Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość robotna aneta

Czy taki biznes może mi wypalić? Co myślicie?

Polecane posty

Gość robotna aneta

Przebywam w tej chwili z półtorarocznym synkiem, zarabia mąż.Nie jest nam źle finansowo, ale chciałabym już zacząć zarabiać jakoś pieniądze. Kocham gotować i wiem, że wychodzi mi to dobrze. Mieszkamy z teściami w ich domu,tzn oni mają mieszkanie na parterze, a my na piętrze. Obok mieszkania teściów na parterze jest takie spore pomieszczenie gospodarcze, które teściu już dawno pozwolił mi wykorzystać na jakiś własny biznes (sam ma własną firmę transportową i dlatego tak jest za własną działalnością, a nie pracą u kogoś). To pomieszczenie jest okafelkowane, jest podprowadzona tam woda, jest osobne wejście od ulicy. I pomyślałam, że mogłabym spróbować wystartować z taką małą gastronomią - domowe obiady, ale bez przyjmowania klientów u siebie, tylko z dostawą do klienta, tzn do firm, sklepów. Mieszkam w małym miasteczku, zbyt miałabym u siebie w mieścinie i w większym mieście 7 km dalej, gdzie posiłki dowozilibyśmy autem. Robiłabym już rozeznanie, klientów bym miała. Jak myślicie, mogłoby mi się to udać? Wiem, że sanepid, przystosowanie i odbiór lokalu - kuchni, to może być uciążliwe, ale mój bliski wujek jest radnym od kilku lat i wiem, że trochę by mi pomógł się z tym uporać. Dostawcę ziemniaków mam pod nosem (też wujek), który uprawia ziemniaki i legalnie je sprzedaje, farmę jajek mam 4 kg od domu, kilka rzeźni jest w okolicy, więc z takimi najważniejszymi produktami nie będę miała problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może założyc blog kulinarny?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz warunki, jak wszystko dobrze policzysz, to powinno się udać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili00200
Jeśli się uda to tak a jak nie to się nie załamuj bedzie dobrze napewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że podstawą jest rozeznanie się na rynku. Czy są w pobliżu jakieś zakłady, biuro, którego pracownicy byliby zainteresowani odbiorem takich obiadów? Czy masz samochód, czy dojeżdzałabyś do klientów sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Ale na takim blogu kulinarnym pieniędzy raczej nie zarobię :) Pomysł z taką działalnością podsunął mi chłopak siostry. Pracuje w galerii w tym większym mieście, i tam taka kobitka wynajmuje na uboczu małe pomieszczenie, tam gotuje i sprzedaje pracownikom galerii. 10 zł za drugie danie i 5 zł za zupę. Chłopak siostry je tam prawie codziennie i mówi, że kobitka na prawdę ma wzięcie. Zresztą, skoro stać ją na wynajęcie pomieszczenia w galerii to chyba wychodzi na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Tak, mam samochód. Z rozwożeniem na początku pewnie będę musiała radzić sobie sama, ale jakby interes się rozkręcił to męża młodszy brat by mi pomagał. Są niedaleko lodowisko - rolkowisko, gdzie siedzą pracownicy po 12 godzin i nie mają dostępu do żadnego ciepłego bufetu, wiem, że byliby chętni. Na przeciwko domu mam duża hurtownię budowlaną, z okna codziennie widzę, jak wracają ze sklepu, a w zrywkach widać bułki, kiełbasy, konserwy, zupki chiński. Pytałam, bardzo chętnie przerzucą się z zupek chińskich na domowy obiad. Jest jeszcze kilka takich punktów. Moja siostra mieszka z chłopakiem, dużo pracują, na gotowanie nie mają czasu i chęci, wiem, że też by korzystali z moich usług, i ponoć mają też kilku takich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Moja siostra pracuje w aptece w dużym centrum handlowym, zaoferowała pomoc wkręcenia mnie z biznesem wśród pracowników centrum. Jej koleżanki też by korzystały, mówi siostra, że nie przynoszą z domów nic do jedzenia, tylko codziennie latają na market i kupują coś do jedzenia, a później na zapleczu apteki kroją, smarują itp, a wychodzi im to drożej niż taki zestaw obiadowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Auta mamy dwa, więc z rozwożeniem to byłby najmniejszy problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
