Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość BenjaminBen

Chciałabym zostać pisarką.

Polecane posty

Gość BenjaminBen
Dzisiejszy dzień bardzo, bardzo , bardzo długi i męczący. Nie spodziewałam się aż tylu pacjentów. Jednak pogoda zbiera swoje żniwa. Raz lat, raz wiosna, tylko śniegu nam w tym miesiącu zabrakło. W poprzednią niedzielę spędziliśmy z panem Be na Zegrzu wśród nagrzanych turystów, a w tą marzliśmy w hotelu i nawet nie poszliśmy na nasze ukochane krakowskie precle - tak zniemawidzone przez topowych wyznawców diety bezglutenowej. Nie żebym się wyśmiewała z celiaków, bo to straszna nieuleczalna choroba. Poprostu bawią mnie gwiazdy promujące nowe trendy, które zupełnie nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Z jednej strony promują coś, a z drugiej reklamują coś zupełnie przeciwnego. Telewizji nie ma co ufać. Aktorka znana z roli siostry zakonnej nagminnie kupuje środki wczesnoporonne. W mojej aptece realizowała tylko w tym roku siedem takich recept. Plotka jednak głosi że jest pacjentką kilku pobliskich aptek. Pani Kasia, która jest dość bezpośrednią farmaceutką powiedziała jej wprost że najwyższy czas zainwestowac w prezerwatywy i plastry antykoncepcyjne. Miejmy nadzieję że rozmowa przyniesie zamierzony skutek. Seks jest dla ludzkiej przyjemności , a nie tylko prokreacji. Jednak nie warto ryzykować ciąży, aids, grzybicy czy chorób wenerycznych dla kilku złotych zaoszczędzonych na prezerwatywie. Nie ma co robić z seksu tematu tabu. Skoro nie wstydzimy się jednorazowych numerków to dlaczego wstydzimy się porozmawiać o zabezpieczeniu i ewentualnym rozwiązaniu problemu. Skoro jeden z partnerów ma grzybicę to drugi zapewne też. Więc obydwoje powinni zastosowac leki przeciwgrzybicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wyleczyć grzybice paznokci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś w stanie zainteresować mnie swoim pisaniem. Jest to monotonne, nudne. Przez chwilę myślałam, że coś zacznie się dziać, a tu nic. I nie chodzi mi o treść - tylko o sposób styl pisania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Dobrze że żyjemy w katolickim państwie, bo dzisiejszy wolny dzień był mi bardzo potrzebny. Spałam do trzynastej. I nie obudziły mnie, a ni dźwięki nieodbieranej komórki, ani harce w kuchni. Kiedy w końcu udało mi się wyrwać ze szpon morfeusza zjadłam flaczki i sernik na zimno - wiem dziwne połączenie, ale wszystko co przygotuje Marta zasługuje na złoty medal. Nikt nie robi tak pysznych mufinek z jagodami, pierogów z soczewicą, zupy brokułowej ... hmm mogłabym wymieniać tak przez cały dzień, a i tak nie udało by mi się zamknąć tej listy. Oprócz rosołu (który nie chwaląc się muszę przyznać że najlepiej na świecie przyrządza moja babcia) Marta potrafi przyrządzić wszystko doskonale, ale nawet rosół robi lepiej niż nie jeden kucharz. Później przeczytałam smsa od pana Be. Bardzo oficjalny. Co jednak jest zrozumiałe skoro nie odebrałam jego jedenastu połączeń. Założyłam swoją czarną obcisłą sukienkę i naprawdę drogi i seksowny koronkowy zestaw. Z perfum i mejkapu zrezygnowała, bo wiem że on tego nie lubi. Pachnące żele pod prysznic tak, perfumy, pudry, szminki - stanowcze nie. Cóż jeżeli nie chce zaprzepaścić trzech lat naszego wspólnego życia muszę uszanować jego upodobania. Zadzwoniłam po taxi i pana Be żeby uprzedzić że za pół godziny będę w domu. Weszłam na górę i zapukałam, nie dlatego że nie chciało mi się szukać w torbie kluczy, po prostu poczułam że jestem gościem, a nie domownikiem. Otworzył. Przystojny jak zawsze, ogolony - to trochę mnie zdziwiło bo w dni wolne od pracy raczej unika maszynki. Miał na sobie brązową koszulę i krawat, który dostał ode mnie na urodziny - potraktowałam to jako dobry znak. Weszliśmy do naszej wielkiej (jak na w-wskie warunki) kuchni. Płytki i szafki aż lśniły czystością. cztery krzesła równo dosunięte do stołu. Na stole świeża bazylia. Wiszący na ścianie plazma jak zwykle włączona ale cicho. Odsłonięte rolety. I pomyśleć że codziennie to ja musiałam