Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kalenoe

Mój mąż potrzebuje matki, nie żony....

Polecane posty

Gość kalenoe

Nie musicie czytać, ani doradzać, chyba potrzebuję tylko tego,żeby się wygadać, wypisać.... Jesteśmy małżeństwem od prawie roku, wcześniej mniej wiecej rok mieszkaliśmy razem, więc zdążyłam poznać jego wady, zalety, charakter itp.... Na początku nawet się starał (wiadomo, początek, trzeba sprawiać wrażenie przynajmniej), teraz juz przestał się starać, prace domowe go nie interesują. Bardzo rzadko sam z siebie poodkurza, pozmywa... Wszystko ma byc podane pod nos, zrobione, uprane... Sytuacja sprzed kilku dni chociażby- zrobiłam obiad, podstawiłam pod nos, a po obiedzie....nie wyniosłam jego talerza!! i co? awantura, bo wyniesenie talerza po nim to widocznie dla mne ujma na honorze. Kiedys w kłótni powiedział mi,że on potrzebuje kobiety, która będzie się nim opiekować jak matka. Ze on się nie zmieni,że bedzie juz leniem itp. że sam się nie domyśli że coś trzeba zrobić, no chyba że wyraźnie sie mu o tym powie to wtedy zrobi. Oboje pracujemy, zarabiam dużo mniej niż mąż, bo ok.1000 plus ewentualne premie, a z tego ok.750 zł oddaje na rachunki. Na moje własne potrzeby zostaję mi tyle co nic, bo resztę z wypłaty daję na dom. Akurat w kwestii pieniedzy jeśli powiem,że potrzebuję to mąz bez problemu mi daje. Widziały gały co brały jasne, ale najgorsze jest to,że on nie ma świadomości tego,że mnie krzywdzi takim swoim postępowaniem. I ze za kazdym razem kiedy mu mówie ze mi się to niepodoba,że jesli ja mam akceptowac jego to on też powiniem akceptować mnie i to ,że mam swoje zdanie na temat jego zachowania- to jego odpowiedzią zawsze jest to że możemy się rozstać. I naprawdę jeśli nic się nie zmieni, a watpie żeby mialo to nastapić, to predzej czy pozniej pewnie się rozstaniemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odkrywam chyba niczego nowego pisząc: Masz to, na co się godzisz. Chciałaś męża, masz węża ;) A swoją drogą, jak mu tak dobrze z matką, dlaczego chciał ślubu, a ty dlaczego chciałaś ślubu, przecież przez rok napatrzyłaś się na jego "bezradną" naturę ? Reasumując: Nazwa MĄŻ dla niektórych więcej znaczy niż świadomość, że jeśli matka nie wychowała syna jak należy żona tego na pewno nie zrobi. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli facet tak lekko potrafi odpowiedzieć, że jak nie będzie po jego myśli, to możecie się rozstać, to znaczy, że Cię nie kocha i rozstanie - jeśli nie macie dzieci - byłoby wręcz wskazane. Po co chcesz tak żyć? Dla jego kasy? A tak - owszem - pocierpisz, ale w końcu Ci przejdzie i poznasz kogoś innego. Gwarantuję Ci że on będzie cierpiał dopiero, jak mu zabraknie kucharki i sprzątaczki pod ręką, a nie żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalenoe
Problem w tym że jescze kilka miesięcy po slubie sytuacja nie przedstawiała się aż tak źle. Jakos lepiej sie dogadywaliśmy, nie było problemu z kłótniami o pierdołę,a teraz nawet ten niesczesny taerz jest dla niego powodem do awantury. Jeżeli chodzi o matkę mojego męża to kobieta naprawdę w porządku, nigdy nie uwiązywała go przy sobie, także maminsynkiem nie był. Ale ejst jedynakiem, a to w jego przypadku znaczy bardzo wiele. Rzadko przyznaje się do błędu a nawet w ogole, a poza tym jest strasznym egoistą. Dla niego liczy się on, nie wiem nawet teraz czy w ogole ja w jego zyciu zajmuję jakies miejsce jesli potrafi się czepiac takich pierdół. Bardziej tutaj spełniam role służącej chyba niż zony w takim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak zrobicie jakieś dzieci to będzie masakra dla nich,nie ma tego czegoś między wami,nawet na nudny związek z rozsądku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne życie dzieciom zafundujesz,facet ma cię za nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalenoe
wspólnych dzieci nie mamy, ale mąz ma córkę z pierwszego długiego związku (małżeństwem nie byli). Wiecie, ja czasem się zastanawia,że może wyolbrzymiam,że może nie mam racji w tych moich pretensjach, ale naprawde robie wszystko...piorę, sprzątam, gotuję, opiekuję się także jego córką jak jest u nas, chodzę do pracy...nie wiem co mozna mi zarzucić. Mój mąż ma niewiele obowiązków, zając się swoim dzieckiem, czasem zrobić zakupy, czasem odkurzyć...o jakiś innych pracach domowych mowy nie ma. Jest Panem w swoim domu, a ja jestem od wszystkiego. To też jest dla mnie męcząca sytuacja, ale niestety dla niego nie ejst to zrozumiałe. Nie wiem czy mnie nie kocha, myśle ze kocha, tylko nie rozumie,że milosc to nie tylko czas kiedy jest fajnie, ale także te momenty kiedy jest mniej kolorowo. Był przyzwyczajony do tego,że zawsze był Panem sytuacji, a tu niestety małżenstwo i są tez obowiązki. Nie hajtałam się ani dla prestizu żeby miec męża ani dla jego pieniedzy. I bez tego sobie świetnie radziłam. Nie byłam zdesperowna panną która łowiła okazje. Po prostu pokochałam faceta i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak chcesz to się torturuj,ja jako facet,wolałbym HIV u d***** ryzykować,niż tkwić w czymś takim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i ty jeszcze jakiegoś starego dziada,dzieciatego złapałaś,puknij się w ścianę dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalenoe
No az tak starego to nie, raptem 32 lata. Ze dzieciaty to fakt, tylko że dziecko w moi przypadku nie stanowilo jakiejsc wielkiej przeszkody. Potrafiłam ten fakt zaakceptować choc racja, cudze dziecko czasem trudniej zniesc niż pewnie swoje własne. Ale staram się jak mogę, nie okazuję zniecierpliwienia, myśle ze w roli, nie wiem nawet jak to nazwać, osoby wspomagającej wychowanie, czy tez macochy, sprawdzam się dobrze. Ale tez nie pozwole sie zmuszać czy narzucac sobie,że mam pokochac to dziecko jak własne, bo niestey to mozliwe nie ejst.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kim trzeba być i jak poluzowane klepki mieć, żeby gdy facet robi awanturę, że sługa-żona jaśnie sułtana talerza nie sprzątnęła nie uświadomić dziadydze, gdzie jego miejsce. Zabiłabym śmiechem, a talerz wylądował by na jego głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no współczuję, a jeszcze bardziej współczuję jeżeli go bardzo kochasz bo będzie ci ciężko odejść, ponieważ w mojej opinii masz tylko dwa wyjścia, albo "służenie" twojemu mężowi zacznie cię cieszyć i zaczniesz z tego czerpać radość albo będziesz musiała go zostawić. normalnie to zaproponowała bym jeszcze rozmowę ale jak sama pisałaś on już się przyznał że tego właśnie z twojej strony oczekuje więc nic nie wskazuje na to żeby miało się coś zmienić. trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalenoe
no własnie problem w tym,że go kocham. I niestety (albo stety) on kocha mnie. I wiem,że tak jest mimo tego,że własnie ma czasem takie chamskie zachowania. Facet, który ma nawyki i u którego wielu rzeczy niestety zmienić się nie da. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego,że z kim by się nie związać, to prędzej czy pozniej wyjdą jakies skrywane cechy albo zwyczajnie przyzwyczajenia, które każdy z nas ma a które nie dla wszystkich mogą być akceptowalne. Doceniam to,że wiele w swoim zyciu dla mnie zmienił i sam w pewnych kwestiach też się zmienił, ale cięzko jest mi sie pogodzić z niektorymi jego poglądami albo wymaganiami wobec mnie. To powoduje,że niekiedy czuję się zawiedziona albo sfrustrowana daną sytuacją na którą nic poradzić nie mogę. Moge liczyć ,że się zmieni ale to są płonne nadzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro weszlas juz w to goowno to cierp.Najpierw wychodza za maz a potem placza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a zapytam się jak było w tak zwanym narzeczeństwie? Bo wiesz, wiele dziewczyn przed ślubem jest zadowolonych gdy ugotuje facetowi obiad, pomyje i nawet go na koniec poklepie po brzuszku - facet szczęśliwy bo ma jak u mamy, a laska szczęśliwa bo facet szczęśliwy :) A po ślubie nagle już jej sie to nie podoba, bo ma przed sobą wizję 356 dni na rok i 50 lat razem :) wiec jak to było u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jego odpowiedzią zawsze jest to że możemy się rozstać. I naprawdę jeśli nic się nie zmieni, a watpie żeby mialo to nastapić, to predzej czy pozniej pewnie się rozstaniemy. JESLI ZAMIERZASZ DAC NOGE PO SLUBIE _ DAJ NOGE PRZED SLUBEM polecam uswiadamiac kazdego syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×