Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie przyjmą mnie na prawie żadne studia mam serdecznie dość

Polecane posty

Gość gość
Właśnie za mało od siebie wymagam. Nie obchodzi mnie, jak ludzie wyglądają ;). Nie chcę mieć sflaczałego ciała w tym wieku.. a tutaj chociaż do czegoś dążę. A rodzina wymaga ode mnie głównie, żebym skończyła studia ('choćby jakieś najprostsze, humanistyczne' twierdzi mama..) i sprzątała w domu... Nie wymagają wiele, za to czepiają się nieziemsko, mama mnie wyzywa etc. (ale to już od ładnych paru lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest psychoterapeutka. Właśnie nie widzę żadnej opinii o niej na necie, ale trudno. Na studia płatne? A kto je opłaci? Ja, która panicznie boi się iść nawet do pracy w sklepie? Myślałam o szkole policealnej, w kierunkach medycznych bardziej (technik elektroradiolog, farmaceutyczny..) bo lubię takie. Ale to chciałam sobie dołożyć zaoczną policealną do studiów bardziej :) tsa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się będziesz zasłaniać chorobą i nic z tym nie robić to na pewno wiele osiągniesz :P Nie płacz skoro i tak nie chcesz niczego zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcę iść na studia za parę lat. Nie chcę chodzić z tyle młodszymi od siebie ludźmi. Już i tak te 2 lata w plecy mnie bardzo denerwują.. robiłabym już licencjat/inżynieria w przyszłym roku :<. A tak znowu wszystko od początku, i na nowo, i na nowo.. oczywiście cała rodzina się na mnie patrzy jeszcze bardziej jak na dziwadło, brat ostatnio cioci poweidział, że już nie chodzę na studia.. jak rodzina tutaj przychodzi, to widzę, jak na mnie patrzą. A mama kłamie swojej rodzinie, że studiuję, kłamała cały gap year i kłamie znów teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam o wiele mniejszą motywację niż kiedyś, to jest fakt. Chciałabym, żeby wróciła moja motywacja z okolic 2 LO - co ja wtedy robiłam, żeby coś zmienić :) miałam się wyprowadzać do cioci, pojechałam do niej nawet do Wawy.. zupełnie inaczej było. A teraz przemieniłam się w chodzącą kupkę nieszczęścia, która sama nie wie, co robić i jak sobie radzić. Mam tego dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzinie zależy na moim wykształceniu i to bardzo bardzo. Bracia na studiach dawali mi w kółko na obiady, mówili że w razie czego opłacą korki, jakbym miała problemy z nadgonieniem materiału. Mama ciągle mówi, że chce, żeby jej córka skończyła studia i mnie stać na wiele, tylko za bardzo się stresuję (szkoda tylko, że obok tego wyzywa mnie od dziwek). W sumie jak wspomniałam o szkole policealnej, to i mama i bracia (oni oboje są po studiach, jeden po technicznym kierunku, drugi informatycznym) zaprotestowali (ojciec w tym nie uczestniczy, mało się nami interesuje w poważniejszym sensie mimo że tu mieszka) i mówią, że powinnam iść na studia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba ktoś chce z ciebie zrobić top modelkę po Harvardzie :D Będziesz zbyt zajebista do normalnych, przeciętnych ludzi.... Zacznij od relacji z rodziną, z jakiej racji mama cię wyzywa? Zasugeruj, żeby spojrzała/eli na siebie....co ona/i osiągnęli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu seks telefon spelnie twoje najskrytsze pragnienia! - Genia to ja, kup chleb do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma ci kto załatwić pracę po studiach? Pewnie nie.... To się mogą przestać pytać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Top modelkę to raczej nie :P matka wyzywa mnie od wychudzonych szczap (co prawdą nie jest, jestem normalna). Pomysł, żeby sobie wyrzeźbić ciało, jest mój. Moje relacje z mamą nigdy nie były poprawne, tj zdarzały się dni, że wyglądało to jak idealne relacje, ale bywało też, że jak np. byłam mniejsza, potrafiła