Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GłupiaŻona

Czy ratowanie alkoholika ma sens?

Polecane posty

Gość GłupiaŻona
Dam znać co postanowił,jak już wytrzeżwieje jutro i będzie w stanie podejmować decyzje:)Dziękuj***ardzo:*:*:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fenjkia
GłupiaŻona skonczysz jako moja matka....tez ma meza alkoholika, wczesniej jak sie nawalil to rozbierala go, kladla do lozka, sprzatala po nim zygi...tlumaczyla przed nami i udawala przed innymi, ze on nie pile, ze kazdemu moze sie czasem zdarzyc napic...a tesciowie, takie samo dno jak twoj, pomagali jej troche, na tyle, zeby sama sie z pijakiem meczyla...ale nie za duzo, zeby nie odeszla....kiedy wreszcie dotarlo do niej, ze moj ojciec to alkoholik, to planowala terapie, dzwonila, pytala a. on jej kulturalnie odpowiedzialm ze to pie..oli i nie bedzie sie leczyl, bo on nie jest alkoholikiem....i dalej chla...a ja nienawidze mojej matki i mojego ojca....wyjechalam z kraju, zeby tej zachlanej geby nie ogladac...zniszczyli mnie i mojemu bratu dziecnstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fenjkia
i ty tak samo zrobisz swojemu dziecku, po latach bedzie cie niewanidziec... zostaw go, masz jeszcze gdzie isc, wsparcie rodziny jest najwazniejsze, niech jego rodzice martwia sie o niego... aha i alkoholik znajdzie zawsze powod do picia...ze za oknem pada, ze nie pada i ze nie ma okna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dziękuj, jesteś miłą i mądrą dziewczyną a wpadłaś za przeproszeniem w g...o ale nie przejmuj się przeważnie dobre osoby padają ofiarą takich pokręconych mężczyzn, jeśli jutro rano okaże się że nie chce się leczyć uciekaj gdzie pieprz rośnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba ze chcesz żeby Ci zrobił "pranie mózgu" bo pamiętaj za dziesięć lat przy alkoholiźmie nie będzie już taki miły jak jest dziś gdy ma tylko dwadzieścia siedem lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takim kobietom jak autorka powinno się odbierać dzieci!!! ona niech dalej usługuje i kocha swojego alkoholika, a dzieci niech wychowują się w normalnej rodzinie jak najdalej od nich!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobną sytuację, tyle że z facetem. Mieszkamy razem od ponad roku.. On codziennie, dzień w dzień pije po 3-4 piwa. Tłumaczy, że on lubi pić bo to go odpręża, ale zaczynam widzieć w tym problem. W domu mi nie pomaga, nie stara się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Gość gdybym ja wiedziała przed ślubem(gdybym do dostrzegła)to wtedy bym się w małżeństwo napewno nie pchała.Niektórzy się śmieją,że ślub przecież w niczym nie przeszkadza tymbardziej dziecko żeby odejść ale jako żona masz juz trochę inne obowiązki i myślenie o wspólnym życiu.Przynajmniej ja mam takie odczucie,że muszę pomóc,chociaż próbować bo to mój mąż i ojciec mojego dziecka.Ja tym razem pomagam ostatni raz-pójdzie się leczyć to ok,nie-to z nami koniec,dziecka nie ma.Jesteś przed ślubem,więc uciekaj póki możesz.Potem będzie Ci jeszcze trudniej się z nim rozstać.Jak się urodzi dziecko to dla tego dziecka będziesz walczyć i napewno nie odejdziesz.Dobrze Ci radzę-odejdź póki jest na to czas.Ja to teraz wiem,że mogłam być mądrzejsza przed ślubem,bo widziałam,że pije ale do mnie nie docierało,że jest alkoholikiem.Ty to widzisz,więc uciekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też myślę, że takim kretynkom powinni zabierać dzieci, a one niech z siebie robią cierpiętnice, ile wlezie i opiekują się chlejusem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej wpadłam tu na chwilkę, podziwiam Cię ze mogłaś wytrzymać aż siedem lat z facetem który się upija, ja miałam męża abstynenta mój eks mąż kupował piwo Karmi ciemne