Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przezycia młodej mamy

Historia mojego macierzyństwa

Polecane posty

Gość przezycia młodej mamy

Chciałabym się z Wami podzielić moją historią, być może doda ona otuchy wielu mamom borykającym się z trudnościami rzeczywistości. Kiedy zaszłam w ciążę miałam 20 lat (może nie byłam już nastolatką, ale całe moje otoczenie było jeszcze na garnuszku u rodziców, dniami w szkole, a całodobowo myślami na imprezie). To był mój pierwszy rok studiów, kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą. Pierwsza myśl? Świat się zawalił, plany legły w gruzach, zero perspektyw na przyszłość. Mój obecny chłopak wykazał się jednak dużą odpowiedzialnością, zrezygnował wtedy sam ze studiów i poszedł do pracy, niedługo później mi się oświadczył i wynajęliśmy mieszkanie. Niestety perspektywa najmu i płacenia 1200zł na mieszkanie miesiąc w miesiąc, nas zjadała finansowo. Mogliśmy wtedy liczyć na moich rodziców, którzy wygospodarowali nam jeden pokój, abyśmy odłożyli pieniądze i zapewnili coś dziecku. Sami byli biedni, nie mogli nam dawać ot tak na pieluchy, pomocy w postaci opieki nad dzieckiem także nie miałam zagwarantowanej codziennie, ponieważ moja mama z tatą podobnie jak teściowie- pracowali. Sami mieli wtedy po 40 parę lat, więc ich pomoc nie wchodziła w grę. Starszego rodzeństwa nikt z nas nie miał... Chodziłam w ciąży na uczelnię, byłam wytykana palcami, że taka młoda i już sobie życie zmarnowała. Podczas gdy ja wracałam do domu zaraz po uczelni, wszystkie moje znajome szykowały się na imprezę. Było mi strasznie przykro, miałam żal do siebie i wszystkich... a przede wszystkim bałam się, że nie zapewnię niczego mojemu dziecku... nie miałam pracy, nie miałam domu, nie miałam nawet ślubu... wszystko nie tak... wszystko nie po kolei, nie tak sobie wyobrażałam życie. Kryzys finansowy doprowadził do tego, że mój narzeczony musiał wyjechać za granicę, aby coś zarobić.. a ja zostałam sama z wielkim brzuchem, egzaminami i porodem na głowie. Później urodziłam, byłam wyczerpana samym porodem, przerażona obowiązkami, ale kiedy zobaczyłam moją córeczkę, małą bezbronną, niewinną - patrzącą się na mnie tymi wielkimi oczkami - rozpłakałam się, płakałam ze szczęścia parę godzin, że ją mam, że jest ze mną, że jest zdrowa, dostała 10 punktów. Wtedy zrozumiałam, że moje życie się zmieniło- zmieniło się na lepsze, bo wiem że dałam komuś życie i jestem za to życie odpowiedzialna. Niestety na dzień przed wypisem ze szpitala okazało się, że z dzieckiem jest coś nie tak... lekarze zalecili dodatkowe badania, my byliśmy w szoku co się dzieje, nikt nic nie wiedział, przecież było wszystko w porządku. Co się dzieje? Przyszedł lekarz i oznajmił, że nasze dziecko ma niewielki rozszczep kręgosłupa, ale ma to nie zagrażać życiu ani zdrowi małej. Najpierw byliśmy w szoku, przecież ta choroba nie jest byle czym i zawsze kojarzy się z najgorszym, czyli tym, że dziecko nie będzie chodzić, ale lekarze uspakajali, że na pewno tak nie będzie i będzie wszystko dobrze. Zrobili dodatkowe badania, okazało się że jest kilka innych wad towarzyszących. Mała w wieku 2 miesięcy trafiła na stół operacyjny. Byłam zrozpaczona, zła, świat mi się załamał... przecież nie tak miało być. Tej nocy nie zmrużyłam oka.. płakałam i się modliłam na zmianę... Operacja się udała, dziecko będzie chodzić, ale trzeba przyjeżdżać na kontrolę - powiedział lekarz. Kamień spadł mi z serca... moje dziecko będzie zdrowe powiedziałam wszystkim z wielką nadzieją i uśmiechem na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze,że potrafiłaś przewartościować swoje życie,nie każdy to potrafi lub chce,powodzenia! i zdrowia dla małej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
