Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przychodnia całodobowa_dla jakich przypadków jest, co myślicie?

Polecane posty

Gość gość

Właśnie wróciłam z przychodni. Syn (8mcy) zwymiotował dziś obficie 2 razy. Cały dzień był do tego marudny. Po wymiotach postanowiliśmy pojechać na dyżur do całodobowej przychodni. No i już na recepcji zostaliśmy zjechani przez panią recepcjonistkę, że przyjeżdżamy z pierdołą (chyba nawet takich słów użyła, nie słyszałam dokładnie bo mąż rozmawiał z nią). Mąż wkurzył się oczywiście i powiedział kulturalnie kilka dosadnych słów, no ale mniejsza. W każdym razie przyjęci oczywiście zostaliśmy. Ale mnie zastanawia czemu ktoś na recepcji robi takie problemy i decyduje o tym, czy mam być przyjęta czy nie, wszak to nie tej osoby jest rola. Tym bardziej, że chodzi o małe dziecko. Nie rozumiem też, dla jakich niby przypadków jest zarezerwowana przychodnia całodobowa - przecież ciężkie przypadki raczej trafiają na pogotowie a nie do przychodni. Moim zdaniem z takich przychodni każdy ma prawo skorzystać w nagłych przypadkach i nie koniecznie muszą to być przypadki zagrażające życiu, a o powadze stanu pacjenta powinien decydować lekarz a nie pani na recepcji. Nikt przecież z nudów czy dla rozrywki w takie miejsca się nie udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgg
Zapewne ową panią była tzw pielęgniarka triagowa czyli osoba uprawniona i posiadająca odpowiednie kwalifikacje, a nie rejestratorka medyczna. Jeśli dziecko wymiotowało rano, a Ty poszłaś do całodobowej opieki to pani miała rację, nie było powodu odwiedzać przychodni o pózniej porze. W innym przypadku uważam że udałaś się w odpowiednie miejsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopiero jak zdarzy się tragedia to jest wielkie larum i zwalanie winy. Uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś, że pojechałaś do tej przychodni. Nawet jeśli to nic wielkiego. Przez takie babole na recepcji dochodzi do tragedii, bo ktoś zadzwonił, ktoś przyjechał, ktoś czekał, a służba zdrowia ma na ciebie wy...ne. W ogóle co to za podejście, że z pierdołą?! PRL się kłania. Już ja jej bym powiedziała, co myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od tego właśnie są te przychodnie, a pani z rejestracji zrobiłabym tak kolo d**y ze by się nogami nakryła, franca jedna parszywa. gdyby rzuciła mi takim tekstem to dlugo by mnie potem zapamiętała! każda matka zna swoje dziecko i wie co jest pierdołą a co nie.oj klaki bym jej chyba powyrywala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przychodnie calodobowe są dla naglych przypadkow czyli jeśli ty jako rodzic stwierdzasz ze cos sie dzieje, choćby mialy to byc 3 swedzace krosty to masz prawo sie do takiej przychodni zglosic. I zadna baba na recepcji czy lekarz nie ma prawa dyskutowac, cokolwiek sobie pomyśli. Lekarz przyjac musi, musi przyjac kazdy przypadek. mialam podobna historie, bylam rano u pediatry, wiedzialam ze zaczyna sie angina lekarka mnie olala, po południu lecialam z dzieckiem z 40 st goraczka do rodzinnego bo angina wystartowala na calego. Ten potwierdzil ale dal mi receptę z antybiotykiem i dawka dla doroslego. W aptece odmówili mi wydania a w tym czasie lekarz juz poszedl do domu. Wrocilam do domu, podalam dziecku cos od temp, poczekalismy aż goraczka trochę spadla i pojechalam na dyżur. Byl piątek, ok 19. Żadnego lekarza rano bym nie zlapala a nie bylo na co czekać a na dyżurze pani doktor trzaskając rekami w stół zaczela wywody o tym ze ludzie to juz nie wiedza z czym przyjeżdżać. Kiedy ja sie