Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Podrobione produkty dla dzieci

Polecane posty

Gość gość
tak, są przebadane, kurczakiem czy wołem z supermarketu nie zarazisz się włośniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja kupuję kurczaki od koleżanki ze wsi i guzik mnie obchodzi że są niebadane. Są za to bez chemii, karmione naturalnymi paszami, biegające po podwórku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do tego, nie przeinaczajcie, moj dzieciak nie je słodyczy kilka razy dziennie, nawet nie codziennie tylko wtedy kiedy ma ochotę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne, kupujcie niebadane, moja koleżanka włośniem się zaraziła, choroba nieuleczalna, utyła 30kg na sterydach ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego kurczaka nie? Myslisz, ze jest bardziej nafaszerowany hormonami I antybiotykami niz indyk albo ges? To sie grubo mylisz, wszystko to jedno I to samo swinstwo. Jak sama nie wyhodujesz, to nie wiesz co jesz. A akurat wieprzowina to najbardziej niezdrowe mieso - duzo cukru I tluszczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wolę kupić prawdziwą coca colę niż jakikolwiek podrobiony napój colowy z marketu" - rozwaliło mnie to zdanie :D tak, bo prawdziwa cola jest bardzo zdrowa, a ta podrobiona już nie :D dla mnie nie ma różnicy - jedno i drugie to sama chemia i dziecku tego nie daję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha- jeszcze jedno- nikt z nas nie pije gazowanych, słodkich napoi, nie lubimy ich. Pijemy tylko soki (niezdrowe, nie świeżo wyciskane ;D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz od klusek raz na tydzień czy rzadziej nikt się nie pochoruje. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A dlaczego kurczaka nie? Myslisz, ze jest bardziej nafaszerowany hormonami I antybiotykami niz indyk albo ges?" - kurczak jest najbardziej nieodporny na choroby więc daje się mu dużo - dużo więcej antybiotyków niż innym zwierzętom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczęśliwe dzieciństwo to słodkie dzieciństwo- moje je słodyczy tyle ile chce, nie ma żadnej nadwagi, bo dużo czasu spędza na podwórku, próchnicy nie ma, bo po każdym spożyciu myje zęby, nie muszę go kontrolować. Je "bez pozwolenia", po prostu bierze sobie z półki kiedy chce. x sama napisałaś je tyle ile chce, nie wierzę ze robi to 2 razy w tyg. zamotałaś się kobieto. a pisanie ze szczęślwie dzieciństwo to słodkie dzieciństwo też niezbyt o tobie świadczy. w wyjazdy wakacyjne, wycieczki, spacery, kino, teatr, wyjścia z rodzicami i kolegami?? zajęcia poza szkolne, basen, bieganie, rowery??? wg mnie to jest szczęśliwe dzieciństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha- jeszcze jedno- nikt z nas nie pije gazowanych, słodkich napoi, nie lubimy ich. Pijemy tylko soki (niezdrowe, nie świeżo wyciskane ;D) x no to też niezdrowo jak tylko soki powinno sie pic WODĘ, co do soku to szklanka dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurczak z wlosnica?! Ludzie, jak juz chcecie pisac to moze o czyms, o czym macie jakies pojecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rocznik 77. Ciasta byly na porzadku dziennym. Podobnie wafle przekladane kajmakiem. I czekolada z mleka w proszku. Chalwa. Batony Grzeski I Danusie. Orsnzada w woreczkach, wata cukrowa, lizaki, prazynki I dmuchany ryz. Ziemniaczki odsmazane na patelni. Schabowe I mielone. Zasmazane kapusty, salstki z majonezem albo smietana, pelnotluste mleko I smalec. Jakos nikt nie widzial grubych dzieci. Ale nad ciagle gdzies nosilo, w domu sie bylo gosciem I to w kazda pogode. Teraz dzieci siedza na tylkach przed telewizorem albo konsola, to nawet soki marchwiowe im nie pomoga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też rocznik 77 zgadzam sie było więcej ruchu, ganiało sie przed blokiem, siedziało na trzepaku, grało w gume, klasy i inne. ale mimo wszystko jadło się zdrowiej, ja nie pamiętam żeby chodziła i jadła chipsy na ulicy z koleżankami, teraz to norma. nie było tylu batonów, puszek z napojami, nie było to tak dostępne i nie było tez na to kasy więc sie człowiek ograniczał jakos, teraz hulaj dusza piekła nie ma. pamiętam ze biegłam nieraz po obiedzie na podwórko to brałam w biegu jabłko. mama na kazdy weekend robiła ciasto drożdżowe i wsuwaliśmy aż uszy się trzesły. komu się dzisiaj chce???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko kiedyś słodycze nie były tak sztuczne jak teraz, poza tym ja nie pamiętam żeby jadło się tego tyle i jedzą współczesne dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
domowy pi-singer też pamiętam.... o niebo zdrowszy o dzisiejszych wafli ze sklepu. faktycznie kiedyś robiło się go bardzo często.... teraz nie pamiętam kiedy był w moim domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akurat w latach 80-tych to się dopiero jadło ś****wo :) bloki czekoladowe, chałwa ze słonecznika, galaretki w cukrze, nieśmiertelne budynie i oranżada- dzieciak bez oranżady nie istniał. I dzieci się ruszały to grube nie byly, tak jak moje nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chipsow nie bylo, ale byly prazynki, czyli dokladnie takie samo swinstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dlatego własnie uważam że szcześliwe dzieciństwo to słodkie dzieciństwo, na podwórku, z przyjaciółmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na kafe wszystkie eko, anty-slodyczowe, zero coli, chipsow, a jakos u mnie na osiedlu w Biedronie jest opor ludzi-od otwarcia, do zamkniecia sklepu. Zakupy robia ludzie w roznym wieku i o roznym statusie materialnym. Biedronka jest oblegana wrecz zwlaszcza teraz, gdy zaczela szalec z promocjami. Pracuje w innym sklepie i mam porownanie, jak spadla u nas sprzedaz odkad Biedrona promocje robi, nawet w dzien nowej gazetki u nas tlumow juz nie ma. Co do chipsow, to pamietam, jak weszly, gdy chodzilam do podstawowki-owszem, moze rodzice nie mieli kasy na nie, raczej kupowali raz na jakis czas, bo fakt, duzo kosztowaly, ale za to poza domem tracilo sie kieszonkowe wlasnie na chipsy i frytki. Tyle, ze nie mialo to wplywu na tusze, gdyz po szkole az do wieczora spedzalo sie aktywnie czas. Co do tego, czy kupuje w Biedronce-tak, a co i ile, to juz nie Wasz interes-moja dupa, moje dziecko, moja zarobiona kasa. I zadna super-paniusia z kafe nie zmieni mojego trybu zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie porównujcie słodyczy z la 70 i 80 do tych teraz, chemia spożywcza nie była tak zaawansowana i kiedyś te słodycze nie były tak szkodliwe. Nie wiem w jakich domach się wychowywaliście ale jak mama kupiła mi sękacza raz na tydzień to musiało wystarczyć w weekend zawsze było ciasto domowe a większa ilość słodyczy były na święta czy urodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tam nie traciłam pieniędzy na chipsy i frytki, przede wszystkim odkładam sobie na jakiś kosmetyk bo mama gówniarze 13-15 lat nie kupowała antypersirantów, perfum, fluidów itp rzeczy o których marzyły kiedyś dziewczyny w podstawówce, jak chciałam cienkie podpaski, to sobie odkładałam na nie, bo mam kupowała tylko zwykłe Belli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pokolenie gimbazy już wpierniczało syf na całego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do chipsow, to pamietam, jak weszly, gdy chodzilam do podstawowki-owszem, moze rodzice nie mieli kasy na nie, raczej kupowali raz na jakis czas, bo fakt, duzo kosztowaly, ale za to poza domem tracilo sie kieszonkowe wlasnie na chipsy i frytki. Tyle, ze nie mialo to wplywu na tusze, gdyz po szkole az do wieczora spedzalo sie aktywnie czas. x mów za siebie, ja nie pamiętam zebym za młodu kupowała chipsy. frytki zdarzało się ale bardzo sporadycznie nie to co teraz, co tydzień w McDonladzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×