Niedługo później razem z mężem wzięliśmy ślub, ochrzciliśmy dziecko i mieliśmy wielką nadzieję, że już wszystko co złe to za nami. Niestety problemy dalej były, tak się stało, że musiałam przetrwać jeszcze rozwód moich rodziców, rozwód rodziców męża... dziwny zbieg okoliczności, podwójny smutek i żal do nich... że w takich sytuacjach nie zostają z nami, a patrzą tylko na siebie. Wiele przepłakaliśmy znowu.... Tymczasem mała rosła zdrowo, mąż znowu wyjechał za granicę, tym razem na 2 lata... widziałam go tylko 2-3 razy w roku, ale codziennie na skypa. Wiedziałam, że robi to dla nas... Ja nie wróciłam wtedy na uczelnię, nie miałabym z kim zostawić dziecka, nie poszłam też do pracy z tego samego powodu. Dopiero po tych paru latach jak mąż wrócił, to założył firmę meblarską. skręcał jakieś szafki, półki, łóżka, kupił kilka potrzebnych maszyn za zaoszczędzone pieniądze. Po 2 latach firma działa już super, przynosiło nam to świetne dochody, dziecko z dnia na dzień rosło, stawało się większe, bardziej samodzielne. Na szczęście chodziło i nic jej się nie działo. Lekarze bardzo się cieszyli i mówili, że problemy już za nami. Jak dziecko poszło do przedszkola to ja zrobiłam studia z administracji i stałam się księgową w firmie męża. Tym sposobem zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy, a ja miałam swoje zajęcie. Jak jest dzisiaj ? Mam 32 lata, mam zdrowe dziecko, kochającego męża na którego zawsze mogę liczyć. Zarobiliśmy na swoje mieszkanie, dziecku niczego nie brakuje. Oboje się realizujemy w czym lubimy. Praca stała się naszą przyjemnością. Obecnie ja pracuje nad designem mebli, mąż je wykonuje, nad księgowością i wszystkimi papierkami też ja czuwam, bo największe zaufanie mam do siebie. W domu mam sporo czasu dla dziecka, bo cała moja praca skupia się w gabinecie :) Większość moich koleżanek ze studiów nie znalazła dobrej pracy, żyją na garnuszku u rodziców, albo starają się o dziecko od 5 lat... pamiętam jak wszyscy mi współczuli, jak mówili że zmarnuje sobie życie... Tymczasem ja uważam, że Bóg nie mógł mi dać piękniejszego prezentu - jakim jest córeczka i mąż. Wszystko co razem przeszliśmy tylko utwierdziło nas w tym, że możemy na sobie polegać zawsze, czy jest dobrze czy źle... Kilka lat temu, Bóg wydał nas na bardzo poważną próbę... próbę życia, miłości i człowieczeństwa. Dzisiaj jesteśmy takimi ludźmi, bo mamy siebie i wierzymy w lepsze jutro. Wierzymy, że zawsze będziemy razem - cokolwiek by się nie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama jestem mama mam rocznego synka, mam w tym roku 21. W technikum bylo to samo ciągle szepty "ty ona jest w ciąży" "slyszalas, to ta to ta"... Żenada. I to nie chlopcy tylko dziewczyny.. Jakbym im cos byla winna. Ale kiedy zobaczylam malego na usg to kazda wizyta to byl dla mnie jak uderzenie w policzek.. Będziesz mama! I dlatego nie patrzylam na innych, nauczycielki naprawdę dużo pomogli i rozumieli w końcu matki, a inne siksy nie wiedza co to znaczy i dlatego. Tez bylo mi smutno ze inni moga isc a ja nie, ale teraz z perspektywy czasu patrze ze ja zdalam egzaminy i mam zawod a inni nie maja dziecka a nie poradzili sobie. Jest dla mnie oczkiem w glowie, nie wyobrażam sobie juz życia bez niego, z mężem nadal sie kochamy jak wtedy, wiadomo klocimy sie ale nawet chlopak z dziewczyną sie kloci. Tak bylo nam pisane i tak będzie jak to mówią wcześniej wyjdziesz dalej zajdziesz :) Glowa do góry będzie dobrze :) u nas tez byly problemy, wyjezdzilismy sie po szpitalach mial mieć operacje ale okazali sie ze sie obejdzie, przez takie sytuacje czlowiek szybciej dojrzewa. Pomyśl sobie ze za 6lat twoje dziecko pojdzie do szkoly a kolezanki dopiero będą z porodowki jechały, i wtedy to ty będziesz mieć czas dla siebie a one nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
