Gość Ażetka Aga Napisano Maj 5, 2014 :) dziewczyny, nie dacie rady sobie z tym za pomocą diety czy postanowień, to choroba duszy, emocji, umysłu. zapychamy jedzeniem jakaś pustkę i bez terapii mozna poradzić sobie z tym tak jak ja: Chodzę na mitingi Anonimowych Żarłoków. Jestem na programie zdrowienia opartym o 12 kroków. Mnie to pomaga, wieć może i któraś z was spróbuje??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 azetka-- napisz coś więcej u mnie nie ma takich spotkań pisalam o godz, o sobie 10;25;50 ze mnie jakos nic nie jest w stanie pomoz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 A co to te 12 kroków ? :) podzielisz sie ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 No właśnie Ażetka Aga. Ty to rozumiesz, bo sama w tym tkwisz. To jest choroba duszy, jedzeniem rekompensujemy sobie jakieś braki i pewnie jadłybyśmy bez końca gdyby nie ograniczona wielkość naszych żołądków. Ja nie chodzę na mitingi, pomagam sobie różnymi metodami, ale ciekawa jestem na czym polega ten program 12 kroków. Mają jakąś strone? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 A kompulsywne objadanie się to jest choroba, uznana już ... Więc nie dyskutujcie z autorytetami, bo ... dla mnie np depresja to lenistwo itd( dla porównania, bo tak nie myślę) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dragonette 0 Napisano Maj 5, 2014 Szczerze... powiedziałam sobie pewnego pięknego dnia, po kolejnym dniu spędzonym na skupianiu się na tym czego nie zjem, że chyba mnie p******** bym dla kawałka tyłka była dziwakiem :D i nie żartuję w tym momencie... po prostu doszłam do wniosku, że zachowuję się jak wariatka... i ja nie pisałam, że anoreksja NIE jest przejawem silnej woli i złej diety, bo moim zdaniem to to samo co obżeranie się tylko w 2 stronę... jedzenie to 2 sec przyjemności, a wyrzuty sumienia są gorsze... zresztą jemy by żyć, nie na odwrót... kolejna sprawa... liczymy się my same, osobowość, inteligencja i tak dalej, nie nasza waga... tak do tego podeszłam i się ocaliłam... teraz jak już się odchudzam to robię to z głową i jest dobrze... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 a ja zadam inne pytanie:dlaczego sie objadasz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 bo lubię jeść, różne smaki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dragonette 0 Napisano Maj 5, 2014 autorytetami? to takie same autorytety które raz wmawiają nas jedz dużo białka, za chwilę żryj węglowodany... to ci sami co raz mówią że margaryna jest lepsza od masła, a za moment na odwrót, ci sami co uznali zwykłe chamstwo i brak wychowania u dzieci za pięknie brzmiącą chorobę ADHD sorki, ale mam w d***e takie autorytety :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasialud 0 Napisano Maj 5, 2014 Hey, dolacze chetnie bo mam ten problem od kiedy pamietam...masakra...albo jestem na diecie i czuje sie super, gory moge przenosic...albo...wystarczy jeden kes czegos czego w menu nie mialo byc i leci...Najgorzej jest wieczorami kiedy klade dzieci spac i w koncu mam czas na jakas ksiazke czy tv...wiem ze nie moge ale to tak jakby ktos obcy we mnie wlazil i robil z moja silna wola co chcial...pewno ciezko to zrozumiec osobie ktora nigdy tego nie przezyla. I tak zaczynam "normalnie jesc" od kazdego poniedzialku, poczatku miesiaca, itp.. Kupilam w ten weekend trampoline, mam nadzieje ze zdobede sie na to ze w momentach kiedy mnie bedzie nachodzic wyjde po prostu poskakac.. 