mnie ciągać po podłodze za włosy, żebym zjadła obiad (bo nie zjadłam go do końca). Nie byłam szczególnie problematycznym dzieckiem, patrząc od zewnątrz, ale odkąd zaczęłam mieć jakiekolwiek swoje zdanie (które i tak nieśmiało wyrażałam, nie wyzywałam, nie piłam, nie paliłam, uczyłam się OK) pod koniec gimnazjum, to zaczęły się kłótnie. Długo by to opisywac, Potem przybrało to na sile, kiedy mieliśmy problemy z długami, właśnie w 2 LO. To był koszmar, wyzwiska od dziwek, debilek, etc., dawanie w twarz. Sama potem zaczęłam się wydzierac i tak jak zaczynała się kłótnia i imama się darła, to ja też się darłam. Zresztą sama psycholog powiedziała, że moja mama jest najpewniej toksyczna, jak do niej jeszcze chodziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamusia też tyle wymaga od siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potem sama też czytałam książkę Toksyczni rodzice i uderzyło mnie, ile objawów doskonale pasuje do zachowania mamy. Ale wiecie co? Nie zamierzam zwalać tego wszystkiego na dzieciństwo. Już dość. Ja mamie i tak sporo pomagam, opiekuję się nią, bo ona coraz cześciej zachowuje się jak niedojrzałe dziecko, niestety.. nie dba o siebie, o swoje zdrowie, a czuje się coraz gorzej. Mimo, że mamy długi, nie nauczyła się oszczędzać, wiele razy jej powtarzam, że bez słodyczy nikt tutaj nie zginie, a ba, będziemy zdrowsi, ale ona leci i kupuje różne d**erelki jak tylko ma wypłatę, a i tak ich nie je. Choć tutaj ją trochę rozumiem, chciałaby pewnie po prostu czuć sie normalnie, nie jak biedna, nie musieć sobie odmawiać... sama jej ostatnio kupiłam krem do twarzy z korei, jak udało mi się zarobić, żeby już nie wydawała ze swoich i było więcej na jedzenie. Bo długi spłacają bracia (dlatego się nie wyprowadzają), a mama ma zapewnić jedzenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też ją tak wyzywaj....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie, ona ciągle powtarza, że ja nic nie robię, zresztą powtarzała tak zawsze, a że ona się stara coś robić.. co ogranicza się do 8 h w fizycznej pracy najniższego szczebla i sprzątania trochę w domu (bo drugą połowę robię ja, zresztą nieustannie się na mnie wydziera, że powinnam codziennie pucować podłogę..). Urządza takie godzinne tyrady w których najwięcej dostaje się mi i mojemu ojcu, a braci pomija (którzy kompletnie nic nie zrobią w domu, w dodatku są chamscy dla niej, szczególnie jeden - ten jeden dokucza też mi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz raczej staram się nie wdawać w kłótnie, choć czasami tak nielogicznie rozumuje, że aż kusi, by znów wdać się w polemikę. Ale to szkodzi i mi i jej.. Ona często robi mi na złość. Często próbuję jej coś pokazać, o czymś z nią pogadać, a ona mnie kompletnie ignoruje. Próbuję ją też czymś zainteresować, bo nie ma żadnych pasji etc, ale ona zawsze to wszystko skrytykuje z góry na dół, cokolwiek to nie jest, i idzie poczytać Tinę. A potem gada, że ja nic nie robię i nie mam żadnych pasji (taaa...jeden z braci rozwija pasję, wyjeżdża na różne rzeczy, a mama tego nienawidzi, i ciągle mu mówi, żeby tego nie robił bo coś tam coś tam. Wczoraj przegięła samą siebie; powiedziala, że nic z tego nie ma, i tylko dokłada do interesu, a ludzie tego 'i tak nie dostrzegają', co on robi. Rozumiecie? Tak jakby pasję ktoś miał dostrzegać i jakby z pasji miała być tylko kasa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie, nawet dzieci alkoholików jakoś umieją wyjść na prostą, skończyć dobre studia, znaleźć niezłą pracę.. a ja jestem słaba jak.. kumpel mojego byłego poszedł na najbardziej obleganą infę na AGH, z biedy totalnej chłopak, 7 dzieci i ojciec alkoholik, poniewierany.. i dał sobie radę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz jakąś nienormalną rodzinę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sprobuj moze jakis fajny kurs albo szkole policealna, zeby miec konkretny zawod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie masz moze jakichs kolezanek, z ktorymi moglabys wynajac mieszkanie i uwolnic sie od tej rodziny, od razu lepiej by ci sie zrobilo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety już nie mam znajomych, koleżanek tym bardziej. 