wydarlam byla w szoku, zlozylam skargę, opisalam wszystko do nfz razem z nazwiskami pielęgniarek -otrzymalam pisemne przeprosiny i informacje o naganie dla lekarza, ile prawdy z ta nagana nie wiem ale satysfakcje mialam. Nie mozna sie dać splawiac, no chyba ze dziecko wymioty mialo rano a ty zamiast isc do pediatry czekalas do wieczora i jechalas na dyżur - tam jedziesz tylko jak cos sie dzieje w godzinach kiedy nie ma twojego lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przychodnia całodobowa to współczesne pogotowie ponieważ obecnie nie ma takiego czegoś jak pogotowie, u nas takowa przychodnia dyżuruje w szpitalu i nie przyjmują z byle gównem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wymioty były wieczorem, nie rano. U nas jest i przychodnia i SOR, czyli coś co ja nazywam pogotowiem (może niesłusznie). Jak poszliśmy pod gabinet to słyszeliśmy jak pani recepcjonistka już opierdziela kolejną osobę... ech... Ogólnie w kolejce raptem 2 osoby, tłumów nie było. Przy recepcji nikogo, pani sobie mecz akurat oglądała. Ja uważam, że skoro płacę na tą cholerną służbę zdrowia to chyba mam prawo, żeby mi ktoś niemowlaka obejrzał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przychodnia (nocna pomoc lekarska) a pogotowie ratunkowe (sor) to co innego. Pierwsze przyjmuje w stanach zagrożenia zdrowia, drugie w stanach zagrożenia życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem zdania, ze jak sie zjawiasz, to musza Cie przyjac. Nawet jesli przyjezdzasz z odciskiem na piecie czy odparzona pupa. Powinni Cie przyjac bez slowka zbednego komentarzu, ewentualnie przepuszczac w kolejce przed Wami powazniejsze przypadki w razie potrzeby. Tu sie zgadzam. Ale popieram tez jej slowa, ze pojechaliscie z pierdola ;-) Chociaz nie miala prawa Wam tego mowic. Dwukrotne wymioty i w nocy do lekarza? Wspolczuje takim przewrazliwionym rodzicom stresu, ktory przy byle czym przezywaja i pisze to szczerze a nie zlosliwie! Mam przypadek w rodzinie, ze co katar, lekka temp., wlasnie 2 rzygniecia to zaraz po nocach jezdza i na 30 urodziny to pewnie beda siwi :-P Bo to ich naprawde kosztuje sporo nerwow, jak pewnie Was! Gdy mojemu dziecku cos sie dzieje, np. ostatnio miala ponad 39st. goraczki, to podaje cos na zbicie i czekam do rana do lekarza. A jak przy tej temp. zaczela wymiotowac, to zadzwonilam do calodobowej przychodni, opowiedzialam co i jak sie dzieje, jakie leki juz dalam i pani mowila mi co zrobic dalej, a gdy nie bedzie efektu do 3h, to wtedy sie zjawic, wiec warto tez najpierw zadzwonic. W idealnym swiecie by Was przyjeli grzecznie i milo, a na do widzenia poinstruowali, co w takich przypadkach robic na przyszlosc, zeby sobie nerwow oszczedzic i czasu :-) Pozdrawiam! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mają obowiązku przyjąć. Mają prawo rano do lekarza rodzinnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przychodnia całodobowa dyżurująca nie ma obowiązku przyjąć z byle czym, jeżeli uznają że nie jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki odsyłają do własnej przychodni, lekarza do którego można pójść kolejnego dnia z rana bądź w poniedziałek, wynika to z tego że za rzygnięcie nie dostanie przychodnia kasy za o***tą wizytę ponieważ to jest dyżur jak ktoś pisał wyżej dla przypadków zagrażających zdrowiu, pierdnięcia obsługuje lekarz rodzinny, u nas w przychodni wisi nawet taka informacja iż drogi rodzicu jeśli przychodzisz na dyżur na "wszelki wypadek zbadać dziecko" zaczekaj do rana ponieważ możesz być przez dyżurującego lekarza