160 cm i 58 kg..5-8 do zgubienia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 oczywiście, mamy stronę już wrzucam adres. www.anonimowizarlocy.org program 12 kroków działa tak samo jak ten aa, bo jest traktujemy swoje napady jak uzależnienie od regulowania emocji jedzeniem. te kroki które znajdziecie na tej stronie to tylko hasła do pracy nad tematem :) przepraszam, że wolno odpowiadam, ale muszę z telefonu :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 Dragonette ja rozumiem Twoje podejście do autorytetów... Ale to nie jest ich niewiedza, tylko naduzywanie ich... przykładowe ADHD - istnieje, ale połowa dupiatych rodziców nie radzących sobie naużywa tego. Ja jestem BED (hi hi brzmi jak zły) (binge-eating disorder, napady objadania się) i to JEST choroba. niezawiniona, jedni mają do niej skłonność inny nie ( tak jak do alkoholizmu, rzecze jest w genach albo gdzie indziej zapisana - znam ludzi pijących całe życie ostro i nie uzależnionych ) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 ""a ja zadam inne pytanie:dlaczego sie objadasz? "" odpowiem objadam się gdy jestem samotna (zeżeram poczucie osamotnienia) żrę gdy muszę poddać się ocenie lub ocenić kogoś gdy się boję, nudzę, lub czuję się bezsilna. objadam się też gdy ruszę coś, co działa na mnie jak ja wódka na pijaka: mąka biała, cukier, ser żółty i piwo. odpalają moje obżeranie, więc ich nie jem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 Wiecie co, tak naprawdę to mam głęboko gdzieś czy to choroba uznana przez specjalistów, czy wynik naszej słabej woli jak sądzą niektórzy. Mam pewien problem i jego sklasyfikowanie mi na pewno nie pomoże. Jedzeniem sobie coś rekompensuje i mogłabym sobie czekać na ten piękny dzień, w którym cos mi w głowie "kliknie" i nie będę musiała się już objadać. Poprostu nie będę miała już takiej potrzeby i już. A kiedy ten dzień nadejdzie? A jeśli nie nadejdzie. Ile razy myślałam, że już taki dzień nastąpił i ile razy byłam w błędzie, tylko ja sama wiem. Anoreksja i kompulsywne obżarstwo to dwie różne sprawy, a to że obie dotyczą jedzenia nie czyni je podobnymi. Jestem już zmęczona czekaniem, tym jak się z tym czuję i samym jedzeniem. Cud, że po tylu latach sobie zębów doszczętnie nie starłam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 Ażetka- mam tak samo hehe. No może bez tego piwa i żółtych serów, bo pierwszego nie lubie, a drugiego też nie specjalnie. Jestem emocjonalna i tego nie zmienie, ale chciałabym zmienić ten chory mechanizm, który jest powiązany z tymi emocjami. Żebym nie musiała wtedy jeśc, tylko zrobić coś innego. Nieszkodliwego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 Gwiazdencjo, jak ja cię rozumiem mam też tak. 10 lat chudnę i tyję, padam i wstaję i już nie chcę. koleżanka z AŻ napisała tak """ O ile kiedyś udawało mi się znaleźć jeszcze jakąś wątpliwą "przyjemność" w jedzeniu, tak teraz już od pierwszego kęsa jest to po prostu jakiś mechaniczny odruch, jakby choroba przywiązała mi sznurki do rąk i co jakiś czas pociągała za nie tak, jak chce. Tak, jakbym miała wyrobiony nawyk- kiedy coś mi się nie udaje, zamiast poczuć emocje, zrobić coś z tym- ja po prostu idę jak zombie, jak po sznurku, jak na smyczy. Moja choroba jest dla mnie jak kajdany z regulacją długości łańcucha- po jakimś czasie, gdy dzięki abstynencji robi się coraz dłuższy i mam więcej swobody, wydaje mi się, że jestem wolna- wtedy nagle ktoś drastycznie go skraca i znowu staję się żałosnym więźniem siebie samej, chorego umysłu, duszy i ciała. Wczoraj byłam wściekła na Boga- za to, że chociaż nie było kompulsji, to nie dotrzymałam planu jedzenia. Wyrzuciłam mu wszystko w notatkach, a dzisiaj- dzisiaj wystarczyło jedno malutkie potknięcie. I czuję, jak kruchutka jest jeszcze ta moja abstynencja, moja wiara jest niczym sinusoida, praca z Programem- jak interwały. I zadaję pytanie mojej SW- czy to kara? Czy to ja sama sobie robię, czy