Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak poderwać takiego mężczyznę?

Polecane posty

Gość gość
tak szczerze to trochę straciłam nadzieję i przez to przygasłam.. nie mam motywacji do działania. Kiedyś znowu go widziałam.. tym razem zdążyłam już i z refleksem się odezwałam ale jakoś wyczułam obojętność i brak zainteresowania z jego strony. Może jedynie tyle, że po tym się odwrócił ale raczej wątpię, że za mną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i przez to jakoś brak i teraz tej werwy i radości w działaniu. Jednak nadzieja jak umiera to wszystkiego sie odechciewa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
można jakoś przywrócić tą nadzieję chociaż w części? bo przez to całkowicie zepsuł mi się humor..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sytuacja_podobna
Facet jest stanu wolnego , zrobiłam mały wywiad więc mam pewność , co do koleżanek to tak przy nich sobie zawsze żartuje i mówię różne głupoty , ale wolę nie wtajemniczać , czym mniej wiedzą tym są zdrowsze, tym bardziej że są to osoby które znam krótko, a towarzyszą mi zawsze więc od razu by wiedziały że coś kombinuję gdybym została zapytać o tę książkę .. Co do obustronności zainteresowania to w sumie sama nie wiem , niby się uśmiecha, spogląda , gdy pytał o coś niezwiązanego z nauką np. gdzie jest winda to mu odpowiedziałam i podziękował bardzo wylewnie , lub gdy wchodziłam do sali spóźniona to przerwał wykład, poczekał aż usiądę,rozpakuje się i posłał uśmiech , albo podczas egzaminów poprosił mnie o pomoc ..ale z drugiej strony z tego co zauważyłam jest sympatyczny w stosunku do ogółu studentów więc nie mogę też chyba tak bardzo brać tego do siebie i nie wiem czy sens jest się w to pakować , chodź z drugiej strony to wsiąknęłam w ten temat dość poważnie, gdyby to było ot takie tam zauroczenie czy fascynacja to by mi przeszło po miesiącu ,a od października cały czas siedzi mi to w głowie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie mowie moim koleżankom z roku.. po co maja sie podśmiechiwać..? jak masz tak od października to już sporo. Ja od niedawana ale coraz bardziej.. a ostatnio w głębi czuję, że i tak moje starania idą na marne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
Oj kobiety kobiety. Spokojnie... przede wszystkim radzę wam jednak coś zrobić, no cóż nie jest to łatwa sprawa sama wiem, ale wiecie co, ja bym wam i tak radziła na jakiś krok, nawet jeśli wydaje się, że nie ma chęci, a już zwłaszcza ;) dlaczego? bo to jest sytuacja żebyście mogły się odważyć, troszkę przeskoczyć siebie, wyjść poza sferę komfortu, czy nie byłybyście dumne z siebie gdybyście się odważyły, lepiej się ze sobą poczuły? Czy nie byłybyście szczęśliwsze gdybyście mogły powiedzieć sobie, ok zrobiłam wszystko, nawet jeśli nie wyszło, mogę zostawić teraz tę sprawę poza sobą, nie ma co się łudzić, idę dalej. Bo najgorsze to takie nierozwiązane sprawy, nawet jeśli wyszłaby siara, pomyślcie sobie czy taka siara będzie ważna za 5 lat, 10 lat, czy ktokolwiek będzie myślał o tym za 20 ;) Zróbcie coś, przeskoczcie siebie, to jest pierwszy krok by fajniej żyć, trzeba wychodzić poza strefę komfortu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam zamiar coś zrobić. Nawet mam już w miarę pomysł ale wydaje mi się też że ja sama go odstraszam. Jak go widuję ciągle zapominam o głupim uśmiechu... a to ważne tak mi się wydaje. Z jego strony ostatnio też zero jakiś gestów zainteresowania, nic. Muszę zacząć przestać się tym przejmować i się zabrać do roboty. Tylko ciężko sobie samej wytłumaczyć że może się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak się zacięłam w środku. Nie mam zupełnie motywacji właśnie przez to, że sam nie daje mi nic do zrozumienia. Może przedtem to co pisałam to podchodzi pod jakieś "znaki". Ale teraz zupełnie nic. Nagle się coś zmieniło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
długo to trwa? może sobie odpuścił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie jakiś tydzień może trochę z hakiem temu jeszcze jak go mijałam to czułam wyraźnie że się wpatruje wnikliwie. To akurat mogę być pewna, kobieca intuicja :) a teraz jakoś tak "chłodniej"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tydzień? jaja sobie robisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
