Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna Wiosna

Proza życia rozwala mi związek :(

Polecane posty

Gość Smutna Wiosna

Jestem w związku od 7 miesięcy. Zaczęło się od wielkiej miłości - wspólne podróże, szybkie zamieszkanie razem w nowym (i dla mnie i dla niego) mieście. I od tego momentu narasta problem. Dopóki byliśmy oboje bezrobotni i bawiliśmy się za oszczędności, było nam absolutnie cudownie. Ale gdy oszczędności zaczęły się kończyć, coś się popsuło. Ja poszłam do pracy, miałam farta, dostałam świetne stanowisko, umowę, dość wysoką pensję. Ale mój chłopak nadal pracy znaleźć nie potrafi, nawet byle jakiej. Ja nas utrzymuję, on coś czasem dołoży do rachunków. Jest mu z tym źle, twierdzi, że nie lubi miejsca gdzie teraz mieszkamy (duże miasto), że go rozczarowało, że czuje się samotny i bez sensu. Ja spędzam dnie w pracy, a wieczorami po prostu muszę odpocząć, bo nie płacą mi tyle za ładne oczy. Więc zabawy też się trochę skończyły. I wczoraj on zrobił mi awanturę, że robimy wszystko tak jak ja chcę i że w ogóle go nie słucham. Nie wydaje mi się to prawdą, jest mi przykro. Jeszcze mi powiedział, że zna wiele osób które pracują i żadna nie bywa tak wykończona po pracy jak ja. Więc pewnie przesadzam z tym zmęczeniem. (Mam umysłowe zajęcie, polegające na projektowaniu i wymyślaniu rzeczy przy komputerze, czasem po wyjściu z pracy dosłownie kręci mi się w głowie. Nigdy też nie byłam najmocniejszego zdrowia). Nie wiem co robić, jak to wszystko ratować, jak mu pomóc, bo czuję że chłopak zaczyna po prostu wariować. Bardzo się kochamy, myśleliśmy o wspólnej przyszłości, rodzinie. Ja mogę się z nim przeprowadzić gdzie indziej, ale zaznaczyłam, że nie wcześniej jak za rok, bo nie mogę mieć zbyt krótkich okresów pracy w CV. On się z tym zgadza, a potem widzę jak się miota. Powtarzam - bardzo się kochamy, rozstanie nie wchodzi w grę. Co robić? Chyba chciałam się przede wszystkim wyżalić, ale jeśli macie jakieś pomysły, rady, to będę wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie tylko poczatek inny. Jestem facetem i to trwa juz kilka lat. Niestety jak ktos na wlasnej skorze nie przerobil to nie wie. Ja tez slysze ze inni tez pracuja a tyljo ja jestem zmaczony. Jak on nie bedzie chcial zrozumiec to nie zrozumie. Jak zrobic zeby zrozumial? Nie wiem niestety. Ale uwierz ze Cie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy coś się zmienia u Ciebie pod tym względem? Mówisz, że u Ciebie to już kilka lat... Ja nie martwię się o siebie - zawsze byłam zaradną osobą, choć może na pierwszy rzut oka tego po mnie nie widać. Ludzie często mają mnie za taką małą marzycielkę, a później są zdziwieni, że umiem się postawić, negocjować, zarabiać i w ogóle brać sprawy w swoje ręce. Martwię się o związek, gdybym mogła oddałabym mojemu facetowi połowę mojej zaradności i zdrowego podejścia do spraw. Ale to niemożliwe, a tymczasem on pogrąża się w takich depresyjnych stanach, które zaczynają odbijać się i na mnie. Nadal bardzo się kochamy, ale ile to przetrwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprostu zyjemy. Raz jest lepiej raz gorzej i tyle. Czasem jakas grubsza awanturka i jak cos sie wytlumaczy to jakis czas jest spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam jeden pomysł, nich ukochany pójdzie do pracy. Zapomniał jak to jest. Nie przyjmuję że bardzo stara się jakąś znaleźć, gdyby tak było...sam by padał na pysk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrzebujecie pomocy- wspierajcie się może się jakoś ułoży :( Najważniejsze że jesteście z tym razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna Wiosna
Dziękuję za dobre słowa. To prawda, że on powinien jak najszybciej iść do pracy, bo po prostu sam się fatalnie czuje i zaczyna mimowolnie odbijać to na mnie. Mam nadzieję, że jakoś się to wszystko ułoży. W każdym razie na pewno będziemy też "po prostu żyć dalej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, rzuć tego nieudacznika. po co Ci taka kula u nogi, która potrafi tylko żrec za Twoje i mieć jeszcze pretensje? i jeszcze by chciał sobie p******* za darmo buahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×