doprowadzać naszą kuchnię do stanu używalności. Nie było mnie tu prawię tydzień, a zastałam stan idealny. Postawił na stole latemachiato świeżo zaparzone przez nas cudowny kapsułkowy express, a z lodówki wyjął moją ulubioną karpatkę. Było zbyt cudownie, to mógł być tylko sen - pomyślałam. Wyjął małe czarne pudełeczko. Jednak nie otworzył go. Cóż liczyłam na bardziej romantyczne oświadczyny, jednak lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Otworzyłam pudełko. Wyglądał tak samo jak pierścionek, który pokazałam mu na jednej z naszych pierwszych randek. Wtedy jeszcze żadne z nas nie myślało o ślubie. Dobrze się razem bawiliśmy. Spędzaliśmy razem każdy wolny dzień. Zaliczyliśmy przez te kilka lat wszystkie muzea i parki w w-wie i okolicy. Przetestowaliśmy wszystkie warszawskie kina oglądając przereklamowane hity kinowe. A tamtego dnia szliśmy ulicą do jakiejś nowej modnej restauracji. Właśnie mijaliśmy jubilera i pokazałam mu pierścionek .Gdybym kiedyś miała zostać czyjąś narzeczoną to właśnie z takim pierścionkiem na palcu - zażartowała. Z takim pierścionkiem na palcu to i ja bym mógł zostać czyjąś narzeczoną - również zażartował. Nasz związek rozwijał się sam, naturalnie. Najpierw zostaliśmy znajomymi, potem przyjaciółmi, a w końcu parą. Kochaliśmy się więc wiedzieliśmy, że nie możemy sobie po prostu odpuścić bo mam zły dzień, dużo pracy, okres etc. Jak zaczęliśmy ze sobą mieszkać nasz związek znów ewoluował jednak pozytywnie, staliśmy się jeszcze bliżsi. Co prawda kredyt zmusił nas do nadgodzinowej pracy i rezygnacji z kosztownych randek. Widok tego pierścionka przypomniał mi wiele dobrych chwil, a prawda jest taka że tych złych było tak mało że nie warto o nich pamiętać. Z zamyślenia wyrwały mnie słowa pana Be. - Możesz sprzedać ten pierścionek albo sobie go zostawić na pamiątkę jest twój więc decyzja należy do ciebie. Co do mieszkania nie stać mnie na taką hojność, ale myślę że powinnaś w nim zostać przynajmniej na te pół roku kiedy ja będę w Norwegii. Po powrocie się rozliczymy. - Dobrze. - Ten kontrakt do dla mnie duża szansa, a teraz kiedy nic nie zatrzymuje mnie w Polsce byłbym głupcem rezygnując z niego. Nic go nie zatrzymuje. Te słowa przelały czarę goryczy. Wstałam i poszłam do naszej sypialni. Na szczęście nasze łóżko nie było zaścielane. Mogłam wejść pod czarną satynową pościel i płakać w samotności. Mimo że dotąd nie płakałam to teraz zdałam sobie sprawę że wszystko skończone. On nigdy nie wróci z Norwegii, bo tu nigdy nie dostanie takich warunków jak tam. Byłam strasznym samolubem. Jednak planowałam z nim przyszłość. Chciałam mieć z nim dwójkę dzieci z którym puszczalibyśmy latawce na Polach Mokotowskich i zjeżdżali na nartach z górki Szczęśliwickiej. On jednak chodził jak zahipnotyzowany tą propozycją. Od dwóch miesięcy żył tylko tym. Naprawdę nie mogłam przestać płakać myśląc o tym. Wychyliłam głowę spod kołdry kiedy wszedł do sypialni. Dopiero teraz zauważyłam że na podłodze leżą spakowane walizki. Usiadł na naszym wielkim drewnianym łóżku. Zdjął krawat i koszulę. Pocałował mnie. Zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania. Całowaliśmy się. Pieściliśmy się. Żadne z nas jednak nic nie mówiło. Wsunął dwa palce w celu wybadania terenu. Byłam mokra jednak odsunęłam go i powiedziałam nie. Gdyby to był film pewnie pieprzylibyśmy się do rana, a potem się pogodzili. W książce również byśmy się pieprzyli po czym on by wyjechał do Norwegii i przyjechał na wiadomość o mojej ciąży. Jednak w prawdziwym życiu jutro obydwoje byśmy mieli moralnego kaca, ale nic by to nie zmieniło w naszej sytuacji. On też zapewne zdawał sobie z tego sprawę. Więc poszedł do łazienki w wiadomych celach. Następnie wrócił ubrał się i skończył pakować walizki. Kiedy się obudziłam już go nie było. Walizek też nie. Pomyślałam że jeżeli to z siebie wyrzucę to będzie mi lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Przysnęłam przed laptopem jednak obudził mnie dźwięk telefonu. Esemes od mojej szwagierki:" Cześć. O co chodzi? Bartek jest u nas we Wrocku? Czyżby