Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

komuś z was pomogła wizyta u psychologa?

Polecane posty

Gość gość

przełamałam się w końcu i zapisałam się na początek kwietnia ale boje się że tylko się otworzę i usłyszę najwyżej krytykę. Jak wygląda taka wizyta? Psycholog posadził was w fotelu i kazał z marszu opowiadać co was sprowadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co ci dolega?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1) Wiem jakie życie chciałabym mieć i jaką być osobą, ale nie umiem do tego doprowadzić. np wyznaczam sobie jakiś cel, wszystko ok, staram się a im bliżej rozstrzygnięcia tym gorzej bo na zmianę mam ataki paniki i poczucie bezsilności, że sie nie uda i tylko się ośmiesze. z tego powodu kilkakrotnie rezygnowałam z egzaminów i moja praca idzie na marne. Nie umiem też wyjść ze związku który mnie blokuje i w którym nie jestem szczęśliwa 2) wszystko mnie albo smuci, albo denerwuje. A kiedy się smuce to także nie jestem w stanie się podnieść, a nerwy - nakręcam się z byle powodu i aż mnie wszystko w środku boli z tej mojej dzikiej furii, aż mnie rozrywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20. A zrzędzę jak stara baba, w dodatku samotna,nie? Sama już ze sobą nie mogę wytrzymać, denerwuję sama siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze masz bordeline?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może...nie wiem czy to bordeline czy tylko frustracja która od jakiegoś roku rządzi moim życiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w zwiazku czemu sie nie uklada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dołuje mnie że on już od roku nie ma pracy,przez co nie czuje się z nim bezpiecznie. 5 lat razem i już powinnam zdecydować czy coś z tego będzie czy nie, a obawiam się że nie będzie umiał utrzymać rodziny. Zegar tyka, czas układać sobie życie a ja nie umiem odejść, z drugiej strony nie jestem zbyt szczęśliwa w tym związku. No i nie lubię uprawiać seksu,po prostu nie lubię a on tego potrzebuje zadręcza się że nie jest wystarczająco dobry albo że kogoś mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakis czas temu mialam prawie roczna terapie u psychologa. Moim problemem byla depresja, ale taka ktora nie wynikala z zadnych zmian neurologicznych, a byla raczej skutkiem mojej bezsillnosci, przeciazenia studiami itp. Do tego dochodzi fakt, ze w tym czasie mialam problemy skorne, co mialy wplyw na kontakty z innymi, moja samoocene. Z osoby kontaktowej stalam sie odludkiem. Przebywam os lat za granica, wiec dochodzil tez Problem integracji. Powiem tak, nigdy ale to nigdy nie zdecydowalabym sie znowu na taka terapie. Psycholog nic mi nie pomogl. Mialam spotkania raz w tygodniu i uwazam z perspektywy czasu ze byl to czas stracony. Dlaczego tak uwazam? 1) Znalezc dobrego psychologa (terapeute) jest niesamowicie trudno, To jak szukanie igly w stogu siana. Mam kumpele, ktora tez przeszla taka terapie (byla otyla tzw. binge eating) i tez ma takie same spostrzezenia. Czasami miala nawet wrazenie, ze psycholog sie dobrze bawi przy jej opowiesciach. Moj terapeuta caly czas patrzyl na zegarek, zadawal mi glupie "zadania domowe", ktore tak naprawde moglam sobie sama znalezc w ksiazkach. Wielu brakuje nawet empatii. 2) Trudnosc w zdiagnozowaniu schorzenia. U mnie caly czas zmieniali diagnoze. Kryteria sa niesamowicie plynne i tak naprawde u kazdej osoby nawet super zdrowej "psychicznie" mozna cos znalezc jak sie chce. Kazdy czlowiek jest inny i moze inaczej reagowac. 3) Jezeli sama sobie nie pomoge to mi nikt inny nie pomoze - zaden psycholog ani terapeuta. Taka jest prawda. Psycholog jest tylko czlowiekiem, ktory ma za soba studia, skladajace sie z czytania i analizowania tekstow innych teoretykow oraz doswiadczenia zawodowego. Ale tak naprawde brakuje tutaj pewnego rodzaju osobistego doswiadczenia, takiego ktory umozliwiloby identyfikacje z pacjentem. W jaki sposob moze pomoc mi czlowiek, ktory nigdy nie przezyl tego co ja, nie mial problemow ze skora czy tla migracyjnego. Czy tylko wie na czym polega depresja z czytania ksiazek i obserwowania innych ludzi (pacjentow). Moja gruba kolezanka dostala za terapeutke bardzo szczupla dziewczyne dopiero po studiach. Jakie ona mogla jej dawac rady? Na dobra sprawe te wszystkie rady, porady mozna przeczytac w ksiazkach. 