Wyciskanie wszystkiego na twarzy.

hej dziewczyny :) jestem w oplakanym stanie. od roku walcze z tym wstretnym nalogiem. gdy uda mi sie zmobilizowac i nie dotykac twarzy przez kilka dni ... wystarczy mala chwila slabosci i od razu masakruje sobie twarz :( wyciskam nawet to czego nie widac. przerobilam wszystkie strony o tradziku z zadrapania , probowalam juz wszywtkich sposobow i nic gdy zebralam sie na odwage i powiedzialam rodzicom o tym... myslalam ze mi pomoga ale mylilam sie. teraz codzien tylko slysze jaka ja jestem okropna, i zebym tylko chciala to bym z tego wyszla. oni nic nie rozumieja. NIC. nigdy tego nie przezywali co ja i nie maja zielonego pojecia jakie to jest trudne. nie chce mnie poslac do psychologa bo uwazaja ze chciec to moc i to jest wylacznie moja wina. dzieki nim wpadam w gorsze zalamanie :( kompletnie nie wiem co robic. dodqm ze jestem niepelnoletnia i sama nic tu sobie nie pomoge. jestem zdana tylko na nich :( a wracajac do tematu udalo mi sie nie wiciskac przez 3 dni , ale niestety wczoraj z zamiarem pojscia i pokremowania twarzy narobilam sobie znowu kilka pieknych ran i pelno czerwonych placow ktore zaczynaja ropiec :( a juz mialam taka ladna cere ehh :( moze ktos ma podobny nalog ? zacznijmy sie wspierac. moze taka motywacja cos da :( choc szczeze to juz we wszystko watpie...

Idź do dobrego psychologa bo to jest rodzaj nerwicy natręctw i sama sobie z tym nie dasz rady/

wlasnie ... chodzi o to ze moi rodzice nie chca sie zgodzic bo uwazaja ze to tylko i wylacznie moja wina :( a ja jako niepelnoletnia nie moge sama sie zglosic

a moze ktos jeszcze sie wypowie ?? :(

Jest taki wątek o walce z nałogiem wyciskania - poczytaj tam.