Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość gość
kobieto na co ty czekasz? szukaj sobie normalnego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda369
Twoj maz jest chory psychicznie a Ty kombinujesz co powiedziec i jak zeby sie nie obrazil i zeby "zrozumial". Wydzwaniasz po ludziach wtajemniczach ich w sprawy malzenskie... dla mnie to nie do pomyslenia. Jemu jest potrzebny dobry psychiatra a nie Twoje wywody i "pomaganie mu" Mnie sie wydaje, ze to nic nie da. Ja jako mezatka z 7 letnim stazem nie wyobrazam sobie podobnego zachowania u swojego meza. Ale sie wpakowalas autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś kobieto na co ty czekasz? szukaj sobie normalnego faceta x A dlaczego nie chciała normalnego faceta wcześniej? Teraz jak już nie jest młoda i ładna to niech spada na szczaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś kobieto na co ty czekasz? szukaj sobie normalnego faceta x A dlaczego nie chciała normalnego faceta wcześniej? Teraz jak już nie jest młoda i ładna to niech spada na szczaw. x x x A skąd wiesz, ze autorka nie jest ładna? Ja w wieku 30 lat byłam piękną kobietą, z resztą dalej taka jestem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wrzuć fotę :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja pomoc polegała właśnie na to, że zaproponowałam mu pójście do psychologa, ze mną zresztą, nie samemu. Odrzucił tę pomoc, spakował manatki i w nogi :O Spotkałam się do południa z koleżanką i wtajemniczyłam ją w tę sprawę, w głowie jej się to nie mieści. Nie mogła uwierzyć, że jak to Kuba, przecież on zawsze taki spokojny i miły. Owszem na spotkaniach towarzyskich taki właśnie zawsze był, spokojny, miły, zażartował, drinka zrobił wymyślnego, kiełbasę upiekł na grillu, na wszystkim się znał. Nie mam siły na nic, słuchajcie czuję się rozbita do szpiku kości, wyprana ze wszystkiego. Koleżanka też miała przejścia, straciła niedawno ciążę, mąż przy niej był, wspierał ją, jej mąż na pewno ideałem nie jest, bo nikt nie jest, ale był przy niej w trudnych momentach, teraz spodziewają się znowu dziecka, urządzają pokój, koleżanka ma chwiejne nastroje i potrafi opieprzyć męża o głupotę, a on znosi to wszystko dzielnie. Kuba by uciekł nawet gdybym była w ciąży i nawet by się za sobą nie oglądnął. Najważniejsza przecież jest jego duma i to, że jego ktoś uraził. Czuję się jakby moje życie nie było już nic warte, nie wierzę w to, że kiedykolwiek będę jeszcze szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
będziesz szczęśliwa jak nie za miesiąc to za rok lub dwa odnajdziesz spokój wiesz ja miewam podobnie ; jak się posprzeczamy bo zwrócę mu o cos uwagę to ja wyciągam rękę do zgody on zawsze niewinny, wszyscy dookoła to wrogowie uważa że każdy źle mu życzy , za to on może mi dogryzać i mówi że to żarty ja też patrzę czy ma dobry humor akurat, a jak go ktoś o cos poprosi z mojej rodziny to jest mega jeśli pomoże ja łapie się na tym że wolę go nie poprosić o cos np. drobnostkę jakąś bo on wiecznie szczela focha i taka jestem niemądra że zwlekam z odejściem, brak mi odwagi pomyśl ty masz to już za sobą ułatwił ci to i nie wracaj mówię ci nie wracaj, u mnie ta różnica ze dziecko jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia 44
Hej. Autorko, przestan juz jeczec, :-) Wzielas z nim slub, a teraz czeka cie rozwod, bo z tego waszego zwiazku juz nic nie bedzie. Jestes jeszcze mloda, masz prace, rodzicow, znajomych. Dasz radę, ale jego sobie odpuść i na drugi raz zastanow sie tysiac razy zanim powiesz "tak" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy przejdę przez to wszystko po prostu. A jak przejdę jakoś to zostanie ze mnie wrak :O. Nie mam po prostu już siły. Wydawało mi się, że jak faktycznie wyjdę do ludzi to jakoś będzie lepiej, ale nie mogę dosłownie patrzeć na to, że inni są tacy szczęśliwi. Z jednej strony oczywiście życzę im jak najlepiej i trzymam kciuki żeby się udało, a z drugiej zastanawiam się dlaczego akurat mnie coś takiego musiało spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia 44
