Tak bardzo zakochana

Cześć Dziewczyny :) Przedstawię Wam moją historię,a Wy mi doradźcie czy to ma sens czy nie...Na studiach poznałam chłopaka,usiadł obok mnie na wykładzie i tak się zaczęło,zaczęliśmy rozmawiać,mieliśmy super kontakt,ON nawet żegnając się po wykładzie po pierwszym naszym spotkaniu powiedział "to do zobaczenia".Za każdym razem gdy któreś z nas się spóźniało to zajmowaliśmy sobie miejsce.Tak dobrze się rozumieliśmy,że on nawet widząc,że są miejsca obok ludzi z jego grupy to siadał obok mnie.Podczas rozmowy uśmiechał się nieziemsko i patrzył mi w oczy...Wstając co ranek myślałam tylko o Nim,cieszyłam się,że nadejdzie zaraz chwila,że go spotkam na wykładzie...ale bajka się skończyła,bo przestałam mieć z jego grupą wspólne wykłady:( teraz tylko widuje Go na korytarzu,zawsze mówi mi cześć i uśmiecha się.Widzę,że jest zadowolony ,że mnie widzi:) i jeszcze jedno,mam zaprzyjaźniona osobę w jego grupie i ona mi powiedziała,że On nie rozmawia z żadną dziewczyna tak jak ze mną,po prostu im odpowiada napytanie lecz nie wdaje się w dyskusję...i teraz pytanie,Dziewczyny co zrobić by się do niego zbliżyć? co zrobić by np. zaprosił mnie na kawę? Wydaje mi się,że On coś czuje do mnie,ja do Niego zresztą też:) wydaje mi się,że kiedyś chyba chciał mi coś zaproponować,bo zaczął wypytywać co robię dzisiaj po zajęciach,ale sala zaczęła się zapełniać studentami i klops:( spłoszył się:( Co o tym myślicie Dziewczyny? :)