Napisałam ten temat dlatego, aby dodam wielu mamom motywacji do lepszego życia... moje zapowiadało się beznadziejnie, a obecnie dziękuje bogu za to co mam. Apel do mam, mających dziecko w późniejszym, ustabilizowanym życiu - nie krytykujcie tak młodych dziewczyn, one same nie wiedzą co mają zrobić ze swoim życiem, nie zawsze powiedzą Wam, że im źle... często będą robić dobrą minę do złej gry. Nie dodawajcie im problemów, bo nie wiecie jak ich życie się potoczy. Apel do mam z chorymi dziećmi - kochane, nigdy w życiu nie należy się poddawać, zawsze warto wierzyć, modlić się i być pewnym że będzie dobrze. I na koniec- apel do młodych mam- tak, powie wam to koleżanka po fachu- nie ze względów społecznych, ale ze względów własnego samopoczucia, stabilności, bezpieczeństwa i przyszłości- lepiej jest zaplanować dziecko, mają już swoje cztery kąty, stabilną pracę i ukochanego męża przy boku :) Tak czy inaczej, wszystkim wam życzę dużo szczęścia, miłości i wytrwałości :) Każdej z was może się udać żyć wspaniale i dobrze, to zależy tylko od was co będzie dalej :) A wiedzcie, że dziecko jest świetnym motywatorem do działania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mimo że jestes teraz szczęśliwa nie chciałabym a by tak potoczyło się moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1a
Lubię takie szczęśliwe zakończenia ;) Oby słońce Wam już codziennie świeciło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pieknie to opisalas, ja przezylam taką historie0- w wieku 18 lat urodzialam syna, mialam cudownego meza, a za 10 lat zostalam wdową. zycze slonca w kazdym dniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby wszystko ok, przydługi opis, ale cieszyć się z tego, że inni starają się 5 lat o dziecko, i że nie potoczyło im się w życiu tak dobrze jak tobie.... Hmmm co mam o tobie myśleć. A więc, nie chciałabym spotkać cię na swojej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
gość 22:25 - widzę, że też jesteś młodą, zmotywowaną i kochającą swoje dziecko mamą. Bardzo ważna jest w życiu motywacja i miłość - jak masz te dwie rzeczy, to sobie na pewno poradzisz :) Trzymam za Ciebie kciuki ! gość 22:29 - nie dziwie się, że nie chciałabyś aby tak potoczyło się Twoje życie, bo to nie było proste życie. Wiele potyczek, wiele prób od życia, wiele stresów... z takimi przeżyciami radzą sobie tylko silne osoby, te słabsze zapadają w depresje, albo popełniają samobójstwa. Nie życzę nikomu źle, a wręcz przeciwnie- życzę każdej z Was wiele radości w życiu i mało problemów. Pisząc ten post, chciałam Wam pokazać, że nawet z najgorszych sytuacji można wyjść z twarzą i żyć normalnie. Wszystko co przeżyłam, sprawiło że jestem dzisiaj silnym człowiekiem, że nie poddaje się przy najmniejszym problemie, że wierze, że kocham i że wiem, że nigdy nie opuszczę swojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.40! nie chciałabyś spotkać,boooo? podaj,choc jeden powd,bo pojąć nie mogę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie za 8 lat będziesz babcią :) Gratulejszyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