Akurat ty wybralas sobie takiego a nie innego meza i teraz sa tego konsekwencje, czasem tak bywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Autorko, wszystko przemija. Twoj ból i rozpacz tez minie , poproś lekarza o dobre środki uspokajające pomogą Ci przetrwać . COURAGE :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBeaa
Autorko, przepraszam, może za mocno wczułam się w Twoją sytuację. Przeczytałam wiele Twoich postów. Na początku myślałam, że coś się stało z Twoim mężem ostatnio, może tak jak mój miał depresję i chciałam Ci podpowiedzieć co zrobić, by mu pomóc (mi się chyba udało pomóc mojemu mężowi wyjść z tego bagna). Chciałam namawiać Cię na ratowanie za wszelką cenę małżeństwa, bo to w końcu świętość, przysięga do końca życia. Ale po wczytaniu się w Twoje posty w tym i innych wątkach myślę, że to małżeństwo to była jednak pomyłka. Przypomnij sobie swoje słowa z sierpnia jak poznałaś Kubę: "No po prostu wydaje mi się dziecinny...taki chłopiec i nic poza tym. Może się mylę, ale nie sądzę abym przy nim mogła poczuć się jak kobieta." Żal straszny, ale chyba jednak pierwsze wrażenia były właściwe. Od początku czułaś, że to nie jest to, tylko nie chciałaś być sama, chciałaś iść z Kubą na wesele koleżanki i dlatego zależało Ci na tym chłopaku. A potem jakoś tak poszło i zostaliście razem. Ale czy na pewno tego chciałaś? Czy może zostałaś z nim dlatego, że nie było nikogo innego, lepszego pod ręką? Wiem, że nie jest łatwo, ale chyba jednak Kuba nie jest Ciebie wart. Przykro mi bardzo, bo często my, nauczycielki, wybieramy właśnie takich partnerów, którymi trzeba się opiekować, ale bez przesady, minimum dorosłości nam się od nich należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypomnij sobie swoje słowa z sierpnia jak poznałaś Kubę: "No po prostu wydaje mi się dziecinny...taki chłopiec i nic poza tym. Może się mylę, ale nie sądzę abym przy nim mogła poczuć się jak kobieta." Skąd pamiętasz, że pisałam takie słowa? Nawet ja ich nie pamiętam, rozmawiałyśmy gdzieś na forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz mieć rację, tylko dodatkowo mnie jeszcze dobija przyznanie się przed sobą do tego faktu. Owszem chciałam iść na wesele koleżanki no i poszliśmy, od tego czasu byliśmy razem - był to wrzesień 2010. Może faktycznie przymykałam oczy na jego wady i dziecinne zachowania. Tylko powiedzcie mi jak ja teraz mam dojść do siebie skoro właśnie wychodzi na to, że byłam mega debilką, zaślepioną i tak naprawdę samotną. Być może nawet później pojawiliby się faceci godni uwagi, ale wtedy to ja widziałam tylko już Kubę. Przymykałam oko na jego wady (bo przecież każdy je ma) i widziałam same zalety. Napisz mi proszę skąd się znamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, już wiem :) Odgrzebałam stary topic. Faktycznie.....pierwsze wrażenie. I fakt faktem, że były dobre gesty z jego strony, ale były też chłopczykowate gesty, na które machałam ręką. Szkoda tylko, że minęły 4 lata i w tym prawie rok jako małżeństwo i szkoda, że teraz czuję się na serio nic nie warta :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBeaa
Nie znamy się, po prostu czytam Twoje posty i jest mi coraz bardziej przykro, że ten koleś tak Cię wystawił. Miałam dziś trochę roboty, ale zamiast wziąć się za pisanie sprawozdania to przegrzebałam kafeterię, żeby jakoś Cię poznać i Ci pomóc. Na początku czułam, że jesteśmy w podobnej sytuacji, ale teraz widzę, że Kuba ma problem sam ze sobą i to poważny. To na pewno nie jest w żadnym wypadku Twoja wina. Musisz przeczekać ten trudny czas. Wiem jak to jest trudne, współczuję Ci bardzo, ale niestety, nie da się tego przyspieszyć. Płacz, przeklinaj, módl się, nie duś tego w sobie, bo inaczej nabawisz się jakiejś nerwicy. Może on zrozumie swój błąd i będzie chciał go naprawić. Dbaj o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki. Wszyscy mi ciągle powtarzają, że to nie moja wina, ale ciągle czuję się winna, może to minie z czasem. Czuję, że przegrałam swoje życie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiesz, do pewnego stopnia jestes winna.... ale nie ze on jest idiota, tylko ze nie umialas chronic siebie. od poczatku samego mialas sygnaly, ze dobrze nie jest, olalas wszystkie i wyszlas za niego - to cala twoja wina. Wiec sama sobie fundnelas to, co teraz przezywasz. Ale juz teraz sie nie biczuj i nie kontynuuj dalej w tym kierunku , tylko zrob to, czego nie zrobilas 4 lata temu. Chron siebie, zadbaj wreszcie o siebie. 