Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zostawić go czy nie?

Polecane posty

Gość gość
Witam :) Tu autorka. Jestem po poważnej rozmowie z moim facetem. Otóż sprawa wygląda następująco. Spytałam go czy myśli o naszej wspólnej przyszłości, czy myśli nad ślubem, mieszkaniem itd. Usłyszałam że myśli o tym i od razu mnie spytał czy ja jestem gotowa na tak poważne kroki w swoim życiu, czy chcę tego ślubu? Powiedziałam że tak. Co o tym myśleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
Cześć autorko. To widzę że u Ciebie nadal żadnych konkretów nie ustaliliście, co to za pytanie twojego faceta? Przeciez proste i logiczne ze skoro o to pytasz to jesteś gotowa. A myslec to wiesz ze on może nawet kolejne 4 lata?Nie daj się tak łatwo zbyć, rozmawiajcie o konkretach. Niestety mój facet tez mówił mi ciągle ze o tym mysli, ale od myslenia do czynów to jest daleka droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekac i tyle, szanse na to,ze za jakis czas sie oswiadczy sa spore, skoro rozmawialiscie i cie nie zbyl jakis glupawym tekstem to czemu nie? Mysle, ze bedzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jak to w końcu z nim jest? najpierw pisałaś, że się nie kwapi do ślubu, a teraz że myśli o tym poważnie? czy jedyne co powiedział to to, że myśli o waszej przyszłości i w zasadzie to nic z tego nie wynika? a może powiedział Ci to, co chciałaś usłyszeć, żeby odsunąć w czasie poważne decyzje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne...najlepiej niech go wezmie za reke i zaprowadzi do sklepu i tam wybiora pierscionek...very romantyczne i w ogole nie wymuszone...strasznie mi was zal laski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo oswiadcz mu sie sama (bo i tak to wymuszasz) albo czekaj cierpliwie na dupie i juz, a jak nie chce ci sie robic ani jednego ani drugiego to odejdz...dzizas...bo ja juz nie widze innego rozwiazania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
U mnie tez autorko doszło do poważnej rozmowy, a właściwie wyszło to podczas kłótni. Powiedziałam mu że coraz mniej mi zależy że coraz bardziej się dystansuje bo nie widzę zaangażowania z jego strony. Zarzuciłam mu że nie mamy żadnych planów a już totalnie dobiło mnie gdy nazwał mnie desperatką gdy po 1,5 roku związku poruyszyłam temet naszej przyszłości. I wiesz co mi powiedział ze jak on to widzi? Ze do dwóch lat chciałby dopiero starac się ze mną o dziecko i myśleć o slubie. Czyli on potrzebuje 4 lat , a ja już od dawana jestem gotowa. Mam na dzień dziesiejszy 34 lata, on chce mnie przetrzymać jeszcze kolejne dwa, a co jak będzie problem z zajściem w ciąże? Nic go to nie obchodzi. Dla mnie te dwa lata to za długo, jestem już bliska wyprowadzki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" to ja 34 " masakra z tym twoim faciem , powinnas zbierać manatki bo nic z tego nie będzie . Myśle ,ze slub najpierw a potem dziecko. Taka jest kolejność u normalnych ludzi , reszta to patologia :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
Dlatego autorko radzę ci rozmawiać konkretnie ze swoim facetem, żebyś nie wyszła na swoim związku tak jak ja. Niesttey w naszym wieku nie ma co się wstydzić czy bać zapytać wprost. Po 2 latach facet powinien wiedzieć czego chce a jak nie chce to znaczy że nie czuje tego i prędzej czy później się to rozpadnie. Jestes jeszcze młoda, spokojnie spotkasz kogos konkretnego. Poza tym czasami warto zerwać żeby facet oprzytomniał, więc działaj. Bo jeśli cie kocha to nigdy nie pozwoli odejść i szybciutko pojawi się z pierścionkiem żeby cię odzyskac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
Glupie czasy nastały, faceci boją się ślubów, głupia moda na mieszkanie ze sobą na kocią łape. Swiat zmierza do katastrofy,zero poszanowania tradycji i drugiego człowieka, mnie to przeraża co się dzieje. Do czego to doszło żeby to kobieta się prosiła o konkrety? Nigdy nie sadziłam że mnie to spotka, sądziłam że to facet będzie o to zabiegał.Niestety nie te czasy, nie ci faceci co kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia107107
Dawno mnie tu nie było ale widzę że nadal dyskutujecie.. szkoda, że nadal bez konkretów :( on musi się zdecydować czego chce, to nie może tak wyglądać bo będą przeciągać w nieskończoność, a życie z dnia na dzień nas kobiet nie interesuje... Powiedz mu konkretnie czego chcesz, i do kiedy ma się to stać. Jeśli będziesz czekać to możesz się nigdy nie doczekać. Chcesz tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć kobietki :) to ja autorka. Rozmawiałam z nim bardzo konkretnie, stawiałam konkretne pytania. A on pytaniem na pytanie do mnie tzn. czy jestem gotowa na ślub, czy przyjęłabym pierścionek zaręczynowy. Zresztą czytałyście to wiecie. Obecnie wygląda to tak, że oddalam się od niego. Nie odbieram wszystkich tel. od niego, nie odpisuje na każdego smsa i tak jak od tego momentu co się poznaliśmy nie odpisuje od razu. Ponadto nie mam już takiej ochoty żeby go przytulić czy