Dziewczyny, uważajcie na dietetyczki...

Mam Hashimoto. Jakiś czas temu poszłam do dietetyczki. Ułożyła dietę, dała troche rad. Wiadomo jak to wygląda. Nic nie chudłam, a nawet tyłam. Jakiś czas potem niezobowiązująco odezwałam się do trenerki fitness, która wg mnie naprawdę fajnie wyglądała (mniejsza gdzie i jak). Wysłałam jej dietę dietetyczki i ona się za głowę złapała. Powiedziała, że wyrzuciłam kasę w błoto. Ta mi rozpisała program diety, ćwiczeń i dopiero teraz mam efektyk które przeszły moje oczekiwania, że nie wspomnę o zmianie mojej psychiki. Także zanim się zdecydujecie uważajcie i jeśli macie opcję iddźcie do trenerów, a nie do dietetyczek, bo naprawdę możecie się naciąć i stracić pieniądze. To że ktoś ma dyplom nie oznacza, że się do tego nadaje, a może zniszczyć w was resztki nadziei.

Wiesz co to oznacza? Że ta dietetyczka waliła każdemu taką samą rozpiskę. A tak się nie robi, bo ty masz tarczycę i twoja dieta powinna wyglądać inaczej niż człowieka zdrowego.

NO SOORY ALE jak idziesz do dietetyczki po kursie a nie po skończeniu akademii medycznej to...

Chodzi się do takich jakie ma się opcje w okolicach. A dwa jeśli się jest laikiem to skąd można pewne rzeczy wiedzieć. Weźcie pod uwagę ile jest nieświadomych dziewczyn, które wyrzuciły kasę w błoto i straciły jakiekolwiek nadzieje że schudną.

Ona mogła mieć jak najbardziej studia, ale jak się nie chce, albo nie umie czytać wyników badań, to potem tak to wygląda, jak wygląda.