rodzina meza

mam problem.Napiszew skrocie,jestem od 6 lat z rozwodnikiem,mamy 2 mies.dzieckoon ma 2 dzieci z 1 go malzenstwa-18 i 15 lat,dzieci tamte sa od opieka dziadkow--rodzina zastepcza,z konkretnego powodu ale nie chce o tym pisac,matka tych dzieci odsunieta przez rodzine..po klotni z tesciami....przez te 6 lat do momentu urodzenia sie naszego dziecka ,matka mojego faceta robila wzystko bysmy ie byli razem ,a jego corka 18lat potrafila mnie wyzwac choc nic tym dzieciom nie zrobilam--ich ojca poznalam po rozwodzie,nigdy mnie nie zaprosili,nigdy milego slowa nie uslyszalam od nich ale z moim facetem bylam i jestem szczesliwa,gdy urodzilo sie dziecko jakby zmienili sie o 180stopni,zaprosili na obiad chcac zobaczyc mala,dali prezenty itp..czuc ten dystans ale pojechalam tam tylko ze wzgledu na mojego M.bo zalealo mu na tym...jednak nie bylo ani przepraszam ani nic,jego corka mam wrazwnie ze traktuje mnie jak powietrze ia tesciowie robia dobra mine do zlej gry...jego dzieciciagle prosza by je gdzies wozil,a ja poki co siedze cicho ale mam dosc....nie chce tam jezdzic, ale nie chce robic przykrosci mojemu M,juz 100 razy byly awantury z tego powodu,on mysli ze jest ok ale dla mnie tam wyjazdy tam to meka,oni sa zachwyceni dzieckiem,ale wyczuwam falsz...po tych wszystkich latach jak mnie traktowali dziwne jest ze terazzapraszaja...jezdzilybyscie tam w mojej sytuacji...dziekuje za komentarze typu widzialy galy co braly czy wzielas rozwodnika z dziecmi to masz...kochamy sie,ale jego rodziny nie trawie i mam swiadomosc ze pewnego dnia potawie sprawe na ostrzu noza,jak wybierze ich to odejde