Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sq28

Stara miłość nie rdzewieje.... Długa historia, pomóżcie co dalej :(

Polecane posty

Gość sq28

Witam, Nie udzielałam się wcześniej na takich forach, ale chciałabym posłuchać rady kogoś z boku, kto mógłby mi doradzić co robić w takiej sytuacji, a raczej czy wogóle robienie czegokolwiek ma sens.... sad Historia troszkę długa ale mam nadzieje, że komuś będzie się chcialo to przeczytać.... Kilka lat temu byłam w cudownym, pełnym miłości związku z mężczyzną, którego znałam już z dzieciństwa. Nazwijmy Go K. Wszystko było idealnie, mieliśmy wspólne plany, marzenia, rozumieliśmy się bez słów. Wiem, że byłam dla niego najważniejsza, że kochał mnie szalenie i ze mną chciał spędzić resztę życia... Ale.. Był to związek na odległość, dosyć sporą bo dzieliła nas cała Polska, na dodatek on wojskowy, często wyjeżdżał. Poza wakacjami i dłuższymu urlopami, widywaliśmy się 1-2 razy w miesiącu, ja miałam skończyć studia, przeprowadzic się do Niego i wszystko miało być już normalnie. Zaznaczam, że nie było opcji aby to On przeniósł się do mnie. Na ostatnim roku studiów postanowiłam znaleźć na chwilę pracę by jeszcze trochę dorobić przed wyjazdem. Okazało się, że dostałam wymarzoną ofertę. Dobra praca, cudowni ludzie, fantastyczne towarzystwo. Coraz bardziej wszystko mnie wciągało... A On był daleko sad Zaczęłam mieć obawy czy będę potrafiła to wszystko rzucić i po prostu wyjechać. Tu miałam przyjaciół, pracę, rodzinę, lubiałam miasto w którym mieszkałam, miałam hobby, którego tam - u Niego jeszcze wtedy nie mogłam realizować. Generalnie całe swoje życie miałam tutaj - tam tylko (?) swoją Miłość. W momencie kiedy ja tutaj się rozwijałam, On wyjeżdżał, kontakt był słaby, ja miałam coraz więcej niepewności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sq28
Wkońcu pchnięta różnymi wydarzeniami, spanikowałam, nie chciałam podejmować tak odważnej życiowej decyzji i postanowiłam zostać, nie przeprowadzać się. Na początku byłam nawet zadowolona z takiego obrotu spraw... Ale to bardzo szybko minęło. Tęskniłam zawsze.. Kochałam i tego nie mogłam zagłuszyć. Ale o przeprowadzce dalej nie potrafiłam myśleć. Nie utrzymywaliśmy większego kontaktu aby nie rozdrapywać wszystkiego skoro tak a nie inaczej zdecydowałam. Po pół roku od rozstania pojechałam jednak do niego. Nie specjalnie, bo akurat byłam przejazdem. Spędziliśmy weekend. Czułam, że kocham i że On też, ale nadal czułam też, że nie potrafię przenieść tam swojego życia. Że nie jestem na taki krok gotowa. Więc kontakt urwał się praktycznie na dobre.... Od tego czasu minęło już 4 lata. Po roku poznałam Kogoś innego, i przez 3 lata byliśmy razem - nazwijmy go M. Był to związek burzliwy, niepewny i nie taki jak z Nim... Pomimo, tego że nawet ze sobą zamieszkaliśmy. Nawet na początku zasypiając w jego ramionach myślałam o K. Postanowiłam jednak przełamać się, pokochałam na nowo, ale już trudniejszą miłością. Nie czułam się pewnie przy tej osobie,ale walczyłam o ten związek całą sobą. Pamiętam, że nawet pewnego dnia dostałam od K. smsa... Ale tak bardzo bałam się, że wszystko wróci, że dla dobra nowego związku po prostu nie odpisałam i go usunęłam. W zwiazku z tym, że nasze mamy się przyjaźnią i utrzymują ze sobą kontakt, po jakimś czasie dowiedziałam, że i On kogoś poznał. Że też z Nią zamieszkał. Wtedy pomyślałam, że jest to już ostatecznie zamknięty rozdział. Ale popychana sentymentem nawet z M jezdzilam w miejsca, w ktorych przebywałam z K. Zawsze gdzieś tam na dnie serca u