odesłany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznijmy od tego, że to LEKARZ powinien stwierdzić czy to bylo uzasadnione czy nie! A nie żadna rejestratorka czy pielęgniarka, bez badania! To raz. A dwa że jeżeli choć to była pierdoła to ona nie ma prawa tak się odzywać do rodziców! Zgadzam sie tu z wypowiedzią że to Ona jest matka i wie najlepiej czy z dzieckiem jest coś nie tak. Nie ma pogotowia? ha to mnie zamurowało! :D Ja też miałam ostatnio sytuację z przychodnią całodobową. W Boże Ciało córka dostała wypieków i bąbli na całym ciele (dzień wcześniej miała kleszcza) i pojechaliśmy i było ok. Za 3 dni dostała 39 gorączki ale nie jestem z tych panikujących i podawałam na obniżenie tylko bo nic innego się nie działo. Na drugi dzień gorączka się utrzymywała i wieczorem dostała wysypki na ciele i miejsce gdzie był kleszcz było według mnie czerwone. Pojechałam z nią do przychodni a dodam że w tym dniu nie było u nas wcale lekarza. W poczekalni "stali bywalcy". Jeden bo syn ma katar (pani doktor leczy u nich w miejscowości), Drugi tatuś bo syn kaszle (znają panią ze szpitala). Ani jednego dziecka nie było z gorączką! I co usłyszałam w gabinecie? "Czy u Was nie ma lekarza że WSZYSTKIE przypadki konsultuje pani u nas?" No zamurowało mnie! To był moja druga wizyta a mam dwójkę dzieci! Pani Doktor usłyszała co myślę i jakoś "dziwnie" nie chciała abym zadała oficjalne zapytanie do NFZ czy to był uzasadniony przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety nie masz racji, w instytucjach nocnej opieki zdrowotnej czy sorach to PIELĘGNIARKA/RATOWNIK decyduje o zasadności przyjęcia. Jest to tzw pracownik systemu, który siedzi jako "triagowy". To on decyduje czy rejestrować do lekarza czy odesłać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zagrażające zdrowiu..." A co nie zagraża zdrowiu? Dwukrotne wymiotowanie tez może zagrażać zdrowiu bo dziecko może miec tendencje do szybkiego odwodnienia. Co nie zagraża zdrowiu? Tak "na chłopski rozum" żeby stwierdzić czy coś nie zagraża zdrowiu to najpierw trzeba zbadać chyba, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety nie masz racji, w instytucjach nocnej opieki zdrowotnej czy sorach to PIELĘGNIARKA/RATOWNIK decyduje o zasadności przyjęcia. Jest to tzw pracownik systemu, który siedzi jako "triagowy". To on decyduje czy rejestrować do lekarza czy odesłać xxx No to albo u nas sie nie trzymają przepisów albo nie jest tak do końca jak piszesz, bo Pani która nas rejestrowała nawet nie pytała co sie dzieje. Pytala tylko o PESEL i zapraszała na poczekalnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zależy gdzie, ale generalnie każdy pacjent powinien zostać "striagowany" żeby nie było sytuacji że zawał czeka 2 godziny, a katarek wchodzi bo przyszedł wcześniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, ze na sorach czy normalnych przychodniach jest segregacja, bo tak jak napisała koleżanka wyżej. Obcięta ręka będzie czekać, bo katarek przyszedl pierwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zagrażające zdrowiu..." A co nie zagraża zdrowiu? Dwukrotne wymiotowanie tez może zagrażać zdrowiu bo dziecko może miec tendencje do szybkiego odwodnienia. Co nie zagraża zdrowiu? Tak "na chłopski rozum" żeby stwierdzić czy coś nie zagraża zdrowiu to najpierw trzeba zbadać chyba, nie?" Otóż: - ciąganie dziecka z temperaturą po nocy i siedzenie z nim w poczekalni, w której aż kotłuje się od zarazków jest bardziej ryzykowne niż podanie leków p/gorączkowych i czekanie w domu, bo dziecko styka się z innymi chorymi i dopiero wtedy