A powiedzcie mi. Czy jeśli do Was do pracy przywiózłby Wam ktoś za max 10 zł talerz ciepłego obiadu, np ziemniaki, karczek w sosie własnym i sałatka z buraczków czy inna surówka. To byście się skusili?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Nikt się więcej nie wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak zarobki w Twoim mieście, ale ja mieszkam z Poznaniu i tu jest ogromne wzięcie na takie obiady, a jeżeli byłyby dobre jakościowo i za własnie ok. 10 zł to już naprawdę super :). (tylko to Poznań, tutaj 10 zł to mało, nie wiem jak u Ciebie, u mnie w rodzinnym mieście musiałoby to być myślę ok 7 zł)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuje w salonie fryzjerskim i zwykle z dziewczynami zamawiamy sobie takie domowe obiadki ;) Lepsze to niż jakiś kebab czy nie wiadomo co... Myślę, że jeśli naprawdę potrafisz dobrze gotować, to interes powinien Ci się udać i tego Ci życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętaj tylko żeby to sobie naprawdę dobrze przeliczyć. Nie wystarczy wziąć pod uwagę ceny składników, policz wszystko - składniki, zużycie energii, ZUSy, podatek dochodowy. Jeżeli dobrze wszystkiego nie zaplanujesz finansowo to się napracujesz, a ledwo (jeżeli w ogóle) będziesz wychodziła na 0. Tak to jest w tym PL biznesie, dobrą cenę możesz zaoferować wtedy kiedy masz dużo klientów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie czy Żydzi z Zusu nie obskubią do ostatniego grosza, bo u nas w Polsce składki za praktycznie marną szansę czy też wizję przyszłej emerytury są strasznie wysokie a w zamian dostaję się nic. Taka typowa pańszczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekna sobota
um mnie w miasteczku najtansze obiady maja po 10zl tzn drugie danie,zupa 4zl maja smacznie,tylko rozwoza dzwoni sie do nich rano a oni ok.13tej przywioza istnieja kilkanascie lat u nas cale biuro zamawia-8 obiadow codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że sanepid, przystosowanie i odbiór lokalu - kuchni, to może być uciążliwe, ale mój bliski wujek jest radnym od kilku lat i wiem, że trochę by mi pomógł się z tym uporać. xxx no nie, kuźwa!!! w tej Polsce nigdy się nic nie zmieni!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że sanepid, przystosowanie i odbiór lokalu - kuchni, to może być uciążliwe, ale mój bliski wujek jest radnym od kilku lat i wiem, że trochę by mi pomógł się z tym uporać. xxx no nie, kuźwa!!! w tej Polsce nigdy się nic nie zmieni!!! xxxx Jak będziesz kiedyś otwierał własny lokal w tej branży to już nie będziesz taki cwany. Ja przez sanepid właśnie się poddałam i zrezygnowałam. Przez 8 miesięcy nie odebrali mi lokalu, bo cały czas coś. Kasę utopiłam i tyle z tego miałam. Nigdy więcej nie chcę mieć z tą instytucją nic do czynienia. Autorce życzę powodzenia i jeśli masz kontakty w postaci wujka - radnego to jak najbardziej z nich korzystaj, bo bez nich g***o wskórasz, przyczepią się, że blat ma 200 cm, a powinien mieć 201.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Polskę to właśnie urzędasy powinny zmieniać, a nie zwykły szaraczek, który chce uczciwie zarabiać, ale nie ma jak, bo grzejące dupsko na stołkach matrony tylko kłody pod nogi rzucać potrafią. Tak jak wyżej też miałam do czynienia z sanepidem, też miałam lokal gastronomiczny u siebie w domu. Toaletę dla gości miałam oczywiście w lokalu, a dla siebie miałam mieć tą swoją, w domu. Skoro mam do niej 20 metrów to stwierdziałam, że dla samej siebie kibla w lokalu urządzać nie będę. Nie. Panie je/bni/ete miały takie widzimisię, że mam wybić dziury w ścianie, w podłodze, wywalać kasę, tylko po to, by wstawić tam kibel, z którego nikt nie będzie korzystał. Nie miałam kontaktów tak jak autorka i musiałam się męczyć sama. Koniec końców postawiłam sprawę na ostrzu noża, że wystosuję skargę do ich zwierzchnika, a jak będzie trzeba to i do sądu skieruję sprawę, to się nagle okazało, że w sumie mogę korzystać z toalety w domu. A wcześniej przez 6 miesięcy twierdziły, że nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że do dobry pomysł z tą małą gastronomią. Ja bym zamówiła. Tylko ważne jest aby to były takie prawdziwe, domowe obiady