4) Zaden psycholog nie da nikomu gotowej recepty na zycie. A terapia polega na tym, ze pacjent ma sobie uswiadomic i zrozumiec na czym polega jego problem i wedlug tego szukac dla siebie rozwiazania. Ja od poczatku wiedzialam na czym polega moj problem i nie potrzebowalam do tego psychologa. Wystarczy rozmowa z rodzina, przyjaciolmi i przeczytanie kilku ksiazek. Oczywiscie nie mam na mysli naprawde ciezkich przypadkow, chorob psychicznych, czy klinicznej depresji. Ale mysle, ze jezeli osoba nie potrzebuje leczenia lekami, to i nie potrzebuje psychologa. I wreszcie uwazam, ze trzeba siebie zaakceptowac takim jakim sie jest, a jezeli chcielibysmy cos w sobie zmienic a nie potrafimy to nalezy zastanowic sie dlaczego tak jest a nie inaczej. Kazdy czlowiek jest inny, ale niestety zyjemy w takich czasach, ze kazde odstepstwo od normy jest traktowane jako przypadek dla psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, ze tez balam sie panicznie egzaminow. I mialam problem z doprowadzeniem rzeczy do konca. Bylam uzalezniona od kupowania kalendarzy, w ktorych mialam zaplanowany dzien, ale jak mozna sie domyslic nic z tego nie wychodzilo. W koncu wzielam sie za siebie i jest dobrze. Zrozumialam, ze moj brak motywacji wynikal z niskiej samooceny i czarnowidztwa. Eee dlugo mozna by pisac na ten temat. W tej chwili skupiam sie tylko na realnych celach. I jezeli nie uda mi sie pobiegac o 5 rano przed praca, to tez jest dobrze. Moge pobiegac wieczorem. I najwazniejsze mam dystans do mojego perfekcjonizmu i pozwalam sobie na bledy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki za wyczerpującą odpowiedź. sama do tej pory unikałam psychologa, obawiając się,że trafie do jednej z tych osób które poszły kiedyś na modny kierunek studiów a nie psychologa z powołania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, ze nasze spotkania polegaly na tym, ze ja caly czas mowilam, a psycholog sluchal i zadawal mi pytania. A jak sie go kiedys zapytalam czy zawsze to bedzie tak wygladalo to mi odpowiedzial, ze na tym poelga terapia - mam zrozumiec na czym polega moj problem, bla bla ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tymi kalendarzami mam tak samo jak ty miałaś. I za każdym razem jak okazywało się,że się nie wywiązuje ze swoich planów wyrzucałam kalendarz. Potem w przypływie sił kupowałam nowy. Tak samo jak mnóstwo balsamów ujędrniających, herbatek wspomagających odchudzanie, lifestylowych czasopism. Zawsze miałam pomysł na siebie a nie umiałam go zrealizować, wypalałam się nawet po jednym dniu, jeśli tylko przyszedł zły nastrój. kończąc liceum nie podeszłam do matury bo się bałam, byłam zawsze słaba z matematyki. Potem zapisywałam się bo chciałam iść dalej ze swoim życiem,rozwijać się. Pół roku może się uczyłam a potem przestawałam bo sama myśl o przygotowaniach do matury budziła we mnie strach albo smutek. Dlatego się teraz zapisałam, zbliża się maj a ja już rękami i nogami się zapieram żeby znowu zrezygnować, chociaż mi zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprobuj, idz na terapie, zobacz. Uwazam, ze kazdy powinien wyrobic sobie zdanie sam. A z tymi kalendarzami to niestety mialam tak od liceum. Wszystko musialo byc perfekcyjnie zaplanowane. Studia, praca, minimum 2 godziny sportu dziennie (jestem po szkole sportowej) i strasznie balam sie straty figury i spadku formy. Do tego mimo studiow w obcym kraju, obowiazkowo dodatkowo nauka 3 jezykow obcych i nierealne cele. Zrobienie studiow magisterskich w rok (ktore przewidziane sa na 2 lata). Do tego czytanie klasykow, ktorzy nie byli w programie, no ale jak to byc na studiach jezykowych i nie przeczytac calej klasyki. Do tego tysiac innych rzeczy. W koncu niewytrzymalam tempa i pomimo napisanej pracy magisterskiej w polowie przerwalam studia. Wrocilam pozniej, studia skonczylam, ale nikomu nie zycze takiego perfekcjonizmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juliaaaaaaa
kiedyś byłam i... może troche mnie podbudowała, dodała troche siły ,mogłam się wygadać ,ale raczej nic nie zmieniła w moim życiu, dopiero sama musiałam dojść do zmian