to SW mnie krzywdzi? Czuję, że potrzebuję Sponsora, ostatnio na mityngu poznałam pewną osobę i od tamtego czasu myślę, że wtedy chyba poczułam, że to ta osoba. Ale boję się tego, czego bałam się przez całe życie, co było także powodem mojej izolacji- odrzucenia, zaangażowania, bliskości, szczerości. Emocjonalnie jestem na poziomie małej dziewczynki. Żarcie zabiera mi wszystko, a nie daje nic. Nie rozumiem, dlaczego wciąż to sobie robię :roll: Wysyłam wsparcie wszystkim Żarłokom, cierpiącym i żrącym, jak ja dziś. """ dla mnie to materiał do pomyślenia nad sobą ( i może mnie nie zabije za ten cytat... w końcu anonimowy) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dragonette 0 Napisano Maj 5, 2014 Ja się głodziłam, zdaniem mojego psychologa ( chodziłam do niego pół roku) by zwrócono wreszcie na mnie uwagę, bo byłam i chyba jestem postrzegana za panią idealną... zawsze muszę być przodownikiem pracy, mieć kasę, być uśmiechnięta. A jestem tylko człowiekiem... więc może za bardzo na was naskoczyłam dziewczyny, ale serio wszystko jest w głowie i samemu trzeba sobie to poukładać. I powiedzieć sobie: tak objadam się, to nie jest normalne i robię coś z tym... Mam nadzieję, że wam się laseczki powiedzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 są u nas narzędzia, z których korzystamy jak nas bierze chęc jedzenia. Ale one są trudne i naprawdę trzeba CHCIEĆ z tym walczyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 Dragonette jesteś mi bardzo bliska w tym myśleniu :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 Ażetka, koleżanka nie mogła tego lepiej ująć. Najgorsze, że ja np. nie traktuję jedzenia jak pożywienia, chociaż taka jest jego natura i choć wiedzę o jedzeniu mam całkiem sporą, to niewiele mi to daje. Żarcie to dla mnie jakiś środek znieczulający, który wolę zażywać w samotności. Nie lubię jeśc z innymi, mam wrażenie, że każdy zwraca uwagę na to ile zjadam, a sama albo nie mam pojęcia ile inni jedzą albo tego nie oceniam. Marzę o tym, by jedzenie było mi obojętne. Tylko tyle. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 Witam wszystkie dziewczyny. niestety kiedyś bylam zalogowana na tym forum ale nie pamietam nicku ani hasla a meil byl taki sam i nie umiem nic z tym zrobić. może ktoś poradzi. mam ten sam problem, od lat i to przez duże P. miło że ktoś założył ten temat bo mogę się w końcu troszkę wygadać/wypisać. zawsze byłam tłuściutka. miałam kilka okresów kiedy dużo schudłam ale sporadycznie i praktycznie głodząc się. nigdy nie byłam u psychologa ani nic. był czas że trochę zwracałam co zjadłam, ale było to tak obrzydliwe że dałam sobie spokój. Rozumiem każdą z was z osobna doskonale i czytając wasze wypowiedzi pod większością mogłabym się podpisać. nie wiem czy ja jeszcze walczę. obecnie mam wagę prawie 90kilo przy 165cm, jestem po operacji i nie bardzo mogę nic poza dietą, zresztą nigdy nie szalałam jakoś specjalnie za jakimkolwiek wysiłkiem fizycznym. tyle tylko ze zamiast odzywiac sie zdrowo na tej rekonwalescencji to się jak zwykle głównie po cichu obżeram czym się da :( nie wiem czy z tym da się wygrać, tyle lat walki . nie wiem. jestem bezsilna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 Ja też na rekonwalestencji po zabiegu. O sporcie mogę zapomnieć jeszcze przez dwa miesiące. Lubię się ruszać i być aktywna. Ale przez ostatnie pół roku chodziłam na siłownie i co z tego skoro dietę co jakiś czas szlag trafiał (mocno). A to, że rok temu ważyłam 90kg, a teraz jest mniej, mało mnie pociesza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 ja wychodzę z tego pomału. zamiast jeść zdwonię do przyjaciół z AŻ, którzy zrozumieją :) waga stoi, unormowała