żeby nie pić pod tym względem był w porządku tylko pod innym nie wypaliło ale gdybym miała mieć takiego męża jak Ty to bym chyba na siłe Go zaciągnęła na leczenie i pilnowała jak dziecka żeby się wyleczył, jeśli zależy Ci na mężu musisz się nim zaopiekować jakbyś miała drugiego synka tylko pijącego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najgorsze jest to że może Waszego syna nauczyć picia i w przyszłości możesz mieć w domu pijaka męża i takiego samego syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Mąż idzie na leczenie-zgodził się i powiedział,że wie co zrobił.Przedstawiłam mu wszytskie konsekwencje jego zachowania,co teraz się dzieje,jak nasze życie teraz będzie przez niego wyglądało i wygląda na to,że zrozumiał.Chce isć na leczenie,na spotkania AA,na wszystko co jest mu tylko potrzebne.Sam szuka terapii i sam wszystko załatwia.Mam nadzieję,że tym razem się uda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Dzwoniliśmy dziś w sprawie terapii.Jak usłyszałam termin koniec lipca 2015 to aż wpadłam w dołek.Może się coś zwolni wcześniej,a w między czasie chodzić na terapię indywidualną raz ,dwa razy w tygodniu.A co do gościa-łatwo powiedzieć-idź,zostaw go pijaka.Po to jestem żoną,żeby pomóc.Po to mnie ma.Pomagam jak mogę-więcej zrobić nie dam rady.Więc jeśli teraz mu się nie uda to wtedy odejdę-ale muszę mieć pewność,że zrobiłam wszystko co tylko się dało.Patrzę na to z drugiej strony-gdybym ja była alkoholiczką to on też by mi pomógł.Też bym chciała,żeby chociaż starał mnie z tego wyciągnąć.Dzięki temu,że teraz coś z tym robię to nigdy ani ja sobie nie zarzucę,że nic nie zrobiłam ani syn mi tego nie zarzuci.Obydwoje będziemy wiedzieć,że robiłam co mogłam i nie będziemy mieć do siebie z synem pretensji do końca życia.Jeśli mi się uda pomóc człowiekowi,którego kocham to będe przeszczęśliwa.Jeśli nie to przynajmniej będę mieć poczucie,że się starałam.Czy ktokolwiek,kto się wypowiada za opuszczeniem go już teraz kiedykolwiek zostawił swojego alkoholika bez pomocy?nawet bez jednej próby?Bo mówić każdemu bez przeżycia tego samego jest bardzo łatwo.Trudniej by było gdyby sam musiał to wykonać.Ty gość odeszłaś od męża alkoholika?Pomogłaś mu chociaż raz?Czy od razu przekreśliłaś wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On codziennie, dzień w dzień pije po 3-4 piwa. Tłumaczy, że on lubi pić bo to go odpręża, ale zaczynam widzieć w tym problem. W domu mi nie pomaga, nie stara się.. I co to znaczy "nie pomaga"? śpi w tym domu? je? korzysta ze wszystkiego? to nie robi żadnej łaski jak ruszy d**ę do roboty w domu, a ty głupia jesteś, że sobie na to pozwalasz :O rób jedzenie tylko sobie, zakupy i sprzątaj tylko po sobie, a jego traktuj jak współlokatora... i na pewno nie pierz i nie sprzątaj jego rzeczy; kompletnie nie rozumiem czemu kobiety same siebie ustawiają w pozycji służących, a potem żale na forum, bo on mi nie pomaga... on cię traktuje tak, jak sama mu na to pozwlasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głupia Żono, nie powiem zostaw go, tylko MARSZ NA TERAPIĘ, jesteś współuzależniona, nie możesz mu pomóc, on sam to dla siebie musi zrobić, ty nie patrzysz obiektywnie, bo jesteś zaangażowana emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie pomoże. Największe błędy, jakie możesz zrobić, to wierzyć, że go zmienisz (nikt się nie zmieni ani nie rzuci żadnego nałogu, jeśli sam nie będzie tego chciał, zapamiętaj to sobie), przyzwalać mu na picie i jeszcze gorzej, wybaczać złe zachowanie czy burdy po alkoholu, bo tym samym utwierdzisz go w przekonaniu, że czego nie zrobi, to zawsze go przyjmiesz z powrotem. On stosuje najbardziej typowe oszukiwanie siebie, że nie ma z tym problemu. Najważniejsze to umieć być ze sobą uczciwym i potrafić przyznać, że ma się problem. Co z tym możesz zrobić, to zależy od tego, jak on się zachowuje po alkoholu i ile jesteś w stanie znieść. Bo jeśli staje się agresywny i robi awantury po wypiciu, to uciekaj jak najdalej bez zastanawiania się i bez oglądania, dzieci będą żyły w domu pełnym pijackich burd, a Ty możesz nawet być bita. Jeśli natomiast po alkoholu staje się wesoły, a przynajmniej jest spokojny, to zdecyduj, czy chcesz tolerować jego upijanie się, bo to się nie zmieni, bo on nie ma impulsu - przecież jesteś i go nie opuścisz. Tak będzie trwało latami, dopóki np. nie dostanie zawału i się nie przestraszy na tyle, by sam rzucić picie. A Ty będziesz w kółko się zastanawiała, czy jeśli gdzieś poszedł, to wróci trzeźwy, czy się gdzieś po drodze nie przewróci, czy go ktoś nie napadnie i czy on nie zrobi jakiegoś głupstwa w towarzystwie lub nie zaszkodzi sobie w pracy. Albo czy nie rozgada jakiś Waszych sekretów, gdy mu się rozwiąże język. Problem alkoholikom może uświadomić tylko jakiś wstrząs: zawał, nowotwór, rozwód czy odwrócenie się od nich bliskich, czasem wypadek spowodowany alkoholem. Inaczej dalej będzie uważał, że wszystko jest w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w tej chwili traktuje męża jak powietrze.Tak samo jego rodzice.Powiedziałam mu,że będzie między nami OK dopiero wtedy jak przejdzie leczenie i będe wiedzieć,że nie pije.Nawet gdyby dopiero za kilka miesięcy miał się dostać na leczenie.Widze po nim,że zdał sobie sprawy z tego co zrobił,bo widzi efekty,widzi nasze zachowanie.Syn mu wczoraj powiedział :Tato,gdzie byłeś?Czemu mama płacze?Zobaczyłam,że maż się popłakał po słowach syna.Może to jest właśnie jego dno?Przekonamy się po leczeniu.Ugotowałam dziś obiad teściowi i synowi-on nie dostał.Chodzi głodny,bo w lodówce nie ma nic z jego ulubionych smakołyków.Musi radzić sobie sam.Pojechał dziś nawet o rozmowę o pracę.Zaczyna w poniedziałek.A ja też mam zamiar iść na terapię dla współuzależnionych.Teściowie też.Uświadomiłam mężowi co narobił i że wszsytkie konsekwencje swojego zachowania poniesie sam.Sam poszedł przeprosić rodziców,którzy nawet na niego nie spojrzeli,sam ma załatwić sobie terapię jak najszybciej się da.Jeśli będzie potrzebna prywatna terapia(bo na tą państwową naprawdę trzeba czekać) to powiedział,że pożyczy na to pieniądze i SAM je odda tak,żebyśmy nie poczuli straty w domowym budżecie.Wierze mu,bo wiem,że mimo wszystko nas kocha.Jeśli się okaże,że się mylę to będę mieć nauczkę do końca życia.Ale przynajmniej będę wiedzieć,że próbowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
ostatni post od gościa-to ja GłupiaŻona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i o to chodzi, twarda miłość, inaczej nie zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystko ma sens and alkoholicy to sami musza no na spoko :) www.youtube.com/watch?v=dwA2eq3m_c0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ella ty tez tankujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Bratowa męża załatwiła mu terapię u faceta,który sam jest alkoholikiem-nie pijącym już 20lat.My proponujemy pomoc-skorzysta to super.Jak nie to trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po to jesteś żoną, żeby służyć panu :D jesteś idiotką i dobrze ci tak, masz to, na co sobie pozwoliłaś szkoda tylko tego dziecka, ale niestety durna patologia mnoży się jak szczury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Mąż chce się leczyć ale teściowa mu odradza.Powiedziała mu,żeby mnie nie słuchał bo ja chcę się go pozbyć i że żadne leczenie zamknięte mu nie jest potrzebne.Że to ja powinnam się leczyć,bo szukam problemów tam gdzie ich nie ma.Wszystko zrobi byle by mąż słuchał jej a nie mnie.Mimo tego,że wcześniej twierdziła,że to ja mam rację i że dobrze robię stawiając twarde rachunki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
W każdym mieście są kluby AA. Tam spotykają się ludzie na mitingach. Jeżeli traficie tam razem to warto posłuchać tego co oni mówią o sobie. Opowiadają swoje życie. To co sobie zrobili. Sobie i swoim bliskim. Niektórym się udało. Rodzina ich wspierała. Inni zostali sami i z niczym. Ale próbują samemu, powoli. Krok po kroku. I to nieprawda żeby w poradni AA były takie odległe terminy. To są placówki wyższej użyteczności i kierują się innymi zasadami niż ZOZ. Jeżeli go kochasz i chcesz to wytrwacie oboje. Na mitingi możecie chodzić razem. To leczy nie tylko pijaka. Chora jest też jego rodzina. To jak odłamki granatu. A gdy i ty posłuchasz tych opowieści może wtedy zrozumiesz i męża. Na jego matkę nie zwracaj uwagi, róbcie to co sami uważacie za słuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Ja się uparłam na leczenie całodobowe,6-cio tygodniowe.W Krakowie jest tylko jeden taki ośrodek na Babińskiego i terminy są takie odległe,z tym,że zwalniają się wcześniej bo wiele osób się nie zgłasza.Moim ultimatum jest własnie to leczenie,bo ktoś z ośrodka,gdzie są mitingi powiedział mi,że mitingi to dopiero są wsparciem po tym leczeniu.I,że bez tego się nie obejdzie.Moim zdaniem ma rację,ale wszyscy inni mówią,że wymyślam i wydziwiam.Czy jest tu ktoś kto się na tym zna,lub miał podobny problem komu mogłabym opisać dokładnie jak wygląda alkoholizm mojego męża,żeby ta osoba mogła powiedzieć mi czy jej zdaniem leczenie całodobowe jest konieczne czy faktycznie tylko ja wydziwiam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
U nas to było tak:Jesteśmy ze sobą od 2007roku.Mąż na imprezach zawsze upijał się pierwszy,pił po codziennie po pracy,przyjeżdżał do mnie wypity lub pił piwo u mnie a potem wracał do domu autem.Ja też wtedy piłam z nim,ale mając te 16 lat to wydawało mi się,że co to jest jazda po jednym piwie,co to jest 5 piw w domu po pracy.Że to norma,relaks i że wielu ludzi tak robi.Potem mąż spowodował wypadek pod wpływem alkoholu(o czym się dowiedziałam dopiero tydzień temu,że był wtedy wypity bo byłam święcie przekonana,że nic wtedy nie pił).Potem zaczął jeżdzić tirem,na pauzie 9-cio godzinnej wypijał po 6-9 piw,mimo tego,że prosiłam i tłumaczyłam,że kogoś jeszcze zabije,bo jeszcze jakiś alkohol w krwi pozostaje.Potem pobił się z bratem(którego traktował wręcz jak bóstwo)bo wziął pijany jego dzieci na qadzie na przejażdżkę.Już wtedy jego rodzice mówili o alkoholiźmie,ale powiedzieli mi,że to jest moja wina,że ja go rozpijam więc zamiast to przemyśleć to wkurzyłam się,że mnie oskarżają.W styczniu 2011 mąż stracił prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu(jechał wtedy na firmę po tira bo miał jechać w trasę).Ja mu odpuściłam,poużalałam się nad nim,że wypił tylko dwa piwa w południe a o 19 go zgarnęli.Po dwóch latach okazało się,że wypił 8 piw!Potem zaszłam w ciąże.Wzięliśmy ślub w czerwcu 2011,przez rok było OK,Mąż pił rzadko,raczej w weekendy czy na jakieś imprezie.W 2012 zmarł brat męża.Mąż to przeżył strasznie,miesiąc po jego śmierci stracił drugi raz prawo jazdy,a jechał wtedy ze mną i z naszym dzieckiem!Ja znów go broniłam,bo był mały wynik a wtedy pracował na hurtowni owoców i mówił,że jadł jabłka i arbuzy.Ja oczywiście głupia wierzyłam.Potem zdiagnozowano u niego nerwicę,brał leki psychotropowe(dość mocne)Myślałam,że teraz będzie spokój,ale okazało się,że jednak pije mimo brania leków.Potem przestał brać leki,codziennie pił po jedno piwo-dwa żeby nie było widać,że wypił.Pił po kryjomu,po garażu,u babci.We wrześniu 2013 wyprowadziłam się,żeby dotarło do niego,że ma problem.Był na dwóch spotkaniach u terapeuty,wróciłam,nie pił dwa miesiące.Potem zaczął robić awantury,żeby tylko mieć pretekst na piwo,żebym tylko się nie czepiała.Na sylwestra zostawił mnie u znajomych o drugiej w nocy,15km od domu,twierdząc,że robię mu wstyd(bo tańczyłam z bratową)a sam był wtedy pijany,na drugi dzień miał zostać z synem ale się spił mi na złość,kazał mi się wynosić z domu.Tak zrobiłam.Otrzeźwiał jak zapytałam go kiedy chce widywać syna i ile mi da alimentów.Prosił,żebym mu pomogła,że da rady sam,że gdybym widziała,że nie daje rady to że wtedy mam go umawiać na terapię.Myślałam,że nie pił trzy miesiące-teraz okazało się,że pił po kryjomu jedno piwo-dwa przez cały ten czas.Po ostatniej awanturze spał u babci na strychu,w końcu teściowie go ściągneli.Do mnie mówili,że trzeba z nim kategorycznie i twardo,że leczenie itp.Teraz teściowa mówi do męża,żeby mnie nie słuchał,że żadno leczenie mu nie jest potrzebne,że wystarczy mu spotkanie z terapeutą raz w tygodniu,żeby nie zgadzał się na terapię całodobową,bo ja chcę się go pozbyć.Przy okazji nazwała mnie brudasem,gnojorą,że mam syf w domu(co jest nie prawdą,bo byłam wychowana w czystym domu i chcę,żeby moja rodzina też miała czysto).Jeszcze nagadała mu,że nie potrzebnie chodzi ze mną do moich rodziców na kawę w niedziele,że ja tylko do moich rodziców bym go ciągła,że nasze dziecko jest głodne i niedożywione a on na to pozwala.Nasz syn ma 2 lata,waży 9 kg(ale jego tata też tyle ważył,bo pochodzi z bardzo drobnej rodziny i sam teraz mając 27 lat waży 50kg i ma 163cm )ale wszystkie badania ma robione(wręcz idealne wyniki ma nasz syn),jest bardzo *****iwy,chodził już w wieku 10miesięcy,teraz ma dwa lata a nawija jak katarynka.Ale mojemu mężowi będzie gadać matka,że dziecko jest zaniedbane.Tak wygląda życie z moim mężem i teściową.Czy według Was on powinien iść na terapię całodobową?Czy ja przesadzam?Czy same spotkania AA wystarczą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja p******ę, ale patologia - pisałam już, że mnożą się jak szczury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłupiaŻona
Po to napisałam nasz życiorys w skrócie,żeby ktoś kto przeżył to samo co ja lub sam jest alkoholikiem nawet nie pijącym powiedział mi,czy dobrze robie upierając się przy terapii całodobowej.Bo to terapeuta zdecyduje,ale mój mąż może nakłamać,pewnie tak opowie o swoim piciu,że terapeuta powie,że wcale takim alkoholikiem nie jest.I chce tylko wiedzieć,czy powinien iść na tą terapię(bo jeśli myślicie tak samo jak ja ,że musi)to wtedy będe wiedziała,że nakłamał terapeucie jeśli nie dostanie się na to leczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz powinnaś wyprowadzić się od męża i teściowej do swoich rodziców albo gdziekolwiek. Zostawić męża. Dlaczego tak piszę. Pownieważ, żeby pomóc alkoholikowi on sam musi stoczyć się na samo dno, musi poczuć, że wszystko stracił przez alkohol, że alkohol zabrał mu wszystko co kochał. Wtedy alkoholik zrozumie, że alkohol jest czymś złym. Zrozumie, że jest chory i musi się leczyć. Inaczej On tego nie zrozumie NIGDY!!!!!!!! jeśli ty będziesz "skakać" nad nim i zaprowadzac go na terapie, to nic nie pomoże póki on sam nie zrozumie problemu. Pamiętaj, on musi rozumiem problem, innej drogi nie ma !!!!!!! to co teraz robisz, robisz dla siebie, nie dla niego. On nawtomaist nie robi dla Ciebie NIC. Powiedz mu, że go mocno kochasz, najmocniej na świecie, ale Ty czujesz, że on nie kocha ciebie, lecz wódkę, i odejdź, wyprowadź się. On powinien zgłosić się na leczenie zamknięte, nie grupowe terapie, które mało co dają. 10%pomagają - oczywiście piszę o ludziach, którzy nie chcą wyjść z nałogu, a chodzą na terapie bo im partner czy rodzina kazała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×