być może masz rację. Chyba zbyt dużo mam ostatnio na głowie problemów i nie potrafię logicznie pomyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki sprostowanie ze strony bardziej trzeźwo myślącej osoby też bardzo się przydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj, autorko nie wkręcaj sobie rzeczy, których nie ma. Byłam w takiej sytuacji. Też się we mnie wgapiał, uśmiechał się na mój widok....i takie tam "sygnały". Po stoczonej ze sobą walce zdobyłam się na odwagę i zaproponowałam kawę. Wtedy mi powiedział, że jest w związku. Masakra! Nigdy nie widziałam go z kobietą. Myślałam, że kanałami będę chodzić! Wprawdzie jakiś czas później sam mnie zaczepił i powiedział, że nie wierzy, że ktoś taki może być sam, ale słabo mi na samo wspomnienie tej kompromitacji a minęło już parę lat...Kobieta widzi to, co chce widzieć, nie powinna robić pierwszego kroku, bo tak to się może skończyć...To ku przestrodze, autorko a zrobisz jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
O boże, no i co się stało wielkiego??? No tragedia, powiedział, że jest w związku, no i? No i co z tego, a no nic :)) Świat się zawalił?? Może się wstydzisz, ale przynajmniej miałaś jasną sytuację i mogłaś dać sobie spokój. A jeśli facet jest nieśmiały to co? Gdyby nie było działań z dwóch stron wiele par by się nie zeszło, zazwyczaj takie śpiące księżniczki, które palcem nie kiwną są same mimo zainteresowania facetów... Dla mnie to przesadzasz z tym, że to taka kompromitacja i ze latami ja wspominasz (sic!), ja bym na twoim miejscu była dumna z siebie, że jestem odważna i tyle. Bez sensu jest takie zycie i przejmowanie się co pomyślą o tobie inni, sama stwarzasz sobie mase nieszczęścia, a jeszcze rozpamiętywanie czegos latami... WYLUZUJ, SZKODA ŻYCIA ;)) Zresztą widzisz potem do ciebie podszedł i to powiedział, więc docenił to, że próbowałaś i mu to pewnie bardzo, ale to bardzo schlebiło. To przecież miłe jeśli ktoś pokazuje zainteresowanie, nawet jeśli muszę dać kosza facetowi, to jest bardzo miła świadomość, że się podobam, więc mu pewnie też było cholernie miło. Robisz z igły wigły i tragedię nie wiadomo jaką, tragedią to są ciężkie choroby, a nie takie coś, moim zdaniem zawsze warto próbować, gdyż LEPIEJ JEST ŻAŁOWAĆ, ZE SIĘ COŚ ZROBIŁO NIŻ, ŻE NIC SIE NIE ZROBIŁO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
Ja jak będę miała starą babcią wolę zdecydowanie żałować rzeczy które zrobiłam niż, że czegoś nie zrobiłam np. nie starałam się poderwać faceta marzeń. Nawet jeśli odmówi, to tak naprawdę co się stanie??? nic złego tobie się nie stanie, wyluzujcie, zmieńcie optykę patrzenia, gdyby na przykład został wam rok życia czy tak byście się przejmowały co kto pomyśli, jak odbierze coś co powiecie, podobno żyje się raz, więc cieszcie się życiem, odważajcie się, róbcie szalone rzeczy i bądźcie szczęśliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
Zresztą tak naprawdę ty wyszłaś na tym dobrze, bo miałaś jasną sytuację i się nie łudziłaś, a on również wyszedł dobrze, bo mu to schlebiło i podbudowało jego ocenę jako mężczyzny ;) W czym problem, o to właśnie chodzi, moim zdaniem jesteś odważna i powinnaś się cieszyć, przynajmniej masz co opowiadać, a jeszcze zostałaś skomplementowana. Zresztą on cię uważał za atrakcyjną kobietę i pewnie dlatego się tak uśmiechał i zwracał uwagę i dawał te "znaki", co zresztą potwierdził prawiąc ci komplement, a to, ze był już zajęty, cóż to inna sprawa... gdyby był wolny pewnie byłby tobą zainteresowany. Zamiast się wstydzić, pogratuluj sobie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę Ci że masz takie podejście. Sama też bym tak chciała. Wiem, że pewno powiesz, że trzeba próbować, przełamać się itd. Ale uwierz, że dla mnie to jest strasznie trudne. Fakt, że jestem osobą nerwową mi nie ułatwia. Zresztą ja byłam całe życie tak wychowywana, że ciągle mi wmawiano jak to mam się pilnować żeby nie popełnić gafy. A jeśli już coś źle zrobiłam to mama traktowała mnie jak ostatnią debilkę. Ja zawsze starałam się robić wszystko the best. I dlatego mam mase kompleksów, że nie mam tyle wiedzy ile bym chciała, że nie ciężko mi wchodzą języki itd. Myślałam, że jeśli już będe dla nich tym dzieckiem "idealnym" to w końcu okażą mi uczucia. Tak naprawdę to żyję w rodzinie ale jakby wśród obcych ludzi, którzy ciąglę się kłócą i nie potrfią wybaczać. Nigdy w życiu nie doświadczyłam żadnych uczuć i ciepła. Nikt mnie nie przytula i nie mam też oparcia psychicznego. Raczej niektórzy dają mi ciągle powody do płaczu. Stąd ciężko mi się przełamać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