2 starszych ode mnie kolegów, programistów, wyniosło się za granicę, z resztą albo ja zerwalam kontakt (np. z też dwiema 'przyjaciółkami' od gim), albo oni ze mną, olali mnie po prostu (bez żadnego powodu, było tak jak zawsze.. choć szczerze, nie pasowaliśmy tak w 100 proc d osiebie albo oni mnie nie znali od tej najlepszej strony). Miałam jeszcze jednego kolegę, który dobrze mnie znał i bardzo lubił (jest taka prawidłowość; jak ktoś mnie dobrze nie zna, albo kogoś się boję to mnie nie lubi..) ale znajomość się urwała, jak zakochałam sie w jego przyjacielu (i w rezultacie straciłam obu...).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Generalnie znajomości utrzymywać nie potrafię, nie mam w realu charyzmy, boję się często ludzi i przez to nie jestem sobą, a nawet jak się nie boję, to nie wydobywam z siebie całego potencjału, jestem po prostu zablokowana. Wiele osób mi mówiło, że jestme inteligentna, nawet moja matka ostatnio o dziwo jak była dziewczyna brata, to stwierdziła, że jak rozmawiałyśmy, to u mnie w głosie słychać taką wrodzoną inteligencję, a ona jest co prawda uśmiechnięta i charyzmatyczna, przyciągająca uwagę, ale nie taka mądra. Taaa.. wolałabym mieć tą charyzmę, bo dawno zauważyłam, że ludzie wolą takich ludzi i skłonni są takim przypisywać od razu zalety, a zakompleksionym - no niestety, już nie tak bardzo. Tak właściwie to się nie dziwię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Generalnie znajomości utrzymywać nie potrafię, nie mam w realu charyzmy, boję się często ludzi i przez to nie jestem sobą, a nawet jak się nie boję, to nie wydobywam z siebie całego potencjału, jestem po prostu zablokowana. Wiele osób mi mówiło, że jestme inteligentna, nawet moja matka ostatnio o dziwo jak była dziewczyna brata, to stwierdziła, że jak rozmawiałyśmy, to u mnie w głosie słychać taką wrodzoną inteligencję, a ona jest co prawda uśmiechnięta i charyzmatyczna, przyciągająca uwagę, ale nie taka mądra. Taaa.. wolałabym mieć tą charyzmę, bo dawno zauważyłam, że ludzie wolą takich ludzi i skłonni są takim przypisywać od razu zalety, a zakompleksionym - no niestety, już nie tak bardzo. Tak właściwie to się nie dziwię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale po co az tak chcesz isc na te studia? idz do studium jakiegos, bo studia i tak nie maja sensu to zaden prestiz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Smutne to twoje życie autorko, szkoda ze nie masz fajnej rozumnej mamy. Pomysl o tym jak siebie widzisz za 5-10 lat, napewno jest coś w czym jesteś dobra 😍 Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W niczym nie jestem szczególnie dobra. No, może w ortografii :P. Albo w aktorstwie, kiedyś też w śpiewie. Ale mam rozbieżne zainteresowania i nie wiem, jaką ścieżką chciałabym iść, nie chcę jedną konkretną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko nie idź na pedagogikę albo europeistykę ! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchajcie, umówiłam się na aż dwie rozmowy o pracę. Co prawda to coś związanego z marketingiem, no, ale chodzi o przełamywanie się.. umrę ze strachu, ale co tam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie jakieś rady na te rozmowy? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miśki, piszcie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×