się i rzadko mam wpadki i żrę. Trzymajcie się Gość pamiętaj, że bezsilnosć to nie to samo co bezradność :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 a mi pomógł catering dietetyczny, jem tylko to co przywożą, 5 posiłków, poza tym lodówka i szafki bez jedzenia, do spożywczego nie wchodzę i knajpy omijam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gwiazdencja333 0 Napisano Maj 5, 2014 Tylko, że ja nie chcę tak żyć- omijać knajpy, spotkania towarzyskie, sklepy. Chcę żyć normalnie, nie uciekając przed jedzeniem całe życie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 5, 2014 to dalej ja :) traktuję swoje objadanie się, które nazywam wprost żarciem, bo inaczej nazwać tego się nie da jak nałóg. czytam powieść Pilcha Pod Mocnym Aniołem - jest w kinach film chciałam być na bieżąco i jest tam taki fragment - cytuję: Piję, bo piję. Piję, bo lubię. Piję, bo się boję. Piję, bo jestem obciążony genetycznie. Wszyscy moi przodkowie pili. Pili moi pradziadowie i dziadowie, pił mój ojciec****iła moja matka. Nie mam ani sióstr, ani braci, ale jestem pewien: gdyby byli na świecie, wszystkie moje siostry by piły i wszyscy moi bracia również by pili. Piję, bo mam słaby charakter. Piję, bo coś mi się przestawiło w głowie. Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę ukoić nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweselić duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłośc****iję, bo jestem zbyt normalny i potrzebuję odrobiny szaleństwa. Piję, gdy coś mnie boli i chcę ukoić ból. Piję z tęsknoty za kimś. I piję z nadmiaru spełnienia, kiedy ktoś przy mnie jest. Piję, kiedy słucham Mozarta i kiedy czytam Leibniza. Piję z powodu cielesnego uniesienia i piję z powodu seksualnego głodu. Piję, kiedy wypijam pierwszy kieliszek, i piję, kiedy wypijam ostatni kieliszek, wtedy piję tym bardziej, ponieważ ostatniego kieliszka nie wypiłem nigdy. i powiem wam że można tu wstawić cokolwiek chcecie : jem, palę, biorę bo... i to zawsze będzie tak samo - bo to jest nałóg. i nie ma w tym żadnej filozofii. ale jak sobie z nim poradzić - doprawdy nie wiem, a jeszcze bardziej nie wiem czy potrafię. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kompulsywna22 0 Napisano Maj 5, 2014 Ażetko nie opuszczaj Nas !!!! Bo masz wiedzę i możesz Nam pomóc !!! . Dziewczyny cieszę się że możemy razem się wspomagać ... Dołączcie się na stałe i uczernijmy nasze niki i podajcie wagę .;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 Ja wiem jak, ale nie wiem czy dam radę. Spróbuj zajrzeć na mitingi AŻ... tak jest spsób, tródny jak ciernisty slak pod gorę i po śliskiej glinie. Ale da się iść i da się nie żreć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ażetka Aga 0 Napisano Maj 5, 2014 a w tym co napisałaś o piciu, zmieniam na żręi to ja, moje koleżanki, mama, siostra.... Jezu, jakbym o sobie czytała Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość skrzydlata malina Napisano Maj 5, 2014 Matko! Jak ja Was rozumiem dziewczyny! Od lat to mam:-( żrę jak prosię. Obiecałam sobie po raz milionowy ze od dziś koniec. I co? Zrobiłam sobie zdrowy koktajl z truskawek...ok po czym po jednej szklance pochłonęłam wszystko z pół kg owoców:-( potem w drodze do pracy mijałam kebab...tak jak już ktoś wspomniał- dopiero "po" uświadomiłam sobie co zrobiłam:-( Wieczorem idę na ćwiczenia, ale co z tego. Ważę 86 kg przy wzroście 166cm- dramat. Kiedyś udało mi się schudnąć 30kg- byłam z siebie taka dumna, wyglądałam świetnie. I wszystko zaprzepaściłam. Ciągle tyję i chudnę. Kompletnie straciłam nad tym kontrolę. Nie czuje głodu, ale to jest silniejsze ode mnie:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach