Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

sprzeczki na temat wychowania naszego dziecka

Polecane posty

Gość gość

estem w ciazy jest nasze pierwsze,dziecko po 10 latach malzenstwa wiec wiadome jest ze tez jest przy tym duzo radosci podekscytowania.moj maz pochodzil z rodziny gdzie go zaniedbywano ponizano nie kochano nawet powiedzial mi ze powinien byl sie nie urodzic ja tez pochodze z dysfunkcyjnej rodziny.niestety mamy dwa odmienne poglady na temat wychowywania dziecka moj jest taki ze chce mu dac wszystko czego ja nie mialam chce byc zupelnym przeciwienstwem moich rodzicow,chce swojemu dziecku pomagac bo mi nikt nigdy nie pomogl wiec wiem jak jest w zyciu ciezkobez tego wsparcia i pomocy,moj maz natomiast jest zupelnie przeciwny nie pomagac nie kupowac zabawek jedno czy dwa starcza po co dziecku kolejny kocyk jeden wystarczy itd itp mowi mi zebym nie stawiala dziecka na jakis piedestal ze to nie jest Bog tylko dziecko.mnie sie wydaje ze ta postawa wynika z tego ze byl nie kochany i po prostu powuela schematy z domu rodzinnego.czy taka postawa jest normalna? Bardzo czesto slysze po co temu dziecku to czy tamto?!przeciez zawsze chcial miec dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest zazdrosnikiem albo sknerą tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, pomijając caly aspekt waszego ciężkiego dziecinstwa lub jego braku powiem ci jedno - dziecko ma tylko was, mame i tatę, jeszcze sie nie urodzili a juz pojawia sie problem. To wy musicie sie dogadać, dla jego dobra. Kwestia kocyka nie jest taka wazna, jeden czy dwa, takiemu malcowi wszystko jedno bardziej to wygoda dla rodziców bo nie trzeba czekac aż wyschnie po praniu tylko jest na zmianę. Raczej dobrze ze macie różny poglad na te sprawy, u mnie tez tak jest - ja bym dala wszystko a maz mnie hamuje. I dobrze bo sie uzupelniamy. Ostatnio byla u nas kwestia drugiego wózka na który maz nie chcial sie zgodzic. Drugi wózek kupiliśmy, sam go do domu wnosil bo to nie byla moja zachcianka tylko potrafilam uargumentować po co mi on. Jeden kocyk moze też wystarczy, moze dostaniecie w prezencie kolejny jak sie malec urodzi, moze docupicie a moze okazac sie zbędny. Watpie by twój mąż chcial by jego dziecko w ogóle nie mialo kocyka. Sprobuj go zrozumieć, moze jest bardziej oszczędny, moze woli dziecku na studia odkladac niż .miec 5 kocykow dla niemowlaka. Poza tym ktoś musi matczyne zapędy hamować. Porozmawiaj z nim, 10 lat po ślubie to juz chyba rozmawiac potraficie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma co na razie panikować- dziecko się urodzi, to będzie wiadomo co i jak. Mój mąż też nie szalał z niczym przed narodzinami dziecka- nawet się specjalnie nie ekscytował, a po narodzinach - uchyliłby córce nieba jakby mógł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wazna sprawa: jak stoicie finansowo? Bo moze on tak sie o pieniadze szczypie, a Ty niepotrzebnie dorabiasz teorie i sie martwisz. Albo moze nie rozumie, ze dziecku jie wystarczy jeden koc jak doroslemu, bo ma miec do lozeczka, do wozka, albo ubrudzi, itp. Zabawki - w sumie po co noworodkowi zabawki? ;) tez zadnej jeszcze nie mam, a rodze za 3 tyg ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie ze na studia tez ma sobie dziecko niby zarobic bo mezowi tez nikt z oplaceniem studiow nie pomogl.czasami mam takie chwile ze nie chce za bardzo sie cieszyc dzieckiem przy mezu zeby sie nie zdenerwowal;( czy to jest normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestesmy srednio zamozna rodzina bez jakiegokolwiek wsparcia ze,str jego rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro dziecko jest dopiero w drodze , po co cokolwiek kupowac, tym bardziej duzo. Poza tym dbanie nie polega na duzej liczbie zabawek czy kocykow, tylko na poswieconym czasie i uwadze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle ze po tym jak urodzisz Twoj maz zwariuje na punkcie dziecka bo ciaza to taki stan ktorego niektorzy faceci tak nie odczuwaja natomiast po porodzie wszystko moze ulec