naszej sytuacji) i zajmowac sie dzieckiem. A tesciowa zwyczajnie nie da rady z dzieckiem, a przeciez musi sobie jakis obiad ugotowac, itd. Nie mam sil juz na to wszystko. W sumie to czekam na ta wiosne, bo w koncu zaczne cos robic, a nie tylko 4 sciany i dziecko. Moze nawet na wyrost pisze, bo jezeli nie uda mi sie z kims dziecka zostawic, to nie napomagam mezowi... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aŁtorka tematu
Sad musimy posadzic. Mamy juz kupione sadzonki wisni. Troche tego jest, bo 500 drzewek trzeba bedzie posadzic. Pole tez juz gotowe do wsadzania. Dom chcemy zaczac budowac na przyszla wiosne. A to dlatego, ze w tej chwili dysponujemy 1 pokojem, wiec jest troszke ciasno. Poza tym mamy jakies oszczednosci juz na ta budowe, wiec nie chcemy czekac. Zreszta w zawodzie mojego meza to nie takie proste to przelozenie budowy. Musimy zrobic to wtedu, gdy tylko bedziemy mieli pieniadze na poczatkowy etap, bo za 2-3 lata owoce moga byc tanie i nie bedziemy mieli pieniedzy. A tak, jak juz postawimy stan surowy to mozemy powoli wykanczac. Dlatego tak sie ze wszystkim spieszymy. Nie powiem, dom staram sie ogarnac, jak tylko moge. Ale takie sprzatanie z myciem okien, szafek itd. zostawiam na swieta. Obiad staram sie ugotowa zawsze. Dzisiaj zostalo mi jeszcze wczorajszych kotletow, wiec tylko ziemnaki ugotowac. Mi chyba najbardziej doskwiera to, ze jestem w tej chwili uziemiona. Nie mam z kim zostawic dziecka. Tesciowa zajmie sie nim najwyzej godz, a potem to i ona jest zmeczona i dziecko marudzi. W tamtym roku, gdy dziecko mialo 2-3 miesiace i nie bylo takie *****iwe to zostawialam je pod opieka tesciowej i szlam do sadu rwac wisnie, potem jablka, nawet maliny rwalam. I nawet lubilam to, bo w koncu robilam cos innego niz tylko zmienianie pieluch. Chetnie bym poszla do pracy, ale na wsi nie ma zlobkow. O opiekunke tez trudno. WIec pozostaje mi na razie wychowywac dziecko. Potem, gdy podrosnie bede myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przeciez to tak zawsze jest no my to wiemy ale jest na to i rozwiazanie :) www.youtube.com/watch?v=GcQLwI_5Z4I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×