problem z nauczycielka

Gosc z 8.56 - na moje dzieci nie krzyczalam i nie krzycze (maz tez nie). Nasz autorytet opiera sie na rozmowie, dobrym kontakcie, uzasadnieniach i argumentach, a nie na wrzaskach. Nauczyciel ktory wrzeszczy to poziom rynsztoka, a nie ktos komu powierza sie dzieci na kilka godzin dziennie.

jasne - nie wierze ze nigdy nie krzyknelas na dziecko - jak jestes niewyspana, zmeczona a dziecko niepotrzebnie jeczy....! Ty masz jedno dziecko a 26 - poza tym nie myl krzyczenia z podniesionym tonem jak jest halas i trzeba uciszyc klase.

Oczywiscie ze kazdy rozsadny rodzic powinien trzymac strone swojego dziecka we wszystkich konfliktach ze szkola, a wiec przeciw nauczycielom. xxxx I potem są tego efekty w postaci małych bandytów. Rozsądny rodzic powinien trzymać stronę tego, kto ma rację, niekoniecznie dziecka. Jeżeli moje dziecko zachowa się w szkole nieodpowiednio, to nie będę trzymać jego strony, bo niby z jakiej racji. Widzę, że jest tu całkiem spore grono rodziców, którzy uważają, ze ich dziecko jest święte, a wszyscy nauczyciele to zło wcielone. Bzdura, prawda najczęściej leży pośrodku, a dzieci mają skłonność przy opowiadaniu do umniejszania swojej winy i pomijania tego w relacjach. czytając takie wypowiedzi wcale się nie dziwię, że gimbaza zakłada nauczycielom kosze na głowę, skoro wg. ich rodziców, to zawsze dziecko ma rację i trzeba trzymać jego stronę.

Wyrazy współczucia dla wszystkich nauczycieli, uściski ode mnie :*

gość z 9.23- dokładnie! Najbardziej mnie śmieszy przekonanie że 7-latek jest czysty, nieskalany, no chodzący aniołek, co musi walczyć ze złym całym pedagogicznym, bezskutecznie ze względu na koneksje ;D No jaja normalnie! A ja miałam niedawno w poradni 4-latka, który albo zostanie politykiem, albo skończy w więzieniu (albo jedno i drugie). Próbował manipulować mną koncertowo!

u nas 7latek pobił i podduszał koleżanke z klasy, drugi popala papierosy w wc, dziewczynka zakluczyla dzieci w szatni i tak moznaby bylo mnozyc....no ale krzyknac nie mozesz, uwagi wpiasac nie mozesz bo to przeciez to tylko dzieci .....

Nauczyciele i ich sympatycy chowaja sie za marginesowe przypadki, aby zatuszowac wlasna nieudolnosc i wyzywanie sie na dzieciach dla odreagowania wlasnych kompleksow. Niestety wielu nauczycieli zwlaszcza starszych wzrastalo przez lata i utwierdzalo sie w poczuciu absolutnej racji - co pan/pani powie jest swiete a wy choloto (dzieci i rodzice razem) mordy na klodke i nie bulgotac. Dlatego kazdy kto stoi po stronie swojego dziecka i krytycznie patrzy na zachowanie i prace nauczyciela w szkole (tak samo jak na swoje dziecko : krytycznie i obiektywnie) jest przeciwnikiem ktory nagle trzesie ich spokojnym wypelnionym nierobstwem i wrzaskiem swiatem. Przed wielu laty (jeszcze w Polsce) bylam raczej dobra uczennica, nie mialam problemow ani z nauka ani z rowiesnikami. Niektorych nauczycieli szanowalam za ich osobowosc i wiedze - niektorych uwazalam za durniow i dupkow. Na szczescie madrzy rodzice mowili mi : swiata nie zmienisz; on/ona jest glupi/glupia, ale dopoki ciebie osobiscie nia atakuje, to jest to "obustronny pakt o nieagresji". Na przestrzeni kilku(nastu) lat w szkole znalazly sie dwie nauczycielki - glupie ale nie respektujace tego paktu o nieagresji. Rodzice zachowali sie w jedyny wlasciwy sposob : interwencja, skarga do kuratorium, nauczycielki i dyrekcja mialy problemy, zakonczylo sie przeproszeniem mnie przed klasa (na rok przed matura). Tak trzymac !!

no i?