Gość gość Napisano Marzec 18, 2014 W sierpniu ubiegłego roku poznałam chłopaka. Od razu przypadliśmy sobie do gustu (podobne wartości życiowe, pasje, poglądy itp itd.). Wzajemne poznawanie rodzin, znajomych - wszystko układało się rewelacyjnie. Poza tym jesteśmy uderzająco podobni do siebie - te same spojrzenia, uśmiech, dosłownie jak rodzeństwo :) Od czasu do czasu zdarzały się sprzeczki, niedomówienia, aczkolwiek wszystko zaraz sobie wyjaśnialiśmy. Zdarzały się one sporadycznie. Czasem dwa miesiące sielanki i w między czasie jakiś zgrzyt, niestety zazwyczaj z mojej strony bo jestem dość impulsywna i nerwowa.... Nadszedł niestety dzień, kiedy oboje za dużo sobie powiedzieliśmy i mój już teraz były chłopak uznał, że coś w nim pękło i już ma dość tego, że jest dobrze i nagle znowu sprzeczka. Ostatnia Nasza rozmowa przebiegła z emocjami i łzami w oczach, zarówno u niego jak i u mnie. Po tygodniu rozmawialiśmy, gdy emocje opadły...powiedział, że na razie nie chce wracać, że musi upłynąć trochę jeszcze czasu, aby wszystko sobie przemyślał (dodam, że jego poprzednia dziewczyna bardzo go skrzywdziła i oszukała, zostawiła go, gdy ten potrzebował wsparcia). Może nie byłam idealna...ale starałam się zawsze go wysłuchać, wspierać, dbać o niego. Obdarzyłam do sympatią, mówiłam, że mi zależy - jemu też. W walentynki powiedział, że jest szczęśliwy, że daje mu ciepełko na serduszku. Bardzo na na nim zależy. Nie chcę się niestety narzucać. Jego mama dzwoniła do mnie, gdyż mamy bardzo dobry kontakt ze sobą. Mówiła mi, że jej też powiedział, że na razie NIE chce wracać. Ale nic nie wspomniał, że to definitywny koniec, żeby już nie wspominała mu o mnie itp. Nadal nosi w portfelu moje zdjęcie. Ale mnie bardzo boli ta rozłąka i ten brak kontaktu :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach