Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jaanka

relacja dziecka z dziadkami

Polecane posty

Gość jaanka

moj problem dotyczy relacji z tesciami. kiedys ukladalo nam sie w miare ok, tesciowa zawsze byla stuknieta, do tescia nigdy nie mialam wiekszych zastrzezen. odkad pamietam, moja tesciowa zawsze wtracala sie w nasze sprawy. moj maz twierdzi, ze dziecinstwo przez nia mial koszmarne (zreszta ja tez pamietam, jak ciagle o wszystko miala do niego pretensje). tesciowa z kolei uwaza, ze maz byl szczesliwym dzieckiem wlasnie dzieki niej. kiedys od slowa do slowa rozmawialismy o tym z tesciem i on sam potwierdzil wersje meza.nigdy za ta kobieta specjalnie nie przepadalam ale gdzies na poczatku popelnilam blad i dalam sobie wejsc na glowe. rzecz jasna, jako jeszcze wtedy dziewczyna jej syna chcialam sie jej najzwyczajniej przypodobac.w zeszlym roku urodzil nam sie synek. od tamtej pory staram sie jasno ustalac granice, bo tesciowej wydaje sie chyba, ze to ona jest jego matka .... krytykuje wszystko co robimy, chcac jej udowodnic, ze nie zawsze ma racje, kilka razy dostosowalismy sie do jej zdania (celowo) no i wyszlo na nasze. jej wydaje sie, ze dzieci wychowuje sie tak samo jak 30 lat temu itp itd. tesciowa nalezy do tych osob, ktorym nie mozna zwrocic uwagi. nie lubi krytyki nawet tej konstruktywnej, potrafi obrazic sie nawwet o to, ze nie chcialam jej powiedziec o czym np rozmawialam z kolezanka.... od paru tygodni daje jej do zrozumienia, ze nie lubie z nia przebywac, bo najzwyczajniej w swiecie mam dosc sfrustrowanych ludzi wokol siebie.kontakt zostal poluzniony ale nadal istnieje.nareszcie chyba do niej dotarlo, ze cos jest nie tak, ale nie w tym problem.chcialabym, zeby pomimo naszej relacji moj synek mial z nia dobry kontakt. ona zarzuca mi, ze izoluje od niej dziecko, co jest nieprawda. chodzi o to, ze ona by chciala, zebym za kazdym razem, kiedy widuje sie z wnukiem, ja w tym spotkaniu uczestniczyla. a konczy sie to zazwyczaj tym, ze 10 min zajmie sie wnukiem a reszte czasu skupia na mnie, wypytuje itp. nie mam nic przeciwko, zeby widywali sie z nim czesto ale beze mnie. synek przestaje ich poznawac a oni sa przekonani, ze to moja wina, bo ja z nim do nich nie przychodze.. myslalam o tym, zeby powiedziec jej wprost, ze z dzieckiem moze sie widywac kiedy chce ale ze mna juz mniej. ale wtedy skonczyy sie na tym, ze znowu sie obrazi, przestanie interesowac sie dzieckiem no i oczywiscie maz tez oberwie milczeniem.ostatnio widdzialam sie z tesciem, ktory przestal sie do mnie odzywac. domniemam, ze "mamuska" zajela sie tematem.co powinnam w takiej sytuacji zrobic? olac temat i niech sie dzieje, co chce? czy zacisnac zeby i robic tak, zeby byli szczesliwi, przez co beda mieli kontakt z wnukiem, tylko ja bede zalamana?moze ktos z was bylm w takiej sytuacji? dodam, ze ja nie mam rodziny, synek poki co jest jedynakiem, to sa jedyni dziadkowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym ich olała. Dla dziecka dziadkowie są ważnymi osobami w życiu, ale nie daj sobie wejść na głowę, skoro babcia jest stuknięta, to z dużym prawdopodobieństwem wnuk będzie o niej miał w przyszłości takie samo zdanie, jak Twój mąż. Na pewno masz koleżanki, dalsza rodzinę, znajomych z dziećmi- dla dziecka ważny jest kontakt z innymi, nie muszą to być stuknięci dziadkowie. A jak ich olejesz, to Ty będziesz zdrowsza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaanka
dzieki za odpowiedz. chcialabym jednak, zeby wilk byl syty i owca cala ale tak sie chyba nie da. tak, jak napisalam wczesniej, w ktoryms momencie popelnilam blad, gdybym od samego poczatku byla twarda, nie grala tego, kim nie jestem to pewnie dzisiaj nie byloby tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na kontakt dziecka z dziadkami pozwól. Ale nie miej wyrzutów sumienia, jeśli będzie słabszy i okazyjny. Kontakt dziecka z dziadkami nie jest najważniejzą rzeczą dla niego, uwierz mi. Rób to, co uważasz, ale bez ciśnienia, że to dla dobra dziecka, a wbrew sobie. Nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaanka
a moze jest tu ktos, kto mial podobny problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzie tak pisze, że dziecko musi mieć kontakt z babcią czy dziadkiem np. dla lepszego rozwoju? Nie pojmuję tego przejmowania się dziadkami. Oczywiście dziadkowie dużo wnoszą w życie wnuków, jeśli taka babcia i dziadek są NORMALNI. Jeśli ona zajmuje się bardziej tobą niż dzieckiem (w sensie uwagi) to co to niby za korzyści dla dziecka? Myślisz, że dziecko nie czuje, że coś jest nie tak? Że ty za nią nie przepadasz? Ja bym to miała w nosie. Moja teściowa mieszka 10 km ode mnie, a widzimy się może 10 razy w roku. Każdy ma swoje życie, nie mamy czasu u niej siedzieć. Moja z kolei chciała rządzić mną, dzieckiem, ale ja od razu jej dałam do zrozumienia gdzie mam jej zdanie i nie mam teraz problemu. Dziecko ma kilka lat, widzimy się rzadko, ale dziecko ją lubi i jest normalnie. Tyle że ja nie dałam sobie wejść na głowę, więc przestała rządzić. Kilka osób z jej rodziny również jej nagadało. Ty patrz na siebie - zadbaj o jak najlepsze relacje z mężem, bądź najlepszą mamą, dlaczego usilnie się starasz o dobry kontakt babci i wnuka? To NIE JEST NAJWAŻNIEJSZE!!! Dziecko ją polubi albo nie i nic nie poradzisz na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaanka
byc moze dlatego sie tym przejelam, bo sama dziadkow nie mialam i bardzo mi ich brakowalo. ale macie racje, powinnam tez spojrzec na siebie. wkurza mnie tylko to, ze zaraz swieta i atmosfera bedzie do d... poza tym daje sobie glowe uciac, ze znowu pojawia sie pytania z jej strony, dlaczego sie tak od nich izoluje itp. a swieta to chyba nie czas na tego typu szczerosci. ale moze sie myle??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, powiem Ci tak - nie patrz na to jakie relacje obowiazywały kiedyś np. teściów i Twojego męża. relacje rodzic-dziecko róznią się od relacji - babcia-wnuk. Moi rodzice byli w stosunku do mnie i mojego rodzeństwa bardzo wymagający - wynikało to po prostu z małego metrażu mieszkania, z wdrażania dzieci do utrzymania porządku w swoich pomieszczeniach. Kiedyś w 5 osób mieszkaliśmy na 35m2. Dzisiaj to my, małżonkowie musimy troszczyć się o dzieci, moi rodzice [i teściowie] już nie muszą. Oni są w stanie pozwolić wnukom na wiele więcej niż nam, dzieciom. Moi rodzice wybudowali dom - poddasze przeznaczyli dla wnuków, tam możecie robić co wam się podoba, łącznie z własnoręcznie malowaniem ścian. I upiększają wnuki tę część domu. Ja nie miałam takiej możliwości, dzieliłam małą klitkę z nieco starszą siostrą, nawet biurko było wspólne, aczkolwiek rodzice postarali się o podokienny, składany blat, można go było rozłożyc, ale najpierw trzeba byłoby złożyć łóżko...Na 11 m2 niewielkie jest pole manewru. Brat miał jeszcze gorzej, jemu trafiło się zamieszkać w łazience :D Łazienkę rodzice przenieśli do kuchni, a kuchnię do salonu, która była jednocześnie sypialną rodziców. Ubranie - starsza siostra dostawała nowe ciuchy[nowe, w sensie nowa dostarczone, często znoszone, po starszych kuzynkach], ja dziedziczyłam po siostrze i fragmenty po bracie. Moje dzieci i mojego rodzeństwa nijak mają się do tego co było kiedyś i w jakich warunkach my byliśmy wychowani. A stosunki synowa - teściowa? Lepiej usiąść przy kawie i po prostu bez owijania w bawełnę powiedzieć jakie relacje nam odpowiadają, z czego cieszylibyśmy się, a czego nie lubimy. Komunikacja jest wskazana, a nie użalanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaanka
wlasnie problem w tym, ze probowalam. to mialam na mysli piszac o konstruktywnej krytyce. skonczylo sie na tym, ze powiedziala, ze nie ma sobie nic do zarzucenia, obsmarowala mnie tu i owdzie. swiadkiem byl maz ale co z tego. jemu tez nikt nie wierzy, bo mysla, ze klamie ze wzgledu na dobro naszego malzenstwa. oczywiscie tesciowa znowu sie wtedy obrazila, po czym po paru tygodniach zadzwonila jak gdyby nigdy nic. w koncu nie wytrzymalam i zapytalam wprost o co jej chodzi, ona na to, ze jej nie przeprosilam. czy to jest normalne? gdyby rozmowa z nia byla taka prosta, to nie pisalabym tu tego wszystkiego. poza tym rozmowa przy kawie - no w jej przypadku to chyba przy calym dzbanie kawy, bo nie ma umiaru, jak przychodzi rano i mowi, ze tylko na chwile, to murowane, ze minimum 3-4 godz schodza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×