może wam rozwinąć piękne choróbsko jak się czymś nadkazi :/ zawsze trzeba o tym myśleć! A nie, że przychodzi matka z dzieckiem bo mu się trzy razy pod rząd odbiło a wyjdzie z infekcją rotawirusową albo ospą bo załapie od dziecka siedzącego obok.... - nie ma czegoś takiego jak nocna przychodnia - jest pomoc doraźna, która zwykle jest po prostu ulokowana w budynku przychodni - ale to nie jest to samo co lekarz rodzinny!!! Tam mają się zgłaszać pacjenci, którym coś się stało nagle i co nie jest na tyle ciężkie, żeby iść na SOR - nagła duszność, ból w klatce piersiowej, nagły ból brzucha (a nie, ze o 3.00 nad ranem przychodzi pacjentka z bólem brzucha od 3 miesięcy - dlaczego nie poszła pani do rodzinnego? - a po co, przecież tu ma ktoś być i na mnie czekać! ??????) - z pierdołami się nie przychodzi - jak dziecko ma gorączkę to podać mu lek p/gorączkowy, robić okłady - jak wymiotuje - dać pić - zgłaszać się po pomoc w momencie, kiedy nie chce pić - wtedy faktycznie jest sens - bo tak to tylko blokujecie miejsce ludziom potrzebującym. Co wg was ma zrobić lekarz jak mu przyjdzie matka z dzieckiem, któer zwymiotowało 2 razy? Zapewne powie, żeby poić i tyle. Przecież do szpitala na kroplówkę was z tym nie wyślą :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest u nas na sorze. Owszem. Piszę jak było u nas w przychodni. Tak jak i za pierwszym razem tak i za drugim pani która rejestrowała nie robiła wywiadu. "Kto pierwszy ten lepszy" można by napisać. Według tego co piszecie to powinnam w takim razie być przyjęta jako pierwsza (dziecko z wysoka temp., po ukąszeniu kleszcza, z wysypka i po niedawnym uczuleniu) a "katarki" jako znani pani doktor nie dość że poszły pierwsze to jeszcze ja usłyszałam "reprymendę" że przyjechałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego pierwsza? za ścianą mogła się toczyć reanimacja? mogło być dziecko w stanie padaczkowym, po wypadku samochodowym. Gorączka to nie jest stan zagrożenia życia, na pewno wymaga konsultacji jeśli po ukąszeniu przez kleszcza, ale taka osoba może czekać i czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, powinnaś być przyjęta pierwsza, bo dziecko ewidentnie się pogarszało przez kilka dni. Katarki w ogóle powinny siedzieć w domu i d**y nie zawracać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Gościu ale czy nie zdajesz sobie sprawy że są różne dzieci i różne przypadki? Skąd wiesz że to dziecko chciało pić, skąd wiesz jak organizm tego dziecka reaguje na wymioty plus np brak picia? Skąd wiesz czy dziecko zakatarzone nie łapie od razu zapalanie uszu? Skąd wiesz czy dziecko ze "zwykłą" gorączką 39stopni nie ma juz ropnego zapalenia gardła czy uszu? I wiele wiele innych mniej i bardziej skomplikowanych powikłań... I co? Aha! No tak! Ma rodzic czekać cały weekend żeby pójść w poniedziałek po południu do rodzinnego. Jedno dziecko może chodzić z gorączką cały tydzień a inne jak tylko mu wyskoczy oznacza że już jest poważnie. Mam to szczęście że u moich córek gorączka nie oznacza od razu choroby, ale np syn mojej koleżanki. Nic mu nie jest i w jednej chwili dostaje gorączke i na drugi dzień juz ma ropne zapalenie uszu własnie. Ja nie mówie że dziecko wieczorem dostanie gorączkę i od razu lecieć ale jeżeli np w piątek czy sobotę to chyba od tego jest "Dyżurująca Przychodnia Lekarska". jeżeli nie to proszę napiszcie mi liste w jakich w takim razie przypadkach można się zgłaszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś dlaczego pierwsza? za ścianą mogła się toczyć reanimacja? mogło być dziecko w stanie padaczkowym, po wypadku samochodowym. Gorączka to nie jest stan zagrożenia życia, na pewno wymaga konsultacji jeśli po ukąszeniu przez kleszcza, ale taka osoba może czekać i czekać. xxx Przeczytaj dokładnie co napisałam... Po wypadku samochodowym w przychodni???? Czy jak ktoś wcześniej napisał, z obciętą ręką, czy jakoś tak. Do przychodni????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