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie się tylko na planach kończy, moje działanie jest uzależnione od tego jaki mam nastrój, a przeważnie siły i mobilizacja szybko mnie opuszczają, zostają wyrzuty sumienia że czegoś się nie zrobiło. Gratuluje, że pomimo problemów skończyłaś studia, aktualnie to moje marzenie. Najchętniej napisałabym scenariusz do swojego życia,ukształtowała wszystko,łącznie z otoczeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyne co moge ci poradzic to zaczac od malych kroczkow. Nie planuj wszystkie tak dokladnie. I jak uda ci zrealizowac jeden cel to przejdz do nastepnego. Jezeli myslisz o studiach to skup sie tylko na tym. Nie wiem czy juz sie dostalas, ale jezeli nie to najpierw na egzaminach wstepnych. Potem na sesjach. Jezeli zmarnowalas troche czasu to sie nie przejmuj. W tej chwili takie pokrecone zyciorysy sa coraz czestsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gudi
Dziewczyny, mam to samo: pomysl na siebie i motywacje przez 5 minut, pozniej sie zniechecam, nie mam sily sie zmuszac do realizowania planu, bo od razu wiem, ze nic z tego i tak nie wyjdzie. Zawalam swoje zycie. Jak z tego wyjsc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszecie... "sprobuj isc na terapie..." tak jak by terapia tylko od nas samych zalezala... otoz tak nie jest, bo sklada sie na nia szereg warunków. po pierwsze to psycholog/ psychiatra sam musi Cie na nia skierowac, a nie ty sama... po drugie jak juz cie psycholog/psychiatra skieruje na psychoterapie, to Ty jej musisz chciec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gudi musisz najpierw zdac sobie sprawe z tego czego naprawde chcesz. Inigdy nie mow sobie musze to i tamto zrobic, ale ze ty chcesz to zrobic. I nie utrudniaj sobie zbytnio zycia. Ja np. jak pisalam prace mag. zebralam chyba ze 100 ksiazek,´a tak naprawde wystarczyla z tego jedna trzecia. Nie nie mysl o skutkach. Czy uda ci sie czy nie....Poprostu zacznij cos robic!!! Cokolwiek!!! Pamietaj ze jadac autostradem nie mozesz zwolnic bo spowodujesz wypadek. Tak samo jest w zyciu. Dlatego planujac diete najgorsze jest np. przerywanie calej diety bo sie raz zgrzeszylo. A to jest typowe dla odchudzajacych. Pisza plan diety, w pewnym momencie zjadlo sie za duzo i odrazu mozna pasc o obzarstwa;-) I typowe stwierdzenie - od jutra zaczynam na nowo hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalam, idz na terapie, bo wyglada na to, ze ta dziewczyna juz ma terapie zalatwiona. Watek nie jest o tym jak dostac sie na terapie, a o tym czy warto isc do psychologa. I jak wyglada taka terapia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gudi
Ja w sumie wiem jak chcialabym by wygladalo moje zycie, tylko ze nie potrafie tego zrealizowac. Zaczynam cos robic i sie poddaje. Rozkrecam wlasna firme, ale mam problemy, wiec juz nie potrafie sie zmotywowac by to dalej ciagnac, choc to marzenie mojego zycia. Ciagle mam wrazenie, ze jestem gorsza od innych, czuje sie taka slaba, zmeczona tym wszystkim. Nawet taka glupia rzecz jak silownia: chodzilam trzy tygodnie, nie widzialam rezultatow i juz sie nie potrafie zmusic by chodzic dalej, bo przeciez wiem, ze i tak to nic nie warte. Taka ciagla beznadzieja to moje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
krytyki bym sie od psychologa nie bała - on nie jest od krytyki,a jeśli coś takiego uskutecznia to jest dupa nie psycholog :) ja bym sie obawiała objawów : znurzenia, znudzenia ,no i stania z terapią w miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozni sa psychologowie ale sa i tacy ktorzy oceniają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za rady i podzielenie się własnym doświadczeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie dostac na psychoterapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem na razie zapisana na poradę w poradni psychologicznej. Poprosiłam lekarza rodzinnego o skierowanie, żeby bylo w ramach nfz, ale można też prywatnie. Tylko że u mnie to cena 80zl więc wolałam się przy lekarzu rodzinnym przyznać że sobie ze sobą nie radze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szyla
Ja mam że tak powiem mieszane doświadczenia. Swego czasu szukałam pomocy u psychologa i ciągle trafiałam na laski w moim wieku albo młodsze, takie szczawiki ledwo po studiach. A problemy miałam dosyć konkretne i miałam wrażenie, że one słuchają bardziej jak sensacji niż z punktu widzenia lekarza. Ogólnie wizyty polegają głównie na tym, że się siedzi i gada. Nic mi to nie dawało, czułam się upokorzona i w końcu soie dałam spokój. Nie wiem, może źle trafiłam. Dwa lata temu znowu się odezwały stare problemy (nie będę wnikać w szczegóły) i tym razem uderzyłam do psychiatry od razu. Tutaj http://www.czpgdynia.pl. Ten przynajmniej nie gadał od rzeczy tylko dał mi leki. Brałam przez pół roku i wróciłam do normalności. Nie chcę cię zniechęcać, to tylko moje doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kogoś z mojej rodziny b dobra teraputka wyprowadziła z głebokiej nerwucy natrętcw . Zgadzam sie ,ze nie od razu mozna natrafic na kogos z powołania ,ale naprawde wierzcie mi ze znam kilka osób którym psychoterapia wrecz uratowała zycie .Warto szukac i próbowac a najważniejsze to WSPÓLPRACOWAĆ z terapeutą .Bez tego żadna terapia sie nie uda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×