Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

problem z teściami

Polecane posty

Gość gość

Moi teściowe mają ciągle pretensje, że nie pozwalam im zajmować się moim synkiem. Najchętniej wysłaliby mnie do pracy, a sami, ponieważ nie pracują zajęliby się małym. Moje argumenty do nich nie docierają a mąż nie chce się wtrącać. Syn ma 2,5 lata, ja jestem na wychowawczym, ale od września pójdzie do przedszkola... z tym oczywiście też widzą problem.. Ciągle im tłumaczę, że chcę sama decydować o swoim dziecku, wychowywać po swojemu. Od urodzenia się czepiali wszystkiego - że za długo (prawie rok) karmiłam piersią, że szczepię, że na basen chodzimy, że dziecko jak raczkowało to na podłodze, że nie pozwalam się mu bawić z ich psem - rottweilerem.... ciągle coś. Są złośliwi, wulgarni i bezczelni. Jeszcze mój mąż ma wszystko w nosie i ciągle słyszę tylko od niego, że mam puszczać wszystko koło ucha.... ale dziecko już dużo rozumie. Jak mam wytłumaczyć dziecku że dziadkowie ciągle krzyczą na mamę, podważają to co mówię. Staram się być spokojna, ale ile można??? Nie chcę by syn stracił kontakt z dziadkami, ale też nie chcę stracić autorytetu w oczach dziecka i często obawiam się o jego bezpieczeństwo że np. wypuszczą w końcu psa, żeby dopiąć swego, albo jak dają dziecku landrynki potajemnie albo różne przedmioty do zabawy typu śrubokręt itp. Dużo tego. Czasem się już zastanawiam, czy nie odizolować dziecka od nich. Oni w ogóle mnie nie szanują, ani mojego zdania, często sami na siebie krzyczą i kłócą się przy dziecku a syn się ich boi, nie chce z nimi zostać nawet sam w pokoju. Doradźcie mi coś, bo już mam dość. Może ktoś miał podobną sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyprowadź sie od nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmmm mieszkacie razem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój błąd polega na tym, że się tłumaczysz jak podlotek w szkole. Odpowiada się krótko i metodą zdartej płyty powtarza do znudzenia: "Tak zdecydowałam" "Mam inne zdanie na ten temat" czy ostrzej: "nie prosiłam o rady" "nie życzę sobie takich komentarzy" Jeśli podnoszą głos, mówi się "tym tonem nie będziemy rozmawiać" - i wychodzi z pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty masz większy problem z mężem,niż teściami... Zupełnie nie rozumiem dlaczego on jako mąż i ojciec nie powie swojej matce i ojcu do słuchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mieszkam z nimi na szczęście. Staram się nie tłumaczyć, odpowiadam, że sama decyduję o swoim dziecku, ale oni ciągle podważają to co mówię, krzyczą na mnie przy dziecku, dają cukierka chociaż ja mówię NIE. Starałam się ze względu na dziecko nie wdawać w kłótnie, bo z nimi do niczego to nie doprowadzi - oni swoje a ja swoje... A mąż nic. On nie chce się z rodzicami kłócić, nie umie z nimi rozmawiać a poza tym tata jest po ostrym zawale i tak to tłumaczy. Jego podejście jest takie żeby puszczać wszystko koło ucha. Ale jest coraz gorzej i nie daję już rady. Kiedyś wyjdę z dzieckiem lub ich wyproszę i niech trzymają się od mojego syna z daleka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że masz problem z mężem a nie teściami, ja bym dawno faceta pogoniła. Dla mnie małżeństwo to jedność, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak u was... My tworzymy wspólny front, razem narzekamy na swoją i jego rodzinę, ja mogę być pokłócona z moja mamą a mąż namawia mnie do zgody, ciągnie mnie do niej i oczyszcza atmosferę. Nie pozwoliłabym nigdy teściom ingerować w wychowanie naszego dziecka, rodzicom też nie, zajmują się moim synkiem czasami, ale nie raz musiałam powiedzieć "to jest moje dziecko i chcę tak i tak"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, bo dla mnie teściowa to "mama", a dla męża moi rodzice po prostu "mamą i tatą", żaden z rodziców nic nam nie narzuca, nigdy bym do tego nie dopuściła, ale w taki sytuacji jak u ciebie zerwałabym kontakt a mężowi dała ultimatum, to jakaś "dupa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potwór z Bagien
To ja już Ci współczuję.... Teraz stan teścia,potem bolący ząb teścia,potem teściowa źle się czuje,potem przyjechali goście - wiec jak mogę mamie zwrócić przy nich uwagę. Jak widać Twój mąż daje im ciche przyzwolenie. Nie reaguje więc robią z Tobą co chcą. A Ty tylko się wkurzasz i cierpisz. Ja mojego chłopa dawno bym przywołała do porządku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się odnośnie męża. W tej kwestii jest "d**ą". Zastanawiam się czy mu nie zagrozić, że jak sytuacja z teściami jeszcze raz się powtórzy, że się będą wtrącać, podważać co mówię, podnosić głos to nie zgodzę się by więcej do nas przychodzili lub jeździć do nich. Niech załatwi sprawę z rodzicami lub nie będą mieli kontaktu z wnukiem. Nie pozwolę by narażali mi dziecko lub podważali mój autorytet. Za chwilę będą go buntować! Myślicie że to dobre rozwiązanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym bardziej że boję się, że kiedyś wypuszczą psa. Jest groźny, choć oni oczywiście uważają inaczej. A dziecko biega, eksperymentuje na zwierzętach, a jak taki wielki pies ugryzie to nieszczęście murowane. Zawsze jak idę do nich to wkurzają się że każę zamykać psa w kojcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale to znaczy że można im na wszystko pozwalać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×