mnie był i nie potrafiłam Go wyrzucić. Nadal słuchałam naszych ulubionych piosenke, od czasu do czasu czytałam od niego listy... Myślałam co by było gdyby. Mój nowy związek wkońcu się rozpadł. M się wyprowadził z dnia na dzień twierdząc, że nie jest gotowy, że chce pożyć i być wolnym. Cierpiałam - ale krótko, bo dowiedizałam się tylko niemiłych rzeczy o nim, które robił za plecami , że nawet odetchnęłam z ulgą, że to się skończyło.... Jednak zanim doszłam do siebie, w napływie emocji napisałam do K smsa. Po 4 latach. Luźnego, o niczym... zaczęliśmy ze sobą pisać przez jakieś 2 tygodnie codziennie... Chyba potraktowałam to trochę jako terapię po rozstaniu... Kiedy stanęłam na nogi, on nie odpisał już i wątek się urwał. Ja doszłam do siebie, wróciłam do codzienności i po jakimś miesiącu ponownie otrzymałam od niego smsa. Z pozdrowieniami z weekendu z miejsca niedaleko mojego. Zaproponowalam luźne spotkanie przy kawie. Mieliśmy 1,5 h bo tyle miał na przesiadkę w moim mieście. To 1,5 h znów odmieniło moje życie. Kiedy Go zobaczyłam, nogi sie pode mną ugięły, wszystko wróciło, serce latało jak oszalałe.... ! Nagle zobaczyłam jak wiele straciłam.... Powiedział, że domyslił się, że w moim życiu się coś zmieniło, kiedy się odezwałam. Jednak On nadal jest w związku z tą dziewczyną, mieszkają ze sobą.... zaręczył się sad Podpytałam o ślub - stwierdził, że nie wie kiedy, że jeszcze nie planuje, że żenić to On się mógł jak miał 22 lata (czyli wtedy co był ze mną) że teraz to on nie wie, że 'nie chce mu się'. Wspominaliśmy dużo, a nawet bardziej On. Miał, żal że wtedy nie odpisałam, że urwalam kontakt... Wszystkim co mówił sugerowal, że to ja byłam dla Niego tą jedyną.... Nawet zasugerował , żebym wpadła do jego miasta kiedyś... żebyśmy znowu się spotkali. Wkońcu odprowadizłam Go na autobus. Wracał razem z kolegami w tym ze swoim przyjacielem, z którym swego czasu dobrze się dogadywałam... Już z autobusu dostałam krótkiego smsa od K. z podziękowaniem za spotkanie i smsa o treści 'do szybkiego zobaczenia!' od jego przyjaciela. Co dalej? Siedze, rozmyślam, teraz już wiem, że to On mi był przeznaczony. Że gdybym była wtedy bogatsza o te kilka lat doświadczeń to bym się przeprowadziła. Teraz już wiem, że pracę można zmienić, przyjaciół i rodzinę odwiedzać, nawiązać nowe znajomości. Ale Miłości nie da się wymazać.... Jednak wiem, że on wrócił z tego spotkania do siebie... do niej. Że on przy kimś innym zasypia, że ktoś inny nosi od Niego pierścionek na ręce. Od spotkania minęły dwa dni. On nie pisze, ja też nie. Ale serce szaleje sad Nie wybacze sobie jeśli znowu odpuszcze, ale nei chce wchodzić z butami w czyjś związek. Nie chce tego zrobić tej dziewczynie, mimo że jej nie znam. Poza tym skoro dał jej ten pierścionek to coś dla niego znaczy... Dziewczyny prosze, doradźcie co dalej zrobić. Czekać? Działać ? Jechać? Czy po prostu odpuścić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strzel sobie w lep guma z majt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym walczyła! Tak, wyrządzisz tamtej dziewczynie przykrość, ale ja bym to zrobiła! Masz tylko jedno życie, czy umiesz je przeżyć bez Niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty juz wybralas kilka lat temu daj mu zyc, nie wchodz bez przerwy w jego zycie, zniknij niech ulozy sobie zycie na nowo, ty poprostu uciaklas przed zyciowym wyborem i napewno zrobisz to nieraz, napewno to zrobisz raniac go nieraz daj mu zyc, niech ulozy sobie zycie na nowo dlaczego chcesz krzywdzic inna , mialas swoja szanse