gość 22:40- pisząc, że moje koleżanki starające się po 5 lat o dziecko- nie miałam na myśli nikogo tutaj obrazić, wiem jakim cudem i szczęściem jest dziecko- i każdemu tego życzę, bo nie ma niczego wspanialszego. Być może źle mnie zrozumiałaś, albo ja źle napisałam. Chodziło mi o to, że kilka koleżanek, wtedy kiedy zaszłam w ciążę mając 20 lat.. bardzo się ze mnie śmiało, a wręcz obrażało. Mówiły, że teraz moje życie się skończyło, że skończę w patologi bez grosza przy d***e.... wiesz jak wtedy cierpiałam? Byłam młoda i nie miałam pojęcia o życiu, nie wiedziałam co mnie czeka, na co się piszę... a tu jeszcze takie obelgi w moim kierunku.... Napisałam tylko, że właśnie te koleżanki dzisiaj starają się o dziecko po 5 lat... i nie napisałam tego z radością, nie cieszy mnie to, a wręcz smuci... ale był to dobry przykład na przewrotność losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo nie różnisz się od tych, którzy Ci współczuli. A współczuli Ci, bo studia to ostatni czas beztroski. Ty w tym czase miałaś troski. Ale spoko, dobrze, że jesteś TERAZ szczęsliwa. cytat: ,,Większość moich koleżanek ze studiów nie znalazła dobrej pracy, żyją na garnuszku u rodziców, albo starają się o dziecko od 5 lat... pamiętam jak wszyscy mi współczuli, jak mówili że zmarnuje sobie życie... Tymczasem ja uważam, że Bóg nie mógł mi dać piękniejszego prezentu - jakim jest córeczka i mąż. '' Bóg Tobie dał a innym nie dał. Mimo, że nie mieliście ślubu, itp. Ach ten nasz Bóg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bóg jest tam,gdzie jest miłość-nie slub! zazdrośnico! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
gość 22:43- widzisz, moje dziecko nie będzie miało możliwości "wpaść" w ciążę niezaplanowaną. Jak wcześniej napisałam ma ona wrodzoną wadę rozszczepu kręgosłupa, a co za tym idzie sama ma bardzo dużą szansę urodzić chore dziecko, niestety może być tak że w dużo gorszym stanie fizycznym, dlatego jedynym jej ratunkiem jest zażywanie kwasu foliowego przed zajściem w ciąże w 4 krotnej zalecanej dawce. Zostanie ona bardzo dokładnie przeze mnie o tym poinformowana, na temat jej zagrożenia, antykoncepcji i konsekwencji. Ona nigdy nie będzie w tym temacie spokojna i wiem, że gdy sama będzie w ciąży to będzie ją bardzo przezywać i bać się. U mnie w ciąży było wszystko wzorowo, mimo iż miałam robione usg nic nie wykryło, brałam kwas foliowy a dziecko urodziło się chore. Strach pomyśleć, co by było gdybym go w ogóle nie brała... Także nie pisz z takim przekąsem, że za niedługo będę babcią, bo jak nią będą a moja wnuczka będzie zdrowa to będę najszczęśliwszą babcią na świcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja historia jest trochę inna. Z moim mężem poznałam się kiedy ja miała 17 lat, on 18. W wieku 23 lat wzięliśmy ślub. Poszłam na studia stomatologiczne, zmieniałam.uczelnie 7 razy. Mąż piłkarz, a ja jeździłam za nim. Pod koniec stażu zaszłam w ciąże (wpadka). Dziś mały ma roczek ja wróciłam do pracy, mąż dalej gra. Ale kiedy dowiedziałam się o ciąży to dwa tygodnie płakałam, bo w mojej głowie siedziało jedno - rozwijanie się zawodowo. Dziś cieszę się, za stało się jak stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy rodzice nie mieli prawa się rozwieść? Bo Twój opis, że mogli pomyśleć o Was mnie zastanowił. Czyli co, mieli się męczyć ze sobą dla Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze pewnie jesteś osobą, która uważa, że dziecko to największy dar. Uwielbiam mamy, które mówią, że nie wiedzą co w ogóle robiły przed urodzeniem dziecka i ich sens życia to dziecko. Ja wiem, że jest życie