No ale tu nie ma czego zazdrościć tylko samej takie nabyć. Słuchaj grunt, że jesteś tego swiadoma, jak to u ciebie działa, skąd się bierze i tak dalej. To pierwszy krok, ok kształtuje nas przeszłość, ale pamiętaj, że żyjemy w teraźniejszości i to my możemy kształtować nie to co nas spotyka oczywiście, ale TO JAK REAGUJEMY NA TO CO NAS SPOTYKA. To tylko nasza decyzja jak coś interpretujemy, jako porażkę czy sukces, jako coś pozytywnego czy negatywnego, to co myślimy o samym sobie, to tylko nasza decyzja. Ja nie mam za sobą samych różowych doświadczeń, ale właśnie te najgorsze gdy z nimi wygrałam sprawiły, że taka ze mnie optymistka i że chce po prostu cieszyć się życiem i nie chcę się przejmować co ktoś powie, chce być szczęśliwa i walczyć o szczęście, a przede wszystkim wiem, ze na nie zasługuję i że zasługuję na najfajniejszego faceta pod słońcem i uważam, ze ty też zasługujesz ;)) To jest ta różnica, widzisz facet dałby mi kosza stwierdziłabym trudno, nie spodobałam się, tak się po prostu dzieje, ma inny typ, może jest w kimś innym zakochany, potraktowałabym to normalnie, przeszła dalej, cieszyła się, że się odważyłam i tyle, poszła się upić dobrym winem i żyła dalej... nie rób tego błędu i jak będzie coś nie tak nie interpretuj jako porażki czy nie szukaj w sobie nowych kompleksów... widzisz wszystko jest tylko kwestią interpretacji, a właściwie nadintepretacji na swoją niekorzyść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
powiem ci, że ja też jestem nerwowa i emocjonalna na pocieszenie i niejedną gafę zaliczyłam, ale od tego moje życie jest tylko ciekawsze :) To się robi tak, że poślizgniesz się, upadasz, wstajesz, otrzepujesz i idziesz jakby nigdy nic, tak to się robi i to jest sztuka życia, a potem jeszcze opowiadasz o tym znajomym i razem się śmiejecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to już jakiś jeden sukces mam za sobą :D mianowicie spotykałam sie kiedyś z pewnym chłopakiem. W ogromnym skrócie: okazało się, że jest dla mnie bardzo chamski, arogancki, próbował podbudować swoje ego i męskość poniżając mnie. Na koniec zaczął nawet wyzywać. I też myślałam, że nigdy mi to nie przejdzie, będę się zadręczać, że swojej byłej, którą jak się okazało cały czas kochał nigdy by tak nie potraktował itd. Teraz wiem, że mam dobrą lekcję i w gruncie rzeczy chce mi się z tego śmiać (a w zasadzie z mojej głupoty, że byłam z kimś takim) :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
Jeśli na razie nie możesz się odważyć w tej sprawie, to sobie wymyśl jakieś mniejsze cele po drodze, jakieś mniejsze "przełamania się", żeby poćwiczyć. Mi często też z kolei pomagało jak miałam np. dwie rzeczy zrobienia i jedna przerażała mnie bardziej, była trudniejsza i na przykład były jednego dnia lub w tym samym tygodniu, to już z tą nieco lżejszą leciało mi z górki, już mnie to nie obchodziło, co kto pomyśli ani nie miałam czasu się bać gdyż przejmowałam się tą trudniejszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
No dokładnie, o to chodzi, teraz się z tego śmiejesz i wyszło to ci na dobre, bo drugi raz nie zadasz się z kimś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz może dyplom z psychologii? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
Nie, mam dyplom z życia ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
informuj mnie o postępach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
mam z religii :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
hehe nie mam z religii, to podszyw ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatylkoniechcemisiepisacniku
i to nudny w dodatku, wymyśl coś lepszego ;)) widziałam lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
będę będę informować :) mam nadzieję i to niestety ogromną, że następnym razem będzie trochę mniej nerwów. Ja się uśmiechnę i on też..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×