dewotki wytlumaczcie mi....

gdzie jest Wasz Bog?? wlasnie czytam historię pewnego chlpoca, który 18 miesiecy, od urodzenia, walczyl w szpitalu z choroba. jeden dzien po tym jak lekarze probowali Go przestawic na respirator domowy, zeby mogl w koncu do domu wrocic, niespodziewanie umarl - nie wiadomo dlaczego. i tak sobie mysle.... co to za Bog, ktory pozwala na cierpienie takich malenstw?? nie mowie juz o rodzicach, ale wlasnie o tych maluszkach, ktore niczym nie zawinily, a ich cale zycie to jedno wielkie cierpienie. a takie nie przymierzajac gnoje chodza po tym swiecie i dobrze sie maja....

nawet jezeli przyjmiemy, ze ludzkie zycie trwa 80 lat i jest samym pasmem cierpien, co ma te 80 lat do wiecznego zycia u boku boga?

Gnoje też kiedyś były słodkimi niemowlaczkami.

i co, zadna "swieta" sie nie wypowie??

Widac jak malo wiesz na temt Boga i wiary,wic z toba nawet nie ma co dyskutowac. Dowiedz sie czegos wiecej na ten temat a potem rozpoczynaj rozmowe.bo jak ja bym chciala rozmawiac nt.judaizmu albo buddyzmu albo jakiej kolwiek innej wiary to bym najpierw poczytala o podstawach,o wierze i innych kwestiach.

Jak ktoś wierzy to jest dewotą? Samo Twoje podejście do tematu zniechęca mnie do dyskusji. Z głupimi ludźmi dyskutowac nie będę, bo szkoda czasu ;) Jak będziesz chciała rzeczywiście zrozumieć i zgłebić temat to poczytasz odpowiednią lekturą- rozmowa na forum nic nie da ;) Za dużo jady z Twojej strony