owszem, takie przypadki też trafiają do przychodni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stan zagrożenia życia to SOR a stan zagrożenie zdrowia to przychodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. To gratuluję wyobraźni tym którzy tam się w takich przypadkach kierują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też gratuluję, co nie zmienia faktu że ostre zespoły wieńcowe trafiają do przychodni i niejednokrotnie tam prowadzi się reanimacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm to zależy gdzie się mieszka, ja mieszkam w dużym mieście i SOR "dla dzieci" znajduje się w 1 szpitalu Centrum Zdrowia Dziecka dokąd można mieć 1km ale i 11km, w tym drugim przypadku mając dziecko np. z podejrzeniem złamania ręki, nogi, obciętym placem, czy podejrzeniem wstrząsu mózgu wybrałabym się do najbliższej przychodni dyżurującej, która w 2 na 4 możliwe przychodnie opieki całodobowej czy też pomocy nocnej jak zwał tak zwał znajdują się przy szpitalu, kiedy ja byłam z dzieckiem w takiej przychodni traciło oddech, miało wówczas zapalenie tchawicy, ja byłam sama też z dusznościami i zawrotami głowy, jak się okazało miałam wysokie ciśnienie, ale raz byłam z dzieckiem z bolącym gardłem i gorączką i zostałam odesłana mimo że była to niedziela, drugi raz byłam z cieknącą krwią z nosa i również byłam odesłana, raz żądałam wizyty domowej bo mieliśmy wszyscy w 3 jelitówkę i odmówiono mi, natomiast na SOR byłam z dzieckiem po złamaniu i byłam świadkiem jak taśmowo rejestratorka po wywiadzie z rodzicem odsyłała dzieci ze zbitym palcem czy nudnościami itp..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje. Ja np do przychodni dyżurującej mam 20km a na SOR ok25km. Przychodnia nie mieści sie przy szpitalu więc w takich poważnych przypadkach biła bym na sor. To że ktos odsyła to jedno a czy to jest uzasadnione to drugie. I niestety ale w naszej służbie zdrowie jak sie nie pchasz na siłe to nie istniejesz. A potem jest płacz że cos się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest standard, oni po prostu chcą spać w nocy i nie chce im sie przyjmowac pacjentów. Kiedyś jak jeszcze byłam nastolatką i mieszkałam z rodzicami późnym wieczorem nagle zaczęło mnie kłuć w klatce piersiowej, myślałam, że przejdzie, ale nie przeszło raczej sie pogorszyło, nie mogłam oddychac ani spać więc rodzice zawieźli mnie do takiej przychodni, jak weszliśmy to nikogo nie było, jakieś 10 min dobijaliśmy sie do pokoju pielęgniarek podczas gdy wyszła, była zaspana i wściekła, że jej się przeszkadza! i zdziwiła się, ze z taką pierdołą przyszłam. Lekarz też nie było zachwycony, stwierdził, że to "grypa żołądkowa", ale mama się wtedy zdenerwowała jak widziałam, że strasznie mnie boli i powiedziała, że jak mnie nie zbada i czegoś nie da to pojedziemy na pogotowie a ona zaskarży lekarza. No i dał mi zastrzyk przeciwbólowy, do dzisiaj nie wiem co to było, ale przeszło i nigdy nie wróciło, może jakiś nerwoból. W każdym razie trzeba walczyć o swoje, opieprzyć kogoś bo jak sie jest spokojnym to traktują jak natręta i zbywają. Pieprzona "służba zdrowia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×