zmianie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też był dzieckiem z rozbitej rodziny, nie chcianym i nie kochanym, dzieckiem z naprawdę ciężkim dzieciństwem i problemami, ale w tym przypadku działało to w drugą stronę, chce dać małemu wszystko czego sam nie miał. Ale kasę na siebie wydaj***ardzo oszczędnie, nie kupuje pięciu par butów na sezon tylko jedne, dba o nie i chodzi w nich póki wyglądają ok, nie wywala kasy na kosmetyki, gry, wyjazdy czy piwo z kolegami, ja też raczej oszczędnie chociaż i tak w porównaniu z nim- sporo więcej, więc trudno żeby patrzył bez komentarza jak wspólne pieniądze wywalam na prawo i lewo bo ten kocyk taki śliczny... Co innego argument że właśnie wózek potrzebuję lekki, chusta i laktator są mi potrzebne, leżaczek- bujaczek ułatwia zajęcia domowe, z tym mógłby dyskutować gdyby przyjeżdżał z pracy mi ten wózek znosić i wnosić albo karmił piersią :P Ja ze swojej strony szukałam jak najsolidniejszych produktów w niskich cenach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz podejście jak moi rodzice, którzy strasznie mnie rozpuścili i zrobili ze mnie niedojde życiową do czasu aż poszłam na studia. Z perspektywy czasu chyba bardziej rozumiem twojego męża bo miłości sie nie mierzy ilością kocyków czy też pieniędzmi na studia tylko poświęconym czasem. Sama napisałaś, że jesteście średnio zamożni a zabawki są drogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdyby sytuacja nie zmienila sie po urodzeniu dziecka to co ja mam z tym zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co do stawiania dziecka na piedestał- i ja nie uważam że świat się kręci wokół malucha, dziecko było członkiem rodziny na równi z nami a nie istotą dla której funkcjonujemy, wiem że sama pewien czas miałam głupawkę pod koniec ciąży i dopiero dużo później mogłam ocenić swoje zachowanie jakoś bardziej obiektywnie, też ciut chciałam szaleć z zakupami i rozmowami tylko o dziecku. Mąż do wszystkiego podchodzi ze spokojem, wszystko przyjmuje naturalnie, ma to swoje dobre strony, ma i złe, wiadomość o ciąży przyjął normalnie- "tak czułem że teraz się udało", nad synkiem kiedy go zobaczył pierwszy raz nie płakał ze wzruszenia tylko wziął się za ubieranie i przewijanie jakby to robił całe życie, bez strachu, obaw, jakiejś niepewności ale i bez emocjonowania się... taki typ, wiedziałam za kogo wychodzę przecież. Trudno żebym go zjechała bo ma inne uczucia niż ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak pyta po co dziecku to czy tamto, to wyjaśnił, mój nie wiedział po co przewijak, można na łóżku, po co wózek dwufunkcyjny- no po prostu, nie wiedział, nie strzelałam focha tylko wyjaśniłam i podrzuciłam gazetkę ciążową z odpowiednim artykułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zrozumialas mnie.ja.nie jestem rozpuszczona przez kogokolwiek nigdy nie bylam chce dac dziecku wszystko to czego sama nie dostalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja też nie rozumiem po co przewijak. Ja normalnie przewijam dziecko na łózku u nas albo rozwijam kocyk na podłodze mimo że miejsce i pieniądze byly. Nie rozumiem udziwniania i kupowania pierdyliarda gadżetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mówię, że byłaś ale że rozpuścisz. Moi rodzice byli z biednych rodzin i mieli teój tok myślenia "damy jej to czego sami nie mieliśmy". To wcale nie jest dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez staram sie go podejsc sprytem podsuwalam ksiazki o ciazy magazyny to mi mowil zebym przeczytala i mu strescila ( zeby nie bylo maz lubi czytac ksiazki)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to, co kupujesz dla niemowlecia, faktycznie kupujesz dla siebie samej- ono i tak tego nie zrozumie, masz sobie ulatwic, umilic tym zycie, bo moze tobie akurat pewnego luksusu brakowało, nie ma to nic wspolnego z wychowywaniem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja niezbyt pojmuje takie rozumowanie co niektórych typu "" ja nie miałem tego i owego kiedyś tam ,to inni tez nie musza tego mieć .." niezbyt podoba mi się takie podejście ,świat się zmienia , czasy zupełnie inne,co nie znaczy ze można popadać w druga skrajność dostając szajby w zakupoholizmie,topiąc dziecko w morzu zabawek, tysiące ubranek wiedząc ze 3/4 z tego nawet nie założy ,bo wyrośnie szybciej z tego niż przypomni nam się. Popadanie w dzieciocentryzm, zapominając o całym świecie realnym jakie nas otacza i o bliskich osobach nam , bo tylko dzieckiem się żyje tez bywa zgubne i szkodliwe. Umiar należy mieć ,bez przesadyzmu w zadną strone Autorko musicie tez zloty środek wypracować z mężem, korekta swoich zapędów nadopiekuńczości musi byc i korekta męża zapędów tez w złą strone musi być a spotkacie się w połowie drugi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, sama pomyśl ile dziecku potrzeba, a ile sama chcesz mu kupować nie z potrzeby, bo to jakiś tam podstawowy komfort, tylko dlatego że Ty tego nie miałaś... ani to dobre, ani zdrowe, nie robisz tego dla dziecka tylko dla siebie, żeby w końcu zaspokoić potrzeby które Cię gniotły od dzieciństwa. Ludzie wychowani w rozbitych rodzinach niekoniecznie przekazują to dalej, mój mąż ma deficyt czułości, ciepła i to nadrabia- nie na siłę, akurat tym dziecku w niczym nie zaszkodzi, zakładasz że będzie zimny wobec dziecka ale nic z tego co piszesz tego nie potwierdza. Ma rację, nie trzeba dziecka stawiać na piedestale i weź poprawkę na to że Tobie szaleją teraz hormony i o główny, jeśli nie jedyny temat na którym się kocnentrujesz, on patrzy z jakimś tam dystansem. Ale w sprawach materialnych mój mąż jest rozsądny bo sam wie że da się funkcjonować na minimum materialnym, i wszystko powyżej to jest mniejszy lub większy komfort, kupowanie czegoś co nie jest przydatne ale podoba się lub po prostu "bo chcę" to dla niego rozwalanie kasy- i słusznie. Piszesz że mówi że po co więcej zabawek, wystarczy jedna lub dwie- ma rację, dziecko jeszcze się nie urodziło, z zabawek, jeśli się uprzesz, możesz kupić karuzelę, z innych raczej przed trzecim miesiącem nie skorzysta, po co więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja o tej gazetce dla ciężarnych nie pisałam jako o "podchodzeniu go sprytem", w tych gazetkach jest też w końcu pierdyliard różnych ładnych ale praktycznie zbędnych gadżetów, po prostu mu nie chciałam robić wykładu na temat wózków i tyle, niech sam przejrzy, zakupu wózka przecież nie kwestionował tyle że nie wiedział czym się różni głęboki od takiej parasolki, dajmy na to. I musisz przyznać, autorko że argument "chcę to kupić bo ja nie miałam, bo chcę dać wszystko swojemu dziecku" jest raczej, hm, słaby... Kupuje się to co jest konieczne w pierwszej kolejności, w drugiej to co się przyda a bez czego ciężko byłoby Ci funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
a może jest tak, że obydwoje macie podejście z przeciwległych biegunów: Ty - dać dziecku wszystko to, czego nie miałam, czyli: zrobić sobie tak naprawdę dobrze, "odbić sobie" swoje niezrealizowane potrzeby; mąż - jak ja nie miałem, to ono też niech nie ma (żebym nie musiał mu zazdrościć;) ); ani jedno, ani drugie podejście nie jest zdrowe... mąż pewnie w głębi serca, nie do końca świadomie, jest zazdrosny o Ciebie;) nie dość, że jako dziecko nie dostawał ciepła, czułości, to teraz jego ukochana kobieta kieruje tę swoją czułość, uwagę, itd. na kogoś innego;) może mu być z tym trudno, ten niedokochany mały chłopiec w nim się odzywa... a Ty z kolei - to trochę niedokochane dziecko, którym byłaś widzisz w tym swoim nienarodzonym jeszcze maleństwie... wydaje mi się, że warto, żebyś okazywała mężowi teraz jak najwięcej czułości; na te jego wszystkie: a po co to, a po co tamto, dziecko nie będzie najważniejsze - reagowała jak najczęstszym przytulaniem, ukochaniem go, itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze nie urodziłaś a już sprzeczki :P A jak urodzisz to się pozabijacie :D :P A tak na poważnie - uważam że żadne z Was nie ma racji ;) Mąż - gorzej jak sknera. A Ty - swoją podstawą sprawisz ze dziecko może być krnąbrne i zepsute.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×