Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

I wy mówicie, że macie chore życie?? zobaczcie co mi się przytrafiło..i zyję dal

Polecane posty

Gość gość

Witam wszystkich. W tym krótkim opowiadaniu chciałem Wam przedstawić krótką historię, która omal nie zaważyła na kontynuacji mojego życia, mimo że wydarzenia tamtego dnia i tak zniszczyły mi rodzinę. Rodzinę i psychikę. W 1996 roku mieszkałem w średniej wielkości mieścinie na północy kraju, gdzie budowano nowe osiedla, a co za tym idzie: powstawały nowe sklepy, rozbudowywano kościoły, wylewano asfalt na jezdnie, a co najważniejsze w tej historii- zbudowano budynek pod zespół szkół, czyli: podstawówka oraz liceum. W tamtych latach nie było jeszcze gimnazjów. Ja byłem już w szkole ponadpodstawowej, gdy mój przyszywany brat Tomasz uczęszczał do podstawówki. Tomek pojawił się w rodzinie, gdy oboje moich rodziców jeszcze dobrze zarabiało. Nigdy nie przeszkadzało mi to, że matka z ojcem przykładali uwagę do młodszego, chociaż adoptowanego syna. Ja cieszyłem się, że mam brata i radowałem się faktem, że mam więcej luzu. Niestety zdarza się i tak w życiu, że idylle często się kończą i ojciec stracił pracę. Niestety to on był tym, który zarabiał najwięcej pieniędzy, a wizja naszego upadku przybierała na realizmie, kiedy mój ojciec po roku poszukiwania pracy się powiesił, nie mogąc znieść faktu, że jest tylko utrzymankiem. Zostałem sam z matką i Tomkiem. O tyle dobrze, że żadne z nas nie było rozpieszczonym bachorem, toteż z tego, co zarabiała matka, potrafiliśmy się utrzymać. Kiedy w końcu poszedłem do liceum, a Tomek do podstawówki, ja zająłem się prowadzeniem i odbieraniem go ze szkoły, no i czasem to ja przygotowywałem nam obiady, kiedy nasza mama pracowała niekiedy po 10 godzin dziennie. Tego dnia było inaczej. Skończyłem swoje zajęcia i idąc schodami w dół po tym wielkim kompleksie szkolnym w stronę klasy, gdzie ostatnią lekcję miał Tomasz i jak zawsze w czwartki musiałem na niego jeszcze poczekać. Kiedy zadzwonił dzwonek, delikatnie się zdziwiłem, bo z klasy nie wybiegła gromadka dzieci, jak to zawsze bywało. Podszedłem do drzwi i zapukałem. - Proszę wejść – ktoś rzucił zza drzwi. - Dzień dobry. Nazywam się Adam Julecki i przyszedłem po… - rozpocząłem wyjaśnienie mojego przybycia, ale przerwał mi nauczyciel: - Ach, po Tomka, tak? Dziś nie było ostatniej lekcji polskiego, a Tomek poszedł godzinę wcześniej na zajęcia wyrównawcze. - Jakie zajęcia wyrównawcze? – zapytałem, zauważając na twarzy nauczyciela zdenerwowanie. - Poczekaj chwilę, Adam. Zaraz po niego pójdę – rzucił nauczyciel i wyszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stałem w tej sali, czekając i nie mogąc zrozumieć, dlaczego Tomek nigdy nie mówił o tych zajęciach, chociaż dużo rozmawialiśmy. Wyszedłem z tej klasy i z pewnej odległości zauważyłem zbiegającego samotnie nauczyciela, który trzymał w ręku nóż. Gdy mnie zobaczył, zaczął przyspieszać, ja natomiast zacząłem uciekać. Serce mi biło mocno, na podwórku było już ciemno, z powodu zimy. - Panie Grzesiu, pan go zatrzyma, to złodziej! – nauczyciel krzyknął do portiera, który stał przy drzwiach. Na szczęście udało mi się wymknąć temu wielkiemu, acz niezbyt zwrotnemu bydlakowi, wybiegłem ze szkoły i odwracając się zauważyłem, że dalej za mną biegnie i gonił mnie aż do mojej klatki schodowej. Opowiedziałem o wszystkim matce, która kazała mi zadzwonić na policję, po tym jak Tomek nie przyszedł wieczorem do domu. Matka dostała gorączki i rozpaczała niesamowicie, ktoś co chwilę dzwonił domofonem i walił do drzwi. Potem rozszalał się telefon, a zwyczajnie nikt do nas nie dzwoni. Zdecydowałem, że zadzwonię po policję, która przyjęła zgłoszenie i wysłała patrol, który tego dnia nic niepokojącego nie zauważył. Nie chciałem do nikogo teraz dzwonić, aby nikt nie przychodził, bo zostałby wystawiony na niebezpieczeństwo. Matka zemdlała, a ktoś dalej łomotał do drzwi. Zrobiło mi się gorąco, chwyciłem za mój kij baseballowy i wyjrzałem przez wizjer. Niestety było ciemno i nic nie widziałem. Dalej ktoś praktykował szarpanie za klamkę, co mnie wystraszyło najbardziej. Następne, co pamiętam, to fakt że obudziłem się rano, matki nie było w mieszkaniu, ale na stole stało śniadanie. Sprawdziłem, czy drzwi są zamknięte i poszedłem coś zjeść, bo byłem wycieńczony i nadal martwiłem się niesamowicie o Tomka. Co te c**j mógł zrobić mojemu bratu? Postanowiłem udać się na policję osobiście, spojrzałem przez wizjer i nie widząc nikogo wyszedłem z mieszkania. Rzuciłem okiem pod nogi, gdzie leżał świstek papieru, gdzie było napisane: Nie musisz już iść na policję, znikam z twojego życia. Poza tym, ciekawe jak się wytłumaczysz z tego, że zjadłeś swojego brata…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
że co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahahahahahahahahahahahahahahahahah jebłem i nie wstaje xd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ahaaaaaaaaaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawa historia, może napisz ksiażke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobra kopiujwklejka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to prowokacja? nie wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też miałem podobnie, tylko u mnie to była siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obawiam się, że nie wszyscy to zrozumieją.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o co kaman?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to był sen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×