4 lata stracilas, teraz wez sie w garsc, zeby nie stracic nastepnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gadzie ten stary topik autorki? dajcie linka to też poczytam i może coś doradzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie był żaden MÓJ topic, założony przeze mnie. Taki sobie w miarę luźny temat, rozmawiałam z paroma osobami na nim no i od sierpnia 2010, odkąd poznałam Kubę zaczęłam opisywać jak to tam jest między nami. Zakładając, że jednak dojdzie ostatecznie między nami do rozstania, nie wiem co mam robić, bo tutaj, w domu rodziców wszystko mi go przypomina i na pewno będzie przypominać. Choćbym nie wiem jak poprzestawiała meble w pokoju itp. Mieliśmy dosłownie na tygodniach zacząć robić kuchnię, teraz jest tam rupieciarnia, nie wiem co mam robić. Czy jednak kontynuować sama ten remont, robić sobie kuchnię, później ewentualnie inne pomieszczenia czy......kupić jakieś inne mieszkanie? Nie będzie mnie na pewno stać na Bóg wie co, ale może bym wzięła jakiś pokój z aneksem kuchennym na kredyt. Sama nie wiem jak byłoby lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja osobiście nie rozumiem dlaczego teraz miałabyś się pakować w długi i kredyty. Przecież masz gdzie mieszkać. Twój mąż też miał gdzie mieszkać i mogliście faktycznie zrobić sobie z******te mieszkanie na górze u Twoich rodziców. Wierz, mi że wiele ludzi tak mieszka i nie jest to wcale jakakolwiek ujma dla nikogo. Sama muszę teraz spłacać kredyt na mieszkanie i cisnąć się z mężem i dzieckiem w dwóch pokojach, gdyby moi rodzice mieszkali w domu z takim właśnie poddaszem do zagospodarowania to byśmy w tej sekundzie się tam przenieśli, bo jak ludzie nie są konfliktowi, potrafią pójść na kompromis i różne ustępstwa to naprawdę taki rodzaj mieszkania może mieć wiele wiele plusów. A i dzieci byłoby łatwiej przypilnować w razie czego. Jednak zarówno moi jak i rodzice męża mieszkają w blokach więc taka opcja nigdy nie istniała. Twój mąż w awanturze pogardził tym rodzajem mieszkania, na spokojnie jednak nigdy ci nie wytłumaczył że chciałby mieszkać inaczej. Dlaczego Ty teraz miałabyś rzucać to co masz i na siłę szukać pokoju z aneksem kuchennym? Wszystko Ci przypomina Kubę? Jesteś młodą dziewczyną, masz jeszcze czas na zgromadzenie sobie zupełnie innych wspomnień. Ja męża poznałam jak już byłam po trzydziestce, myślałam że nic mnie już dobrego nie czeka, tymczasem czekało mnie jeszcze bardzo wiele. Żyjemy sobie bez szaleństw, ale jest ok, mamy dwójkę dzieci. Wszystko jeszcze przed Tobą. Ja nie porzucałabym teraz domu tylko dlatego, że porzucił Cię facet, ale oczywiście zrobisz jak będziesz sama chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*cisnąć się z mężem i dziećmi w dwóch pokojach miało być...... chociaż w sumie coraz częściej też my myślimy o własnym domu, także to też może się zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeszcze dodatkowo Ci powiem, że jestem przekonana że Twój mąż prędzej czy później pożałuje swojego zachowania i zda sobie sprawę z tego, że jest niedojrzały (jakoś tam na swój sposób). Nie stworzy na pewno normalnego związku, bo się do takiego nie nadaje, wątpię żeby inna dziewczyna miała tyle cierpliwości co ty do jego szukania pracy, wiecznego obiecywania i humorów o których tutaj piszesz. Także możliwa jest taka sytuacja, że jeszcze przylezie skruszony, ale ja wtedy radziłabym Ci mieć już dawno inne życie jak coś takiego się stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tą winą to jest tak gdyby człowiek przewidział ze upadnie i potłucze sobie tyłek to by sie położył ale w życiu bywa różnie.Jeśli autorka zachowywała by się tak jak jej mąż to była by winna zaistniałej sytuacji ale to nie ona tak się zachowuje nieodpowiedzialnie a jej mąż i to on jest winny.Wiemy ,że autorka mówi stop dla takiego zachowania i słusznie .Czy jej mąż zrozumie i postanowi się zmienić nie sądzę.To mleko już sie chyba wylało ,trzeba by posprzątać ,wyciągnąć wnioski i zadbać o siebie może jakiś urlop i dystans .Dziś mając takie doświadczenie zdecydowanie mówię ,że lepiej wcześniej zakończyć niezdrową sytuację ,niż