pocałować. Jednym słowem rozglądam się już za innym facetem. W nosie mam to co on sobie pomyśli. W życiu jednak trzeba być trochę egoistą i wyrachowaną osobą. To ja 34 mnie również przeraża to co się dzieje w dzisiejszych czasach. Brak empatii, każdy myśli o własnym tyłku. A mieszkanie na kocią łapę jest przecież takie "modne" i "very fine". A faceci w obecnych czasach, to w większości psity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc dziewczyny ja tylko na chwileczke sie dolocze bo przypadkowo rzucil mi sie ten temat -:) Moja historia - wszystko co u was sie dzialo jest tu opisane , bylismy ze soba 7 lat chcialam slubu itp zareczyn , zmian ( mam 30 lat ) sprawe postawilam w kocu jasno , ze juz dluzej tego nie wytrzymam i czekalam czekalam i sie nie doczekalam, zaczelam sie oddalac , bardzo duzo plakalam , czulam sie upokorzona jako kobieta. Ale przyszedl moment kiedy stwierdzilam , ze musze sie szanowac nic juz z tego nie bedzie i od niego odeszlam. Nie mamy ze soba zadnego kontaktu ,duzo cierpialam ale juz staje na nogi - usmiecham sie i ciesze sie na mysl ,ze gdzies tam jest moja polowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
Taki facet co chodzi z kobietą 7 lat i nie dochodzi do zaręczyn gdy kobieta zbliża się do 30-tki to moim zdaniem zwykły d**ek. Zabrał ci najlepsze lata, przetrzymał , a ja doszło co do czego to podkulił ogon i zwiał, cos okropnego... Po co on z tobą był??? ja rozumiem ze czasem trwa się w wieloletnim związku ale w końcu i tak dochodzi do slubu, tutaj sytuacja niepojeta jak dla mnie. I dlatego ja tez już się nie cackam, walcze o swoje marzenia i oczekiwania bo gdyby tak zdać się na faceta to się czasem niczego nie doczekasz albo po 7 latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja 34
U mnie bardzo kiepsko, praktycznie zero seksu bo ja nie mam ochoty na kogoś kto mnie zwyczajnie oszukał i kto mnie zwodzi. Widać że cos wisi w powietrzu, że jest miedzy nami napięcie. Niestety ale jeśli nie dojdziemy do kompromisu to ja będę musiał odejść z tego związku bo frustracja nie pozwoli mi w takim układzie nadal być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzymajcie sie dziewczyny i nie dajcie sobą pomiatać . Jezeli facet do roku nie umie sie określić i milczy to mowię bye-bye. Byłam 3 lata z jednym takim co mnie zwodził a jak zerwalam z nim to po 6 miesiącach ożenił sie z dziewucha z bogatej ustawionej rodziny:( Teraz nie mam serca do nikogo i szukam kogoś kto nie kłamie i nie oszukuje , juz nie szukam wielkiej miłości tylko szacunku i prawdy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc dziewczyny, napiszę na wstępie, że trzymam za Was kciuki :* Abyście wreszcie dostały to czego pragniecie i były szczęśliwe. Powiem Wam, że mam dopiero 23 lata...swojego męża poznałam lekko ponad rok temu. Dzieliła nas odległosc prawie 60 km w jedna strone...i on mnie przekonal abym sie do niego przeprowadzila. Po 2 miesiącach sie zgodziłam, wziął kredyt i kupił nam mieszkanie. ..zmieniłam pracę (bo dojeżdzałam wstępnie 100 km do swojej poprzedniej pracy od niego, ale jak już kupil nam mieszkanie zdalam sprawę, że jednak mogę zarezykowac i znalezc prace w obcym miescie).Po pół roku się zaręczyliśmy...staraliśmy się o dziecko...i niestety poroniłam w 2 miesiącu ciąży. Dokładnie 5 dni przed datą roku jak sie znaliśmy pobraliśmy się. - Więc jednak są faceci którzy chcą stabilizacji ( on 27 lat ) i nasz ślub nie był sprawą wpadki (gdyby ktoś chciał tutaj to zarzucic). Jednak mam w pracy Panią Dyrektor, która ma 32 lata. Jest ze swoim partnerem już 8 lat, razem wybudowali dom...I kiedy powiedziałam jej że biorę ślub...to zareagowała tak 'ja ci nie bd tego nawet gratulowac, bo jestes za młoda na zakładanie rodziny'. Zdziwiłam się troche jej reakcją...później miałam poronienie...i dopiero po nim stwierdziła, że ona wcale tak nie myśli, ze tylko ją ukłuło to że ja taka młoda jestem a ona tyle lat jest ze swoim partnerem i nawet on nie myśli o ślubie. Ktoregoś dnia był jej znajomy w firmie i powiedzial, ze sie żeni. Zdziwiła sie , bo podobno sie rozstał ze swoją dziewczyną...a on powiedział 'tak, bo bylismy ze sobą tyle lat a ona nie chciała ślubu, a z moja nowa jest właśnie w ciąży i wiem ze bd z nią szczęśliwy' to moja dyrektoraka powiedziała ' wiesz, jakbym spotkała faceta ktory by mi powiedział, ze chce miec ze mną dziecko i rodzinę to bym tego obecnego zostawiła'... I tak właśnie od mojego powrotu po poronieniu, jakoś tak nam sie lepiej z nią zaczeło rozmawiac. nie wiem dlaczego nagle sie zmieniła co do mnie...ale powiedziała mi wczoraj, że 'ona chyba zacznie myślec o dziecku, bo przeciez juz ma 32 lata i na co ma czekac...tylko ze jak ma przekonac swojego aby chociaz sie oswiadczył'... I tak patrzę na nią i chciałabym jej pomóc...ale niestety ale wszystko zależy od jej partnera. Ona nie ma odwagi postawic mu sprawy jasno...ale widze, że Wy tak. Trzymam za was kciuki :* Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×