naprawdę nie było od was samolotów do Norwegii?" I co mam jej niby odpisać? Jak mam wytłumaczyć czternastoletniej dziewczynce to wszystko. Przecież ona jest jeszcze dzieckiem i nie musi wiedzieć jaki świat dorosłych jest pogmatwany. Po za tym sama nie wiem na czym tak naprawdę stoję. Przez tydzień sobie wmawiałam że nie mam sobie nic do zarzucenia , że to pan Be powinien mnie przeprosić. Jednak dziś....No tak co się właściwie dziś stało. Dał mi pierścionek zaręczynowy, ale się nie oświadczył. Zerwał ze mną, a potem chciał uprawiać sex. To zachowanie zupełnie nie pasuje do niego. Czy zerwał ze mną bo nie chciałam się z nim przeprowadzić na drugi koniec świata czy dlatego że jako licealistka przez klika miesięcy mieszkałam we Włoszech razem z przystojnym Adamem? Może nie jest to wzorowy przykład dla katoliczki. Cóż może jest to trochę amoralne. Jednak w tamtym środowisku było zupełnie normalne. Przez te kilka miesięcy poznałam więcej słówek i zwrotów z angielskiego i włoskiego niż kiedykolwiek indziej. Istotnie przyznaje, że nigdy nie wspomniałam o Adamie i tamtym okresie życia, ale pan Be też nigdy nie przedstawił mnie swoim byłym. Zresztą nie ważne co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. Jutro zadzwonię do mojej szefowej i powiem że wolę wykorzystać zaległy urlop zamiast ekwiwalentu. Muszę też jechać do Marty, Moniki i Kamili i zabrać od nich moje rzeczy, bo to lekka przesada żeby moje osobiste rzeczy były poupychane kontem u przyjaciół i rodziny. Chyba żadna inna kobieta przed randką nie zastanawia się gdzie zostawiła swój ulubiony stanik, albo nowe perfumy. Wpadnę też na kilka dni do moich rodziców. Już tak dawno nie widziałam Nikoli że nie jestem pewna czy mnie rozpozna. Kupię jej coś ładnego, może w ten sposób uda mi się ją obłaskawić. Odwiedzę też mojego brata, choć nie jestem pewna czy chce słuchać jego uduchowionych rad młodego księdza. Na pewno się ucieszy że jego rodzona siostra przestanie bezbożnie mieszkać z mężczyzna bez ślubu. Po za tym przyda mi się kilka dni odpoczynku zanim zacznę nową pracę. Trzeba być dobrej myśli. Oczywiście zmiana pracy to wielki stres. W końcu nie wiadomo z kim przyjdzie mi pracować. Teoretycznie moje obowiązki będą dokładnie takie same, odpowiedzialność też. Jednak teoria często rozmija się z praktyką. W mojej aptece wykonujemy mnóstwo leków recepturowych i to w jak najszybszym czasie. Jeżeli mamy wszystkie składniki, a lek nie wymaga czasochłonnego przygotowania wykonujemy go od ręki. Pacjenci przyjeżdżają do nas z różnych części stolicy tłumacząc że tylko u nas mają pewność, że zrealizują taka receptę. Są jednak apteki gdzie jest za mało personelu nawet do obstawienia stanowisk kasowych a co dopiero do ekspresowego wykonywania leków robionych. Niektórzy też nie maja podstawowego sprzętu jak unguator czy loża z nawiewem, które są w aptece po prostu niezbędne. Nie wystarczy mieć składniki i receptę. Najważniejszy jest farmaceuta, który wykona lek w taki sposób jakby wykonał go dla własnego dziecka. Oczywiście że nie wszystkie leki wymagają jałowych warunków. Jednak brak takich warunków może doprowadzić do wystąpienia zanieczyszczeń, dlatego trzeba dbać o swoje stanowisko pracy. Po wykonaniu leku odkładam użyte naczynia do zlewu wypełnionego ludwikiem gdzie moczą się przynajmniej kwadrans. Następnie pomoc apteczna je dokładnie myje. Po czym trzykrotnie płucze w wodzie destylowanej i odkłada do suszarki. Oczywiście pani Ania wielokrotnie oburzała się na tak czasochłonną procedurę, ale po dwóch naganach od kierownika apteki przestrzega jej bardzo dokładnie. Nie wiem czy jej protesty wynikały bardziej z dbałości o środowisko czy z lenistwa, ale cieszę się że nie będę miała już z nią styczności. Naprawdę lubię moich współpracowników i stałych klientów. Jednak z panią Anią zwyczajnie nie potrafiłam się zaprzyjaźnić. To bardzo trudny człowiek. Pracuje w mojej aptece od początku istnienie i na wszystko narzeka, a po za tym jest przekonana że bez niej świat (a już na pewno nasza apteka) by się zawalił. Na