tracąc lata i zdrowie po latach.Głowa do góry dasz radę to że miałaś pecha nie znaczy ,że tak będzie zawsze ,życie przed Tobą ,trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O stanie psychicznym Twojego męża kompetentnie mógłby wypowiedzieć się tylko psychiatra i to po dłuższych badaniach, ale jeśli rzeczywiście ma jakieś zaburzenia, to raczej nie możesz liczyć na żadną poprawę. Ludzie z zaburzeniami psychicznymi nie dostrzegają w swoim zachowaniu niczego niewłaściwego, to otoczenie jest złe i to inni są żródłem problemów. Jeśli nawet taka osoba zacznie się leczyć, to i tak będzie to odczuwała jako przymus i niesprawiedliwość, prześladowanie ze strony rodziny. Z byle powodu odstawi leki , przestanie chodzić do lekarza i wszystko wróci do punktu wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 12:44napisal " Z tą winą to jest tak gdyby człowiek przewidział ze upadnie i potłucze sobie tyłek to by sie położył ale w życiu bywa różnie." no ale uwazam, ze wlasnie nasza autorka , z tego co pisala juz 4 lata temu na forum, WIDZIALA, ze wiele nie dziala w tym zwiazku, ale nie chciala widziec rzeczywistosci, tylko karmila sie marzeniami. czyli latwo bylo przewidziec, ze "upadnie". juz wtedy powinna byla sobie "usiasc". wiec to nie jest do konca tak, bo ludzie czesto widza, ze cos nie dziala, ale olewaja to i nie wiadomo jaka nadzieja zyja. Ale ok, tak jak gosc z 12:44 pisze to teraz nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem, tylko wziac sie w garsc. wiec juz nie wazna zadna wina, tylko wazne, zeby autorka sie pozbierala i zmienila swoje myslenie (zeby nie popelniala tego samego bledu co 4 lata temu, wierzac, ze cos sie zmieni). I jeszcze uwaga - ktos zwrocil uwage, ze mama autorki placze razem z nia, tak sie martwi (autorka o tym pisala). Uwazam, ze cos jest nie tak - matka autorki powinna sie wkurzyc, tak samo ojciec, a nie ulegac temu idiocie mezowi. Jakby rodzice mieli zdrowa reakcje na krzywde dziecka, to autorka tez by miala wiecej pewnosci siebie.... I nie dorabiajmy ideologi, ze maz chory psychicznie, on jest wstretnym egoista, skupionym wylacznie na sobie, przekonanym, ze jest pepkiem swiata i ktory wykorzystuje tych co sie daja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obie byłyśmy w szoku i stąd te łzy i tak dalej, teraz owszem ja nadal płaczę zwłaszcza wieczorem bo mi się we łbie jednak nie mieści że można spakować rzeczy i odjechać i jeszcze mieć czelność zwalać winę na cały Boży świat, ale fakty są teraz takie, że teraz bardziej jest wkurzenie i chęć skopania mu tyłka jakby się pojawił na horyzoncie. Mniejsza o to już zresztą, człowiek jak jest w szoku różne rzeczy robi i mówi, płacze itp. Nie życzę nikomu tego szoku, w jakim byłam w tamten czwartek jak to wszystko zobaczyłam, nie wiem jakby się to skończyło gdybym nie miała bliskich osób wokoło siebie, teraz też jest źle......ale! no właśnie, wcześniej nie było nawet "ale".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak z perspektywy to łatwo oceniać ale jak jest sie młodym a do tego te różowe okulary działaja to tak wychodzi a pozatym często kogoś mierzymy swoimi wartościami . nie pomyślimy nawet ,ze ten ktoś tak może się zachować .Od życia autorko nie uciekniesz ten stan minie i nie rezygnuj z planów remontuj górę ,udowodnij ,że sama też dasz radę ,zajmij się malowaniem remontem a rodzicom powiedz aby się nie martwili bo na siłę nie masz zamiaru żyć w związku .Idz na wizyty do psychologa aby się wzmocnić ,przegadać problemy i głowa do góry ,dasz radę ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak tak ja tez uwazam, ze w mlodosci sie popelnia bledy (to ja co pisalam, ze to dziwne , ze mama placze z autorka), dlatego teraz nie ma juz sensu krytykowac autorki, tylko trzeba jej powiedziec, zeby przemyslala to co sie stalo, NIE POPELNIALA tych samych bledow. Tak, minie i ten bol autorko, trzeba tyllko z tego wsz wyciagnac wnioski, aha I czas na zlosc. Juz bylas w szoku, juz poplakalas, teraz powoli czas na wkurzenie sie maksymalne na niego i pokochanie siebnie samej. Kontynuuj te wizyty u psychloga powie ci pewnie wie rzecz co tu napisano, ale potrzebujesz tego. Wkurzaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×