a nie fast foody :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmówilibyście obiad robiony gdzieś na wiosce w przygarażowym pomieszczeniu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Dziękuję za odzew i wszystkie opinie :) To nie jest żadne przygarażowe pomieszczenie, tylko normalne socjalne pomieszczenie, teściu kiedyś trzymał tam lodówki, bo miał w sezonie taki bar piwny przy domu. Teraz stoją tam stoły i zamrażarki, jak np bierzemy od rzeźnika większość ilość mięsa to tam trzymamy. Jak większe święto to to pomieszczenie służy nam za taką spiżarnię, więc generalnie to pomieszczenie jest przystosowane do kontaktu z żywnością, nie trzymamy tam rowerów, skrzynek z narzędziami czy tym podobnych rzeczy. Nie wiem co to za argument: tam gdzieś na wiosce.. Nie tam gdzieś, tylko pod konkretnym adresem, nie zamierzam prowadzić działalności anonimowo. Jeśli chodzi o cenę to jeszcze dokładnie nie przeliczyłam ile kosztowałoby konkretne danie, ale tak jak pisałam, tam u tej kobiety, gdzie kupuje chłopak mojej siostry, dania mają stałą cenę - zupa 5 zł, a drugie danie 10 zł, bez różnicy co to za danie, no i mówił, że bardzo dużo ludzi z galerii u niej kupuje. Więc chyba i w pozostałych częściach miasta taka cena będzie okej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Tak, chciałabym robić takie obiady, które normalnie robię w domu dla mojej rodziny. Bo wtedy plus mam jeszcze z tego taki, że od razu i moja rodzina ma obiad, nie muszę im dodatkowo gotować i tracić czasu, tylko to co ugotuję na sprzedaż to i podam rodzinie. A co za tym idzie ludzie mogą mieć pewność, że nie podaję im jakiegoś g***a, bo wiadomo, że własnego dziecka czy męża gównem nie karmię :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladacznik_27
to nie wypali chyba, że na czarno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekna sobota
zmniejsz cene zupy do 4zl tam zamawiamy sa 2 dania do wybory-miesne i jakies kluski np szre kluski z kapusta i skwarkami wiesz jakie maja wziecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robotna aneta
Co do pomocy wujka, jeśli chodzi o sanepid - czytałam na temat wymogów, jakie musi spełnić lokal, by sanepid go odebrał i dopuścił do użytku. Ijak same warunki jeszcze są niby okej i w sumie potrzebne, by klienci mieli pewność, że nie gotuję w stajni, to czytałam właśnie wiele historii ludzi i ich przygody z sanepidem. Że to wszystko zależy od urzędnika i jego humorów. Że jedno się zrobi, to drugie mu nie pasuje. I dlatego chcę skorzystać z pomocy wujka, jeśli będzie potrzeba, bo chciałbym jak najszybciej ten interes rozkręcić i zarabiać, a nie dwa lata lokal przerabiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale naiwna jesteś autorko! policz zakupy, prąd, wodę, twój czas, twój zus, paliwo, wypłatę i zus osoby rozwożącej , podatki - ile zostanie dla firmy po odliczeniu kosztów za jeden obiad za 10 zł? musiałabyś sprzedawać dziennie tych obiadów przynajmniej tysiąc, żeby pokryć wydatki firmy i jeszcze na tym zarobić!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladacznik_27
pewnie, że naiwna ale niech próbuje może wyciągnie dotacje z UP kupi sprzęt a potem go opchnie i zrobi lepszy biznes !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koza z nossa
Na czarno to może autorka zacząć, by zobaczyć, czy jakoś to dalej pójdzie. Może zacząć działać bez rejestrowania działalności, w końcu nie będzie żadnych dowodów. A jak już zarejestruje to też nie wszystkie ilości sprzedanych obiadów musi od razu wykazywać do opodatkowania, w końcu to nie sklep, gdzie 8 długopisów kupi to i 8 powinna sprzedaż. Nikt jej nie udowodni ile obiadów sprzeda, a i nikt się nie doliczy ile produktów zużyła na daną porcję. Także myślę, że jak autorka dobrze pokombinuje to powinno pójść dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może zacząć działać bez rejestrowania działalności, w końcu nie będzie żadnych dowodów. xxx jak nie będzie dowodów??? katering musi wystawiać faktury dla zamawiających - oni często jedzenie wrzucają w koszty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×