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też myślę że powinniście sobie wyjaśnić co do siebie czujecie. On powinien wiedzieć że go kochasz żeby mógł w razie uczucia zawrócić do Ciebie. Inaczej do końca życia może żałować decyzji. A jeszcze się nie pobrali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczery Oczywiście, dla ciebie to tylko powód do nabijania się, cyniku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ty nie masz męża? Jeśli masz to odpuść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oglądałam niedawno film podobny do twojej historii , skończył się tragicznie dla niej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja gosc z 10;9 jestes bardzo wygodnicka, robisz tylko tak by tobie bylo dobrze, nie myslalas wtedy ze go ranisz, nie ty wybralas wygodne zycie, powtorze nie pisz do niego, nie szukaj kontaktow, daj mu zyc jestes egoistka i przy pierwszym lepszym problemie uciekniesz i go zostawisz jak mnie wkurzaja takie co mysla tylko o wlasnej d***e a pizniej pisza -doradzcie napewno jak zachoruje to tez go zostawisz, niech bedzie kochany przez inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak owszem on moze cos do niej czuje ,ale ona to podla egoistka nieraz go jeszcze zrani, niech zostawi go w spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczery Dla Ciebie banialuki, dla autorki dylemat. Byłeś kiedyś zakochany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze szczery sam jestes zakompleksionym kretynem ktory swoje flustracje wyladowywuje na forum,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze szczery jak byles maly to matka lala cie po lbie i urazik zostal kretynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze szczery pewnie siusiak ci nie staje i wyzywasz sie tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorii90x
Ja na Twoim miejscu bym mu dała spokój i sobie też. Miałaś kiedyś wybór lecz widocznie nie kochałaś go tak bardzo. Teraz on ma swoje życie, kobietę i niedługo rodzinę. Nie mieszaj mu w głowie. Teraz się z nim kontaktujesz jak jesteś sama i jest Ci źle?? Kiedyś to jemu było źle, że go rzuciłaś i pomyśl jak on się czuł. I też stań przez chwilę na miejscu jego teraźniejszej narzeczonej. Chyba nie chciałabyś żeby jakaś była kobieta Twojego faceta przypominała o sobie.... pomyśl trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczery, Ok!!! Nie jest to problem rozwiązania kwestii głodu na świecie czy istnienia cywilizacji poza Ziemią, ale dla tej laski to najważniejsze pytanie w tym momencie: odpuścić czy spróbować jeszcze raz. Ja jestem za próbowaniem raz jeszcze. Dlaczego? Bo kiedyś odpuściłam, zabrakło mi odwagi, a teraz czuję żal, bo za późno na zmienianie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie chciałabyś żeby jakaś była kobieta Twojego faceta przypominała o sobie.... pomyśl trochę. _____ Jeżeli on nie czuje już nic do byłej, to nie będzie problemu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w tych czasach baby to suuki i zdzirry ino patrza by odbic faceta innej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest tu na forum parę wątków gdzie pisze ze sobą para ludzi chyba pod 50tke, którzy sobie nie dali szansy, kiedy byli młodzi... tyle żalu tam słychać. Daj sobie szansę autorko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem za próbowaniem raz jeszcze. Dlaczego? Bo kiedyś odpuściłam, zabrakło mi odwagi, a teraz czuję żal, bo za późno na zmienianie życia. x po pierwsze to nigdy nie jest za pozno na zmiany, no moze po smierci (w zaleznosci kto w co wierzy) po drugie to wiele zalezy od punktu spojrzenia, ty jestes za sprobowaniem a gdybys byla nowa niunia tego kolesia? z tego co przeskanowalem wzrokiem to nie on nawiazal ponownie kontakt z autorka, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorii90x
No właśnie gdyby on chciał być z nią to by zakończył swój związek i do niej wrócił. A on kontaktu pierwszy nie nawiązał. Chce się z nią spotykać ale po co to nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi odbiła narzeczonego inna dziewczyna. Byłam wściekła, ale na niego, że nie był na tyle uczciwy, żeby skończyć ze mną zanim zaczął z tą drugą. Ale ona miała prawo walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze szczery jak z twoim siusiakiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×