przed dzieckiem. Inne, ale tak samo piękne. I nikt już mi go nie zabierze :) a innym nie było dane :) szkoda mi takich i też im współczyję, tak jak ty współczujesz tym którzy 5 rok starają się o dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może i jesteś silną osobą ale uważam że powinnaś podziękować najbardziej twojemu facetowi, dzięki niemu przetrwaliście i teraz jest ok. Większość facetów w takiej syt by się zmyło. a on nie dość że był, rzucił studia i harował jak wół. Gdybyś została sama nie miałabyś dziś nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja napisałam, z przekąsem że będziesz babcią? Ty to odbierasz tak. Lecz się :) bo w twoim opisie jest żal. Proste przeczytają go prosto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezycia młodej mamy
gość 22:49- widzę, że niestety nie zrozumiałaś mojego sprostowania. No cóż, nie będę Cię tutaj po dziesięć razy zapewniać, że nie chciałam nikogo obrazić i nikomu nie życzę nieszczęścia. Chciałabym aby wszystkie moje koleżanki były szczęśliwe, miały dzieci i zaznały smaku macierzyństwa- być może wtedy zrozumiałyby jakie sama mam szczęście. Uwierz mi, że za wiele koleżanek się modlę - za te które mi życzyły szczęścia i za te, które mi kłady kłody pod nogi. Zrozum tylko jedno- to co napisałam było przykładem na przewrotność losu. Ty dzisiaj komuś życzysz nieszczęścia, a jutro może przydarzyć się Tobie. To jest smutne i przykre, ale właśnie takie jest życie. Ja swoje w życiu przeszłam i nie życzę takich doznań nikomu.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyśl sobie ze za 6lat twoje dziecko pojdzie do szkoly a kolezanki dopiero będą z porodowki jechały, i wtedy to ty będziesz mieć czas dla siebie a one. x ale one wyszalały się na studiach.... a ty z kim bedziesz szaleć za te 6 lat? poza tym posiadanie dziecka w wieku 30 lat jest normalne i modne.... to troche takie przedłużenie młodości :) J a w wieku 40 lat będę prowadzić dzieci do szkoły... może jeszcze do przedszkola nawet a ty? będziesz niańczyć wnuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pomyśl sobie ze za 6lat twoje dziecko pojdzie do szkoly a kolezanki dopiero będą z porodowki jechały, i wtedy to ty będziesz mieć czas dla siebie a one nie usmiech.gif" Oj przestań. Nie pisz w ten sposób bo to tak jakbyś przeczyła sama w sobie. Skoro macierzyństwo okazało się największym darem to czemu piszesz jakby przyjazd z porodówki to była kara jakaś późniejsza dla kogoś ??? Ja byłam jedną z tych co to chodziły na imprezy w czasie studiów i co ? Czy to moja wina że ktoś zaszedł w ciążę w wieku lat 20-tu ??? Każdemu inaczej układa się życie. Ja urodziłam dziecko dopiero teraz w wieku 33 lat. I też dało mi to mnóstwo szczęścia i radości tak samo jak autorce urodzenie córeczki w wieku lat 20-tu. Dla mnie osobiście okazało się to najoptymalniejszym czasem. Wcześniej nie nadawałabym się do tej roli. Niby autorka się żali na początku że z płaczem wracała do domu kiedy inni szli na imprezę, ale sorry wg mnie autorka jednak trochę się z tego życia nakorzystała więcej niż twierdzi jeśli w wieku 20 lat miała stabilnego faceta. Gdzies go musiała poznać. Ja swojego poznałam mając 22 lata. A w wieku 20 lat dopiero zaczęłam chodzić na imprezy bo dopiero wtedy weszłam w takie środowisko które mi to umożliwiło. Wcześniej byłam nielubiana i cały okres nastoletni przesiedziałam w domu. Także nie róbcie z siebie takich pokrzywdzonych przez los które straciły młodość bo ja was za takie nie uważam. Jak ktoś zachodzi w ciążę w wieku 20 lat to wg mnie właśnie sobie "poużywał" tej młodości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jacy niektórzy są tępi!!!no chyba normalne,że to przykra sytuscja,jak rodzice się rozwodzą ,zwłaszcza po obu stronach...nieee,nie moge czytać..to chore,co wypisujecie...pisze kobitka,co tam jej w duszy gra,daje otuchę młodym mamom z nieplanowaną ciążą,że może być dobrze,że ona ma dobrze,choć swoje przeszła...ja pierdziuuu! jak można być ...takim...no brak mi słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże kobieto uwzielas sie czy cos, kobieta ktora to pisala chciala pokazać ze te dziewczyny które wcześniej zostaly mamami nie tylko spadly na dno, zostaly alkoholiczkami czy powyrzucały dzieci do lasu jak niektore tylko stworzyly normalny dom szczesliwy dom, i nawet lepiej im sie potoczylo niż tym co naśmiewali sie i twierdzili ze życie marnuje. Piszac to chciala pokazać tym wlasnie co sie naśmiewają zeby nie drwić z kogoś bo moze ich spotkać w życiu cos bardziej gorszego i wtedy im nie będzie do smiechu. A zresztą teraz popatrz Na statystyki ile kobiet nie moze zajsc w ciąże tylko i wyłącznie przez swoja glupote ( mowie tu o tabetkach czy o usuwaniu ciąży) vo lepiej użyć sobie za mlody, i wcale nie obrażam tu tych kobiet które naprawdę z innych przyczyn nie moga zajsc. Bo każda ma prawo do dziecka ale nie każda to docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hm, a ja to tak czytam i dochodzę do jednego wniosku... większość siedzących tutaj bab jest nienormalna :D raz, że autorka przytoczyła tylko porównanie z koleżankami, które ją kiedyś krytykowały za wsze czasy, że sobie życie zmarnowała (co tak naprawdę nikogo nie obraża)- to wyskakuje jakaś długoletnia staraczka, która wyłapała jedno zdanie, na którym jest przeczulona i się czepia haha :D to dwa, że jakaś kolejna z życiem przed dzieckiem :D poczytaj sobie ze zrozumieniem, że autorka nie planowała ciąży, że była w szoku, że sama nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i było jej bardzo żal, ale została wrzucona w wir obowiązków i musiała sobie radzić, a szanowne koleżanki zamiast się w ogóle nie odzywać, jak już wesprzeć nie chciały to jeszcze nóż w plecy wbijały. Naprawdę, czy wy baby umiecie czytać ? A Tobie autorko gratuluję męża- bo to fakt, chłop wziął się ostro do roboty i dzisiaj żyjecie w dostatku, oraz życzę dużo zdrowia dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rękami i nogami podpisuję sie pod gościem 23.05 I nie czytaj tych bzdur....szkoda oczu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 22:58 Ja doceniam co napisała autorka mimo tego co tam się też na swój sposób uczepiłam. W piękny sposób pisała o swoim maleńkim dziecku. Doceniam jej sposób pisania i intencje założenia topiku które są dobre. Jest to rzadkością na tym forumie gdzie non stop ktoś zakłada topiki o aborcji to takie wpisy są bardzo potrzebne. Z tym wpisem o rodzicach rzekomo mających święte prawo do rozwodu to też się zgodzę że głupio ktoś napisał. Gdybym była w takiej sytuacji to też miałabym żal do rodziców i jednych i drugich że sobie wybrali taki moment na rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ładna historia i trochę jakbym czytała o sobie. Zaszlam w wieku 20 lat, mój obecny mąż miał 18 i jeszcze do liceum chodził. To była wpadka, też nagrywanie w szkole, uśmieszki itp. A dziś??? Minęło już 10 lat jak jesteśmy po ślubie. Myślę że to długo staż. Dużo naprawdę dużo przeszliśmy. Nie było łatwo. Teraz mamy własne mieszkanie, dwójkę dzieci i jest bardzo dobrze. Da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×