początku naszej znajomości niby przypadkiem rozbiła butelkę z jodyną nad moim kaszmirowym sweterkiem. Tylko zupełnie nie rozumiem co niby przypadkiem robiła w kuchni z butelką jodyny. Irytuje mnie też jej wtrącanie się do mojej pracy, kiedy myjąc podłogi daje wspaniałe rady moim pacjentom (w stylu boli cię ręka oderżnij sobie nogę). Po tylu latach pracy w aptece nadal uważa że teraflu zatoki rożni się tylko kolorem od teraflu extragrip, a nie składem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czekam na ciąg dalszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekam na ciąg dalszy przygody z kubkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Reklamują, reklamują i wyreklamowali. Nie, nie moja aptekę ( po wielu nałożonych karach właściciele aptek boją się łamać prawo zakazującego reklamy swojej działalności). Tańsze rozmowy międzynarodowe zmotywowało ludzi do dzwonienia do znajomych i nieznajomych z innego państwa. Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie nowa przyjaciółka mojego niedoszłego męża. Przedstawiła się i opowiedziała mi o swoich planach względem Bartosza. Zapytała również o moją opinię na temat całej tej sytuacji. Byłam całkowicie zaskoczona. Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Minęło parę dni. Moje życie ułożyło się od nowa, ale chyba nadal widzę dla niego miejsce. Właściwie to nie wiem co ona i on chcieli osiągnąć tą rozmową. Mam jednak przeczucie że pan Be przemyślał swoje zachowanie, ale wstydzi się przeprosić i liczy że z zazdrości wezmę sprawy w swoje ręce. Tylko że właściwie co ja mam zrobić spakować walizkę, lecieć do niego i prosić na kolanach żeby dał mi jeszcze jedną szansę. Nie to nie możliwe. Dopiero zaczęłam nowa pracę i nie mogę od razu iść na urlop. Po za tym jeżeli teraz dołączę do tej gry to do końca życia będę na nią skazana. Nie, nie chcę tego. Kocham go i zawsze będzie miał swoje miejsce w moim życiu, ale .... Zresztą nie ważne. Wszystko będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co to upubliczniasz????, normalny pisarz, by tak nie zrobił, no chyba, że to zwykłe grafomaństwo, takie hobby. Lepiej napisz i zanieś do wydawcy albo sama wydaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakiś zastój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Chyba muszę poszukać nowej pracy i to szybko. Cieszę się że mam wysoką pensję ( wyższą niż moje koleżanki farmaceutki z innych aptek), darmową kartę do większości siłowni i basenów w Polsce oraz opłaconą prywatną służbę zdrowia. Jednak dużej tego nie zniosę. To nawet nie jest apteka tylko jakiś dziwny twór. Jednym z moich przełożonych jest dziewiętnastoletnia karłowata, chamska, niewykształcona (bez matury nawet), brzydka lesbijka sympatyzująca z równie chamską ale trzydziestoletnią maszkarą - pomocą apteczną. Mało tego te dwie dziwaczki zamiast wykonywać swoje obowiązki to obsmarowują na internetowych forach farmaceutów oraz naszą firmę. Często też wchodzą w konflikty z klientami oraz innymi pracownikami. Klimatyzacja niby nawiewa non stop, ale chłód czuć jedynie bezpośrednio pod nawiewem magazyny oraz półki z dermokosmetykami są tak naświetlone (a przez to nagrzane) że odpadają z nich etykietki i spływa tusz którym nadrukowano daty ważności. Leki, suplementy i dermokosmetyki są wymieszane do granic możliwości. Lodówka recepturowa pełni rolę barku chłodzącego alkohole dla spragnionych ochłody pracowników-alkoholików (oczywiście nie mam tu na myśli farmaceutów bo oni nie zniżają się do takich do takich bezczelnych zachowań). Profesjonalni farmaceuci to chyba jedyny filar tej firmy, podtrzymujący to całe niefarmaceutyczne towarzystwo chcące się wzbogacić na cudzym nieszczęściu i chorobie. Wspomniana już przeze mnie kierowniczka wielokrotnie zwracała mi uwagę że nie obsługuję pacjentów tylko klientów, bo (tu jej cytat:) pacjenci to są w zakładzie psychiatrycznym, a u nas są klienci. Nie twierdzę że tęsknie za starymi polskimi aptekami obstawionymi szybami oddzielającymi od pacjenta, ale to co tu się dzieje woła o pomstę do NFZ, sanepidu i tym podobnych instytucji. Na jednym regale stoją promocyjne środki czystości, leki, suplementy i kosmetyki. Na dodatek dowiedziałam się że mogę zapomnieć o stałej umowie o pracy bo polityka firmy popiera długookresowe umowy na czas określony na ... 10 ... lat, tak że mogę zapomnieć o kredycie na moje wspaniale mieszkanie na Ochocie. Cóż żegnajcie Pola Mokotowskie , Hale Banacha, Przystanku Książki i pobliskie Centrum. Pozostaje mi wynajem jakiegoś mieszkania na odległych peryferiach miasta jak Tarchomin z którego ranna podróż do pracy zajmuje ok. 2 godzin. Koleżanki namawiają mnie do zgłoszenia się do ziko do Legionowa jako kierownik apteki, ale: a) to poza stolicą, daleko od wszystkiego i wszystkich b)to małe miasto więc pewnie i tak bym musiała wynająć mieszkanie w w-wie i dojeżdżać tam albo mieszkać w jakiś obskurnych warunkach, c)to też sieć więc może mieć jeszcze gorsze procedury niż obecna firma, d)ta apteka jest uważana za tanią, a pacjenci nie wiedzą że refundowane leki we wszystkich aptekach mają dokładnie te same ceny więc przyjeżdżają tu z najdalszych zakątków zostawiając ponad siedemset recept dziennie, które farmaceuci muszą zabierać do sprawdzenia do domu; e)wiele rzeczy jest zamawianych pakietami żeby było taniej więc jest duży nacisk na sprzedaż tych produktów; f) współpracownicy zmieniają się o wiele częściej niż w prywatnych aptekach, a po zapleczu kręci się wiele osób z firm zewnętrznych, co może przynieść wiadome konsekwencję; h) i 66 innych powodów. Tak ze chyba spróbuje popracować jeszcze kilka miesięcy a jeżeli szala się przechyli na niekorzyść mojego pracodawcy to wtedy poszukam innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Pożyteczne rady dla pacjentów: 1) Lekarz może wypisać jednocześnie recepty na trzymiesięczną kurację tzn. z datą dzisiejszą oraz z późniejszą datą realizacji (nieprzekraczającą 60 dni); 2) Większość recept jest ważnych 30 dni od wypisania (daty realizacji recepty jeżeli taką określono), recepty na antybiotyki są ważne tylko 7 dni; 3)Farmaceuta może wydać lek ratujący życie na receptę farmaceutyczną ale bez zniżki, jedynie oryginalna prawidłowo wypisana przez lekarza recepta upoważnia do zniżki; 4)Farmaceuta może wydać odpis recepty na leki pełnopłatne, który można zrealizować jedynie w powyższej aptece (odpis nie wydłuża ważności recepty); 5)Ceny leków refundowanych są ustalone i zmieniane odgórnie co dwa miesiące i w każdej aptece są takie same (dlatego najlepiej poprosić lekarza żeby wypisywał na osobnej recepcie leki pełnopłatne, których cena może się różnić w poszczególnych aptekach oraz refundowane które niezależnie od lokalizacji apteki mają jednakową cenę; 6)Nie należy gromadzić zapasu leków ponad to co faktycznie zużywamy ponieważ producenci oraz hurtownie nakładają na apteki limity zakupowe, które ograniczają dostęp do leków co prowadzi do sytuacji w której pani Iksińska ma w domu dwadzieścia opakowań zastrzyków przeciwzakrzepowych, których nie używa, a pani Igrek jeździ po całej Warszawie próbując kupić zastrzyki przeciwzakrzepowe dla swojego ciężko chorego ojca ponieważ apteki wyprzedały reglamentowaną na ten miesiąc ilość zastrzyków przeciwzakrzepowych. 7)W aptece nie ma zwrotów - lek, który został sprzedany pacjentowi po zwrocie należy zutylizować w specjalnym pojemniku (pojemnik na przeterminowane leki gdzie pacjenci powinni wyrzucać leki, zamiast porzucać je w pobliskim lesie lub stawie), nie może on być ponownie sprzedany innemu pacjentowi; W celu omówienia punktu 7 pragnę zwrócić uwagę że jeżeli jakaś apteka przyjmuje zwroty leków i ponownie wprowadza je do obrotu to zagraża życiu pacjentów, ponieważ nie wiadomo co się działo z lekiem po opuszczeniu apteki. Z drugiej strony patrząc na ilość wyrzucanych zastrzyków przeciwzakrzepowych, insulin i pasków do glukometrów... myślę że jeżeli pacjent je odpowiedni przechowywał to powinien je przekazać do hospicjum bądź domu starców by mogły służyć biednym ludziom. Tak że w tej kwestii moja opina jest rozdarta. Po za tym jestem zmuszona do tolerowania polityki zwrotów mojej apteko-nieapteki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Jeszcze tylko jutro i klika dni wolnego. W końcu się spotkam z dziewczynami i może w końcu zacznę pisać ta moją książkę bo narzazie coś mi nie wychodzi. Trudno. Idę zjeść cztery jabłka, błonnik owocowy dobra rzecz, a po za tym wspieram akcje jedz polskie jabłko zrób na złość Putinowi:) http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/1,135223,16409245,Jedz_polskie_jablka_na_zlosc_Putinowi.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
KoChaM mOjĄ pRaCę:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Dawno mnie tu nie było. W tym czasie miało miejsce wiele nieprzyjemnych wydarzeń. Wyszłam jednak na prosto. I obym nie powiedziałam tego w złą godzinę, ale jestem naprawdę szczęśliwa. Jak tylko będę miała wolną chwilę to wszystko wam opisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkata
tego co opisujesz nie kupię bo przyziemność mnie nudzi :/ musiałaby być magiczna powieść która mnie porwie i gdzie przemycisz wielkie mądrości,może panienki lubią takie rzeczy jak opisujesz ale to nie na moją głową musiałąbyś stowrzyć postaci w które uwierzę które mnie poruszą ALE jeśli jako aptekarka wydasz książkę z najlepszymi!!! witaminami suplementami ziołami najlepsze zródła nie bajery wciskane bo się komuś opłaca to KUPIę!obiecuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam i prawie zdechłam z nudów :O Czytasz czasem jakies książki ? Po tych wypocinach ośmielam się mniemać, że nie. Toteż na początek poleciłabym Ci cykl powieści - nie-doskonali niedawno zmarłej wspaniałej pisarki Krystyny Nepomuckiej. Ona też pisała w formie pamiętników, ale w taki sposób, że taką książkę połyka się w ciągu jednej nocki :) Może się czegoś nauczysz, bo niestety brakuje Ci lekkości, poczucia humoru (jeśli opisuje się zwykłą codzienność to jest to niezbędne) oraz barwniejszego języka - Twój jest bardzo ubogi. To tyle....przepraszam, jeśli uraziłam, nie miałam takiego zamiaru samego w sobie, ale w necie jest tyle świetnych amatorskich opowiadań, że to Twoje pisanie na ich tle wypada słabiuteńko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic dodać, nic ująć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 16:18 zmiażdzyłaś tę bezczelną typiarę hahahahahaha pisarka z bożej łąski traaaagedia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Kilka miesięcy temu zostawiłam swoją ciepłą posadkę, która pozwalała mi się utrzymać w stolicy od czasów studiów dla trochę większych pieniędzy. Cóż różowo nie było bo kilkakrotnie zmieniałam pracodawcę zanim znalazłam swoje miejsce. Mam to szczęście posiadania dyplomu farmaceuty, który otwiera mi wiele drzwi do kariery zawodowej nie tylko opłacalnej finansowo, ale również satysfakcjonującej. Cieszę się że w klasie maturalnej sobie nie folgowałam i zdałam 3 ścisłe przedmioty na poziomie rozszeżonym, bo dzięki temu nie muszę, jak moi rówieśnicy, żerować na rodzicach i opiece społecznej. I mimo że nie obyło się bez małych turbulencji to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że gdybym znów miała wybierać kierunek studiòw to nadal byłaby farmacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Jak wiecie od kilku lat mieszkałam z moim chłopakiem. Niestety z powodu moje przeszłości i braku tolerancji u mojego ex rozstaliśmy się. Wskutek czego zostałam bezdomna. Oczywiście nie mogłam poprosić rodziców o pomoc, bo musiałabym im wszystko wyjaśnić, a mogliby tego nie zrozumieć. Mieszkałam u moich koleżanek, potem próbowałam wynająć sensowne mieszkanie. Długo by o tym opowiadać. W końcu los się do mnie uśmiechnął. Moja koleżanka Ewa dowiedziała się że na jej osiedlu będzie tanie mieszkanie do kupienia. Otóż właściciele tego mieszkania wyemigrowali za granicę i nie opłacali rachunków w związku z czym mieszkanie ma zostać zlicytowane. Żadna z nas się na tym nie znała. Nie byłyśmy pewne czy licytację będzie przeprowadzał komornik czy spółdzielnia mieszkaniowa. Dzielnie śledziłam wszystkie wzmianki o licytacji. W końcu na stronie internetowej komorniczych licytacji znalazłam swoje upragnione mieszkanie. Była to druga licytacja więc cena była dużo niższa niż wartość rynkowa. Niestety przewyższała (zdawałoby się) spore oszczedności na koncie bankowym. Zaczęłam szukać taniego banku. Tu pojawił się problem bo tylko te drogie udzielają kredytów hipotecznych na licytacje komornicze. Problemem też okazał się brak stałej umowy o pracę i częste jej zmiany. Na szczęście znalazło się rozwiązanie. Marta zaproponowała żebym wzięła pożyczkę hipoteczną pod zastaw jej mieszkania. Wszystko miało teoretycznie być proste. Miałam szybko kupić mieszkanie i przepisać na nie hipotekę. Poszłam na licytację do sądu. Byłam jedyną licytantką. Na sali oprócz mnie był sędzia, komornik i protokolant. Oni sobie wygodnie siedzieli a ja stałam jak kulawa antylopa okrążona przez stado wygłodniałych wilkòw. Przeczytali mi pełno nie zrozumiałych paragrafów. Kupiłam mieszkanie. Któryś z nich zapytał skąd mam pieniądze na mieszkanie. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą - z banku : częściowo oszczędności , a częściowo pożyczka. Od tego wydarzenia minęło 3 miesięce, a akta nadal leżą w sądzie i czekają na pieczątkę uprawomocnienia. I mimo że inni by się stresowali ja ze stoickim spokojem szukam idealnych mebli do mojego gniazdka. Chociaż zastanawia mnie jak ten asesor z Łodzi mógł nawywijać tyle numerów skoro te wszystkie formalności tak się przeciągają. Ewa powiedziała mi o mieszkaniu na jesieni. W grudniu pojawiło się ogłoszenie. W styczniu odbyła się licytacja. Mamy połowę marca a ja dopiero wpłaciłam wadium i czekam na uprawomocnienie oraz wezwanie do dopłaty brakującej kwoty. Miejmy nadzieję że do lata będę grilować na swoim tarasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Dzisiejszy ranek spędziłam przyklejona do telefonu. Postanowiłam wziąźć sprawy w swoje ręcę. Najpierw zadzwoniłam do kancelarii komorniczej żeby się dowiedzieć co z moim mieszkaniem. Komornik odesłał mnie do sądu w którym utkneły dokumenty. Przez dwie godziny słuchałam powitalnej melodyjki zanim udało mi się dodzwonić. Gdy w końcu się tam dodzwoniłam pani nie mogła odnaleźć akt i skierowałam mnie do komornika. Komornik podał mi odpowiednie sygnatury. Znów traciłam czas na słuchanie melodyjki. Gdy w końcu udało mi się dodzwonić okazało się że moje akta nadal czekają na pieczątkę więc mogę dowiadywać się w następny piątek. Ręce opadają. Idę do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Przed chwilą skończyłam rozmawiać z moją przyjaciółką z dzieciństwa. Dzwoniła żeby zapytać czy może przyjechać w niedzielę zaprosić mnie na ślub i wesele. Trochę późno biorąc pod uwagę że ślub jest w następny weekend. Jednak nie należe do osób drobiazgowych, króre obrażają się z błachych powodòw. Lepiej późno niż wcale. Anka jest specyficzną osobą. Gdy byłyśmy w gimnazjum postanowiła zostać pisarką. Pisała krótkie opowiadania, które następnie dawała mi do czytania. Miałam być jej pierwszym recenzentem zanim rękopisy doczekają się wysłania do wydawnictwa. Po jakimś czasie zauważyłam że mają one lekko erotyczne zabarwienie i opisywały coraz odważniejsze przygody gimnazjalistek - Kasi i Ani - które podrywały kuzyna Kasi. Grzegorz był maturzysystą, który mieszkał u Kasi podczas zagranicznych delegacji swoich rodziców. Namówił on dziewczyny na eksperymenty miłosne. Jedna z jego fantazji spełniła się w łazience. Ania zupełnie naga stanęła przed lustrem i energicznie pieściła swoje piersi. W tym czasie Kasia podmywała gąbką jej wargi sromowe, a następnie nawilżyła je lubrykantem. Ania oparła ręce o zlew i pochyliła się. Zaś Grzegorz włożył swojego twardego członka w jej pochwę. Kasia w tym czasie pieściła swoje piersi....Czytając to zastanawiałam się skąd Anka ma takie pomysły. Dopiero gdy zaszła w ciążę domyśliłam się że jest to historia z jej życia. Oczywiście jej rodzice nigdy nie poznali prawdy. I sądze że Grzegorz i Anna nawet po ślubie zostawią sobie tą tajemnice dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikomu nawet nie chce się tego czytać............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Grzegorz był zawsze wzorowym uczniem i wspaniałym sportowcem. Reprezentował swoją szkołe w koszykówce oraz wielu konkursach matematycznych i informatycznych. Na dodatek był wyjątkowo przystojny. Wysoki, dobrze zbudowany szatyn o niemal czarnych oczach był marzeniem wielu dziewcząt w szkole i sąsiedztwie. Nie narzekał też na brak kumpli. Jego rodzice w obawie przed pokusami młodości postanowili, że podczas dłuższych delegacji powierzą go opiece ojca chrzestnego i jego żonie. Kaśka była najbogatszą dziewczyną w okolicy więc nikt się jej nie przeciwstawiał, a wielu dało by się pokroić za jej przyjaźñ. Ania była skromną, ale zdolną dziewczyną. Bez najmniejszego stresu startowała w olimpiadach z fizyki, matematyki i biologii. W sporcie też osiągała dobre rezultaty, ale odkąd została ogłoszona najbardziej biuściastą gimnazjalistką unikała w-fu. Jednak zmuszona przez wychowawczynię pojechała na rozgrywki koszykówki wraz z reprezentacją swojej szkoły. To właśnie tam poznała Grzegorza. Katarzynie nie spodobało się że jej kuzyn zaprzyjaźnił się bliżej z pierwszoroczniaczką z jej gimnazjum. Sama chciała go poderwać, ale bezskutecznie. Postanowiła zaprzyjaźnić się z Anią i skutecznie odsunąć ją od swojego ukochanego. Na początku wszystko dobrze się rozwijało. Dziewczyny się zaprzyjaźniły. Kasia udawała że pomaga Ani poderwać chłopaka. Jednocześnie ciągle opowiadała Grzegorzowi jaka Ania jest dziecinna. Gdy zdobyła już zaufanie przyjaciółki postanowiła wykorzystać jej prostolinijność. Skłamała, że Grzegorz nie zwròci uwagę na taką świętoszkowatą myszkę, bo uprawia sex z kilkoma dzoewczynami ze szkoły, które mają duże doświadczenie w uszczęśliwianiu go. Oczywiście kto mógł przypuszczać że Anna zamiast zapomnieć o łajdaku postanowi zniżyć się do jego poziomu. Najpierw dokształciła się w internecie. Następnie korzystając ze sposobności, gdy spała u Kasi udała że idzie do ubikacji, a w rzeczywistości poszła do pokoju Grzegorza. Cicho weszła pod kołdrę, a następnie czule go pieściła. Jednak pokój opuściła jako dziewica. Chciała chłopakowi dać przed smak tego co traci.... Grzegorz był mile zaskoczony takim obrotem sprawy. Co prawda miał oficjalną dziewczynę zaaprobowaną przez rodziców lecz postanowił korzystać z życia przed maturą, bo na wymarzonej stomatologi czekało go dużo nauki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BenjaminBen
Rano moją aptekę odwiedziły dwie kobiety z dzieckiem. Chciały jakiś skuteczny lek na wymioty u trzylatki. Zaproponowałam im smektę, probiotyk i elektrolity. Starsza z kobiet stwierdziła że widocznie się nie znam skoro proponuje im "taki badziew" i woli iść do jakieś lepszej apteki. Jako że jestem przyzwyczajona do nieuprzejmych komentarzy wszystkowiedzących babci, nie przejęłam się tym zbytnio. Jednak pewna swego babcia postanowiła mi unaocznić moją niewiedzę i brak kompetencji, wracając z zakupami z "lepszej apteki". Otóż w reklamówce znajdowało się pięć preparatów homeopatycznych, opaski na chorobę lokomocyjną, trzy suplementy diety ze słowem : biegunka i wymioty, oraz paragon na 450 zł. Mój rekomendowany przez farmaceutów i pediatrów zestaw kosztuje ok.30 zł. Morał z tej historii jest prosty: jeśli się na czymś nie znasz to zaufaj fachowcom, bo przepłacając wcale nie otrzymujesz lepszej pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, przykro mi ale prawda jest taka ze cholernie ciężko się czyta to co piszesz. Dodaj jakieś dialogi, zawsze one inaczej obrazują sytuacje. Jak chcesz spróbuj swoich sił dodając opowiadania czy rozdziały na Wattpadzie. Ktoś oceni, doradzi i będziesz widziała czy to ma sens. Ja nie jestem w stanie przeczytać tego co piszesz. Sama zamierzam niedługo wstawić moją powieść na wattpada. Ale ja nie nazywam się pisarka, po prostu lubię pisać. I to co piszę podoba się osobą które czytają i one mnie namawiają by podzielić się tym z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×